Nadchodzą ciężkie czasy dla osób, które w ostatnich latach zaciągnęły kredyt hipoteczny, wykorzystując całą swoją zdolność kredytową. Rada Polityki Pieniężnej zdążyła od października 2021 roku dokonać już 7 podwyżek stóp procentowych, co przełożyło się na skok WIBOR-u. Dla wielu osób oznacza to nawet podwojoną wysokość spłacanych rat kredytowych, co w niektórych przypadkach może oznaczać utratę płynności finansowej. Czy istnieje prawne rozwiązanie, by unieważnić umowę kredytową ze zmiennym oprocentowaniem?
Czy kredytobiorcy złotówkowi podzielą los frankowiczów?
Gdy przez ostatnie lata frankowicze w niezwykle medialny sposób walczyli o swoje prawa, część opinii publicznej oburzała się na takie działania, twierdząc, że nie powinni oni oczekiwać pomocy od państwa w spłacaniu swoich prywatnych zobowiązań.
To, co obecnie dzieje się w świecie kredytów złotówkowych jest swego rodzaju ponurym chichotem losu – zwłaszcza, że w dużej mierze dotyka tych osób, które krytykowały kredytobiorców frankowych za nadmierną ufność wobec instytucji finansowych i zaciąganie zobowiązań w walucie, która znana jest z niestabilnego kursu w trakcie światowych kryzysów. Niewykluczone, że wielu dzisiejszych kredytobiorców złotówkowych już wkrótce będzie zmuszona skorzystać ze szlaków przetartych właśnie przez frankowiczów i wystąpić na drogę sądową, by walczyć o swoje prawa.
Czy jest w ogóle jakakolwiek szansa, by wykazać wadliwość umowy kredytowej zawartej w polskiej walucie? Zdania specjalistów prawa bankowego są w tej materii mocno podzielone. Firma administrująca wskaźnikiem WIBOR jak i Komisja Nadzoru Finansowego przekonują, że nie ma możliwości, aby WIBOR dało się podważyć. Tego samego zdania są oczywiście banki, a nawet część środowiska prawniczego. Niektóre kancelarie są jednak sceptyczne wobec tego stanowiska i wykazują, że to samo mówiono przed laty o kredytach frankowych.
Umowy zawarte wówczas z frankowiczami również miały być nie do podważenia, tymczasem okazało się, że w wielu przypadkach były naszpikowane klauzulami niedozwolonymi, dotyczącymi istotnych zapisów, mających przełożenie na wysokość spłacanych rat.
Banki w tamtych umowach zastrzegały sobie prawo do kształtowania kursu walut, co było rozwiązaniem bardzo niekorzystnym dla kredytobiorców, ponadto – choć kredyt był zawierany w CHF, to kapitał był wypłacany w PLN. Większość banków oczekiwała również, aby klient spłacał swoje zobowiązanie w polskim złotym, co powodowało, że trudno było nazwać taki kredyt walutowym.
Dziś sądy w większości nie mają wątpliwości jak orzekać w tych sporach – ponad 90% spraw frankowych jest rozstrzyganych na korzyść konsumentów, a przytłaczająca większość z nich kończy się unieważnieniem umowy kredytowej – tylko kilka procent wygranych przez kredytobiorców procesów kończy się odfrankowieniem zobowiązania. Jakie przesłanki musiałyby zajść, by kredytobiorcy złotówkowi mogli skutecznie dochodzić swoich praw przed sądem?
Czy klauzule niedozwolone mogą otworzyć konsumentom drogę do unieważnienia umów?
Część środowiska prawniczego wskazuje, że pewną furtką, dającą nadzieję kredytobiorcom na unieważnienie umów zawartych w PLN mogą być klauzule abuzywne, które utorowały frankowiczom drogę do zwycięstw w sądach. Istotnie, pojawiają się głosy, że w obecnych umowach o kredyt ze zmiennym oprocentowaniem również występują zapisy, które można uznać za niedozwolone – pytanie tylko, w jaki sposób ich obecność wpływa na samo świadczenie główne.
Ale nie jest to jedyna kwestia, jakiej warto się przyjrzeć w kontekście potencjalnej wadliwości umów. Podobnie jak w przypadku frankowiczów, tu również mówi się o niedostatecznym informowaniu konsumentów o ryzyku związanym z produktem finansowym, którego dotyczy umowa.
U frankowiczów doradcy kredytowi nie zawsze informowali o tym, jak może kształtować się wysokość rat w przypadku zmiany kursu CHF, z kolei kredytobiorców złotówkowych bardzo często w analogicznej sytuacji nie zapoznawano z niebezpieczeństwem zmiennego oprocentowania. Mało tego, mimo iż od połowy 2021 roku banki mają obowiązek oferować klientom kredyty o stałym lub czasowo stałym oprocentowaniu, w dalszym ciągu promują te ze zmienną wysokością raty.
Pojawiają się głosy, że nawet teraz, gdy stopy procentowe gwałtownie rosną, doradcy w wielu bankach nadal nakłaniają klientów do zaciągania zobowiązania ze zmiennym oprocentowaniem, wskazując je jako korzystniejsze. Czy rekomendowanie produktów bankowych obarczonych takim ryzykiem może stanowić przesłankę do unieważniania umów w sądach? Trudno powiedzieć. Nawet ci prawnicy, którzy sceptycznie podchodzą do etyki zachowań sektora finansowego są ostrożni w ocenianiu szans kredytobiorców w sporze z bankiem.
Co się stanie, jeśli sądy zaczną przyznawać rację kredytobiorcom?
Istnieją dwa podstawowe scenariusze, które nakreślają ewentualne możliwości w przypadku skutecznego zakwestionowania legalności umów o kredyt w złotówkach. Pierwszy scenariusz to ten, wg którego umowa kredytowa nadal będzie ważna, ale zostaną z niej wyeliminowane określone klauzule – np. ta dotycząca uzależnienia wysokości oprocentowania od wartości wskaźnika WIBOR. Gdyby do tego doszło, oprocentowanie kredytu znacząco by zmalało i wynosiłoby tyle, ile sama marża, czyli ok. 2%.
Drugi scenariusz zakłada, że po uznaniu sposobu wyliczania zmiennego oprocentowania w oparciu o WIBOR za bezzasadny, pozostała część umowy również nie mogłaby zostać utrzymana w mocy, co skutkowałoby jej nieważnością. I choć trudno sobie dziś wyobrazić taki obrót spraw, to trzeba mieć na uwadze, że właśnie tak przeważnie kończą się dziś sprawy frankowe – umowa jest uznawana za nieważną lub usuwane są z niej klauzule niedozwolone, przez co staje się ona dla konsumenta dużo korzystniejsza.
Wokół WIBOR-u narosło wiele kontrowersji, które dotyczą już samych podstaw jego ustalania. Czy masowe protesty kredytobiorców wpłyną na zmianę sposobu wyliczania oprocentowania dla kredytów w złotówce? Dziś trudno to powiedzieć. Temat jest nośny i dotyczy milionów osób w Polsce, a dodatkowo wszystko wskazuje na to, że nie jest to koniec podwyżek stóp procentowych (i tym samym stawki WIBOR), jakich możemy spodziewać się w tym roku. Z pewnością sytuacja jest rozwojowa i warto obserwować informacje o pierwszych sprawach sądowych, w których prawnicy wynajęci przez kredytobiorców będą starali się wykazać wadliwość zawartych umów. Jeśli kredytobiorcy zaczną wygrywać takie procesy, może to postawić sens obecnego sposobu wyliczania oprocentowania dla produktów bankowych pod ogromnym znakiem zapytania.