Kredyty we frankach szwajcarskich (tzw. kredyty frankowe) stały się źródłem tysięcy sporów sądowych w Polsce. Wiele osób zadłużonych we frankach (frankowiczów) stoi przed dylematem: pozwać bank i dążyć do unieważnienia umowy, czy też zawrzeć ugodę z bankiem na warunkach kompromisowych. Decyzja nie jest prosta – każda opcja ma swoje zalety i ryzyka. Co więcej, optymalne podejście zależy od indywidualnej sytuacji frankowicza oraz etapu, na jakim znajduje się sprawa.
Niniejszy tekst przedstawia kompleksowe omówienie strategii postępowania przy ugodzie z bankiem w różnych scenariuszach:
- Scenariusz A: gdy bank proponuje ugodę przed wniesieniem pozwu przez frankowicza (etap przedprocesowy),
- Scenariusz B: gdy frankowicz złożył pozew i w trakcie procesu otrzymuje propozycję ugody,
- Scenariusz C: gdy frankowicz wygrał sprawę w I instancji i mimo to bank oferuje ugodę (etap przed apelacją),
- Scenariusz D: gdy frankowicz trafił na nieprzychylnego sędziego (np. sędzia Andrzej Kuryłek) i bank proponuje ugodę w obliczu niekorzystnego przebiegu sprawy,
- Scenariusz E: gdy kredyt frankowy został już w całości spłacony przez frankowicza.
W każdym z tych przypadków omówione zostaną ogólne zasady i praktyczne wskazówki: jakie korzyści i ryzyka wiążą się z ugodą, na co zwrócić uwagę przy podejmowaniu decyzji o przyjęciu lub odrzuceniu oferty banku, oraz kiedy niezbędna może okazać się dokładna analiza finansowa lub konsultacja z prawnikiem.
Ogólne zasady podejmowania decyzji o ugodzie frankowej w 2025 roku
Ugoda frankowa to polubowne porozumienie między kredytobiorcą a bankiem, na mocy którego obie strony godzą się na ustępstwa i rezygnują z części swoich roszczeń . Zawarcie ugody możliwe jest na każdym etapie sporu – zarówno przed rozpoczęciem procesu, w trakcie postępowania sądowego (I lub II instancji), a nawet na etapie apelacji. Niezależnie od momentu, decyzja o ugodzie powinna być przemyślana wieloaspektowo, z uwzględnieniem aspektów prawnych i finansowych.
Zalety ugody z bankiem:
- Znacznie krótszy czas rozwiązania sporu. Zawarcie ugody (zwłaszcza pozasądowej) może zająć zaledwie kilka tygodni lub miesięcy, podczas gdy pełen proces sądowy w sprawie frankowej trwa nawet kilka lat. Ugoda pozwala więc szybciej uwolnić się od problemu kredytu i uniknąć długotrwałego stresu związanego z procesem.
- Oszczędność kosztów postępowania sądowego. Decydując się na polubowne załatwienie sprawy, można uniknąć wydatków rzędu kilkunastu czy kilkudziesięciu tysięcy złotych na honorarium kancelarii prawnej i opłaty sądowe. Ugodę często da się wynegocjować samodzielnie lub w ramach mediacji, co oznacza brak dodatkowych prowizji za wynik sprawy itp.
- Pewność i przewidywalność. Proces sądowy zawsze niesie element niepewności co do ostatecznego rozstrzygnięcia. Ugoda natomiast daje gwarancję rezultatu zaakceptowanego przez obie strony – kredytobiorca dokładnie wie, na jakie warunki się godzi i jakie będą konsekwencje finansowe porozumienia. Znika też ryzyko przegranej sprawy i obciążenia kosztami procesu. Jak zauważają banki, przy ugodzie klient unika „loterii” procesu i związanej z nim niepewności.
Wady ugody z bankiem:
- Mniejsze korzyści finansowe niż w przypadku wygranej w sądzie. Z punktu widzenia frankowiczów jest to najpoważniejszy minus. Ugoda zazwyczaj nie daje tak dużych korzyści, jak prawomocny wyrok unieważniający umowę. W praktyce propozycje ugodowe banków często pokrywają tylko część (np. ok. 50%) tego, co kredytobiorca mógłby uzyskać na drodze sądowej. Innymi słowy, frankowicz decydując się na ugodę „zostawia na stole” znaczną sumę, która w przypadku korzystnego wyroku mogłaby wrócić do jego kieszeni jako nadpłacone raty czy odsetki.
- Konieczność rezygnacji z dalszych roszczeń. Podpisując ugodę, kredytobiorca zrzeka się wszelkich przyszłych pretensji wobec banku wynikających z umowy kredytu – taki warunek zawsze figuruje w treści porozumienia. Oznacza to, że po zawarciu ugody nie można już wytoczyć przeciw bankowi powództwa o unieważnienie umowy czy zwrot kolejnych kwot. Jeśli więc w przyszłości pojawią się orzeczenia jeszcze korzystniejsze dla frankowiczów lub nowe okoliczności, kredytobiorca z ugodą będzie miał ograniczone pole manewru.
- Ryzyko niekorzystnych zapisów i „pułapek”. Umowy ugodowe są zwykle rozbudowane i pisane językiem prawniczym. Mogą zawierać klauzule, na które trzeba zwrócić szczególną uwagę. Przykładowo, jeśli bank zobowiązuje się wypłacić kredytobiorcy pewną kwotę w ramach rozliczenia, należy sprawdzić podstawę prawną takiej płatności – czy jest to zwrot nadpłaconych rat, czy umorzenie części długu – bo ma to istotne skutki podatkowe. Ważne jest też upewnienie się, że ugoda obejmuje kwestie wykreślenia hipoteki z księgi wieczystej, zwrotu weksla (jeśli taki zabezpieczał kredyt), oraz że bank zrzeka się ewentualnych roszczeń wobec klienta (np. o bezumowne korzystanie z kapitału). Brak takich zapisów mógłby narazić frankowicza na problemy w przyszłości.
- Potencjalne konsekwencje podatkowe. Zasadniczo samo zawarcie ugody nie podlega opodatkowaniu, jednak jeśli w wyniku ugody bank umarza część długu lub wypłaca kredytobiorcy pieniądze, powstaje pytanie o podatek dochodowy od uzyskanej korzyści. Aktualnie obowiązuje rozporządzenie Ministra Finansów (przedłużone do końca 2026 r.), które zwalnia z podatku dochód z tytułu umorzenia kredytu frankowego w ramach ugody – dotyczy to jednak głównie kwoty umorzonego salda zadłużenia. Urzędy skarbowe mogą natomiast inaczej traktować ewentualne dodatnie saldo wypłacone kredytobiorcy (np. zwrot gotówki w ugodzie) – literalnie takie świadczenie nie jest objęte zwolnieniem i mogłoby podlegać opodatkowaniu według skali (w praktyce banki uzyskują indywidualne interpretacje, by również wypłaty były zwolnione, lecz brak tu pełnej pewności). Dlatego przed zawarciem ugody warto skonsultować się z doradcą podatkowym, aby upewnić się, że skutki ugody nie wygenerują nieoczekiwanego podatku.
Ogólna strategia przy rozważaniu ugody powinna więc obejmować: analizę finansową propozycji banku, porównanie jej z możliwym wynikiem sądowym, oraz ocenę własnej sytuacji życiowej (cierpliwości, potrzeb finansowych, tolerancji ryzyka). Prawnicy zgodnie podkreślają, że nie należy pochopnie przyjmować pierwszej oferty ugodowej – często bywa tak, że bank z czasem przedstawia lepsze warunki, zwłaszcza gdy rośnie szansa wygranej kredytobiorcy w sądzie. Do negocjacji warto podejść twardo: banki zazwyczaj rozpoczynają od oferty daleko odbiegającej od tego, co faktycznie należałoby się klientowi (licząc na jego nieświadomość lub znużenie walką), ale przy stanowczej postawie klienta i argumentacji można wywalczyć znacznie korzystniejsze ustępstwa – zdarza się, że dopiero kolejna, np. szósta czy siódma z kolei propozycja banku jest akceptowalna dla kredytobiorcy.
W negocjacjach obowiązuje zasada: im pewniej któraś ze stron czuje się co do swojego zwycięstwa, tym mniej jest skłonna ustąpić. Na początku sporów to banki były „pewne swego” i narzucały twarde warunki, obecnie jednak – po serii korzystnych dla frankowiczów orzeczeń – to klienci są w lepszej pozycji negocjacyjnej. Mimo to ugoda będzie dla nich opłacalna tylko wtedy, gdy warunki zbliżą się do ich rozsądnych oczekiwań, np. bank uzna większość roszczeń klienta, a nawet zwróci część należnych odsetek za opóźnienie czy pokryje koszty procesu.
Niezwykle ważne jest świadome podjęcie decyzji. Kredytobiorca powinien dokładnie wiedzieć, ile zyska dzięki wyrokowi sądu unieważniającemu umowę, a ile oferuje mu ugoda – dopiero dysponując takimi wyliczeniami można rzetelnie ocenić opłacalność porozumienia. Niestety banki z reguły nie informują klientów, ile dokładnie „tracą” na ugodzie względem potencjalnego wyroku. Z tego powodu zaleca się skonsultowanie propozycji ugody z niezależnym prawnikiem specjalizującym się w sprawach frankowych. Profesjonalny pełnomocnik nie tylko zweryfikuje treść ugody pod kątem ewentualnych haczyków, ale przede wszystkim przedstawi symulację rozliczeń w przypadku wygranej w sądzie (zwrot zapłaconych rat, odsetki ustawowe, rozliczenie kapitału itd.), co pozwoli klientowi świadomie porównać scenariusze. Taka konsultacja jest szczególnie ważna, gdyż popularność ugód w dużej mierze wynika z faktu, że część kredytobiorców nie zdaje sobie sprawy, ile pieniędzy oddaje bankowi, godząc się na jego warunki.
Poniżej przedstawiamy bardziej szczegółowe wskazówki dla każdego z pięciu wymienionych scenariuszy – od etapu przedprocesowego, przez różne fazy sporu sądowego, aż po sytuację kredytu już spłaconego.
Scenariusz A: Ugoda przed wniesieniem pozwu (etap przedprocesowy)
Opis sytuacji: W tym wariancie frankowicz jeszcze nie złożył pozwu przeciwko bankowi. Często jednak banki same wychodzą z inicjatywą – od 2021 r. Komisja Nadzoru Finansowego zachęcała banki do polubownego rozwiązywania sporów frankowych, proponując tzw. model ugód KNF. W efekcie obecnie niemal 100% frankowiczów wciąż spłacających kredyt dostało już od swojego banku zaproszenie do zawarcia ugody. Innymi słowy, jeśli jesteś czynnym kredytobiorcą frankowym i jeszcze nie pozwałeś banku, bardzo możliwe, że bank skontaktował się z Tobą z własną ofertą lub zrobi to wkrótce. Możesz też samodzielnie zgłosić się do banku, deklarując chęć rozmów ugodowych – większość dużych banków (PKO BP, mBank, Pekao, Millennium, Santander itd.) prowadzi specjalne programy ugód dla frankowiczów.
Typowa propozycja ugody na tym etapie: Warunki różnią się w zależności od banku, ale generalnie oferty są wzorowane na rozwiązaniu zarekomendowanym przez KNF. Najczęściej bank proponuje przewalutowanie kredytu na złotówki tak, jakby od początku był kredytem złotowym. Oznacza to przeliczenie aktualnego salda zadłużenia z CHF na PLN po uzgodnionym kursie oraz zmianę oprocentowania na oparte o stawkę WIBOR (plus marża banku) – czyli przejście na warunki analogiczne do zwykłego kredytu złotowego. Uwaga: często kurs przewalutowania oferowany w ugodzie nie jest dokładnie równy temu z dnia zaciągnięcia kredytu, choć bywa niższy niż bieżący kurs rynkowy. Bank może np. zaproponować kurs uśredniony. Ponadto często oferowane jest częściowe umorzenie salda kredytu – w praktyce bank „wygładza” rozliczenia tak, by sytuacja frankowicza była zbliżona do tej, jakby od początku spłacał kredyt w PLN. Zakres umorzenia zależy m.in. od dotychczasowej historii spłat.
Przykładowo, PKO BP deklarował, że przewalutuje kredyt na PLN (oprocentowanie WIBOR 3M/6M + marża) i pozostawi pozostałe warunki (okres kredytowania, typ rat) bez zmian – co istotne, kredyt zostanie rozliczony tak, jakby od początku był złotowy, co zwykle wiąże się z redukcją obecnego salda zadłużenia. W praktyce rata po ugodzie staje się dużo niższa niż przed ugodą, a frankowicz pozbywa się ryzyka kursowego.
mBank również informował, że podstawą jego ugód jest przeliczenie kredytu na złote od początku – według komunikatu banku większości klientów ugoda umożliwia całkowite zamknięcie tematu kredytu bez kosztów sądowych.
Bank Millennium z kolei znany jest z dość aktywnego oferowania ugód, które polegają na przekształceniu kredytu w złotowy – często z obniżeniem marży – ale przy zastosowaniu kursu przewalutowania wyższego niż kurs z dnia zaciągnięcia kredytu (choć niższego niż obecny kurs CHF). W rezultacie ugody Millennium są finansowo zbliżone do tzw. odfrankowienia kredytu (czyli utrzymania umowy z usunięciem klauzuli indeksacyjnej), podczas gdy większość wyroków sądowych obecnie unieważnia umowę w całości. Rzadko kiedy bank na etapie przedprocesowym zgodzi się na coś więcej niż przewalutowanie i redukcję salda – umorzenie całości pozostałego długu czy zwrot nadpłaconych rat praktycznie się nie zdarzają przed pozwem, chyba że kredyt jest już niemal całkowicie spłacony (wówczas bank może anulować symboliczny resztkowy dług).
Strategia i wskazówki: Jeśli otrzymałeś taką propozycję przedprocesową, rozważ następujące kwestie:
- Przelicz ofertę i porównaj z alternatywą sądową. Warto wykonać symulację: ile wyniesie Twoje saldo zadłużenia i raty po ugodzie, a ile mógłbyś zaoszczędzić, gdyby umowa została unieważniona przez sąd. Zazwyczaj ugoda wyrównuje Twoją sytuację do poziomu „złotówkowicza”, podczas gdy unieważnienie umowy daje więcej – de facto kredyt bezodsetkowy (zwracasz tylko kapitał, bez odsetek) albo nawet nadpłatę od banku, jeśli już spłaciłeś więcej niż pożyczyłeś. Prawnicy wskazują, że ugody przedprocesowe należą do najmniej korzystnych – bank oferuje wtedy minimalne ustępstwa. Jeżeli z wyliczeń wynika, że ugoda pokrywa np. tylko 30–40% tego, co mógłbyś uzyskać w sądzie, to sygnał, że oferta jest niska i warto negocjować dalej lub rozważyć jednak powództwo.
- Negocjuj warunki – nie przyjmuj pierwszej oferty. Banki zakładają, że część klientów z niewiedzy lub strachu przed pozwem zaakceptuje pierwszą propozycję, która bywa celowo zaniżona. Tymczasem z praktyki wynika, że odrzucenie pierwszej ugody często skutkuje przedstawieniem przez bank lepszej oferty po pewnym czasie. Masz prawo zaproponować własne warunki lub poprosić o uwzględnienie dodatkowych korzyści (np. niższy kurs przewalutowania, umorzenie większej części długu, zwrot nadpłaty jeśli dużo już spłaciłeś). Negocjacje można prowadzić samemu albo poprzez mediacje – np. przed Sądem Polubownym przy KNF, który nadzoruje rozmowy ugodowe z bankiem. Pamiętaj: na tym etapie bank wciąż “testuje” jak zdeterminowany jest klient – pokaż, że znasz swoje prawa i masz świadomość, ile jest wart Twój roszczenie.
- Weź pod uwagę swoją sytuację osobistą. Ugoda przed pozwem może być sensowna dla osób, które chcą uniknąć jakiegokolwiek sporu sądowego – np. obawiają się stresu związanego z procesem, nie mają środków na opłacenie prawnika lub po prostu zależy im na jak najszybszym ustabilizowaniu sytuacji (np. planują sprzedaż mieszkania obciążonego kredytem). Jeśli należysz do tej grupy i oferta banku istotnie poprawi Twoją sytuację (np. obniży ratę o połowę, zlikwiduje ryzyko kursowe), to nawet wiedząc, że w sądzie mógłbyś ugrać więcej, możesz świadomie wybrać mniejsze, ale pewne korzyści teraz zamiast większych niepewnych w przyszłości. Ta kalkulacja zależy od Twojej tolerancji ryzyka i horyzontu czasowego.
- Uważaj na formalności i koszty. Zawrzyj ugodę na piśmie i dopilnuj, by jasno określała wszystkie ustalenia. Jeśli ugoda ma charakter pozasądowy (podpisana u notariusza lub w oddziale banku), a nie było jeszcze sprawy w sądzie – po prostu realizujcie jej postanowienia (bank przelicza kredyt, Ty ewentualnie podpisujesz aneks do umowy kredytowej). Gdyby ugoda była zawarta np. przed mediatorem sądowym na etapie przedsądowym, upewnij się co do skutków prawnych. Generalnie przedprocesowa ugoda oznacza, że nie wnosisz już pozwu przeciw bankowi (chyba że bank nie dotrzyma warunków porozumienia). Dzięki temu unikasz opłaty sądowej od pozwu (która wynosi 1 000 zł w sprawach frankowych) i kosztów adwokackich. Pamiętaj jednak, że po ugodzie nie odzyskasz wydatków, które już poniosłeś na ewentualne opinie czy porady prawne przed złożeniem pozwu – te koszty musisz wkalkulować w bilans zysków i strat.
Ugoda przed złożeniem pozwu jest najbezpieczniejsza i najszybsza, ale zazwyczaj najmniej opłacalna finansowo dla frankowicza. Banki liczą, że na wczesnym etapie uda im się przekonać część klientów do ugody na warunkach korzystnych głównie dla banku (ograniczających ich przyszłe straty). Jeśli oferta wydaje Ci się niesatysfakcjonująca, nie bój się odmówić – perspektywa wniesienia pozwu przez klienta często skłania bank do złagodzenia stanowiska i polepszenia propozycji.
Scenariusz B: Ugoda w trakcie procesu (po wniesieniu pozwu)
W tym scenariuszu frankowicz zdecydował się pozwać bank – sprawa sądowa jest w toku (w I instancji), a w międzyczasie bank zaproponował ugodę. Taka sytuacja zdarza się coraz częściej; jak zauważają prawnicy, najwięcej propozycji ugodowych trafia do klientów właśnie na etapie sądowym. Banki widząc, że klient nie tylko grozi pozwem, ale faktycznie poszedł do sądu, zmieniają taktykę – często próbują zakończyć spór polubownie, zanim zapadnie wyrok.
Dla banku ugoda w trakcie procesu to szansa na ograniczenie strat przed wydaniem wyroku korzystnego dla frankowicza. W praktyce propozycja może pojawić się na różnych etapach postępowania: zaraz po złożeniu pozwu (np. przed pierwszą rozprawą), w trakcie procesu (po wymianie pism, po dowodach), a nawet tuż przed ogłoszeniem wyroku. Bank może również złożyć wniosek o mediację sądową, by oficjalnie podjąć rozmowy ugodowe pod nadzorem sądu.
Typowa propozycja ugody na tym etapie: Warunki ugody oferowane w trakcie trwania sprawy są z reguły korzystniejsze niż oferty przedprocesowe. Ponieważ bank wie, że kredytobiorca jest zdeterminowany (pozew jest już w sądzie), jest skłonny pójść na większe ustępstwa. Zasadniczo jednak zakres porozumienia nadal opiera się na przewalutowaniu kredytu na PLN na warunkach zbliżonych do modelu KNF (WIBOR + marża, rozliczenie historii spłat) – czyli podobnie jak w scenariuszu A, lecz z większą skłonnością banku do dalszych ustępstw. Mogą to być na przykład:
- Lepszy kurs przewalutowania lub niższa marża niż standardowo oferowana. Bank może zaproponować nieco korzystniejsze parametry, aby ugoda wyróżniała się na tle wcześniejszych propozycji.
- Częściowy zwrot nadpłaconych rat – choć rzadko, zdarza się, że w toku procesu bank zaproponuje wypłatę dla klienta. Z reguły nie nazwie tego „zwrotem”, lecz np. „specjalną premią” czy wyrównaniem rozliczeń, ale efekt jest taki, że kredytobiorca dostaje pewną kwotę na konto po podpisaniu ugody. Jednak uwaga: takie sytuacje (bank płaci klientowi) dotyczą raczej przypadków, gdy kredyt był niemal spłacony i klient nadpłacił sporo ponad pożyczony kapitał.
- Pokrycie części kosztów sądowych – jeśli proces był już zaawansowany, klient poniósł np. koszty pełnomocnika, to w ramach ugody bank może zgodzić się np. na zwrot połowy opłaty sądowej czy niektórych kosztów. Często jednak jest tak, że każda ze stron ponosi swoje koszty i nie dochodzi ich od drugiej – warto tę kwestię poruszyć w negocjacjach. Bank raczej nie zaoferuje tego sam z siebie, ale dobrze wynegocjowana ugoda może uwzględniać np. zwrot opłaty od pozwu (1 000 zł) czy rezygnację banku z domagania się zwrotu kosztów zastępstwa procesowego.
Ogólnie, im dalej zaszedł proces, tym lepszą ofertę ugody możesz uzyskać. Klienci, którzy już wytoczyli powództwo, często dostają z czasem coraz korzystniejsze propozycje – bank podnosi stawkę, by skłonić ich do wycofania sprawy. Z drugiej strony, jeśli dopiero co złożyłeś pozew i bank zaraz zaproponował ugodę, to prawdopodobnie zacznie od warunków niewiele lepszych od przedprocesowych. Twoja pozycja negocjacyjna rośnie wraz z kolejnymi krokami wygranymi w sądzie (oddalenie wniosków dowodowych banku, korzystna opinia biegłego, wygrana jakiegoś podobnego sporu w apelacji itp.).
Strategia i wskazówki:
- Przeanalizuj przebieg procesu i szanse na wygraną. Zastanów się, co skłoniło bank do złożenia propozycji właśnie teraz. Czy pojawiły się okoliczności wskazujące na Twoją przewagę? Np. sąd oddalił wniosek banku o zawieszenie sprawy, albo zapadła uchwała Sądu Najwyższego korzystna dla frankowiczów, albo Twój przypadek jest analogiczny do wielu innych już wygranych. Jeśli tak, prawdopodobnie Twoje szanse na zwycięstwo są duże, a bank próbuje ograniczyć szkody. W takiej sytuacji nie spiesz się z ugodą – rozważ, czy kontynuacja procesu nie przyniesie Ci więcej korzyści niż oferuje bank. Z drugiej strony, jeśli w toku sprawy wynik nie jest oczywisty (np. sąd zadał pytanie prejudycjalne do TSUE i sprawa się przedłuża, albo biegły ocenia wysokość roszczeń i nie wiadomo, jaka kwota zostanie zasądzona), wtedy ugoda może dać Ci pewność wyniku i zakończyć niepewność.
- Uwzględnij dotychczas poniesione koszty. Skoro proces już trwa, prawdopodobnie uiściłeś opłatę sądową (1 000 zł) i być może zapłaciłeś część wynagrodzenia kancelarii prowadzącej sprawę. Jeśli podpiszesz ugodę, będziesz musiał cofnąć pozew i zakończyć postępowanie. W przypadku ugody pozasądowej – wycofujesz pozew za zgodą banku; jeśli zrobisz to przed rozpoczęciem pierwszej rozprawy, sąd zwróci Ci połowę opłaty (500 zł), ale jeśli później – opłata przepadnie. Banki raczej nie zwracają klientom kosztów adwokata w ugodzie (chyba że to element negocjacji). Natomiast przy ugodzie sądowej (zawartej przed sądem, w formie protokołu ugody) sąd z reguły znosi wzajemnie koszty – czyli każda strona płaci swoje. W efekcie, decydując się na ugodę na tym etapie, musisz pogodzić się z tym, że pewne koszty już poniosłeś i nikt Ci ich nie zwróci (w przeciwieństwie do scenariusza, gdy wygrywasz proces – wtedy bank zostałby obciążony Twoimi kosztami). W negocjacjach możesz jednak postarać się to zrekompensować, np. żądając od banku nieco lepszych warunków finansowych ugody, by „odbić” sobie wydatki.
- Negocjuj szczegóły porozumienia. Nawet w trakcie procesu ugoda wciąż jest umową cywilną między Tobą a bankiem – macie dużą swobodę co do treści. Upewnij się, że ugoda definitywnie zakończy wszelkie spory z bankiem. Jeśli np. złożyłeś dwa żądania (unieważnienie umowy i zwrot zapłaconych rat), to ugoda powinna objąć oba – tak, by po jej zawarciu żadna ze stron nie miała już dodatkowych roszczeń. Wielu prawników zwraca uwagę, że ostateczna treść ugody musi zmierzać do zakończenia wszystkich sporów, w tym ewentualnych roszczeń banku wobec klienta (np. o zwrot kapitału kredytu czy wynagrodzenie za korzystanie z kapitału). Idealnie, jeśli ugoda zawiera zapis o zrzeczeniu się takich roszczeń przez bank. Dopytaj też, jak technicznie zostanie wykonana – czy dostaniesz aneks do umowy kredytu, czy bank wystawi nowe harmonogramy spłat, czy nastąpi jednorazowe kompensacyjne rozliczenie. Ważne: w toku procesu masz zapewne prawnika – prowadź negocjacje za jego wiedzą, a najlepiej za jego pośrednictwem. Bank może próbować kontaktować się z Tobą bezpośrednio, proponując „ugodę bez prowizji kancelarii”, jednak dla Twojego bezpieczeństwa Twój pełnomocnik powinien przejrzeć projekt ugody i uczestniczyć w ustaleniach. Unikniesz wtedy przeoczenia istotnych szczegółów.
- Zalety ugody na tym etapie: Zyskujesz szybkie zakończenie sporu – być może już po kilku-kilkunastu miesiącach od złożenia pozwu, zamiast czekać kolejne 1–2 lata na wyrok I instancji i ewentualną apelację. Oszczędzasz sobie też nerwów związanych z rozprawami, opiniami biegłych, apelacją itp. Jeżeli otrzymasz w ramach ugody realną korzyść finansową (np. redukcję długu o znaczną kwotę, wypłatę kilkudziesięciu tysięcy złotych nadpłaty) i porównasz to z wydatkami i ryzykiem dalszego procesu – może się okazać, że ugoda jest po prostu wystarczająco dobra. Pamiętaj, że choć wyrok sądu mógłby być korzystniejszy, to na ugodę patrz również w kategoriach ekonomii czasu i spokoju: np. dostajesz mniejszą kwotę, ale dziś, zamiast większej za 3 lata. Dla wielu osób taka pewność ma dużą wartość.
- Wady ugody na tym etapie: Rezygnujesz z możliwości uzyskania maksymalnych benefitów, jakie daje wygrana w sądzie. Gdyby Twoja umowa została unieważniona, nie musiałbyś spłacać reszty kredytu, odzyskałbyś każdą nadpłaconą złotówkę, a dodatkowo bank musiałby oddać ustawowe odsetki za zwłokę (obecnie to ok. 12% w skali roku) liczone od momentu, gdy zażądałeś zwrotu pieniędzy. Ugoda prawie nigdy nie da Ci odsetek za opóźnienie – banki bardzo niechętnie godzą się na płacenie odsetek ustawowych w ugodach, choć zdarzały się przypadki, że zaoferowały klientom ułamkową część takich odsetek jako „bonus”. Zatem wybierając ugodę, tracisz odsetki za czas procesu, a ten czas to de facto Twój koszt alternatywny. Ponadto, jeśli Twój kredyt miał szanse na unieważnienie, to rezygnujesz z potencjalnej nadpłaty od banku (jeśli już spłaciłeś więcej niż pożyczyłeś) – ugoda zwykle do takiej sytuacji nie dopuszcza, bo bank konstruuje ją tak, by zatrzymać przynajmniej pożyczony kapitał. Krótko mówiąc, oddajesz bankowi część należnych Ci pieniędzy w zamian za szybkie zamknięcie sprawy.
Ugoda w trakcie procesu może być rozsądnym kompromisem, zwłaszcza jeśli oferta banku istotnie się poprawiła w porównaniu z etapem przedprocesowym. Prawnicy zauważają, że dzięki presji procesu klienci często uzyskują dużo korzystniejsze warunki – pozew i toczący się proces bywa kluczem nie tylko do korzystnego wyroku, ale i do możliwie najkorzystniejszej ugody.
Decyzję podejmij po chłodnej kalkulacji: porównaj tu i teraz oferowane przez bank kwoty z tym, co realistycznie mógłbyś otrzymać od sądu za parę lat. Jeśli różnica nie jest wielka, a cenisz sobie czas i pewność – ugoda może być dobrym wyjściem. Jeśli jednak oferta wciąż wydaje Ci się nieadekwatna (np. bank chce zachować większość odsetek, a Ty spłaciłeś już prawie cały kredyt), wtedy cierpliwość może się opłacić – dalsze prowadzenie procesu prawdopodobnie skłoni bank do jeszcze lepszej propozycji przed samym wyrokiem lub na etapie apelacji.
Scenariusz C: Ugoda po wygraniu sprawy w I instancji
Opis sytuacji: Ten scenariusz zakłada, że frankowicz wygrał już proces w I instancji – sąd wydał wyrok korzystny (najczęściej stwierdzający nieważność umowy kredytu w całości). Wyrok nie jest jeszcze prawomocny, bank zapewne złożył apelację lub zamierza to zrobić, ale zamiast czekać na wynik II instancji, bank proponuje zawarcie ugody. Sytuacja jest specyficzna, bo układ sił zmienił się na korzyść klienta: ma on w ręku wygraną, co czyni jego pozycję bardzo mocną. Mimo to, zdarza się, że banki po porażce w I instancji próbują kusić frankowiczów ugodą, aby uniknąć dalszego postępowania sądowego.
Dlaczego bank miałby to robić? Powodów jest kilka:
- Uniknięcie kosztów i odsetek za dalsze opóźnienie. Jeżeli wyrok I instancji jest korzystny dla kredytobiorcy, to w przypadku utrzymania go w II instancji bank będzie musiał zwrócić klientowi sporą sumę (wszystkie wpłacone raty) powiększoną o odsetki ustawowe za opóźnienie liczone od daty, kiedy klient zażądał zapłaty. Każdy miesiąc trwania apelacji to dla banku dodatkowy naliczany procent odsetek. Proponując ugodę, bank może np. zaoferować zwrot części nadpłaty bez odsetek albo umorzenie reszty kredytu już teraz, oszczędzając sobie płacenia odsetek przez kolejne miesiące zwłoki.
- Eliminacja ryzyka przegranej w apelacji. Co prawda bank i tak przegrał w I instancji, ale zawsze istnieje (niewielka) szansa, że w II instancji wynik mógłby być inny lub że sprawa trafi do Sądu Najwyższego. Z perspektywy banku, ugoda to pewne zamknięcie sprawy – rezygnuje z dalszej walki, ale np. zachowuje część pieniędzy, których musiałby inaczej oddać. Dla banku ważne jest też uniknięcie precedensu prawomocnego wyroku na swoją niekorzyść (chociaż przy tysiącach innych spraw i tak takie wyroki zapadają).
- Względy wizerunkowe i księgowe. Ugoda pozwala bankowi zaksięgować stratę wcześniej i pokazać akcjonariuszom, że aktywnie rozwiązuje problem frankowy (zamiast mieć kolejną przegraną apelację). Ponadto bank może warunki ugody przedstawić jako swój sukces negocjacyjny (np. „klient zrezygnował ze sporu i zgodził się zapłacić część kapitału”).
Typowa propozycja ugody na tym etapie: Jeśli wygrałeś w I instancji unieważnienie umowy, to zgodnie z wyrokiem nie powinieneś już spłacać kredytu, a bank powinien oddać Ci wszystko, co wpłaciłeś (co oczywiście bank oprotestował apelacją). W praktyce, dopóki wyrok nie jest prawomocny, umowa formalnie trwa – niektóre sądy udzielają zabezpieczenia w postaci zawieszenia obowiązku płatności rat po wygranej I instancji, ale nie zawsze.
W tle może więc być kwestia: czy płacisz raty w trakcie apelacji. Bank proponując ugodę po I instancji, prawdopodobnie zaproponuje wariant zbliżony do „rozliczenia kompensacyjnego” – skoro wyrok wskazuje, że umowy de facto ma nie być, bank może zaproponować warunki, na mocy których umowa znika, ale strony rozliczają się inaczej niż przez pełny zwrot. Najczęściej spotykane propozycje to:
- „Zachowaj to, co otrzymałeś, oddaj to, co otrzymałeś”. Jest to podejście, w którym bank zgadza się przyjąć skutki unieważnienia umowy z pewnym ustępstwem ze strony klienta. Na przykład: klient zatrzymuje mieszkanie i nie musi już nic płacić bankowi (bank umarza pozostały kapitał), w zamian za co klient rezygnuje z dochodzenia zwrotu wpłaconych rat. Taka ugoda oznacza: kredyt unieważniony, hipoteka zdjęta, żadna ze stron nic sobie nie płaci nawzajem. To w istocie oddaje bankowi odsetki, które klient zapłacił przez lata, ale jednocześnie klient nie spłaca już reszty długu. Tego typu porozumienie bywa proponowane, gdy według wyroku klient mógłby np. odzyskać 100 tys. zł nadpłaty, ale jednocześnie musiałby oddać bankowi 200 tys. zł kapitału (bo tyle zostało z pierwotnej kwoty kredytu). Ugoda kompensacyjna mogłaby polegać na potrąceniu tych kwot – bank zatrzymuje sobie to, co już wpłaciłeś, a Ty nie dopłacasz brakującego kapitału. Dla banku to korzystne, bo nie musi wypłacać gotówki; dla Ciebie – bo kasuje Ci resztę kredytu. Tylko jeśli według wyroku to bank musiałby dopłacić Tobie (bo nadpłaciłeś więcej niż kapitał), raczej nie liczyłbyś na tak hojny układ w ugodzie (bank w najlepszym razie zaoferuje wtedy jakąś część nadpłaty).
- Przewalutowanie „na ostatniej prostej”. Czasem banki proponują jednak ugodę polegającą na przewalutowaniu kredytu na złotówki (mimo że sąd I instancji uznał umowę za nieważną!). Taka propozycja może wydawać się kuriozalna, bo cofa Cię do rozwiązania pośredniego zamiast definitywnego, ale bank może kusić np. bardzo niskim oprocentowaniem lub umorzeniem sporej części kapitału. Np. w 2023 r. pojawiały się oferty typu: ugoda z niską stałą stopą 2% na pozostały dług. Jest to pewna opcja dla osób, które np. nie chcą formalnie unieważnienia (bo np. obawiają się zwrotu kapitału) – ale po wygranej I instancji raczej mało kto by to wybrał, chyba że propozycja jest naprawdę wyjątkowo korzystna. Trzeba pamiętać, że żadna ugoda banku nie da Ci więcej niż już masz po wyroku I instancji – bank zawsze będzie chciał coś „ugrać”, np. żebyś spłacił jeszcze część długu.
- Zwrot części nadpłaty + umorzenie reszty. To wariant: bank płaci Ci jakąś kwotę (ale mniejszą niż pełna nadpłata z odsetkami) i anuluje resztę kredytu, Ty zaś zrzekasz się roszczeń. Przykładowo, jeśli wg wyroku należałoby Ci się 50 tys. zł od banku (nadpłata + odsetki), to bank może zaproponować np. 30 tys. zł wypłaty w ugodzie. Spotykano oferty, gdzie bank zwraca część zapłaconych odsetek lub kursowych nadpłat (bez odsetek ustawowych) – to de facto „dzielenie się” kwotą sporu. Decyzja, czy taki kompromis przyjąć, zależy od Twoich preferencji: czy wolisz dostać teraz np. 30 tys. zamiast czekać rok na 50 tys., mając pewność unieważnienia.
Strategia i wskazówki:
- Przeanalizuj dokładnie, co daje Ci wygrana w I instancji. Jeśli sąd unieważnił umowę, to w uproszczeniu: Ty masz prawo żądać zwrotu wszystkich wpłat, a bank zwrotu wypłaconego kapitału. Policz, jaka to kwota netto. Często po wielu latach spłaty frankowicz wpłacił już równowartość otrzymanego kapitału lub nawet więcej – wtedy unieważnienie oznacza, że to bank musi oddać nadwyżkę. Dodatkowo, z chwilą uprawomocnienia wyroku, bank musiałby Ci zwrócić pieniądze z odsetkami ustawowymi za opóźnienie. Te odsetki (obecnie 12% rocznie) mogą w ciągu 2–3 lat apelacji urosnąć o kilkanaście procent wartości roszczenia – co jest Twoim dodatkowym zyskiem. Ugoda prawie na pewno nie da Ci takich odsetek, więc to główny koszt rezygnacji z dalszego procesu. Zastanów się: czy stać Cię na czekanie kolejnego roku lub dwóch, by dostać np. kilkadziesiąt tysięcy więcej? Jeśli tak, może lepiej dokończyć batalię.
- Uwzględnij swój cel i sytuację z kredytem. Część osób, które wygrały w I instancji, przestaje spłacać raty(składają wniosek o zabezpieczenie i często sądy wstrzymują obowiązek płatności). Jeśli Ty również wstrzymałeś spłaty i de facto masz już „wolne” od kredytu czekając na apelację, to presja na ugodę jest mniejsza – i tak nie płacisz, a odsetki dla Ciebie się naliczają. Jeżeli jednak z jakichś przyczyn wciąż musisz płacić raty (bo np. nie było zabezpieczenia), to rozważ, że ugoda natychmiast zdejmie z Ciebie ten obowiązek. Dla niektórych kluczowe jest np. oczyszczenie hipoteki, by móc sprzedać nieruchomość – ugoda może to umożliwić bez czekania na prawomocny wyrok. Z drugiej strony, mając wygraną w I instancji, jesteś na prostej drodze do pełnego zwycięstwa – apelacje banków w sprawach frankowych rzadko kończą się odwróceniem korzystnych wyroków, o ile nie ma jakichś specyficznych okoliczności.
- Rozmawiaj z bankiem, ale twardo. Pokaż, że wiesz, co Ci się należy z wyroku. Jeżeli bank chce ugody, to nie bój się stawiać warunków bliskich temu, co już uzyskałeś. To bank musi Cię przekonać, byś odstąpił od egzekwowania wyroku. W negocjacjach możesz np. zażądać, by bank pokrył koszty procesu, które Ci przyznano (jeśli wyrok zasądził od banku zwrot kosztów, w ugodzie możesz chcieć je również otrzymać). Możesz też wskazać, że oczekujesz kwoty X, bo tyle wynosi Twój uśredniony zysk z odsetek przez następne np. 1,5 roku procesu apelacyjnego. Bank raczej nie spełni w 100% tych żądań, ale wyjściowo warto mierzyć wysoko. Pamiętaj, że to nietypowa sytuacja, gdzie to bank jest pod ścianą (przegrał w I instancji), a Ty teoretycznie nic nie musisz – możesz spokojnie czekać na prawomocny wyrok, mając po swojej stronie dominującą linię orzeczniczą.
- Zalety ugody na tym etapie: Błyskawiczne zakończenie sprawy – być może w kilka tygodni po wygranej I instancji masz już definitywnie czystą sytuację. Omijasz ryzyko, że apelacja przedłuży się o kolejne miesiące lub że np. Sąd Apelacyjny przekaże sprawę do ponownego rozpoznania (wydłużenie o kolejne lata). Otrzymujesz też pewność zachowania tego, co już osiągnąłeś – ugoda niweluje niewielkie, ale istniejące ryzyko, że w II instancji coś pójdzie nie tak (np. trafi się niekorzystny skład sądu, który będzie szukał podstaw do oddalenia powództwa). Dla niektórych korzyścią może być też uniknięcie dalszego rozgłosu czy stresu związanego z ciągnącym się procesem – ugoda to mentalne zamknięcie rozdziału.
- Wady ugody na tym etapie: Główną „wadą” jest utrata potencjalnych dodatkowych korzyści z prawomocnej wygranej, o których była mowa – odsetek za czas apelacji, pełnej kwoty nadpłaty, zwrotu kosztów procesu od banku. De facto zrezygnujesz z pewnej sumy pieniędzy, która niemal na pewno przypadłaby Ci po zakończeniu sprawy. Ugoda po wygranej I instancji bywa zatem postrzegana jako „pójście na łatwiznę” kosztem części należności – i wielu frankowiczów, mając już wygraną, nie chce z tego kawałka rezygnować (zwłaszcza że czują, iż moralnie te pieniądze im się należą po latach walki). Warto też zauważyć, że zawierając ugodę, cofasz pozew i wygrywasz sprawę sądową jedynie częściowo na swoich warunkach, a więc nie będziesz miał na piśmie prawomocnego wyroku stwierdzającego nieważność umowy. Dla niektórych ma to znaczenie („chcę wyroku, żeby udowodnić rację”) – choć czysto praktycznie ugoda w niczym tu nie ustępuje, bo też pozwala unieważnić kontrakt.
Podsumowując, po wygraniu I instancji ugoda jest najmniej potrzebna frankowiczowi, a najbardziej bankowi. Bank będzie więc skłonny zaoferować warunki maksymalnie zbliżone do stanu wygranej klienta – ale raczej nie identyczne, bo liczy na pewne ustępstwo. Jeżeli oferta banku sprowadza się do zachowania status quo z wyroku (np. anulowanie reszty kredytu) minus odsetki za zwłokę, to warto się zastanowić – czasem pozbycie się przeciągającego się procesu może być cenniejsze niż te kilkanaście procent odsetek.
Z drugiej strony, mając na wyciągnięcie ręki pełną wygraną, wielu frankowiczów wybiera kontynuowanie walki – tym bardziej, że w II instancji często bank i tak ponawia próby ugodowe, niekiedy oferując jeszcze trochę więcej im bliżej do prawomocnego wyroku. Praktyka pokazuje, że najlepsze oferty ugód zdarzają się na etapie postępowania apelacyjnego (bank wie, że to ostatni moment). Czasem więc czekanie do końca procentuje – dosłownie i w przenośni.
Scenariusz D: Ugoda w przypadku nieprzychylnego sędziego (np. sędzia Kuryłek)
Niestety, nie każdy proces frankowy przebiega gładko. Mimo ugruntowanego już prokonsumenckiego orzecznictwa, zdarzają się sędziowie, którzy w sprawach frankowych konsekwentnie orzekają na korzyść banków i oddalają powództwa frankowiczów. W środowisku frankowiczów znane są nazwiska sędziów „nieprzychylnych” – jednym z najczęściej wymienianych jest SSO Andrzej Kuryłek z Sądu Okręgowego w Warszawie, który zasłynął tym, że niemal zawsze oddala pozwy frankowe i uważa umowy za ważne, wbrew dominującej linii orzeczniczej. Trafienie na takiego sędziego to poważne wyzwanie. Jeśli Twój przypadek to właśnie proces prowadzony przez notorycznie nieprzychylnego sędziego, to prawdopodobnie już na etapie I instancji sprawa idzie źle dla frankowicza.
Możliwe sytuacje:
- Sędzia poprzez swoje postanowienia procesowe lub wypowiedzi sygnalizuje sceptycyzm wobec Twoich roszczeń (np. dopuszcza każdy wniosek dowodowy banku, odrzuca Twoje, kwestionuje abuzywność klauzul itp.).
- Sprawa ciągnie się nietypowo długo bez rozstrzygnięcia – np. sędzia łączy ją z innymi sprawami, zawiesza na różne preteksty, zadaje pytania prejudycjalne itp. (to taktyka odwlekania).
- W najgorszym razie: zapadł już niekorzystny wyrok w I instancji – Twoje powództwo zostało oddalone.
Co robi wtedy bank? Jeśli sędzia jest wyraźnie pro-bankowy, bank może uznać, że nie ma potrzeby proponować Ci ugody – bo liczy na wygraną w sądzie. Jednak bywa i tak, że bank składa ofertę ugody nawet w takiej sytuacji, aby „przyklepać” korzystny dla siebie stan rzeczy i zapobiec ewentualnej zmianie wyroku w apelacji. W głośnym pozwie zbiorowym przeciwko Bankowi Millennium, gdzie w I instancji zapadł wyrok niekorzystny dla frankowiczów (prowadzący sprawę sędzia Kuryłek oddalił powództwo grupowe), bank zaczął aktywnie namawiać uczestników pozwu do ugód, wykorzystując ich rozczarowanie. Z kolei ci frankowicze czuli się zrozpaczeni przewlekłością i wynikiem sprawy, co bank starał się przekuć na swoją korzyść, proponując ugody znacznie poniżej ich oczekiwań.
Typowa propozycja ugody w takiej sytuacji: Skoro bank czuje się stroną wygrywającą (bądź mającą duże szanse wygrać u tego sędziego), to nie będzie się specjalnie wysilał. Najpewniej zaproponuje standardową ugodę jak dla innych klientów, a może wręcz mniej korzystną, wychodząc z założenia, że klient przestraszony wizją przegranej weźmie, co mu dają.
Można spodziewać się więc propozycji w stylu: „przewalutujemy Pana kredyt na złotówki po kursie X, odsetki WIBOR + marża Y, i umorzymy np. 10% salda”. Czyli warunki zbliżone do scenariusza A (ugoda przed pozwem), jeśli nie gorsze. Bank wie, że klient w obliczu nieprzychylnego wyroku może uznać to i tak za wybawienie (bo przynajmniej przewalutuje kredyt i uniknie dalszej walki).
Innymi słowy – oferta ugody przy nieprzychylnym sędzim bywa „ostatnią deską ratunku” dla frankowicza, ale z perspektywy banku to okazja do maksymalnego ograniczenia ustępstw. Bank może nawet stawiać krótkie terminy („proszę podpisać ugodę w ciągu 14 dni albo oferta straci ważność”), próbując wywrzeć presję.
Strategia i wskazówki:
- Oceń realnie szanse w II instancji. Kluczowe pytanie: czy przegrana (lub spodziewana przegrana) w I instancji to stan ostateczny, czy tylko tymczasowy? Warto wiedzieć, że przypadki takie jak sędzia Kuryłek to wyjątki – i zdecydowana większość jego wyroków jest potem zmieniana przez Sąd Apelacyjny na korzyść frankowiczów. Jeśli więc Twój niekorzystny wyrok to „dzieło” takiego odosobnionego sędziego, istnieje duża szansa, że apelacja przyniesie sukces. Przykładowo, mec. Jacek Czabański podawał, że wszystkie wyroki sędziego Kuryłka, jakie zna, zostały uchylone lub zmienione na korzyść kredytobiorców w II instancji. To oznacza, że przegrana w I instancji może być tylko potknięciem, a finalnie możesz wygrać sprawę. W takiej sytuacji ugoda na słabych warunkach oznaczałaby, że odpuszczasz tuż przed metą, godząc się na znacznie mniej niż mógłbyś uzyskać. Dlatego przeanalizuj z prawnikiem, jakie są widoki na apelację – czy sąd odwoławczy w Twojej jurysdykcji raczej koryguje takie błędy? (W Warszawie – tak, zazwyczaj poprawia takie wyroki). Jeżeli rokowania co do apelacji są dobre, rozważ, czy nie lepiej przetrwać niekorzystny etap i walczyć dalej.
- Weź pod uwagę koszty dalszej walki. Musisz jednak wziąć pod uwagę, że apelacja to kolejne 1–2 lata oczekiwania. Przez ten czas, formalnie rzecz biorąc, wyrok I instancji obowiązuje (choć nieprawomocny). To oznacza, że np. bank może żądać od Ciebie płacenia rat zgodnie z „ważną” umową – a Ty musisz płacić, bo inaczej popadniesz w zaległość. Dla osób, które przegrały w I instancji, istnieje możliwość uzyskania zabezpieczenia na czas apelacji (np. wstrzymanie obowiązku spłat rat do czasu prawomocnego wyroku), ale nie każdy sąd to przyzna. Jeśli więc perspektywa jest taka, że przez kolejne 2 lata masz płacić wysokie raty frankowe pod groźbą windykacji, a potem dopiero ewentualnie odzyskasz je po wygranej – to duże obciążenie psychiczne i finansowe. Ugoda mogłaby Cię od razu uwolnić od tych rat (poprzez przewalutowanie i obniżenie salda). Zastanów się, czy jesteś w stanie wytrzymać finansowo i emocjonalnie dalszy spór. Często bank w takiej sytuacji gra na zmęczenie klienta – minęły już zapewne lata walki, klient przegrał, czuje się zawiedziony, chce to zakończyć. Jeśli tak się czujesz, nie miej do siebie pretensji – to zrozumiałe. Może lepiej wziąć nieidealną ugodę, niż przez kolejne lata żyć sprawą w sądach.
- Negocjuj, nawet jeśli pozycja jest słabsza. Fakt, że przegrałeś lub masz przeciwnego sędziego, nie znaczy, że masz przyjąć bezkrytycznie każde warunki banku. Nadal możesz apelować – i to Twój główny argument w negocjacjach. Daj bankowi do zrozumienia, że jeśli ugoda będzie nieuczciwa, pójdziesz do drugiej instancji i walczysz do skutku. Bank wie, że w apelacji może przegrać – zatem powinien Ci coś sensownego zaoferować, żebyś z tej apelacji zrezygnował. Możesz próbować ulepszyć ofertę ugody: np. poprosić o niższy kurs przewalutowania (bliższy temu z dnia zaciągnięcia kredytu), większe umorzenie kapitału, czy nawet jakąś niewielką wypłatę. Być może bank niewiele dorzuci, ale spróbować warto. W skrajnym razie – ugoda zawsze może być zawarta także na etapie apelacji, więc nie musisz godzić się teraz. Możesz powiedzieć bankowi, że wrócisz do rozmów ugodowych po złożeniu apelacji. Czasem bank widząc, że klient i tak nie pękł, przed samą rozprawą apelacyjną wyciągnie lepszą propozycję (Twoja sytuacja będzie wtedy podobna do Scenariusza C – bank przed prawomocnym wyrokiem).
- Zalety ugody na tym etapie: Jeśli ugoda dojdzie do skutku, złego sędziego przestaje to obchodzić – sprawa znika z sądu. To może być dla Ciebie ogromna ulga: kończy się nerwówka z niesprawiedliwym procesem. Zyskujesz konkretne korzyści (np. przewalutowanie i niższe zadłużenie) zamiast ryzyka bycia zmiecionym przez nieprzychylny wyrok. Ugoda może też np. uchylić zasądzony na rzecz banku obowiązek zapłaty kosztów procesu – zwykle warunkiem ugody jest, że obie strony zrzekają się kosztów, więc bank nie będzie od Ciebie egzekwował np. 11 800 zł kosztów adwokackich, do których zapłaty I instancja Cię zobowiązała. Unikasz też negatywnych scenariuszy typu: komornik banku próbuje ściągać zasądzone kwoty (co czasem banki robią przed uprawomocnieniem wyroku, choć powinny czekać).
- Wady ugody na tym etapie: Niestety, prawdopodobnie ugoda będzie dla Ciebie finansowo mniej korzystna niż którakolwiek z poprzednio omawianych (A–C). Bank z silną pozycją negocjacyjną ustąpi minimalnie, więc efekt ugody może być zbliżony do odfrankowienia kredytu (co z punktu widzenia pełnych roszczeń frankowicza oznacza utratę korzyści, jakie dałoby unieważnienie). Możesz skończyć z nadal dość wysokim saldo kredytu w PLN do spłaty, tylko że oprocentowanym WIBOR-em – podczas gdy liczyłeś na całkowite pozbycie się długu. Innymi słowy, ugoda może Ci dać wrażenie niedosytu lub nawet porażki. Poczucie „straty” wobec tego, co mógłbyś osiągnąć w idealnym scenariuszu, będzie tu największe. Trzeba się z tym pogodzić, jeśli wybiera się ugodę – że sprawiedliwości w pełni nie stanie się zadość. Masz też świadomość, że inni frankowicze (ci z lepszymi sędziami) wygrywają sprawy i dostają więcej – to może rodzić zrozumiałą frustrację.
Reasumując, ugoda w sytuacji nieprzychylnego sędziego jest rozwiązaniem z gatunku „mniejszego zła”. Nikt nie chce przegrać sprawy, w której racja była po jego stronie, ale zdarza się, że na pewnym etapie lepiej zabezpieczyć to, co możliwe, niż ryzykować dalszą porażkę. Frankowicze, którzy znaleźli się w takiej sytuacji, muszą chłodno ocenić, czy stać ich na dalszą batalię (z nadzieją, że inny sąd to naprawi), czy lepiej zamknąć sprawę ugodą tu i teraz.
Prawo do walki do końca zawsze istnieje – i wiele osób z niego korzysta, wygrywając ostatecznie w II instancji mimo początkowego pecha do sędziego. Ale jeśli czujesz, że ugoda da Ci spokojność i wystarczającą ulgę finansową, to nawet gorsze warunki mogą być akceptowalne.
Niezależnie od wyboru, postaraj się wynegocjować cokolwiek ekstra ponad standard – choćby dla satysfakcji, że bank musiał trochę bardziej się postarać. I pamiętaj: to bank wplątał Cię w wadliwą umowę, a Ty walczyłeś najlepiej jak mogłeś – ugoda w tym przypadku nie jest porażką, a pragmatycznym zakończeniem trudnej sprawy.
Scenariusz E: Ugoda, gdy kredyt frankowy został już spłacony
Wielu frankowiczów spłaciło już swoje kredyty w całości – szczególnie ci, którzy zaciągali je w latach 2005–2008, dość często do 2020 r. zdążyli spłacić 20–30 lat zobowiązania dzięki nadpłatom lub sprzedaży nieruchomości. Czy dla takich osób ugoda z bankiem w ogóle wchodzi w grę? To specyficzny przypadek, bo umowa kredytowa nie istnieje już w obrocie (została wykonana), a potencjalne roszczenia dotyczą zwrotu nadpłaconych kwot wynikających z abuzywnych klauzul.
Innymi słowy, frankowicz-spłacony może dochodzić w sądzie tego, co – jego zdaniem – zapłacił bankowi niesłusznie (gdyby umowa była unieważniona, bank musiałby oddać mu wszystkie raty, a on bankowi kapitał; ponieważ kapitał już oddał w ratach, zostałaby do zwrotu nadwyżka wraz z odsetkami).
Niestety, banki nie są skłonne proponować ugód takim klientom z własnej inicjatywy. Powód jest prosty: bank nie ma żadnej „marchewki”, by dogadać się z byłym kredytobiorcą – kredyt jest spłacony, więc bank nic już od klienta nie dostanie, może tylko stracić, jeśli przyzna mu rację. Z perspektywy banku lepiej przeczekać, licząc że klient nie będzie świadomy swoich praw lub nie zechce iść do sądu. Banki unikają tematu ugód ze spłaconymi frankowiczami, często zbywając ich informacją, że „skoro kredyt spłacony, to wszystko w porządku”. W praktyce, jeżeli spłaciłeś kredyt i chcesz odzyskać pieniądze: musisz najpierw wykazać gotowość do walki, zwykle poprzez złożenie pozwu. Dopiero po otrzymaniu pozwu niektóre banki w ogóle siadają do stołu – i to też nie zawsze.
Czy pojawiają się propozycje ugód dla spłaconych kredytów? Sporadycznie tak, ale prawie wyłącznie w trakcie trwającego już procesu. Przykładowo, gdy w sądzie idzie wyraźnie na korzyść klienta (np. zapadł wyrok I instancji unieważniający taką spłaconą umowę), bank może przed apelacją zaproponować ugodę. Będzie to jednak mieć charakter raczej rozliczenia finansowego niż zmiany warunków umowy (bo umowy już nie ma).
Taka ugoda dotyczyłaby kwot wzajemnych roszczeń: bank w zamian za wycofanie pozwu zgodzi się wypłacić klientowi określoną sumę, niższą niż ta, której klient żądał. Można powiedzieć – dojdzie do targu o to, ile bank odda z tego, co potencjalnie musiałby oddać po przegranej sprawie.
Warunki są tu absolutnie indywidualne, ale z punktu widzenia banku logika jest podobna jak w scenariuszu C: im bliżej nieuchronnej porażki, tym więcej gotów zaoferować. Natomiast przed pozwem właściwie nie ma szans, by bank zaproponował byłemu frankowiczowi jakieś pieniądze. Takie oferty masowe banki kierowały tylko do aktywnych kredytobiorców (bo zależało im na zmianie warunków umowy i zatrzymaniu klientów).
Strategia i wskazówki:
- Uświadom sobie, że spłacony kredyt to nie koniec – możesz walczyć o swoje. Wiele osób, które spłaciły kredyt, wciąż nie wie, że nadal przysługuje im roszczenie o stwierdzenie nieważności umowy i zwrot tego, co wpłacili. Bank oczywiście ich o tym nie poinformuje. Jeśli więc to czytasz, prawdopodobnie wiesz, że masz taką możliwość – i rozważasz, czy polubownie czy sądowo. Wiedz zatem, że bank raczej nie przyzna się dobrowolnie do posiadania „nienależnych” pieniędzy, dopóki nie będzie do tego zmuszony. W praktyce oznacza to konieczność wystąpienia na drogę sądową, by cokolwiek ugrać.
- Przygotuj się na proces lub chociaż twarde negocjacje. Możesz spróbować wysłać do banku przedsądowe wezwanie do zapłaty, wykazując, że umowa była wadliwa i domagasz się np. zwrotu X zł. Takie pismo może czasem otworzyć drzwi do rozmów (bank zobaczy, że znasz temat). Jednak doświadczenie wielu frankowiczów pokazuje, że dopiero pozew mobilizuje bank. Dlatego bądź gotów na wniesienie sprawy – i traktuj ewentualną ugodę jako opcję awaryjną w toku procesu, jeśli bank się zreflektuje. Słowem: nie czekaj latami na ofertę ugody, bo możesz się nie doczekać. Lepiej samemu przejąć inicjatywę.
- Zwróć uwagę na przedawnienie roszczeń. To ważny aspekt techniczny. Roszczenia o zwrot nadpłat co do zasady przedawniają się po 10 latach (dla konsumentów – obecnie 6 latach, choć dla starszych spraw obowiązuje 10 lat), licząc od momentu, gdy mogłeś zażądać zwrotu. W przypadku kredytów spłaconych wcześniej niż 10 lat temu, część wpłat może być już formalnie przedawniona. Jednak sytuacja frankowiczów jest szczególna – TSUE orzekł, że bieg przedawnienia roszczeń konsumenta może nie rozpoczynać się, dopóki konsument nie zorientuje się, że umowa jest wadliwa. W Polsce uważa się, że najwcześniej bieg ten zaczął się w 2019 r. (od głośnego wyroku TSUE w sprawie Dziubak). To znaczy, że większość roszczeń frankowiczów spłaconych jeszcze się nie przedawniła lub dopiero zaczęła biec. Niemniej, bank na pewno podniesie zarzut przedawnienia w sądzie. Jeśli Twoje nadpłaty są bardzo „stare”, ugoda mogłaby być sposobem na odzyskanie części z nich, bo w negocjacjach bank może pominąć przedawnienie. To dość złożone – najlepiej skonsultuj z prawnikiem swoją sytuację pod tym kątem. Generalnie jednak nie zwlekaj nadmiernie: im szybciej podejmiesz działania, tym większa szansa objęcia wszystkich wpłat.
- Negocjowanie ugody (jeśli dojdzie do rozmów). Załóżmy, że pozew złożony i ku Twojemu zdziwieniu bank sygnalizuje gotowość do dogadania się. Pamiętaj, że Twoim celem jest odzyskanie nadpłaconych pieniędzy, podczas gdy bank chce zatrzymać jak najwięcej z nich. To czysta gra o sumie zerowej. Tu nie ma już mowy o dalszym kredycie, kursach, marżach – chodzi o gotówkę. Policz dokładnie, ile wniosłeś pozwem (np. 100 tys. zł nadpłaty + 20 tys. zł odsetek). Pomyśl, jaką minimalną kwotę byłbyś skłonny zaakceptować w ugodzie. Zwróć uwagę na podatki: ugoda może być skonstruowana jako umorzenie wzajemnych roszczeń (Ty rezygnujesz z części, bank z części) albo bank wypłaci Ci jakąś sumę. Jeśli to druga opcja – upewnij się, że jest jasne, czy ta wypłata korzysta ze zwolnienia podatkowego. Z literalnych przepisów wynika, że zwolnione z PIT jest umorzenie kwoty kredytu, ale niekoniecznie świadczenie wypłacone klientowi. Banki starają się to obejść przez interpretacje, ale bezpieczniej może być, jeśli w ugodzie zapiszecie, że np. bank umarza Ci część roszczenia na swoją rzecz (coś w tym stylu). To technikalia, którymi powinien zająć się Twój prawnik, byś nie musiał oddawać fiskusowi sporego procentu odzyskanej kwoty.
- Zalety ugody na tym etapie: Jeśli uda się ją zawrzeć, dostaniesz realnie pieniądze do ręki (albo zmniejszysz swój dług, jeśli np. miałeś inny produkt w tym banku). Unikasz dalszego procesowania się, które w spłaconych kredytach i tak często jest wieloetapowe (trzeba pozwać o zapłatę i ewentualnie oddzielnie o „ustalenie nieważności”). Ugoda oszczędzi Ci tego i skróci drogę do odzyskania części środków. Masz też pewność wyniku – nie musisz martwić się, czy sąd np. nie skróci okresu zwrotu z powodu przedawnienia części rat. No i oczywiście odzyskujesz choć część pieniędzy, które uznajesz za swoje – lepszy wróbel w garści.
- Wady ugody na tym etapie: Prawdopodobnie nie odzyskasz wszystkiego, co Ci się należy. Bank postara się, byś zgodził się na ułamkowy zwrot – może połowę, może 70%. Jeśli pójdziesz na ugodę, pogodzisz się z tym, że reszta nadpłat pozostanie w banku. Dla niektórych to trudne do przełknięcia (to zrozumiałe – czują się pokrzywdzeni latami spłacania zawyżonych rat). Ponadto, proces o spłacony kredyt często nie wiąże się już z dużym ryzykiem – skoro wiele sądów orzeka prokonsumencko, to przy dobrze poprowadzonej sprawie masz duże szanse na prawie pełne wygrane. Zatem rezygnacja z tego poprzez ugodę jest czysto pragmatyczna (oszczędność czasu, unikanie niewielkiego ryzyka, uproszczenie sprawy). Pytanie, czy nie lepiej jednak powalczyć o 100% należnego – odpowiedź zależy od Twojej oceny sytuacji i skłonności do czekania.
Podsumowując, dla spłaconych frankowiczów ugoda to rzadko dostępna opcja, ale gdy już do niej dojdzie, powinna być traktowana jak ugoda w sporze o pieniądze. Tu nie ma „kontynuowania kredytu” – chodzi o to, ile bank Ci zwróci. Z reguły, żeby do tego doszło, musisz zrobić pierwszy krok (pozew) i wykazać determinację. Jedyną rozsądną strategią jest przygotowanie się na proces, a ugodę potraktowanie jako ewentualny produkt uboczny.
Bądź świadomy swoich praw: spłacenie kredytu absolutnie nie zamyka Ci drogi do dochodzenia roszczeń. Bank może chcieć, byś tak myślał, ale – nic bardziej mylnego! Jeśli więc masz w ręku korzystne argumenty prawne (abuzywność klauzul potwierdzona np. przez UOKiK lub w podobnych sprawach sądy już orzekały na korzyść klientów), śmiało upominaj się o swoje. Ugodę rozważ tylko wtedy, gdy bank faktycznie wyłoży sensowną propozycję. W przeciwnym razie – pozostaje wyrok sądu, który w przypadku spłaconych kredytów bywa dla frankowiczów bardzo korzystny (zwrot wszystkich nadpłat z odsetkami).
Podsumowanie
Zawarcie ugody z bankiem w sprawie kredytu frankowego to zawsze decyzja indywidualna, zależna od wielu czynników: etapu sporu, siły prawnej argumentów, sytuacji finansowej i osobistych preferencji kredytobiorcy. Nie ma jednej uniwersalnej odpowiedzi „czy warto podpisać ugodę” – jak pokazano w powyższych scenariuszach, odpowiedź brzmi różnie w różnych okolicznościach.
Niemniej, można sformułować kilka ogólnych zasad i rekomendacji, które wyłaniają się z analizy powyższych pięciu przypadków:
- Im wcześniejszy etap, tym ostrożniej podchodź do ugody. Przed pozwem i na początku procesu propozycje banków zazwyczaj są najmniej korzystne i dalekie od tego, co mógłbyś uzyskać, wygrywając sprawę. Z czasem, gdy Twoja przewaga rośnie, warunki ugody zwykle się poprawiają – banki często „miękną” dopiero pod presją realnej wizji przegranej. Dlatego nie należy spieszyć się z ugodą, jeśli oferta jest niezadowalająca – cierpliwość często procentuje lepszą propozycją nawet po kilku miesiącach.
- Zawsze wykonaj kalkulację zysków i strat. Przed podjęciem decyzji policz dokładnie, co zyskujesz na ugodzie, a z czego rezygnujesz względem potencjalnego wyroku. Weź pod uwagę wszystkie elementy: umorzenie długu, zwrot nadpłaty, odsetki ustawowe, koszty sądowe, czas trwania procesu, ewentualne opodatkowanie ugody. Tylko znając te wartości, możesz świadomie ocenić opłacalność ugody. Jeśli czegoś nie umiesz policzyć sam (np. skomplikowanych odsetek czy salda po przewalutowaniu), skorzystaj z pomocy doradcy lub kalkulatorów frankowych.
- Konsultuj warunki ugody z niezależnym prawnikiem. Samodzielna analiza może nie wychwycić wszystkich niuansów prawnych. Dobry prawnik frankowy potrafi w ciągu kilkunastu minut ocenić, czy proponowana ugoda jest w granicach uczciwości czy nie. Doradzi też, co ewentualnie renegocjować oraz sprawdzi treść dokumentu ugody pod kątem niekorzystnych zapisów. Pamiętaj, że banki niechętnie informują klientów o słabych stronach ugody – musisz sam zadbać o swoje interesy. Konsultacja prawna jest szczególnie ważna, gdy już masz toczącą się sprawę – nie podejmuj decyzji za plecami swojego pełnomocnika.
- Zwracaj uwagę na kompletność i ostateczność rozliczeń. Ugoda ma sens tylko wtedy, gdy definitywnie kończy spór z bankiem. Upewnij się, że obejmuje wszystkie aspekty: saldo kredytu, odsetki, zwrot kosztów, zrzeczenie się roszczeń przez obie strony, usunięcie hipoteki, kwestie podatkowe itp. Dokument ugody powinien jasno wskazywać, że strony nie będą już wobec siebie rościć nic ponad to, co zapisane. Unikaj niejasnych sformułowań. Jeśli bank ma Ci coś wypłacić lub umorzyć, dopilnuj, by harmonogram i sposób były określone. Krótko mówiąc – nic „na gębę”, wszystko czarno na białym.
- Nie ulegaj presji czasu ani emocji. Decyzja o ugodzie powinna być chłodna i przemyślana. Bank może wywierać presję (ultimatum czasowe, straszenie skutkami odmowy, manipulowanie poczuciem winy że „obciążasz system” etc.). Pamiętaj jednak, że to Twoje pieniądze i Twoje prawa są stawką – masz prawo powiedzieć „muszę to przemyśleć” i wrócić z decyzją po konsultacji. Nawet jeśli jesteś zmęczony walką, postaraj się nie podejmować decyzji pod wpływem chwilowej frustracji. Daj sobie czas, porównaj scenariusze na spokojnie.
- Weź pod uwagę kontekst społeczny i prawny, ale kieruj się własnym interesem. Niektórzy argumentują, że ugody są „społecznie sprawiedliwe”, bo zrównują frankowiczów ze złotówkowiczami, podczas gdy unieważnienia umów dają frankowiczom nadmierne korzyści kosztem banków i innych klientów. To może być punkt widzenia banków czy części ekspertów, jednak Ty jako konsument masz prawo domagać się pełnej ochrony swoich praw. Sądy i TSUE potwierdziły abuzywność klauzul walutowych, więc walka o unieważnienie umowy nie jest żadnym nadużyciem prawa – jest dochodzeniem należnej ochrony. Z drugiej strony, jeśli z powodów osobistych wolisz rozwiązać sprawę polubownie, nawet za cenę pewnych ustępstw, to również jest zrozumiałe i uprawnione. Nie ma obowiązku moralnego „iść do końca”. Po prostu oceń na chłodno plusy i minusy dla Ciebie i Twojej rodziny.
Na koniec warto podkreślić: ugoda to kompromis – ani bank, ani frankowicz nie będą w 100% zadowoleni. Sztuką jest tak ocenić propozycję, by mieściła się ona w akceptowalnych granicach tego kompromisu. Jeżeli ugoda zapewnia Ci spokój ducha i znaczącą poprawę sytuacji finansowej (np. znaczne zmniejszenie zadłużenia) – może być dobrym wyborem.
Jeżeli jednak masz poczucie, że bank oferuje ułamek tego, co Ci się należy, a Ty niewiele zyskujesz – masz pełne prawo powiedzieć „nie” i dochodzić swych praw przed sądem. W razie wątpliwości, skorzystaj z profesjonalnej porady i zaufaj liczbom. Najważniejsze, by decyzja o ugodzie była świadoma, dobrze obliczona i dostosowana do Twojej sytuacji – wtedy niezależnie od wyboru, będzie to decyzja, której nie będziesz żałować. Powodzenia!