Coraz lepszy dostęp do rzetelnych informacji i specjalistycznej opieki prawnej powoduje, że frankowicze rzadziej decydują się na podpisanie ugody z bankiem. Bieżące szacunki pokazują, że nawet 95% spraw frankowych sądy rozstrzygają na korzyść kredytobiorców, co przemawia za tym, by pozywać banki, a nie szukać z nimi porozumienia, które jest mniej korzystne niż unieważnienie umowy. W ostatnich tygodniach dochodzi jednak dodatkowy czynnik, który sprawi, że frankowicze jeszcze mniej chętnie będą się godzić na ugodę i oprocentowanie ich kredytów zgodnie ze wskaźnikiem WIBOR. Jakie mogą być konsekwencje rosnących stóp procentowych przy podpisaniu ugody z bankiem?
Złoty słabnie, frank rośnie w siłę
Kredytobiorcy złotówkowi, którym na przełomie roku mogło się wydawać, że gorzej być nie może, spotkali się niestety z dużym rozczarowaniem. Polska waluta, która już od dłuższego czasu jest w tarapatach, została osłabiona jeszcze bardziej wskutek wojny na Ukrainie. Do tego dochodzi galopująca inflacja i kolejne podwyżki stóp procentowych, które prawdopodobnie nie są ostatnimi i już mówi się o możliwości kolejnych wzrostów w maju. To wszystko powoduje, że konsument, który wziął kredyt hipoteczny ze zmiennym oprocentowaniem w momencie, gdy stopy były rekordowo niskie, obserwuje obecnie systematyczny wzrost swoich rat.
Sytuacja ta może się kojarzyć z tym, co spotkało frankowiczów, gdy wskutek nieprzewidzianych wydarzeń w światowej gospodarce wartość franka szwajcarskiego gwałtownie wzrosła. Obecnie znów możemy obserwować umocnienie się helweckiej waluty względem złotówki.
Dla frankowiczów oznacza to wzrost salda zadłużenia, które jest liczone w polskich złotych i przekłada się na wysokość płaconych rat. I choć wzrost stóp procentowych nie wpłynął na sytuację kredytobiorców z zobowiązaniem we franku szwajcarskim, to już samo umocnienie się tej waluty, wywołane w dużym stopniu działaniami wojennymi na wschodzie, spowodowało, że w zaledwie miesiąc saldo zadłużenia frankowiczów wzrosło o ponad 10%.
Obecnie obserwujemy powolny spadek kursu franka w stosunku do polskiego złotego, który w dalszym ciągu nie wrócił jeszcze do poziomu sprzed wybuchu wojny na Ukrainie i trudno spekulować, jak dalej będzie się on kształtował.
Biorąc pod uwagę te dane, mimo iż frankowicze z pewnością nie są pokrzepieni wahaniami helweckiej waluty, daleko im do chęci zawierania ugód z bankami, które wiążą się z reguły z traktowaniem kredytu we franku tak, jakby od momentu zawarcia umowy był zobowiązaniem w złotówkach.
W takiej sytuacji kredyt, pierwotnie zaciągnięty we franku i podlegający oprocentowaniu stawką LIBOR (od stycznia 2022 roku stawką SARON), zacząłby podlegać pod wskaźnik WIBOR, który w tej chwili byłby dla obecnych frankowiczów bardzo niekorzystną opcją. W niektórych sytuacjach mogłoby się okazać, że podpisanie ugody z bankiem jeszcze zwiększyłoby bieżące zobowiązanie kredytobiorcy.
Przejście z SARON na WIBOR: w wielu przypadkach nieopłacalne
Przypomnijmy, że – decyzją Komisji Europejskiej – od 1 stycznia 2022 kredyty frankowe nie są już oprocentowane stopą CHF LIBOR, która została zastąpiona przez stopę składaną SARON. Komisja Nadzoru Finansowego uznała, że zmiana wskaźnika nie wymaga aneksowania obowiązujących umów kredytowych, a pozostałe zasady na jakich spłacany jest kredyt nie ulegną zmianie.
Mimo iż banki starają się uspokoić swoich klientów i twierdzą, że zmiana ta właściwie jest kosmetyczna i nie wpłynie na wysokość salda zadłużenia ani spłacanych rat, kredytobiorcy – nauczeni doświadczeniem – podchodzą bardzo nieufnie do tych zapewnień. Już w listopadzie 2021 roku, nim rozporządzenie KE weszło w życie, skargę do TSUE wniosła jedna z frankowiczek.
Coraz częściej mówi się o tym, że zmiana wskaźnika w trakcie trwania umowy będzie jeszcze jednym argumentem konsumentów w procesach o unieważnienie umów kredytowych zawartych we franku.
Kredytobiorcy rozważający podpisanie ugody z bankiem coraz częściej konsultują ten krok z profesjonalną kancelarią. Jest to bardzo dobra decyzja, która w wielu przypadkach pozwala uniknąć kolejnego niekorzystnego zobowiązania. Może się zdarzyć, że część proponowanych przez banki ugód rzeczywiście warto wziąć pod uwagę, zwłaszcza gdy zobowiązanie zostało zaciągnięte na krótszy czas.
W wielu przypadkach jednak, po analizie warunków ugody zaproponowanych frankowiczom przez banki okazuje się, że propozycje te wcale nie są korzystniejsze niż bieżąca umowa, a w niektórych przypadkach wręcz negatywnie wpłyną na wysokość zobowiązania klienta.
Trzeba brać pod uwagę, że o ile trudna sytuacja frankowiczów wynika przede wszystkim z wahań kursu franka względem złotówki, o tyle kredytobiorcy złotówkowi są – przynajmniej na chwilę obecną – w bardziej skomplikowanym położeniu. Od października 2021 NBP podnosił stopy procentowe już 7-krotnie i nic nie wskazuje na to, aby zmiany z 6 kwietnia miały być w tym względzie ostatnim słowem. Biorąc pod uwagę dynamikę sytuacji, rosnący WIBOR i słabą złotówkę, zamiana zobowiązania we franku na kredyt w PLN jest ryzykownym posunięciem, zwłaszcza w przypadku, gdy saldo kredytu w dalszym ciągu jest wysokie.
Czy 2022 rok będzie rekordowy pod względem pozwów frankowych?
Analizując wszystkie powyższe czynniki, wiele wskazuje na to, że w 2022 roku możemy znów spodziewać się skoku zainteresowania unieważnieniem umów kredytowych na drodze sądowej. Szacuje się, że w Polsce dalej jest ok. 400 tys. frankowiczów. Co więcej, aktualnie w I instancji toczy się ok. 70 tys. spraw frankowych – tak wynika z obszernego dokumentu opublikowanego przez Rzecznika Finansowego w lutym 2022 roku.
Z tej samej analizy możemy się dowiedzieć, że w sądach II instancji spraw tych może być ok. 4 tysięcy. Warto podkreślić, że banki z niepokojem wyczekują wyroku TSUE w kwestii rozpoczęcia biegu przedawnienia roszczeń, który – jeśli będzie niepomyślny dla instytucji finansowych – może spowodować kolejną falę pozwów, tym razem nawet o tych osób, które spłaciły swoje zobowiązanie przed kilkoma laty. Decyzji TSUE w tej sprawie możemy spodziewać się w III kwartale 2022 roku.