Wyczekiwana od kilku miesięcy opinia Rzecznika Generalnego TSUE w sprawie C-520/21 dotyczącej tzw. wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału już została ujawniona. Jest ona miażdżąca dla banków i może oznaczać dla sektora jeszcze większe koszty niż zakładano wcześniej. Rzecznik TSUE Anthony Michael Collins uznał, że przepisy unijne, a zwłaszcza Dyrektywa 93/13, stoją w sprzeczności aby bank dochodził względem konsumenta roszczeń wykraczających poza zwrot kapitału. Natomiast te same przepisy nie sprzeciwiają się, aby to konsument formułował wobec banku roszczenia w związku z tym, że obracał on jego środkami wpłacanymi w formie rat kapitałowo-odsetkowych. Oznacza to, że spodziewany latem br. wyrok TSUE (jeżeli będzie zbieżny z opinią Rzecznika, a tak na ogół jest) położy kres pozwom banków o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Niewykluczone natomiast, że konsumenci będą mogli domagać się od banków waloryzacji swoich świadczeń, o ile krajowe sądy zdecydują o zasadności takich roszczeń.
- Rzecznik Generalny TSUE w dniu 16 lutego br. zaprezentował swoją opinię w polskiej sprawie C-520/21 dotyczącej tzw. wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału po unieważnieniu wadliwej umowy frankowej.
- Opinia Rzecznika jest skrajnie niekorzystna dla banków – nie mają one prawa dochodzić dodatkowych świadczeń ponad zwrot kapitału kredytu.
- Przepisy unijne (zwłaszcza Dyrektywa 93/13) nie sprzeciwiają się natomiast temu, aby to konsument żądał dodatkowych świadczeń (np. waloryzacji wpłaconych rat), o ile polskie sądy uznają takie roszczenia za zasadne.
- Wyrok w przedmiotowej sprawie zapadnie dopiero za kilka miesięcy, ale jak wskazuje dotychczasowa praktyka, powinien on być zbieżny z zaprezentowaną opinią Rzecznika. Dla banków będzie to oznaczało koniec powództw przeciwko Frankowiczom o tzw. wynagrodzenie oraz wielomilionowe koszty przegranych procesów.
- Czy na skutek prokonsumenckiego wyroku TSUE dojdzie do bankructw w sektorze, jak wieszczył kilka miesięcy temu Szef KNF? Banki zawiązały już spore rezerwy na kredyty w CHF w wysokości ok. 40 mld zł. Resztę będą musiały dołożyć z bieżących zysków, a te są niemałe. Wiele zależy od samych banków – czy będą jeszcze powiększać straty składając kolejne pozwy przeciwko Frankowiczom, bez szans na ich powodzenie.
Rzecznik TSUE: banki nie mają prawa żądać nic ponad zwrot kapitału kredytu. Konsumenci mogą dochodzić dodatkowych roszczeń
Opinia Rzecznika Generalnego TSUE w sprawie C-520/21 jest nawet bardziej korzystna dla Frankowiczów niż zakładało większość ekspertów. Przypomnijmy, że genezą sprawy był pozew złożony przeciwko Bankowi Millennium przez Arkadiusza Szcześniaka prezesa stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu, który wraz z małżonką w roku 2008 zaciągnął kredyt indeksowany do CHF na budowę domu. Umowa kredytowa zawierała niedozwolone postanowienia, na podstawie których została przez sąd uznana za nieważną.
W 2021 roku A. Szcześniak, jako pierwszy Frankowicz w Polsce, złożył do sądu pozew przeciwko bankowi domagając się zapłaty należności w związku z tym, że instytucja obracała bez umowy środkami wpłacanymi w formie rat kredytowych, wobec czego utracił on możliwość osiągnięcia korzyści z zainwestowania tych środków, a dodatkowo jego pieniądze straciły siłę nabywczą na skutek inflacji.
Pozew ten był kontrdziałaniem w stosunku do banków, które zaczęły masowo pozywać kredytobiorców frankowych o tzw. wynagrodzenie za korzystanie z udostępnionego w ramach nieważnych umów kapitału lub jego waloryzację.
Część komentatorów zakładała, że TSUE wypowie się niejednoznacznie lub zajmie stanowisko wyłącznie w kwestii roszczeń konsumentów wobec banków, ale nie odniesie się do sprawy roszczeń wysuwanych przez banki z tytułu umów frankowych uznanych za nieważne z powodu zawartych w nich klauzul abuzywnych. Nadzieje banków oraz wspierających je instytucji (KNF, ZBP), że TSUE potraktuje je łagodnie, okazały się całkowicie płonne.
Trybunał utrzymał swoją dotychczasową prokonsumencką linię orzeczniczą i przyznał konsumentom prawo do dochodzenia dodatkowych roszczeń. Natomiast jednoznacznie stwierdził, że bank nie może dochodzić od konsumenta roszczeń wykraczających poza zwrot kapitału kredytu wraz z odsetkami za opóźnienie należnymi od chwili wezwania do zapłaty.
Jednocześnie TSUE uznał, że unijna Dyrektywa 93/13 nie stoi na przeszkodzie, aby w ramach przepisów prawa krajowego i orzecznictwa krajowego ułatwić konsumentom dochodzenie od banków roszczeń wykraczających ponad zwrot wpłaconych świadczeń pieniężnych spełnionych w wykonaniu nieważnej umowy oraz odsetek za opóźnienie należnych od chwili wezwania do zapłaty. Do kompetencji sądów krajowych należy ustalenie, czy konsumenci mają prawo dochodzić tego rodzaju roszczeń oraz czy są one zasadne.
Na uwagę zasługuje fragment opinii wskazującej na tzw. efekt odstraszający przewidziany w Dyrektywie 93/13. Według Rzecznika Generalnego TSUE, przyznanie konsumentom możliwości dochodzenia szerszego zakresu roszczeń może zachęcić ich do korzystania z ochrony konsumenckiej, ale równocześnie zniechęcić banki do stosowania nieuczciwych warunków w umowach.
Co dla Frankowiczów oznacza opinia Rzecznika Generalnego TSUE?
Na wstępie trzeba zaznaczyć, że zaprezentowana opinia Rzecznika Generalnego to jeszcze nie wyrok w sprawie C-520/21. Powinien on jednak zapaść za kilka miesięcy, prawdopodobnie latem br. Chociaż opinia nie jest wiążąca dla całego Trybunału, to z reguły orzeczenie TSUE odzwierciedla stanowisko przedstawione w opinii. Bez wątpienia opinia ma bardzo istotne znaczenie i pokazuje w którym kierunku pójdzie wyrok.
Stanowisko TSUE jest w najwyższym stopniu negatywne dla sektora bankowego i praktycznie pozbawia banki szans na dochodzenie dodatkowych roszczeń z tytułu tzw. wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału kredytu, bądź waloryzacji kapitału.
Po stwierdzeniu przez sąd nieważności umowy kredytu frankowego bankom nie należy się żadne dodatkowe świadczenie ponad zwrot kapitału kredytu, przy zastrzeżeniu, że tego rodzaju roszczenia nie uległy przedawnieniu (banki mają 3 lata na dochodzenie roszczeń o zwrot kapitału) – o tym jednak zdecydują już sądy rozpoznające konkretne sprawy.
Tymczasem kredytobiorcy będą mogli upomnieć się o dodatkowe świadczenia na ich rzecz (np. waloryzację wpłaconych rat kapitałowo-odsetkowych), jeśli zdołają wykazać istnienie roszczenia co do wysokości i co do zasady, a polskie sądy uznają takie pozwy za słuszne.
Najważniejszą informacją dnia jest jednak to, że w przypadku gdy TSUE podzieli pogląd zaprezentowany przez Rzecznika, Frankowicze nie będą musieli obawiać się negatywnych konsekwencji unieważnienia nieuczciwej umowy kredytowej, bo bankom nie będzie należało się nic ponad zwrot nominalnej kwoty kredytu.
Po korzystnym wyroku Trybunału banki prawdopodobnie zakończą akcję pozywania kredytobiorców frankowych o tzw. wynagrodzenie, mając świadomość że takie działania są skazane na porażkę, a ponadto generują olbrzymie koszty (za każdy pozew bank płaci opłatę sądową w wysokości 5 proc. przedmiotu wartości sporu). Natomiast sprawy, które już toczą się w sądach z powództwa banków, będą kończyły się oddaleniem bezpodstawnych roszczeń.
Prokonsumenckie orzeczenie TSUE z pewnością zachęci kolejne rzesze Frankowiczów do walki o sprawiedliwe rozliczenie umowy kredytowej. Do sądów może ruszyć nawet drugie tyle kredytobiorców – z szacunków wynika, że na wszczęcie procesu sądowego przeciwko bankom zdecydowało się jak dotąd około 110 tys. posiadaczy kredytów w CHF.
Banki same sobie zaszkodziły. Czy dojdzie do bankructw w sektorze?
Jak się okazuje, banki strzeliły sobie w kolano wymyślając koncepcję tzw. wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, nieznaną w polskim ani unijnym porządku prawnym. Masowe przegrane banków w już toczących się procesach przeciwko Frankowiczom wygenerują dla sektora bankowego wielomilionowe koszty. Banki opłacają międzynarodowe kancelarie prawne, płacą niemałe opłaty od pozwów (jak pisaliśmy wyżej, 5 proc. wartości przedmiotu sporu), a do tego dojdzie jeszcze zwrot kosztów zastępstwa procesowego dla strony, która wygra sprawę sądową.
Komisja Nadzoru Finansowego, która w sporze o wynagrodzenie zdecydowanie poparła banki, oszacowała koszt unieważnienia wszystkich umów frankowych bez prawa do tzw. wynagrodzenia za kapitał na 100 mld zł i przedstawiła scenariusze możliwej upadłości jednego lub kilku banków w Polsce, jeżeli TSUE zaneguje prawo do żądania przez banki dodatkowej opłaty z tytułu nieważnych umów.
W najczarniejszych wizjach banki, jak i wspierająca je KNF, nie zakładały jednak takiego obrotu sprawy, że TSUE nie tylko odmówi bankom prawa do dodatkowych świadczeń, ale da zielone światło konsumentom, aby to oni dochodzili roszczeń z tytułu nieuczciwych umów. Czy rzeczywiście doprowadzi to do bankructw w sektorze? Banki zawiązały już około 40 mld zł rezerw na pokrycie kosztów unieważniania wadliwych kredytów w CHF, a kolejne miliardy będą musiały wyasygnować z bieżących zysków, które są gigantyczne.
Trzeba sobie jasno powiedzieć, że za skonstruowanie nieuczciwych umów i masowe wprowadzenie ich do obrotu, banki muszą ponieść konsekwencje finansowe. Przyznanie im prawa do dodatkowej opłaty stałoby w sprzeczności z dotychczasowym dorobkiem TSUE oraz stanowiłoby przyzwolenie na podejmowanie nieetycznych praktyk.
Polki Rząd uspokaja – banki mają pieniądze
Wiceminister Finansów, Piotr Patkowski, zapewnił, że nawet w przypadku negatywnego orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie kredytów frankowych, banki będą miały wystarczająco czasu na zbudowanie swojego kapitału.
Wiceminister finansów, podkreślił, że banki w Polsce zabezpieczyły ponad 40 miliardów złotych rezerw na ryzyko prawne, związane z kredytami we frankach szwajcarskich. To oznacza, że banki są w stanie pokryć około połowy potencjalnych strat. Jednocześnie zwrócił uwagę, że nawet jeśli wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej będzie niekorzystny dla sektora bankowego, to jego skutki nie pojawią się natychmiast.
Według wiceministra, banki będą miały czas, żeby zbudować swoje kapitały i przygotować się na skutki ewentualnego orzeczenia TSUE. Wskazał na przykład orzeczenia w sprawie Dziubaków, które zostało wydane w 2019 roku i nie spowodowało natychmiastowego unieważnienia wszystkich umów zawierających klauzule abuzywne. Wiceminister podkreślił, że banki wykorzystały cztery lata na budowę rezerw, aby zabezpieczyć się przed potencjalnymi stratami. Teraz, w przypadku negatywnego wyroku TSUE, banki będą miały czas na budowę swojego kapitału, co pozwoli im na minimalizowanie skutków ewentualnych strat.
Trybunał Sprawiedliwości UE po raz kolejny stanął na wysokości zadania i objął konsumentów wysokim poziomem ochrony. Oczywiście trzeba jeszcze poczekać kilka miesięcy na wyrok, ale wszystko wskazuje na to, że będzie on zbieżny z opinią Rzecznika i całkowicie rozwiąże problem składanych przez banki kontrpozwów o tzw. wynagrodzenie.