Banki najwyraźniej nie przemyślały swojej strategii na okoliczność przegrania sprawy C-520/21 przed TSUE. Gdy unijni skład sędziowski zdecydował o pozbawieniu kredytodawców prawa do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, przedstawiciele sektora natychmiast zadeklarowali, że to nie koniec kontrpowództw kierowanych przeciwko frankowiczom. Sam prezes ZBP spopularyzował w mediach przekaz, jakoby bankowi przysługiwało roszczenie o waloryzację kapitału po tym, gdy umowa kredytowa upadnie w sądzie. Nie trzeba było długo czekać na reakcję środowiska prawnego, które, kolokwialnie rzecz ujmując, złomuje przekaz bankowców, i to tak, że nie ma już czego zbierać. Czy banki napytają sobie biedy w TSUE przez rozsiewanie błędnej interpretacji wyroku w sprawie C-520/21?
- Tydzień temu sektor bankowy został pozbawiony prawa do roszczeń o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału w przypadku unieważnionych umów kredytowych. To wynik wyroku TSUE w sprawie o sygnaturze C-520/21
- Na rozpatrzenie przez Trybunał czeka jeszcze „lustrzana” sprawa o sygnaturze C-756/22, którą zawieszono na czas rozsądzenia tej pierwszej. Banki, powołując się na ten fakt, twierdzą, że w ich sprawie jeszcze nie wszystko stracone
- Kredytodawcy chcą zatrzymać falę powództw frankowych przez stworzenie atmosfery niepewności wokół skutków czwartkowego wyroku TSUE. Zależy im, aby frankowicze dalej bali się kontrpowództwa, tym razem o waloryzację kapitału
- Prawnicy w swoich wypowiedziach dla mediów nie pozostawiają bankom złudzeń: TSUE jasno określił, iż bank nie może czerpać korzyści ze swojego bezprawnego działania i nie należy mu się nic ponad zwrot użyczonej przed laty kwoty kapitału.
ZBP nie rozumie wyroku TSUE czy tylko udaje?
Wyrok TSUE w sprawie C-520/21 oszołomił bankowców, ale nie na długo. Bardzo szybko uruchomili oni plan awaryjny, służący minimalizacji strat i zatrzymaniu frankowiczów przed składaniem masowych pozwów o stwierdzenie nieważności umowy. W sądach już toczy się 130 tys. spraw przeciwko bankom, a zdaniem ekspertów liczba ta może się nawet podwoić. Kredytobiorców skusi nie tylko to, że Trybunał odmówił roszczeniom bankowców co do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, wypłaconego na poczet unieważnionej później umowy, ale również „bonusy”, będące pokłosiem czwartkowych wyroków.
Po pierwsze, kredytobiorcy wolno będzie zabezpieczyć swoje roszczenia w sporze z bankiem, i to nawet wtedy, gdy nie spłacił jeszcze w całości użyczonego mu kapitału (sygnatura sprawy: C-287/22). Po drugie, konsument, unieważniając swoją umowę frankową, może odzyskać nienależnie spełnione na rzecz banku świadczenia powiększone o ustawowe odsetki za zwłokę, i to liczone od daty wezwania banku do zapłaty, a nie – tak jak głosi uchwała SN z 7 maja 2021 roku – od dnia, w którym sąd poinformuje go o skutkach nieważności umowy.
Taki obrót spraw nie podoba się Związkowi Banków Polskich, który słusznie obawia się, że frankowicze masowo ruszą do sądów i nie będą już zainteresowani procedurą ugodową. Zapewne dlatego ze strony ZBP wyszedł skrajnie zmanipulowany komunikat, jakoby wyrok w sprawie C-520/21 wcale nie dotyczył pytania o waloryzację kapitału, o którą banki chcą teraz ubiegać się od frankowiczów.
Nie trzeba było długo czekać na ripostę idącą ze środowiska prawnego, w tym od pełnomocnika prawnego kredytobiorcy, którego spór z bankiem trafił do TSUE pod sygnaturą C-520/21. Zdaniem mecenasa Radosława Górskiego wypowiedź prezesa ZBP (o prawie banków do roszczeń o waloryzację) wprowadza w błąd polską opinię publiczną.
W treści zapytania prejudycjalnego Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia, który był organem odsyłającym w tej sprawie, poruszono m.in. kwestię waloryzacji świadczeń z uwagi na zmianę siły nabywczej pieniądza. Warto zauważyć, że zarówno Rzecznik Generalny TSUE w swojej opinii z lutego br., jak i sami unijni sędziowie wydający wyrok w sprawie C-520 odnieśli się zbiorczo do zagadnień zawartych w pytaniu warszawskiego sądu, zamykając bankom drogę do przeformułowania swoich powództw.
Na uwagę zasługuje, że przeszkody do kierowania przez banki tego rodzaju roszczeń pod adresem frankowiczów można znaleźć również na gruncie prawa krajowego. Ot, wystarczy przytoczyć treść art. 358(1) § 4 kodeksu cywilnego, wg którego do sądowej waloryzacji świadczeń nie ma prawa przedsiębiorca, jeżeli owe świadczenia pozostają w związku z prowadzoną przez niego działalnością.
Dlaczego bankowcy manipulują w sprawie wyroku TSUE?
Sektor bankowy wciąż jest pełen nadziei na to, że jego finansowy los jakimś cudem się odmieni, być może za sprawą toczącej się „lustrzanej” sprawy C-756/22, w której bohaterowie są ci sami, co w sporze C-520/21, inna jest jedynie treść pytania prejudycjalnego. Pełnomocnik kredytobiorcy sądzącego się z bankiem zawiadomił już TSUE o rozpowszechnianej przez ZBP interpretacji czwartkowego wyroku. Niewykluczone więc, że sektor, zamiast sobie pomóc, tylko bardziej narazi się unijnym sędziom.
Zachodzi pytanie, dlaczego banki ryzykują i manipulują wnioskami płynącymi z wyroku TSUE, skoro udowodnienie im tej manipulacji zajmuje raptem 5 minut? Najwidoczniej banki, bazując na zimnej kalkulacji, stwierdziły, że ważniejsze jest dla nich stworzenie wrażenia niepewności prawa niż profesjonalne zaakceptowanie decyzji Trybunału. Sektor chce maksymalnie opóźnić falę nowych powództw i rozłożyć rozliczenia z frankowiczami w czasie.
Liczy też, że jakaś siła w kraju w końcu weźmie banki w obronę i uchroni je przed roszczeniami pokrzywdzonych w procederze frankowym. Mógłby to być Sąd Najwyższy z jakąś antykonsumencką uchwałą, mogliby to być rządzący z projektem ustawy „antyfrankowej”. Prawdopodobieństwo zmaterializowania się tego scenariusza nie jest duże, dlatego banki radzą sobie tak, jak potrafią najlepiej i cichą groźbą starają się powstrzymać frankowiczów przed formułowaniem kolejnych pozwów.
Świadomość przeciętnego frankowicza w zakresie przysługujących mu praw jest dziś inna niż 5 czy 10 lat temu. Dlatego banki nie mogą już liczyć, że ich strategia przyniesie zadowalające rezultaty. Masowa sankcja darmowego kredytu jest coraz bliżej, a sektorowi pozostaje już tylko zawiązywanie kolejnych rezerw na pokrycie kosztów rozliczeń z ofiarami procederu frankowego.