Liczba pozwów składanych przeciwko bankom rośnie tak naprawdę z każdym miesiącem, jednak to co się wydarzyło w pierwszym kwartale br. zaskoczyło chyba wszystkich. Z informacji ujawnionych przez sądy okręgowe z całego kraju wynika bowiem, że przez pierwsze trzy miesiące 2023 r. do sądów wpłynęło około 18 300 nowych sprawach frankowych, czyli o prawie 14 procent więcej, niż w analogicznym okresie w 2022 r., a przyczyną takiego stanu rzeczy jest suma kilku czynników. Banki nie zastanawiają się jednak dlaczego liczba pozwów stale rośnie, lecz kiedy przestanie, i tutaj eksperci również nie mają dobrych wiadomości dla instytucji finansowych, gdyż przewiduje się, że taki stan utrzyma się nawet do połowy 2024 r.
Frankowicze idą do sądów w całej Polsce.
Ulubionym i najbardziej obleganym przez frankowiczów sądem nadal jest Sąd Okręgowy w Warszawie, jednak jako jeden z nielicznych sądów odnotował w 2023 r. spadek liczby nowych pozwów frankowych, gdyż w tym roku wpłynęło do warszawskiego sądu „tylko” około 5 800 spraw.
Spory wzrost liczby spraw frankowych zanotował natomiast Sąd Okręgowy w Gdańsku i Sąd Okręgowy w Poznaniu, jak również sądy w małych miejscowościach, gdzie do tej pory procesy z bankami bardzo rzadko miały miejsce.
Widać więc, że frankowicze nie odpuszczają i coraz chętniej decydują się na złożenie pozwu o unieważnienie kontraktu, czemu nie można się dziwić, skoro argumentów przeciwko pozwaniu banku praktycznie nie ma.
Wzrost liczby nowych spraw frankowych wiąże się przede wszystkim z coraz większą wiedzą kredytobiorców na temat swoich praw, jak i na temat samych procesów frankowych. O tym, że frankowe umowy kredytowe są wadliwe mówi się od lat, prawnicy opisują kolejne wygrane sprawy z bankami, a w mediach systematycznie pojawiają się informacje o kolejnych korzystnych dla kredytobiorców rozstrzygnięciach wydanych przez Sąd Najwyższy lub Trybunał Sprawiedliwości UE, frankowicze są więc bardzo dobrze poinformowani jakie roszczenia im przysługują i jakie mają szanse na ich uwzględnienie przez sąd.
Szacuje się, że około 98 procent postępowań z bankami kończy się wyrokami, które uwzględniają żądania zgłaszane przez kredytobiorców, orzecznictwo w sprawach frankowych jest więc jednolite i ugruntowane, a zatem wręcz naturalnym następstwem tego są pozwy składane przez kolejnych kredytobiorców.
Duża liczba procesów z bankami to efekt także tego, że frankowicze nie mają alternatywy, a więc albo będą dalej spłacać swój kredyt w oparciu o wadliwą umowę kredytową na której bank zarabia niebotyczne pieniądze, albo wezmą sprawy w swoje ręce i uwolnią się od ciążącego zobowiązania.
Owszem, banki się bronią i proponują ugody, zatem teoretycznie inne rozwiązanie niż spór sądowy jest, w praktyce jednak ugody są dla kredytobiorców skrajnie niekorzystne, a nawet i niebezpieczne, nie można się więc dziwić, że frankowicze nie są nimi zainteresowani.
Dodatkowo, do składania pozwów frankowiczów motywuje utrzymująca się inflacja, wysoki kurs franka szwajcarskiego, jak i ryzyko dalszego wzrostu stóp procentowych w Szwajcarii, zmęczeni tym wszystkim kredytobiorcy decydują się więc na proces z bankiem. Wszystko wskazuje zatem na to, że sprawy frankowe jeszcze długo będą gościć w polskich sądach.
Pozwij bank jak najszybciej
Z tytułu frankowej umowy kredytowej bank można pozwać w każdym momencie, jednak lepiej w tym zakresie działać według zasady „im szybciej tym lepiej”.
Już wkrótce, bo 15 czerwca 2023 r., zostanie wydane przez Trybunał Sprawiedliwości UE bardzo istotne orzeczenie w którym Trybunał wypowie się na temat zasadności roszczeń banków dotyczących wynagrodzenia za korzystanie z udostępnionego kapitału kredytu, i prawnicy są zgodni co do dwóch kwestii, jeśli chodzi o ten wyrok.
Otóż, przede wszystkim wskazuje się, że Trybunał najpewniej uzna, iż bankom żadne dodatkowe roszczenia nie przysługują, a więc w sądach za chwilę zrobi się tłoczno od nowych spraw frankowych, gdyż wielu kredytobiorców zwleka ze złożeniem pozwu do czasu wydania wskazanego wyroku.
Podkreślić jednak należy, że kolejne rozstrzygnięcie TSUE, choć dla frankowiczów bardzo istotne, nie ma żadnego wpływu na zasadność zgłaszanych przez nich roszczeń, więc nie warto czekać ze złożeniem pozwu, gdyż zwłoka w tym przypadku może znacznie wydłużyć proces, gdy spraw frankowych zrobi się nagle dużo więcej.
Ponadto, na samo złożenie pozwu kancelaria frankowa potrzebuje czasem nawet kilku tygodni, lepiej zatem udać się do prawnika jak najszybciej i „zająć kolejkę”, gdyż po wyroku TSUE klientów w kancelariach będzie jeszcze więcej, więc to znowu może przedłużyć proces.
Rozważając pozwanie banku pamiętać również należy o niedawnych zmianach wprowadzonych w zakresie właściwości sądów, gdyż to również ma wpływ na długość postępowania sądowego. Do tej pory było tak, że kredytobiorca mógł wybrać do którego sądu chce złożyć pozew przeciwko bankowi, a do wyboru miał z reguły dwa sądy – pierwszym był sąd właściwy ze względu na miejsce zamieszkania frankowicza, a drugim był sąd właściwy ze względu na siedzibę banku.
Obecnie jednak kredytobiorca nie może już wybrać, lecz pozew zawsze musi trafić do sądu na którego właściwości mieszka frankowicz, teraz więc sprawy frankowe są rozłożone na sądy w całej Polsce, co zresztą było celem wprowadzonej zmiany.
Szybkie złożenie pozwu daje więc sporą szansę, że sąd właściwy do rozpoznania sprawy nie jest jeszcze znacznie obciążony sprawami z zakresu kredytów frankowych, a więc i rozstrzygnięcie powinno stosunkowo szybko zapaść. Po wyroku TSUE może natomiast się to zmienić.
Uniknięcie „korków” w sądach i kancelariach wywołanych dużą liczbą spraw frankowych po orzeczeniu TSUE to nie jedyny argument by pozwać bank już teraz, gdyż zasadniczą kwestią jest tutaj fakt, że unieważnienie zawartej umowy kredytowej jest dla kredytobiorcy najlepszym rozwiązaniem pod względem finansowym.
Unieważnienie powoduje, że kontrakt z bankiem przestaje istnieć, kredytobiorca nie musi więc już dłużej spłacać swojego kredytu i wykreślone zostaje z ksiąg wieczystych zabezpieczenie hipoteczne ustanowione na rzecz banku, a jedyną rzeczą jaką musi po unieważnieniu zrobić jest rozliczenie się z bankiem.
Stwierdzenie nieważności umowy powoduje, że po stronie kredytobiorcy powstaje obowiązek zwrotu równowartości otrzymanego kredytu, z kolei bank oddać musi wszystkie pobrane na podstawie umowy opłaty i odsetki, dla frankowicza jest to więc najlepsze z możliwych rozwiązań, gdyż w takim przypadku nie ponosi żadnych kosztów kredytu. Finalnie na unieważnieniu kredytobiorcy zyskują nawet po kilkaset tysięcy złotych.