Frankowicze od kilku miesięcy z uwagą śledzą losy EuCO, dużej kancelarii odszkodowawczej, która w czasie epidemii rozszerzyła swoje usługi o wsparcie dla tej właśnie grupy kredytobiorców. Dziś EuCO jest w restrukturyzacji, a jej dług wobec klientów wynosi 37 mln zł. W sprawie Europejskiego Centrum Odszkodowań toczy się śledztwo, które zostało przejęte przez Prokuraturę Regionalną we Wrocławiu. Czy poszkodowani mają szansę na odzyskanie swoich pieniędzy?
- W połowie października 2022 roku EuCo złożyło do sądu w Legnicy wniosek o objęcie postępowaniem sanacyjnym, który został zatwierdzony na początku listopada
- Wskutek objęcia spółki restrukturyzacją jej klienci mogą mieć trudności w egzekwowaniu swoich wierzytelności
- Władze spółki deklarują chęć rozliczenia się z klientami, a firma cały czas prowadzi normalną działalność
- Aż 3 spółki powiązane z EuCO złożyły na dniach wnioski o upadłość, są to EuCO Cesje, EuCO Finanse i EuCO Poręczenia.
Wrocław przejmuje sprawę EuCO
Prokuratura Rejonowa w Legnicy nie prowadzi już sprawy Europejskiego Centrum Odszkodowań – 13 stycznia br. przejęła ją Prokuratura Regionalna we Wrocławiu. Powodem jest „rozmach” całej sprawy: ilość poszkodowanych oraz potencjalna wartość szkody podała prokurator Katarzyna Bylicka, rzeczniczka prasowa wrocławskiej Prokuratury Regionalnej.
EuCO zalega z płatnościami nie tylko wobec klientów, ale i instytucji finansowych oraz współpracowników. Zaległości wobec tych pierwszych wynoszą już 37 mln zł, a ogólna wartość niespłaconych wierzytelności to 86 mln zł. Spółka deklaruje, że priorytetem jest dla niej rozliczenie się z klientami. I choć restrukturyzowany podmiot cały czas działa, w ostatnich dniach trzy należące do niego spółki (EuCO Cesje, EuCO Finanse i EuCO Poręczenia) złożyły do legnickiego sądu wniosek o upadłość. „W kolejce” na złożenie podobnego wniosku czekają już EuCOVIPCAR i Centrum Dochodzenia Roszczeń Sp. z o.o. Pro i Wspólnicy SKA.
Co jest przedmiotem prokuratorskiego śledztwa w sprawie EuCO? Chodzi o przywłaszczenie przez spółkę powierzonego jej mienia, przede wszystkim pieniędzy klientów, których reprezentowała w ramach prowadzonej działalności.
W chwili obecnej w toku śledztwa weryfikowana jest ostateczna liczba osób pokrzywdzonych oraz łączna wysokość szkody wyrządzonej przestępstwem – informuje prokurator Katarzyna Bylicka. – Postępowanie znajduje się w fazie in rem. Do chwili obecnej nie przedstawiono komukolwiek zarzutów.
Przypomnijmy, że kancelaria odszkodowawcza pośredniczyła w rozliczeniu się klientów z podmiotami, od których wnioskowali oni o odszkodowanie. Taki podmiot wypłacał należne świadczenie na konto EuCO, a spółka pobierała z tej kwoty swoje wynagrodzenie, resztę przelewając na rachunek klienta.
Tak powinno to działać w teorii, w praktyce jednak firma nie wypłaciła należności wielu swoim klientom, a proceder miał trwać co najmniej od 2020 roku do października 2022 roku. Obecnie śledczy weryfikują faktyczną liczbę pokrzywdzonych oraz wysokość wyrządzonej przez spółkę szkody. Jak dotąd nikomu nie postawiono zarzutów.
Objęcie spółki procedurą restrukturyzacji nie jest dla wierzycieli EuCO dobrą wiadomością. Podmiot został objęty parasolem ochronnym, który polega na uniemożliwieniu egzekwowania roszczeń, dopóki spółka jest w restrukturyzacji. Sęk w tym, że po jej zakończeniu w EuCO może nie zostać dość pieniędzy, by zaspokoić roszczenia klientów.
Czy pseudokancelaria frankowa może upaść?
EuCO znane jest nie tylko jako kancelaria odszkodowawcza, w czasie epidemii covid19 spółka postanowiła wejść na rynek usług pomocy frankowiczom. W tym celu powołała spółkę powiązaną, która realizowała tę działalność. Czy wśród osób, które czekają na zaległe środki, są także frankowicze? Tego nie wiadomo.
Wiele osób, słusznie zresztą, zastanawia się, czy los EuCO mogą podzielić także inne kancelarie odszkodowawcze, które działają w podobnym systemie, czyli pośredniczą w rozliczeniu się swoich klientów z dłużnymi im podmiotami, najczęściej ubezpieczycielami.
Roszczenia kredytobiorców frankowych wobec banków opiewają na ogromne sumy, wynoszące przeciętnie po kilkaset tysięcy złotych. Sytuacja, w której kredytobiorca nie otrzymuje należnych mu środków, a wciąż jest zobowiązany do rozliczenia się z bankiem z kapitału kredytu, jest trudna do wyobrażenia, ale nie niemożliwa.
Tym bardziej więc frankowicze powinni omijać spółki z o.o. szerokim łukiem i podpisywać umowy wyłącznie z profesjonalnymi pełnomocnikami, tj. adwokatami i radcami prawnymi prowadzącymi działalność w formie spółek cywilnych, jawnych czy komandytowych.
Ryzyka współpracy z pseudokancelarią, czyli sp. z o.o. lub S.A. to przede wszystkim:
- brak wpływu na wybór pełnomocnika prawnego
- ograniczone możliwości weryfikacji doświadczenia pełnomocnika oraz zmiany reprezentanta w razie potrzeby
- gigantyczne koszty opieki prawnej, oparte o wynagrodzenie prowizyjne, które może wynieść nawet kilkadziesiąt procent od wartości zasądzonych korzyści
- trudności w uzyskaniu odszkodowania za ewentualne błędy, gdyż taki podmiot nie ma obowiązku posiadania ubezpieczenia OC.
Frankowicz, który chce uniknąć takich „wrażeń” w swoim sporze sądowym z bankiem, zdecydowanie powinien powierzyć swoją sprawę renomowanej i wyspecjalizowanej kancelarii prawnej, na czele której stoją adwokaci lub radcowie prawni. Dzięki temu kredytobiorca zyskuje:
- możliwość precyzyjnego wyboru odpowiedniego pełnomocnika i weryfikacji jego doświadczenia
- pewność, że pełnomocnik nie zniknie z jego pieniędzmi po wygraniu sprawy
- oszczędność na łącznych kosztach opieki prawnej po wygraniu sprawy. Wynagrodzenie kancelarii prawnej składa się z opłaty początkowej i niedużej premii za sukces, która wynosi 3 do 5 proc., a nie 25 czy 30 proc. jak w pseudokancelarii
- możliwość bezpośredniego kontaktu z reprezentującym go prawnikiem na każdym etapie sprawy
- pewność, że pełnomocnik nie tylko pomoże wygrać sprawę, ale też wyegzekwować postanowienia wyroku.
Kredytobiorcy, którzy planują pozwać swój bank, muszą ostrożnie wybierać kancelarię, zwłaszcza teraz, gdy wskutek korzystnej linii orzeczniczej rynek jest wprost przesycony podmiotami szukającymi łatwego zarobku na osobach, które już raz zostały naciągnięte na ogromne pieniądze (w wyniku procederu frankowego), a dziś desperacko szukają wyjścia z trudnej sytuacji.
Pseudokancelarie stosują wyrafinowane socjotechniki, by zdobyć zaufanie takich osób, proponują im prowadzenie sprawy za 0 złotych czy różnego rodzaju pakiety gwarancji. Wszystko po to, by uśpić czujność frankowicza i nakłonić go do zaakceptowania niekorzystnej umowy, która, podobnie jak podpisana przez niego wadliwa umowa kredytu, ujawni swoje wady już po fakcie.