Czerwiec będzie w tym roku najgorętszym miesiącem dla frankowiczów, i to wcale nie ze względu na pogodę. Właśnie rozpoczął się cykl wyroków TSUE w polskich sprawach o franki. Wczoraj, w czwartek 8 czerwca, zapadło orzeczenie w sprawie C-570/21, w której unijny Trybunał pochylił się nad wątkiem tzw. kredytów mieszanych, w przypadku których cel kredytowania nie był w 100 proc. prywatny. Do tej pory banki robiły wszystko, by zakwestionować prawo takich kredytobiorców do korzystania ze statusu konsumenta, ale wszystko wskazuje na to, że teraz będą miały zdecydowanie utrudnione zadanie. Wyrok TSUE okazał się bowiem… korzystny dla kredytobiorców, którzy w pewnym stopniu wydatkowali swój kredyt na cele związane z działalnością zarobkową. Czy ta porażka sektora bankowego będzie miała istotny wpływ na przebieg toczących się procesów o franki?
- Wyrok TSUE z 8 czerwca 2023 roku porządkuje relacje z bankiem u kredytobiorców, którzy zawarli umowę kredytową na tzw. cel mieszany, czyli częściowo konsumencki, a częściowo związany z prowadzoną działalnością
- Zdaniem TSUE, aby kredytobiorca mógł w takim przypadku skorzystać z ochrony konsumenckiej wynikającej z dyrektywy 93/13/EWG, cel pozakonsumencki nie może być w umowie tym dominującym
- To orzeczenie jest niezwykle korzystne dla frankowiczów zawierających kredyt jako małżeństwo, w którym jeden z kredytobiorców przeznaczał część środków na cel zarobkowy
- Banki nie będą już mogły torpedować statusu konsumenta u osób, które choćby w minimalnym stopniu postanowiły wydatkować swój kredyt w sposób pozostający w związku z prowadzoną firmą czy uzyskiwaniem zarobku
- Zdaniem ekspertów pozostałe wyroki, które zapadną w czerwcu w sprawach o franki, również będą korzystne dla konsumentów i druzgocące dla sektora bankowego.
Pierwsza czerwcowa porażka sektora bankowego już za nami. Frankowicze mogą odetchnąć z ulgą
Z punktu widzenia krajowej linii orzeczniczej w sprawach o franki od dawna wiadomo już niemal wszystko. Sytuacje sporne dotyczą głównie przypadków bardzo niestandardowych, w których sędziowie mają prawo mieć wątpliwości co do tego, po której stronie leży racja.
Na szczęście krajowi sędziowie nie są pozostawieni sami sobie i mogą rozwiać powstałe niejasności w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Tak też czynią, wysyłając pytania prejudycjalne do tego organu, który orzeka w oparciu o unijne prawo, wiążące dla wszystkich krajów członkowskich wspólnoty europejskiej. Nie inaczej było w sprawie C-570/21, w której organem odsyłającym był Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli.
Warszawski sędzia Michał Ciba rozpatrywał sprawę małżeństwa kredytobiorców frankowych, którzy postanowili pozwać bank w związku z klauzulami abuzywnymi zawartymi w umowie i zażądać zwrotu nienależnie pobranych świadczeń.
Jak nietrudno się domyślić, bank przystąpił do kontrataku i rozpoczął szukanie słabych punktów po stronie przeciwnika. To nie było trudne – podmiot szybko znalazł powód, by zakwestionować status konsumenta u powódki, która w pewnej części przeznaczyła środki pochodzące ze spornej umowy na refinansowanie kredytu zaciągniętego na cele związane z prowadzoną działalnością gospodarczą. Kredytobiorczyni zarówno w chwili składania wniosku o kredyt, jak i w momencie podpisywania samej umowy, prowadziła działalność gospodarczą w formie spółki cywilnej, zajmującą się sprzedażą mebli. Mąż powódki, również występujący w spornej umowie jako kredytobiorca, nie był przedsiębiorcą – był zatrudniony na umowę o pracę jako ślusarz.
Kwota kredytu, o którą wnioskowało małżeństwo, wyniosła 206 tys. zł. Z tego 96 tys. zł kredytobiorcy postanowili przeznaczyć na refinansowanie kredytu powódki (prowadzącej działalność) zaś z reszty – 110 tys. zł – zdecydowali się sfinansować remont domu. Nietrudno więc obliczyć, że w tym konkretnym przypadku przeważający był jednak cel konsumpcyjny umowy.
Dla banku jednak nie miało to znaczenia – chciał dowieść, że kredytobiorcom nie przysługuje w tym przypadku status konsumenta, co – gdyby zostało potwierdzone przez sąd – doprowadziłoby do sytuacji, w której klientom banku nienależna byłaby ochrona wynikająca z unijnej dyrektywy 93/13/EWG. Sędzia rozpatrujący spór najwyraźniej nie chciał podejmować w tej sprawie pochopnej decyzji i skierował stosowne zapytanie do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Sprawę zarejestrowano pod sygnaturą C-570/21 i doczekała się ona swojego finału 8 czerwca br.
Czego konkretnie chciał się dowiedzieć organ odsyłający, formułując pytanie do TSUE? Sędzia prowadzący spór kredytobiorców z bankiem chciał wiedzieć, na jakich warunkach może zostać uznany za konsumenta kredytobiorca, który zawarł umowę kredytową częściowo powiązaną z celem konsumpcyjnym, a częściowo gospodarczym/zarobkowym, w sytuacji, gdy ów kredyt zaciągnięty został z innym kredytobiorcą, którego cel kredytowy miał charakter wyłącznie konsumpcyjny.
Do tej pory w orzecznictwie dominowały dwie wykładnie – Rzecznik Generalny TSUE w swojej opinii przyjął następujące możliwe kryteria: kryterium braku dominacji i kryterium marginalnego charakteru. W obu przypadkach chodziło oczywiście o proporcje pomiędzy celem gospodarczym lub zarobkowym a celem konsumpcyjnym umowy kredytowej.
Kto skorzysta na wyroku TSUE w sprawie C-570/21?
Wbrew pozorom kredyty o charakterze mieszanym wcale nie stanowią pomijalnego marginesu w przypadku umów frankowych. Szacuje się, że w takiej sytuacji może być nawet ok. 10 proc. kredytobiorców, którzy decydują się na pozwanie banku. Zdaniem ekspertów wysoce prawdopodobne jest, że łączny udział kredytów mieszanych w ogólnej puli umów frankowych może być znacznie większy.
Ta grupa kredytobiorców dotąd niechętnie składała powództwa przeciwko bankom, bojąc się, że kredytodawca skutecznie pozbawi ich w sądzie statusu konsumenta, co mogłoby mieć opłakane skutki dla przebiegu sprawy.
Nie można bowiem zapominać, że tylko konsument może liczyć na preferencyjną opłatę za pozew, nieprzekraczającą 1000 zł. Tymczasem przedsiębiorca chcący zakwestionować swoją umowę kredytową, powinien uiścić opłatę za wniesienie pozwu wynoszącą 5 proc. od wartości przedmiotu sporu.
Nie da się ukryć, że w przypadku tzw. kredytów mieszanych znacznie trudniej jest też znaleźć dobrego pełnomocnika prawnego.
Różnego rodzaju spółki z o.o. czy niewyspecjalizowane kancelarie, reklamujące się jako niosące pomoc frankowiczom, do tej pory dość niechętnie brały tak nieoczywiste sprawy z obawy przed przegraną. Prawdziwą pomoc w rozwiązaniu swojego problemu ta grupa poszkodowanych w procederze frankowym mogła uzyskać dopiero w ściśle wyspecjalizowanych kancelariach radcowskich i adwokackich, które reprezentowały frankowiczów na długo przed wydaniem jakiegokolwiek orzeczenia TSUE w sprawie polskich kredytów pseudowalutowych.
Wracając jednak do czwartkowego wyroku TSUE, co orzekł unijny skład sędziowski? TSUE podkreślił, że w sprawach kredytów mieszanych sąd krajowy zobowiązany jest do uwzględnienia wszystkich istotnych okoliczności zawarcia spornej umowy, zarówno tych ilościowych, jak i jakościowych.
Aby więc ustalić, czy kredytobiorcy należy się status konsumenta, sąd krajowy powinien w szczególności zbadać, jaka część kredytu była wydatkowana na cele powiązane z działalnością zarobkową bądź gospodarczą, a jaka na cele prywatne, czyli konsumpcyjne. Z kolei w przypadku, gdy w umowie występuje więcej niż jeden kredytobiorca, istotne będzie to, że tylko jeden z nich przeznaczył część środków uzyskanych drogą kredytu na cele zarobkowe, podczas gdy drugi wydatkował je wyłącznie na cele prywatne.
Sąd także powinien wziąć pod uwagę sytuację, w której kredytodawca uzależnił możliwość udzielenia kredytu na cele konsumenckie od częściowego spożytkowania kwoty tegoż kredytu na spłatę zadłużenia powiązanego z działalnością zarobkową czy też gospodarczą.
Krótko mówiąc: kredytobiorcy mają prawo do zachowania statusu konsumentów w relacji z bankiem nawet wtedy, gdy ich kredyt został częściowo wydatkowany na cele niekonsumpcyjne, pod warunkiem, że użytek zarobkowy czy gospodarczy uzyskanych drogą kredytu środków nie był tym dominującym.
Co to oznacza dla banków? To mała, ale jakże spektakularna katastrofa. Główne konsekwencje tego wyroku będą następujące:
- banki stracą swoje główne narzędzie obrony w walce z kredytobiorcami, którzy zaciągnęli kredyt pod budowę domu lub zakup mieszkania, która to nieruchomość, prócz funkcji mieszkalnej, miała też służyć w niewielkim stopniu działalności zarobkowej
- mniejsze sądy, do których po nowelizacji kpc trafią także spory o „kredyty mieszane” zyskają mocny argument na utrzymanie statusu konsumenta u powodów w tychże sprawach
- kredytobiorcy, którzy zaciągnęli zobowiązanie na cel mieszany, przestaną się wahać i ruszą do sądów po unieważnienie swoich wadliwych umów, żądając zwrotu nienależnie pobranych przez bank środków.
Wyrok TSUE w sprawie C-570/21 ucieszy również tych kredytobiorców, którzy zaciągnęli kredyt na cel w 100 proc. konsumpcyjny, ale już po podpisaniu umowy zdecydowali się przeznaczyć zakupioną w ten sposób nieruchomość pod wynajem zarobkowy lub częściowo pod siedzibę firmy. Zdaniem ekspertów najnowsze orzeczenie Trybunału nie będzie miało wielkiego znaczenia w tego rodzaju przypadkach – takim kredytobiorcom i tak przysługuje status konsumenta, ponieważ sąd interesuje to, jakie były cele kredytobiorcy w momencie podpisywania umowy, a nie już w trakcie jej realizacji.
To normalne, że w trakcie wykonywania umowy ważnej przez kilkadziesiąt lat plany życiowe i zamierzenia zawodowe kredytobiorcy mogą ulec zmianie. Nietrudno było o to zwłaszcza po 2014 roku, gdy kurs franka szwajcarskiego zaczął gwałtownie rosnąć, a wraz z nim koszty zaciągniętego kredytu.
Wskutek nagłych wzrostów kursu tej waluty tysiące frankowiczów musiały podjąć dramatyczną decyzję o wyprowadzce z własnego mieszkania i np. przeniesieniu się do domu rodziców bądź do lokalu na peryferiach – w takich przypadkach nieruchomość obciążona hipoteką frankową była zwykle wynajmowana, co nierzadko było dla kredytobiorcy jedyną szansą na terminową realizację zobowiązań wobec banku.
Dziś banki chcą wykorzystać tę okoliczność przeciwko swoim klientom, jednak bezskutecznie, ponieważ krajowi sędziowie są doskonale zaznajomieni nie tylko ze specyfiką tych umów, ale i okolicznościami, które na przestrzeni lat towarzyszyły ich realizacji. Wiedzą więc, jak sprawiedliwie rozpatrywać te spory.
Czy w czerwcu czeka nas frankowy hat trick?
Frankowicze zaliczyli już pierwszy punkt w walce z sektorem bankowym. Wiele wskazuje na to, że zdobędą jeszcze dwa kolejne, co z dużą dozą prawdopodobieństwa nastąpi już 15 czerwca br. To wówczas Trybunał Sprawiedliwości UE rozpatrzy dwie polskie sprawy o franki: C-520/21 i C-287/22.
Ta pierwsza dotyczy wynagrodzenia dla banków za bezumowne korzystanie przez konsumenta z kapitału (gdy umowę unieważniono z winy banku), druga zaś tego, czy frankowiczowi będącemu konsumentem należeć się będzie zabezpieczenie powództwa w sytuacji, gdy nie spłacił jeszcze bankowi nominalnej kwoty kredytu.
Zdaniem ekspertów należy spodziewać się, że oba wyroki będą korzystne dla konsumentów. O ile o potencjalnie prokonsumenckim wyroku w sprawie C-520/21 powiedziano już niemal wszystko, o tyle sprawa C-287/22 pozostaje niejako w cieniu tej pierwszej. Zupełnie niesłusznie.
Będzie ona miała ogromne znaczenie, zwłaszcza dla klientów restrukturyzowanego (i w niedługiej perspektywie upadłego) Getinu, przeciwko któremu, zdaniem ZBP i BFG, nie należy wszczynać postępowań zabezpieczających. Kredytobiorcy, którzy sądzą się z tym podmiotem, mają więc trudności w uzyskaniu zabezpieczenia roszczeń, co jest szczególnie dotkliwe, jeśli spłacili już kapitał kredytu – nadpłacone raty mogą się okazać już nie do odzyskania.
Wyrok TSUE odpowie więc na pytanie, jakie są prawa konsumentów wobec instytucji kredytowej, gdy kwestionowana umowa z dużą dozą prawdopodobieństwa okaże się nieważna.
Na potencjalnie prokonsumenckim wyroku skorzystają nie tylko frankowicze, którzy spłacili Getinowi kapitał kredytu, a dziś nie chcą powiększać roszczenia o nieegzekwowalną po unieważnieniu umowy nadpłatę, ale również ci, którzy wciąż spłacają kapitał, a chcieliby uwolnić się od miesięcznych rat kredytu już na wczesnym etapie sporu sądowego.