Frankowicze czekają na opinię Rzecznika Generalnego TSUE w sprawie tzw. wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, która ma zostać zaprezentowana na dniach (16 lutego br.). Osoby pozostające już w sporze sądowym z bankiem na ogół wiedzą, że banki same stworzyły dziwną i nieznaną w polskim oraz unijnym porządku prawnym konstrukcję i wysuwają bezpodstawne roszczenia wobec kredytobiorców, którzy unieważnili wadliwe umowy lub dopiero podjęli kroki w tym kierunku. Jednak dla wielu frankowiczów nie do końca zrozumiałe jest o co chodzi z wynagrodzeniem za kapitał i z tego powodu wstrzymują się ze złożeniem pozwu. Banki celowo próbują wywołać efekt mrożący i zatrzymać kolejne fale pozwów frankowych. Wszystko wskazuje jednak na to, że wysiłki sektora bankowego są nadaremne – mniej więcej w połowie roku TSUE powinno rozstrzygnąć kwestię wynagrodzenia za kapitał. Zarówno prawnicy, jak i niezależni eksperci są zdania, że wyrok będzie prokonsumencki i ostatecznie położy kres nieuzasadnionym żądaniom banków.
- Banki pozywają frankowiczów o zwrot kapitału kredytu oraz o zapłatę tzw. wynagrodzenia za korzystanie z niego. O ile roszczenie o zwrot kapitału można uznać za zasadne, to całkowicie bezpodstawne są żądania banków o wynagrodzenie.
- Konstrukcję tzw. „wynagrodzenia za korzystanie z kapitału” stworzyły banki w celu zaoszczędzenia na kosztach unieważniania wadliwych umów frankowych oraz zniechęcenia frankowiczów do składania pozwów.
- Już w dniu 16 lutego br. Rzecznik Generalny TSUE ma się wypowiedzieć, czy bankom takie roszczenia przysługują, a wyrok trybunału rozstrzygający tę kwestię powinien zapaść w połowie roku.
- Wiele przesłanek przemawia za tym, że rozstrzygnięcie TSUE będzie prokonsumenckie tzn. zanegowane zostanie prawo do żądania przez banki wynagrodzenia za kapitał. Przy takim obrocie spraw przewidywana jest w tym roku potężna nowa fala pozwów frankowych. Do sądów może pójść nawet kolejne 100 tys. frankowiczów!
Roszczenia banków o zwrot kapitału i o zapłatę tzw. wynagrodzenia za korzystanie z kapitału
W końcówce roku 2022 banki skierowały do sądów kolejną falę pozwów przeciwko frankowiczom, którzy już zdążyli unieważnić swoje umowy kredytowe lub są w trakcie sporu sądowego. Podobna akcja miała miejsce pod koniec ubiegłego roku, bo właśnie z ostatnim dniem roku kalendarzowego kończy się bieg przedawnienia roszczeń. Banki tłumaczą się, że pozwami próbują zapobiec przedawnieniu roszczeń o zwrot kapitału kredytu, ale przy okazji wysuwają wobec frankowiczów dodatkowe żądania.
Większości osób zapewne obiło się o uszy sformułowanie „wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału”. Od kilku lat banki domagają się zapłaty przez frankowiczów dodatkowej opłaty z tytułu abuzywnych umów kredytowych. W ten sposób próbują zaoszczędzić na kosztach unieważniania przez sądy wadliwych umów we franku.
Po prawomocnym unieważnieniu umowy przez sąd kredytobiorca musi oddać bankowi tylko kwotę pożyczonego kapitału bez odsetek (tzw. sankcja darmowego kredytu), przy czym takie rozliczenie jest też formą kary dla banku za oferowanie konsumentom nieuczciwych warunków w umowach.
Banki nie mogły pogodzić się z takim stanem rzeczy i w momencie kiedy zaczęły na masową skalę przegrywać sprawy sądowe stworzyły nieznaną w polskim i unijnym porządku prawnym konstrukcję „wynagrodzenia za kapitał”.
Czy roszczenia banków o zwrot kapitału są zasadne?
W pozwach wysyłanych do frankowiczów banki formułują dwa zupełnie oddzielne roszczenia tj. o zwrot kapitału kredytu oraz o zapłatę kontrowersyjnego wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału.
Pierwsze roszczenie (o zwrot kapitału kredytu) ma podstawę w przepisach prawa i co do zasady przysługuje bankom, o ile nie upłynął już 3-letni termin przedawnienia. Składając wezwania do zapłaty lub pozwy banki na ogół zabezpieczyły się przed przedawnieniem roszczeń, dlatego kredytobiorcy powinni brać pod uwagę konieczność zwrotu kwoty pożyczonego kapitału.
Po prawomocnym wyroku unieważniającym umowę strony powinny sobie zwrócić to co wzajemnie świadczyły – bank oddaje sumę wpłaconych rat kapitałowo-odsetkowych, a kredytobiorca ma do oddania tylko pożyczony kapitał bez odsetek. Kredyty frankowe udzielane były kilkanaście lat temu, zatem większość kredytobiorców zwróciła w ratach już cały pożyczony kapitał i ma lekką nadpłatę lub do oddania pozostała im niewielka kwota.
Rozliczenie stron następuje wówczas poprzez potrącenie (kompensację) wzajemnych wierzytelności. Nie trzeba się więc obawiać roszczeń banków o zwrot kapitału, bo w większości przypadków to bank będzie musiał jeszcze zwrócić różnicę.
Bankom nie należy się żadne wynagrodzenie z tytułu nieważnych umów frankowych
Poważne wątpliwości budzi natomiast kwestia zasadności roszczeń banków o tzw. wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. W kontrpozwach kierowanych do sądów, banki – poza zwrotem kapitału – domagają się od frankowiczów zapłaty dodatkowych sum za to, że przez kilkanaście lat korzystali oni z udostępnionego kapitału kredytu.
Roszczenia sięgają niejednokrotnie 60 proc. kwoty nominalnej kredytu, a ich wysokość jest jednostronnie ustalana przez banki, na podstawie arbitralnie przyjętych kryteriów. Najczęściej w pozwie formułowane jest roszczenie główne o zapłatę wynagrodzenia wyliczonego w oparciu o oprocentowanie na bazie WIBOR-u oraz roszczenie ewentualne o zwaloryzowanie kwoty kapitału wskaźnikiem skumulowanej inflacji.
Nieistotne jak banki nazywają swoje roszczenia – czy jest to wynagrodzenie z kapitału, czy też waloryzacja – są one bezpodstawne i nie mają umocowania w polskich oraz unijnych przepisach prawa, ani też w treści umów kredytowych, które nie przewidywały żadnej dodatkowej opłaty dla banków.
Na temat bezzasadności roszczeń banków wypowiedziało się już szereg instytucji państwowych, w tym Rzecznik Finansowy, Rzecznik Praw Obywatelskich, Prezes UOKiK oraz Prokurator Generalny. Wszystkie te organy jednoznacznie uznały, że bankom nie należy się wynagrodzenie z tytułu umów kredytowych uznanych za nieważne z powodu zawartych w nich abuzywnych postanowień.
Decydujący głos w tym sporze będzie miał jednak Trybunał Sprawiedliwości UE, na forum którego toczy się obecnie sprawa C-520/21 dotycząca prawa stron do dodatkowych świadczeń po unieważnieniu wadliwej umowy kredytu w CHF.
Opinia Rzecznika TSUE już 16 lutego!
Już 16 lutego br. powinno być wszystko jasne, czy bankom będzie przysługiwało prawo do żądania wynagrodzenia za kapitał udostępniany w ramach nieważnych umów frankowych. Pytanie prejudycjalne w tej sprawie zadał TSUE Sąd Rejonowy dla Warszawy – Śródmieścia, a w październiku ubiegłego roku odbyła się pierwsza rozprawa w ramach wspomnianego postępowania C-520/21. Kolejnym etapem będzie właśnie opinia Rzecznika Generalnego TSUE, która ma być zaprezentowana 16 lutego o godz. 9.30.
Opinia Rzecznika TSUE to jeszcze nie wyrok, ale na ogół jest ona zbieżna z późniejszym orzeczeniem. Dlatego już za tydzień frankowicze powinni mieć jasność, czy banki dalej będą straszyć ich kontrpozwami o zapłatę wynagrodzenia za kapitał, a przede wszystkim czy takie roszczenia im przysługują.
Nie tylko prawnicy, ale także niezależni komentatorzy są zdania, że unijny trybunał będzie konsekwentny i nie wyłamie się z dotychczasowego prokonsumenckiego orzecznictwa. Wyrok w sprawie C-520/21 jest spodziewany mniej więcej w połowie roku. Same banki nie wierzą w pozytywny dla nich obrót spraw. Wszystko wskazuje na to, że już za kilka miesięcy usunięte zostaną wszelkie wątpliwości i czarno na białym zostanie wyjaśnione, że bankom nie należy się nic ponad zwrot kapitału kredytu, a roszczenia o tzw. wynagrodzenie są bezzasadne.
Po wyroku TSUE kolejna fala pozwów frankowych. Do sądów może pójść drugie tyle frankowiczów
Według szacunkowych danych, na koniec 2022 roku w sądach mogło toczyć się 110 tys. spraw z powództwa frankowiczów. Oznacza to, że na złożenie pozwu i domaganie się unieważnienia nieuczciwej umowy zdecydowało się mniej niż 30 proc. posiadaczy czynnych kredytów w CHF.
Wielu kredytobiorców wstrzymuje się z wejściem na drogę sądową do czasu rozstrzygnięcia, czy bankom należy się tzw. wynagrodzenie za kapitał. Roszczenia kierowane przez banki wywołują zamierzony efekt mrożący, ale do czasu.
Prawnicy podkreślają, że w kwestii nieważności umów frankowych wszystko jest klarowne – kredytobiorcy w 97 proc. wygrywają sprawy z bankami, przy czym dominują wyroki unieważniające umowy. Pozostałe nieliczne wątpliwości w zakresie orzekania na gruncie sporów dotyczących kredytów w CHF odnoszą się do kwestii sposobu rozliczenia stron po unieważnieniu umowy, ale i one powinny zostać niebawem rozstrzygnięte przez SN i TSUE.
Dla frankowiczów w bieżącym roku kluczowe znaczenie ma wyrok TSUE w sprawie tzw. wynagrodzenia za kapitał. Jeżeli orzeczenie będzie jednoznacznie niekorzystne dla banków, a wiele na to wskazuje, do sądów może pójść drugie tyle kredytobiorców. Przyszłość sporów na linii frankowicze – banki powinna się więc zarysować już 16 lutego.