Po październikowej rozprawie przed TSUE w sprawie dotyczącej tzw. wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału sektor bankowy ogarnęła panika. Krytyczne wypowiedzi sędziów trybunału oraz przedstawiciela Komisji Europejskiej pod adresem polskich banków zarabiających na nieuczciwych produktach, jakimi są kredyty frankowe, daje solidną podstawę, aby przypuszczać, że wyrok TSUE, który zapadnie prawdopodobnie w połowie roku 2023, będzie dla sektora bankowego niekorzystny. Również analitycy rykowi nie przewidują optymistycznego scenariusza dla banków. Pozytywny dla kredytobiorców frankowych wyrok będzie impulsem do działania dla osób, które do tej pory wahały się czy złożyć pozew. W pierwszej połowie 2023 roku spraw sądowych z powództwa Frankowiczów będzie grubo ponad 100 tysięcy, a po korzystnym wyroku TSUE sądy zaleje prawdziwe frankowe tsunami.
- Banki nie spodziewają się korzystnego dla nich rozstrzygnięcia TSUE w sprawie opłaty za korzystanie z kapitału. Negatywnego scenariusza obawia się także Komisja Nadzoru Finansowego oraz przedstawiciele administracji publicznej, którzy określają tę sprawę jako „tykającą bombę” podłożoną pod sektor bankowy.
- Analitycy rynkowi również nie prognozują pozytywnego dla banków rozstrzygnięcia ale oceniają, że czarne wizje zakładające upadłość kilku banków są przesadzone. Banki będą miały z czego zawiązywać rezerwy na wypłaty dla Frankowiczów, bo większość z nich ma spore kapitały własne i dobre perspektywy na zyski w kolejnym roku.
- Pozytywny dla Frankowiczów wyrok TSUE w sprawie C-520/21 może mieć porównywalne skutki do przełomowego orzeczenia trybunału z października 2019 roku w sprawie Dziubak vs. Raiffeisen, po którym tysiące kredytobiorców ruszyło do sądów aby unieważnić wadliwe umowy frankowe.
- W 2023 roku sądy mogą zostać zalane gigantyczną falą nowych pozwów, bo poza spodziewanym kolejnym prokonsumenckim orzeczeniem TSUE, impulsem do działania dla kredytobiorców frankowych będzie niestabilna sytuacja gospodarcza oraz rosnące raty kredytów.
Banki szykują się na niekorzystny wyrok TSUE w 2023 roku
TSUE wielokrotnie stawał po stronie Frankowiczów, ale sprawa o sygnaturze C-520/21 będzie miała znaczenie bezprecedensowe i może przesądzić o przyszłości kilku polskich banków. Tak przynajmniej uważa KNF oraz przedstawiciele administracji publicznej. W dniu 12 października br. odbyła się przed trybunałem w Luksemburgu rozprawa, w trakcie której swoje wystąpienie miał Przewodniczący KNF Jacek Jastrzębski, który nakreślił czarny scenariusz dla polskiego sektora bankowego, jeżeli zanegowane zostanie prawo do żądania przez banki tzw. wynagrodzenia za udostępnienie kredytobiorcom kapitału w ramach umów frankowych unieważnianych na podstawie klauzul abuzywnych. Według szacunków KNF, takie rozstrzygnięcie może kosztować sektor bankowy 100 mld zł i skutkować niewypłacalnością nawet kilku banków.
Wyrok TSUE powinien zapaść w II lub w III kwartale 2023 roku. Kierunek, w którym pójdzie orzeczenie poznamy jednak już prawdopodobnie 16 lutego 2023 roku, bo na ten dzień zaplanowane jest przedstawienie opinii rzecznika generalnego trybunału w Luksemburgu. Podobnie jak prawnicy reprezentujący Frankowiczów, także analitycy rynkowi uważają, że optymistyczny dla banków scenariusz jest raczej wykluczony. Natomiast nie są takimi pesymistami jeżeli chodzi o skutki finansowe wyroku dla polskich banków.
Odmówienie bankom prawa do dodatkowej opłaty z tytułu udostępniania Frankowiczom kapitału będzie wiązało się z koniecznością dokonania dodatkowych odpisów na straty poniesione w związku z unieważnianiem umów kredytowych. Jednak banki są w dużym stopniu przygotowane na zły scenariusz, bo większość z nich zawiązała już spore rezerwy na kredyty frankowe, które łącznie sięgają kilkudziesięciu miliardów złotych. Dla przykładu w mBanku rezerwy z tego tytułu sięgają 6,8 mld zł, a w Banku Millennium kształtują się na poziomie 5,3 mld zł.
Eksperci podkreślają także, że największe banki mają dobrą sytuację kapitałową i będą miały z czego dokonywać odpisów, zwłaszcza jeśli w przyszłym roku osiągną zyski na poziomie podobnym jak w 2022 roku. Pomimo że wiele banków zanotowało straty za III kwartał br. wynikające głównie z jednorazowego zaksięgowania kosztów wakacji kredytowych oraz powiększania rezerw, to w okresie od stycznia do września cały sektor zarobił około 10 mld zł, co było w dużej mierze związane z rekordowo wysokimi stopami procentowymi. Większe banki powinny zatem udźwignąć dodatkowy ciężar, a bankom kontrolowanym przez Skarb Państwa w razie problemów z płynnością z pewnością pomoże rząd.
Sądy znowu zostaną zalane pozwami frankowymi
Korzystny wyrok TSUE może być impulsem do działania dla Frankowiczów obawiających się kontrpozwów, którymi straszą banki. W pierwszej połowie 2023 roku liczba spraw sądowych dotyczących sporów frankowych wyniesie co najmniej 100 tysięcy, a po werdykcie trybunału może być ich zdecydowanie więcej. Niektórzy eksperci uważają, że wyczekiwane orzeczenie będzie miało porównywalne znaczenie dla dalszego kształtu sporów na linii kredytobiorcy – banki, jak legendarny wyrok TSUE z końca 2019 roku do sprawy znanej jako Dziubak vs. Raiffeisen. Od tego momentu polskie sądy zaczęły masowo unieważniać wadliwe umowy kredytowe, co skłoniło tysiące Frankowiczów do wejścia na ścieżkę sądową. Nie inaczej może być tym razem jeśli wyrok będzie jednoznacznie niekorzystny dla banków.
Zwiększonej fali pozwów w 2023 roku można spodziewać się także z innych powodów. Raty kredytów frankowych rosną ostatnio znacznie szybciej niż kilka lat temu. Powodem jest umocnienie się szwajcarskiej waluty względem złotego, m.in. na skutek wybuchu wojny na Ukrainie, ale także rosnące stopy procentowe w Szwajcarii. Szwajcarski bank centralny po raz pierwszy od wielu lat zdecydował się w tym roku na podwyżki stóp procentowych.
W wyniku drugiej z rzędu wrześniowej decyzji SNB zakończyła się era ujemnych stóp. Podstawowa stopa w Szwajcarii wynosi obecnie 0,5 proc., ale prawdopodobnie już 15 grudnia zostanie wywindowana do poziomu 1 proc. Wkrótce odczują to w ratach kredytobiorcy frankowi, bo wskaźnik SARON stanowiący podstawę oprocentowania ich kredytów, będzie stopniowo podążał za decyzją SNB.
Oprócz rosnących rat kredytów w CHF Frankowiczów może skłonić do działania także niestabilna sytuacja gospodarcza w Polsce, dwucyfrowa inflacja, rosnące koszty życia oraz obawa o utratę pracy. Negatywnych czynników może być już zbyt wiele i pomimo, że do tej pory wiele osób wahało się czy pozwać bank za kredyt we frankach, teraz zmusi ich do tego sytuacja.
Warto wspomnieć, że wraz z pozwem można złożyć do sądu wniosek o zabezpieczenie roszczeń poprzez zawieszenie spłaty rat na cały czas trwania procesu, co może znacznie ulżyć budżetom domowym. Coraz więcej sądów przychylnie ustosunkowuje się do takich wniosków, jeżeli są one dobrze umotywowane. Z pozytywnego podejścia do kwestii zabezpieczenia roszczeń znany jest zwłaszcza tzw. wydział frankowy Sądu Okręgowego w Warszawie. Ze złożeniem do tego sądu pozwu oraz wniosku o zabezpieczenie trzeba się jednak pospieszyć, bo rząd planuje zmianę przepisów. Kredytobiorcy spoza Warszawy prawdopodobnie wkrótce będą mogli składać pozwy tylko do sądów właściwych ze względu na ich miejsce zamieszkania.
Prognozowane na 2023 rok frankowe tsunami, które zaleje sądy, to także efekt coraz sprawniejszego rozstrzygania spraw. Banki robią wszystko, aby wydłużać czas trwania postępowań, ale ostatnio nie idzie im to dobrze. Sędziowie doskonale już znają sztuczki ich pełnomocników polegające m.in. na powoływaniu licznych świadków, których zeznania nic nie wnoszą do sprawy, czy wnioskowaniu o opinie biegłych lub o zawieszanie postępowań.
W 2022 roku przeciętny czas trwania sprawy frankowej wynosił 2 lata. Prawnicy przewidują, że w 2023 roku ulegnie on skróceniu do 1,5 roku. Z pewnością to pozytywna informacja dla Frankowiczów, którzy boją się wszczynania procesu sądowego bo uwierzyli w retorykę banków, że sprawy frankowe trwają długo. Z doświadczonym prawnikiem, najlepiej z kancelarii ściśle wyspecjalizowanej w kredytach frankowych, można szybko doprowadzić sprawę do pozytywnego finału.