Problemy Credit Suisse, skutkujące przejęciem banku przez konkurencyjny UBS, rozbudziły niepokój na rynkach. Na początku maja nastąpiło kolejne głośne przejęcie: kalifornijski bank komercyjny First Republic został sprzedany bankowi JP Morgan Chase. Zdaniem ekspertów to jeszcze nie koniec tego rodzaju niespodzianek w sektorze, jednak nie należy się spodziewać powtórki z 2008 roku. Upadną podmioty słabsze, zaś te z mocnymi kapitałami i dobrą jakością portfela będą liczyły zyski. Widać to doskonale po polskim sektorze bankowym, który bogaci się na niespotykaną dotąd skalę, głównie dzięki wysokiemu poziomowi stawki WIBOR.
- Wakacje kredytowe, wysokie składki na Fundusz Wsparcia Kredytobiorców i System Ochrony Banków Komercyjnych, a do tego rosnące koszty rozliczenia z frankowiczami – z tym wszystkim musiał się zmierzyć w 2022 roku polski sektor bankowy
- Mimo gigantycznych obciążeń banki zarobiły w 2022 roku 2 razy więcej niż rok wcześniej. I to mimo wyraźnie hamującej akcji kredytowej. Za rekordowe zyski sektora odpowiedzialne są… odsetki kredytów złotowych
- Wynik sektora bankowego za okres styczeń-luty 2023 roku to 5,9 mld zł netto. Rok wcześniej banki zaraportowały zysk w wysokości 3,8 mld zł
- Zachodzi pytanie, czy sektor wykorzysta okres wysokich stóp procentowych, by dotworzyć odpowiednie rezerwy na kredyty frankowe, bez nadmiernego nadwerężania swoich kapitałów. A może wciąż będzie oczekiwał, że problem franków zostanie rozwiązany przez rząd?
Sektorem bankowym targają niepokoje. Ale nie w Polsce
Długo zapowiadany kryzys dosięgnął sektora bankowego i eliminuje z niego po kolei najsłabsze ogniwa. W marcu sięgnął po Sillicon Valley Bank i Credit Suisse. Ten drugi został przejęty przez konkurencyjny UBS. Z kolei początkiem maja media doniosły o kolejnym przejęciu – tym razem amerykański First Republic został kupiony przez JP Morgan. Na rynku trwa typowanie kolejnych podmiotów zagrożonych upadkiem. Zdaniem ekspertów kryzys w sektorze nie będzie miał tego rozmiaru, co w roku 2008. Upadłością zagrożone są przede wszystkim podmioty o słabej pozycji kapitałowej i niskiej jakości portfela. Pozostałe sobie poradzą – również te w Polsce.
Krajowy sektor bankowy ma się wyśmienicie. W 2022 roku zanotował absolutnie rekordowy zysk na poziomie 12.5 mld zł netto. To wszystko przy szeregu niesprzyjających czynników, takich jak konieczność jednorazowego zaksięgowania kosztów wakacji kredytowych (co wiązało się z wydatkiem na poziomie 13 mld zł), opłacenia wyższych składek na FWK i SOBK.
A to przecież nie wszystko – niemal co kwartał największe banki giełdowe dowiązywały kolejne rezerwy na franki. Rekordzistą był mBank, który w całym roku odpisał na ten cel 3,1 mld zł. 2022 rok był też okresem hamującej akcji kredytowej. Wzrost stawki WIBOR spowodował odpływ zainteresowania Polaków kredytem. Czas taniego finansowania dobiegł końca. We wrześniu 2022 roku udzielono o ok. 70 procent mniej kredytów niż rok wcześniej, zaś w całym 2022 roku banki sprzedały o połowę mniej umów kredytowych niż w poprzednich 12 miesiącach. Mimo to jednak sektor wykręcił znakomity wynik i zarobił dwukrotność tego, co w 2021 roku. Jak to możliwe?
Odpowiedź jest banalnie prosta: chodzi oczywiście o gigantyczne zyski z odsetek. Rada Polityki Pieniężnej w mniej niż rok dokonała 11 podwyżek kosztu pieniądza. Stopa referencyjna we wrześniu 2022 roku zatrzymała się na poziomie 6,75 proc., a więc jest najwyższa od 20 lat. Przekłada się to na główną część składową oprocentowania kredytów złotowych, czyli WIBOR.
To właśnie „dzięki” WIBORowi kredytobiorcy złotowi płacą obecnie nawet o ponad 100 proc. wyższe raty niż jeszcze w 2021 roku. Ale nie to jest najgorsze: to, na co warto zwrócić szczególną uwagę, to proporcje pomiędzy częścią kapitałową a odsetkową miesięcznej raty. Polacy płacą obecnie bankom prawie same odsetki, a saldo ich zadłużenia niemal nie topnieje. W ten sposób sektor zarabia kolosalne pieniądze i nic nie wskazuje na to, aby sytuacja miała szybko ulec zmianie – wg prognoz czas wysokich stóp procentowych potrwa jeszcze co najmniej kilka lat. Nieznaczne obniżki powinny nastąpić już w przyszłym roku, ale nie spowodują one, że szeroka rzeka pieniędzy płynąca do banków nagle zmieni się w wąski strumień.
Czy banki zamkną w 2023 roku kwestię rozliczenia z frankowiczami?
Jaki będzie 2023 rok dla banków w Polsce? Najlepiej widać to na liczbach. Weźmy statystyki ze stycznia i lutego 2022 i 2023 roku. W podanym okresie ubiegłego roku odsetki zaraportowane przez sektor bankowy wyniosły 10,4 mld zł, zaś wynik po opodatkowaniu 3,8 mld zł. Z kolei w bieżącym roku było to kolejno 14,7 mld zł i 5,9 mld zł. Różnica komentuje się sama.
Mimo to jednak banki nie potrafią zachować umiaru i kontynuują narrację, wg której są zbyt biedne, by rozliczyć się z frankowiczami z sądowo unieważnianych umów. Liczą na pomoc od państwa, czyli ustawową konwersję frankowych umów na kontrakty w krajowej walucie, tak aby kredytobiorcom odebrano szanse na sankcję darmowego kredytu, która wg KNF ma kosztować sektor 101,5 mld zł.
Rządzący wysłali już promotorowi ustawy, Jackowi Jastrzębskiemu z Komisji Nadzoru Finansowego, jasny komunikat: ustawy frankowej nie będzie w tej kadencji Sejmu.
Dla obozu rządzącego jakiekolwiek ustawowe regulacje w tym aspekcie to absolutna ostateczność. Politycy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że mieszanie się w konflikt banków z frankowiczami jest bardzo ryzykowne dla Skarbu Państwa, a pośrednio także dla społeczeństwa. Dlatego należy się spodziewać, że sektor zostanie sam z frankowym bałaganem i musi liczyć na wyrozumiałość audytorów w zakresie dowiązywania rezerw po prawdopodobnym niekorzystnym wyroku TSUE w sprawie C-520/21.
Czy sektor bankowy w Polsce będzie na tyle rozsądny, by mądrze wykorzystać czas wysokich stóp procentowych i zadba o odpowiednie pokrycie rezerwami hipotek frankowych? A może banki będą grać na przeczekanie i uznają, że wystarczy sama medialna propaganda, by zniechęcić frankowiczów do sądzenia się? Wygląda na to, że nie będą miały w tym względzie zbyt wiele do powiedzenia: jeśli TSUE stwierdzi, że kredytodawcom nie należy się wynagrodzenie za to, że konsument korzystał z kapitału wypłaconego w ramach nieważnej umowy, pozostanie im dostosowanie się do nowych reguł gry.
Otwartą kwestią pozostaje to, czy audytorzy stwierdzą, że rezerwy w dalszym ciągu mogą być dotwarzane cyklicznie, np. raz na kwartał, czy muszą być zawiązane jednorazowo, tak jak miało to miejsce w przypadku wakacji kredytowych.
W tym drugim wariancie niektóre spółki rzeczywiście mogłyby popaść w finansowe tarapaty, a na szczycie listy zagrożonych warto wymienić przede wszystkim mBank i Millennium. Frankowicze, którzy mają umowy z tymi bankami, nie powinni zwlekać z pozwem – lepiej unieważnić umowę, gdy bank jest w dobrej kondycji finansowej, a więc nie ma problemów z wypłacalnością, niż czekać na to, aż podzieli losy Getin Noble Banku i skutecznie ucieknie przed egzekucją roszczeń.