Frankowicze są zaniepokojeni: w mediach zrobiło się głośno o trzech wyrokach trójkowego składu Sądu Najwyższego, niejako podważających dotychczasowe orzecznictwo krajowych sądów oraz TSUE w zakresie rozsądzania sporów o nieważność kredytów frankowych. Sędziowie, którzy rozpatrzyli trzy skargi kasacyjne stron, uznali, że umowy zawierającej klauzule abuzywne wcale nie trzeba unieważniać. Można ją utrzymać w mocy, np. w oparciu o… średni kurs NBP. Kredytobiorcy są zszokowani takim obrotem spraw, obawiają się, że te trzy orzeczenia wpłyną na zmianę kursu sędziowskiego w sporach o kredyty frankowe. Banki podgrzewają atmosferę, zasiewając zwątpienie u frankowiczów. Chcą, by ci zrezygnowali z sądzenia się i zaczęli podejmować decyzje o ugodach. Czy banki dopną swego? I czy frankowicze rzeczywiście mają powody do obaw?
Sąd Najwyższy opublikował uzasadnienia dla wrześniowych wyroków wydanych w sprawach frankowych, które są niekorzystne dla kredytobiorców. Sygnatury spraw, których dotyczą kontrowersje, to II CSKP 1110/22, II CSKP 1495/22 i II CSKP 1627/22
Sędziowie SN w trzech wskazanych sprawach odnieśli się do skarg kasacyjnych skierowanych po wyrokach II instancji. Tok myślenia sędziów okazał się być skrajnie różny od tego prezentowanego w TSUE i w większości krajowych sądów
Sąd Najwyższy uznał, że gdy w umowie brak jest przelicznika (wtedy gdy nie było go od początku lub gdy został uznany za nieważny), można zastosować przelicznik wynikający ze zwyczajów i zasad współżycia społecznego. SN dopuścił stosowanie w takiej sytuacji kursu średniego NBP
Banki są zachwycone najnowszymi wyrokami Sądu Najwyższego. Już sieją propagandę, wg której te orzeczenia zmienią trend w sądach powszechnych. Prawnicy frankowiczów są zupełnie odmiennego zdania i wskazują, że te trzy wyroki niewiele zmieniają. Jakie są ich argumenty?
Sąd Najwyższy przemówił w trzech sprawach o franki. I trzy razy wydał antykonsumencki wyrok
Po ogłoszeniu wyniku wyborów parlamentarnych prezesi banków brylowali w mediach, udzielając wywiadów i publikując swoje felietony. Wielu w mniej lub bardziej bezpośredni sposób zwracało się do przyszłego rządu, podpowiadając, czego potrzebuje teraz sektor, by móc jak najsprawniej finansować gospodarkę. Niektórzy wskazywali na problem w Sądzie Najwyższym, który nie wydaje potrzebnych bankowcom uchwał. Padło wiele słów pod adresem wymiaru sprawiedliwości, które nie były peanami pochwalnymi. Cóż, teraz z pewnością bankowcy będą łagodniejsi, przynajmniej dla Sądu Najwyższego, który rzucił im tak pożądane koło ratunkowe.
Chodzi o trzy wyroki wydane w składach trzyosobowych Sądu Najwyższego dnia 19 września 2023 roku. Przed kilkoma dniami w sieci pojawiło się uzasadnienie dwóch z nich. Sprawy mają sygnatury II CSKP 1110/22, II CSKP 1495/22 i II CSKP 1627/22, dotyczą skarg kasacyjnych złożonych od wyroków wydanych przez sądy apelacyjne.
Stronami owych sporów są oczywiście frankowicze i banki. Wszystkie trzy wyroki są niekorzystne dla kredytobiorców, a skład rozpatrujący te sprawy przyjął pogląd skrajnie odmienny od tego, którym kierował się TSUE w wydawanych przez siebie orzeczeniach. Orzeczeniach, które na przestrzeni ostatnich lat ukształtowały to, w jaki sposób rozsądza się w Polsce sprawy o franki.
Co ma do powiedzenia Sąd Najwyższy w uzasadnieniach do wrześniowych wyroków?
Przejdźmy do szczegółów kontrowersyjnych wyroków. W sprawie o sygnaturze II CSKP 1495/22 skargę kasacyjną wniósł klient banku. Ów frankowicz wpierw wygrał z bankiem w Sądzie Okręgowym, jednak wskutek złożenia apelacji przez bank wyrok został zmieniony przez sąd II instancji, który uznał, że kwestionowany kredyt może być spłacany z zastosowaniem średniego kursu NBP. Dla kredytobiorcy korzyść z tego wyroku jest niemal żadna, zatem postanowił złożyć skargę kasacyjną w nadziei, że Sąd Najwyższy odda sprawę do ponownego rozpoznania i nie zostawi na wyroku sądu apelacyjnego suchej nitki.
Wielka musiała być konsternacja kredytobiorcy, gdy Sąd Najwyższy powołał się na artykuł 56 kc jako na przepis dyspozytywny, zgodnie z którym umowę można utrzymać w mocy poprzez oparcie jej o średni kurs NBP. Sędziowie SN pokusili się również o dość innowacyjną interpretację dobrze już znanego wyroku TSUE w sprawie państwa Dziubaków, wydanego 3 października 2019 roku. Zgodnie z nią wprawdzie nie można uzupełniać luk powstałych po eliminacji abuzywnych zapisów umownych, jednak można taką umowę zmienić innymi metodami, które sprawią, że nadal będzie mogła być wykonywana, w sprawiedliwy sposób. Absurd? A jakże.
Drugie uzasadnienie dotyczy sprawy II CSKP 1627/22, w której skargę kasacyjną złożył bank. Kredytobiorca wygrał z bankiem w dwóch instancjach i zapewne nie spodziewał się, że po usłyszeniu wyroku sądu apelacyjnego jego konflikt z bankiem wkroczy wkrótce do Sądu Najwyższego, a o sprawie będą rozpisywać się media ogólnopolskie. A jednak. Sąd Najwyższy zdecydował się na uchylenie wyroku unieważniającego umowę i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Tym razem uzasadnienie SN jest szersze i zaskakuje coraz to nowymi złotymi myślami. Sędziowie SN stoją bowiem na stanowisku, iż wymóg, aby umowa była pisana prostym i zrozumiałym językiem, jest nazbyt szeroko interpretowany przez unijny skład. W uzasadnieniu SN pojawia się przytyk do TSUE, zgodnie z którym Trybunał nie tyle wykłada pojęcia użyte w unijnej Dyrektywie, a bardziej tworzy nowe reguły, luźno tylko inspirowane ową Dyrektywą.
Sąd Najwyższy stwierdza dalej, że tylko w Polsce doszło do stwierdzania nieważności umów kredytowych na taką skalę, zaś przyczyną nie są odmienne wzorce umowne stosowane przez banki. Zagłębiając się w ocenę składu orzekającego nietrudno zauważyć, że jest ona bliźniacza w stosunku do narracji rozpowszechnianej przez banki. Przypadek?
Jakie będą konsekwencje negatywnych dla frankowiczów wyroków SN?
Zastanówmy się, co te trzy negatywne dla frankowiczów wyroki oznaczają w praktyce. Czy teraz zmieni się linia orzecznicza krajowych sądów i umowy frankowe będą utrzymywane w mocy poprzez eliminację klauzul abuzywnych i opieranie ich o średni kurs NBP? Oczywiście nie. I to z wielu powodów. Po pierwsze, wyrok Sądu Najwyższego wydany przez skład trzyosobowy nie ma mocy zasady prawnej. Po drugie, został wydany przez tzw. neosędziów, co do których zachodzi wątpliwość, czy wydawane przez nich wyroki są ważne. Po trzecie, wyroki te są rażąco sprzeczne z dotychczasowymi orzeczeniami TSUE i zachodzi prawdopodobieństwo, że rozpatrywanie w oparciu o nie indywidualnych spraw frankowych mogłoby się skończyć roszczeniami odszkodowawczymi kierowanymi przez frankowiczów już pod adresem Skarbu Państwa. Ponieważ Polska jest państwem członkowskim Unii Europejskiej, musi akceptować to, że prawo wspólnotowe stoi wyżej niż to krajowe. Wyroki krajowych organów nie mogą stać w sprzeczności z prawem UE i jawnie odbierać ochrony konsumentom.
Banki oczywiście sieją już propagandę w mediach, wg której te trzy wyroki SN mogą przynieść odwilż w orzecznictwie, skutkującą utrzymywaniem frankowych umów w mocy. Działania te są obmierzone na uzyskanie określonego efektu, czyli na zniechęcenie frankowiczów do składania kolejnych pozwów, a także skłonienie tych, którzy pozew już złożyli, do pójścia na ugodę. Prawnicy frankowi uspokajają: po wrześniowych wyrokach SN żadnej rewolucji w orzecznictwie nie będzie.
Mogą się zdarzać pojedyncze negatywne wyroki, od których kredytobiorcy będą oczywiście składać apelację. Należy mieć na uwadze, że ścieżka sądownicza udostępniona kredytobiorcy jest długa i nie kończy się na instytucjach krajowych. Kredytobiorca, który wyczerpie drogę orzeczniczą w kraju, może bezpłatnie złożyć skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Frankowicz ma 4 miesiące na wniesienie takiej skargi, licząc od dnia doręczenia uzasadnienia wyroku z sądu.