Spory sądowe o unieważnienie kredytu frankowego pomiędzy konsumentem a bankiem to już praktycznie codzienność polskich sądów. Obecnie toczy się kilka tysięcy tego typu rozpraw, a w kolejce do złożenia pozwu czeka kolejne kilka tysięcy kredytobiorców frankowych. Śmiałość frankowiczów wynika tutaj głównie z bardzo prokonsumenckiego podejścia sądów, które przechyla szalę wygranej po stronie konsumenta. Trochę inaczej sytuacja wygląda w przypadku przedsiębiorców, którzy zdecydowali się na zaciągniecie kredytu we frankach. Tutaj spraw jest zdecydowanie mniej, jednak powoli pojawiają się pewne przesłanki świadczące o tym, że już niedługo również polscy przedsiębiorcy będą mogli tłumnie ruszyć do sądów. Najważniejszą z nich jest najnowsza uchwała Sądu Najwyższego.
Nie tylko konsumenci wpadli we frankową pułapkę
Największa popularność kredytów frankowych to lata 2005-2009. Był to czas wyjątkowo niskiej ceny franka szwajcarskiego oraz atrakcyjnego oprocentowania, które sprawiły, że ogromna ilość osób zdecydowała się na zaciągnięcie kredytu frankowego. Wśród kredytobiorców byli zarówno konsumenci marzący o własnych czterech kątach jak i przedsiębiorcy.
Wszyscy oni zdecydowali się wziąć na siebie niedoszacowane i ogromne ryzyko zmiennych stóp procentowych oraz możliwości zawirowań na rynku finansowym. Teraz Frankowicze poszukują sposobu na wydostanie się z pułapki, jaką założyły na nic polskie banki oferujące umowy kredytów frankowych z niedozwolonymi klauzulami zawartymi w treści dokumentów.
Sprawy konsumenckie o unieważnienie kredytu liczone są w tysiącach, jednak przedsiębiorcy do tej pory byli w tym temacie bardzo opieszali. W końcu jednak lawina powoli ruszyła i pierwsze pozwy od przedsiębiorców zaczęły pojawiać się w sądach.
Sprawa państwa Ewy i Andrzeja – jeden z pierwszych sporów pomiędzy przedsiębiorcami a bankiem
Jednymi z pierwszych przedsiębiorców, którzy zdecydowali się wejść na drogę prawną są państwo Ewa i Andrzej. W 2007 roku zaciągnęli oni kredyt „indeksowany” kursem CHF w Polbanku, czyli obecnym Reiffeisen Bank International AG, na kwotę 920 000 zł.
Przedsiębiorcy bardzo szybko zauważyli, że umowa nie funkcjonuje tak, jak się tego spodziewali. Postanowili, więc zwrócić się do banku z wnioskiem o restrukturyzację umowy. Pierwszy raz miało to miejsce w 2015 roku i powtarzało się cyklicznie, jednak bez żadnego skutku.
W końcu przedsiębiorcy, którzy zaczęli mieć nad sobą widmo szybkiego bankructwa, jednak bojąc się o niepewny wynik rozprawy złożyli do sądu pozew o spłatę symbolicznych kwot (ok. 2 tys. zł), wykazując przy tym przesłankową nieważność umowy kredytowej.
Sprawa toczyła się w warszawskim Sądzie Rejonowym, który wyraził opinie zgodną z poglądami kredytobiorców. Sędzia zaopiniował, że umowa kredytu frankowego, którego mechanizmy wymagają stosowania wewnętrznych, ustalonych przez bank kursów naruszają całkowicie naturę umowy, co powoduje jej nieważność.
Jak można się było spodziewać, bank zdecydował się złożyć apelację, przekonując, że umowa jest w pełni ważna, a praktyka stosowania kursów z tabeli bankowych całkowicie normalna i powszechnie stosowana. Sąd drugiej instancji nie zgodził się jednak z poglądami banku i uznał wyrok pierwszej instancji.
W uzasadnieniu przywołano nowa uchwałę Sądu Najwyższego z 28.04.2022 roku, gdzie potwierdzono, że stosowanie kursów z tabel bankowych narusza stosunek umowy kredytu indeksowanego.
Rozstrzygniecie sprawy państwa Ewy i Andrzeja jest jednym z pierwszych wyroków w sprawie pomiędzy bankiem a przedsiębiorcami, których nie chroni ustawa o ochronie praw konsumenta. Zastosowano tu jednak klasyczne przepisy pochodzące z polskiego kodeksu cywilnego.
Niezwykle ważny wyrok mimo symbolicznej wygranej
Wyrok w sprawie państwa Ewy i Andrzeja dotyczy, co prawda niewielkiej kwoty, jednak jest to niezwykle istotne dla wszystkich przedsiębiorców orzeczenie sądu. Dzieje się tak, ponieważ co do jednej umowy nie ma możliwości istnienia dwóch odrębnych wyroków zawierających odmienną ocenę prawną. Oznacza to, że ocena prawna wydana w nawiązaniu do nieważności umowy kredytu frankowego jest objęta prawomocnością materialną.
Jest on również niezwykle istotny, dlatego, że orzeczenie to otwiera drzwi do sprawiedliwości dla innych przedsiębiorców. Razem z postanowieniami uchwały Sądu Najwyższego wyrok ten może sprawić, że przedsiębiorcy na reszcie zaczną być traktowani jak konsumenci, a sady zauważą ich krzywdę.
Dodatkowo w sprawach tego typu nie obowiązuje reżim prawa konsumenckiego, dlatego zasady przedawnienia roszczeń będą tu całkowicie inne. Paradoksalnie sytuacja ta może, zatem sprawić, że w starciu z bankami przedsiębiorcy będą na lepszej pozycji niż konsumenci.
Czy przedsiębiorcy są chronieni słabiej niż konsumenci?
Umowy kredytów frankowych zawierane przez przedsiębiorców zawierają w swojej treści klauzule indeksacyjne stanowiące podstawę do wszczęcia roszczenia w przypadku klientów indywidualnych. Jednakże ich znaczenie w przypadku umów „biznesowych” okazało się być różne w skutkach. Wszystko, dlatego, że w świetle polskiego prawa przedsiębiorca nie jest konsumentem, więc nie może liczyć na jakąkolwiek ochronę przed klauzulami niedozwolonymi w związku z prawem o ochronie konsumentów.
Do grupy konsumentów zalicza się jedynie przedsiębiorców, którzy prowadzą firmy na własne nazwisko i zdecydowali się zaciągnąć kredyt na cele całkowicie niezwiązane z działaniem przedsiębiorstwa ( np. zakup domu na własne cele mieszkaniowe).
Zapis ten nie oznacza jednak, że przedsiębiorcy nie mają praw, by dochodzić swoich roszczeń w sądzie. Istnieją jeszcze zapisy prawa cywilnego oraz bankowego precyzujące wszelkie warunki zawierania umów kredytowych, które mogą zostać użyte w sądzie. Określają one prawa obu stron umowy w przypadkach naruszenia równości tych stron, ograniczenia swobody zawierania umów, łamania zasad współżycia społecznego oraz braku lojalności kontraktowej.
Dzięki tym zapisom przedsiębiorcy mogą starać się zarówno przewalutować jak i unieważnić swoje umowy kredytu frankowego. Jednym z mocniejszych uzasadnień może być wnioskowanie, że umowa została skonstruowana tak, by jednostronnie przynosić korzyść jedynie bankowi, poprzez ustalanie kursu walut według tabel bankowych oraz nieprecyzyjne i zagmatwane zapisy bankowe.
W ten sposób przedsiębiorca może wykazać, że umowa kredytowa rażąco łamie zasady współżycia społecznego, co stanowi podstawę do całkowitego unieważnienia kredytu.
Najnowsza uchwałą Sądu Najwyższego jedynie potwierdza te roszczenia, głosząc, że wszelkie umowy kredytowe pozwalające bankom ustalać kurs walut według własnych tabel są całkowicie niezgodne z prawem, bez znaczenia na statur kredytobiorcy.