Po tym jak Frankowicze pokazali, że z bankiem można w sądzie wygrać, zaczęły pojawiać się pozwy dotyczące innych kredytów, tych związanych ze wskaźnikiem WIBOR czy sankcją kredytu darmowego. Co gorsze rośnie też ilość podmiotów, które wyczuły duże możliwości zarabiania na naiwnych kredytobiorcach pod pretekstem oferowania im profesjonalnej pomocy prawnej. Część z nich odkupuje wierzytelności od zbałamuconych kredytobiorców. Podszywają się pod kancelarie prawne, obiecują dużo i tanim kosztem, w efekcie czego klient traci podwójnie i do tego jeszcze często zostaje wpędzony w poważne tarapaty. O co dokładnie chodzi i jak nie dać się nabrać na nieuczciwe propozycje w dzisiejszym artykule.
Z tego artykułu dowiesz się:
- Dlaczego sprzedaż kredytu frankowego może przynieść więcej szkód niż korzyści.
- Jakie są główne pułapki związane z cesją kredytów i wierzytelności.
- Na co uważać, współpracując z firmami oferującymi pomoc w sprawach kredytowych.
- Dlaczego usługi pseudo-kancelarii prawnych mogą być ryzykowne dla kredytobiorców.
- Jakie zmiany w zasadach współpracy adwokatów z firmami prawniczymi mogą wpłynąć na rynek.
Sprzedaż kredytu frankowego – czy to dobre wyjście dla Frankowicza?
W sieci pojawia się coraz więcej ofert kupna kredytu frankowego. Czy dla Frankowicza, który chce mieć spokój i nie chodzić po sądach to rzeczywiście najlepsza opcja? Niektórzy się na to decydują i potem żałują, gdyż jak się okazuje, sprzedaż kredytu frankowego wcale nie chroni przed koniecznością złożenia zeznań w sądzie. Frankowicz wtedy jednak występuje nie jako strona, lecz jako świadek. Może go też czekać inna rozprawa sądowa z powództwa banku.
W momencie, kiedy kredytobiorca dokona cesji swojego kredytu na inny podmiot i ten złoży pozew do sądu przeciwko bankowi, bank zrewanżuje się tym samym, lecz nie pozwie spółki, która zobowiązanie kupiła, lecz Frankowicza, który zaciągał kredyt. I na nic się zdadzą tłumaczenia, że kredyt został sprzedany.
W takiej sytuacji bowiem jeśli chce się zbyć wierzytelność, trzeba pamiętać, że bank może mieć również roszczenia względem kredytobiorcy. W sprawach frankowych bowiem sądy orzekają na podstawie teorii dwóch kondykcji, czyli traktują roszczenia stron jako niezależne od siebie.
W wyniku procesu przeciwko bankowi z pozwu Frankowicza zasądzają wszystkie środki, jakie były na poczet kredytu kiedykolwiek wpłacone do banku. Środki te zawierają także kapitał. Bank, jeśli zechce odzyskać pożyczony kapitał, musi pozwać Frankowicza.
Ten zaś sprzedając swoją wierzytelność podmiotowi zewnętrznemu, powinien uzyskać na to zgodę banku, a na to raczej nie ma co liczyć. Jeśli tego nie zrobi, musi liczyć się z tym, że spółka, która odkupiła kredyt, w wyniku wygranego procesu przejmie całość środków łącznie ze spłaconym kapitałem, a bank, żeby go odzyskać, pozwie Frankowicza. W taki sposób można zostać wykiwanym i nabawić się kosmicznego długu.
Jak nie wpaść w pułapkę zastawioną przez nieuczciwego kupującego?
Rozważając ewentualną sprzedaż wierzytelności, która jest w Polsce dozwolona, trzeba jednak uważnie czytać umowy, a najlepiej analizować je wspólnie z niezależnym prawnikiem. Jeżeli już ktoś zdecyduje się na cesję, warto dopilnować, aby dotyczyła ona wyłącznie nadwyżki, czyli różnicy między sumą wpłat dokonanych przez Frankowicza a kwotą kapitału.
Podmiot, który nabędzie wierzytelność, będzie mógł wnieść do sądu pozew o zapłatę właśnie jedynie tej nadwyżki, a bank nie będzie miał podstaw do pozywania Frankowicza, gdyż kapitał pozostanie u niego. Gdyby jednak i tak to zrobił, wówczas Frankowicz będzie mógł złożyć oświadczenie o potrąceniu i udowodnić, że kapitał oddał.
Nie opłaca się dokonywać cesji w przypadku kredytów aktywnych
Jeżeli ktoś jest namawiany na dokonanie cesji, powinien wiedzieć, że nie jest to korzystne rozwiązanie w żadnym wypadku, ale jeśli już można byłoby je rozważyć, to jedynie miałoby to sens w przypadku kredytu już spłaconego. Nie można bowiem cedować żądania do unieważnienia umowy kredytowej w sądzie, a jedynie roszczenia o zapłatę. W przypadku kredytu aktywnego, kiedy Frankowicz cały czas spłaca raty, jest to bezsensowne, ponieważ w tym przypadku sam będzie musiał i tak zawnioskować do sądu o unieważnienie umowy, jak i o zabezpieczenie roszczeń, jeśli będzie chciał, aby sąd zawiesił mu spłacanie rat.
Niezależnie od powyższych pułapek, w które łatwo wpaść, jeśli się tego nie dopilnuje przy zawieraniu takiej umowy, Frankowicz powinien wiedzieć, że firmy, które skupują wierzytelności, nie robią tego, aby mu pomóc, ale po to, aby się na nim wzbogacić. Oferują często zaledwie połowę tego, co mógłby uzyskać w sądzie, a czasem nawet mniej, gdyż ewentualne odsetki za opóźnienie, które w normalnym procesie przypadają Frankowiczom, w przypadku cesji zgarnie podmiot, który nabył wierzytelność, chyba że dopilnuje się tego, aby przyniosły korzyści Frankowiczowi.
Spółki nie tylko skupują kredyty, ale i oferują pomoc w sądzie lub przy ugodzie z bankiem
Spółki, które udają prawdziwe kancelarie prawne lub radcowskie, robią wszystko, aby pozyskać klientów, którzy powierzą im swoje sprawy. Obiecują często wytoczenie czy nawet wygranie sprawy za 0 zł lub zawarcie korzystnej ugody z bankiem. Zapewniają, że mają duże doświadczenie w mediacjach i są w stanie wynegocjować z bankiem bardzo korzystne warunki. Doświadczeni prawnicy jednak doskonale wiedzą, że obecnie banki są skłonne do zawierania w miarę korzystnych ugód dopiero na zaawansowanym etapie postępowania sądowego.
Spółki takie, które udają kancelarie lub kryją się pod płaszczykiem różnych stowarzyszeń pomagającym kredytobiorcom, często wabią właśnie w ten sposób tych, którzy nie są zdecydowani jeszcze na proces. Zapewniają, że wynegocjują ugodę, a potem jak okazuje się, że warunki banku nie są wcale takie dobre, od razu przejmują sprawę za kredytobiorcę także na drodze sądowej.
Zawierają z klientami umowy hybrydowe, cokolwiek to oznacza i mają go w garści, bo potem po wygranej sprawie najczęściej przejąć duży procent od uzyskanych środków. Podobne usługi oferują nie tylko Frankowiczom, ale też kredytobiorcom z kredytami złotowymi opartymi o WIBOR, mamiąc ich szybkim i łatwym zwycięstwem, podczas gdy linia orzecznicza jeszcze nie jest ukształtowana i nie ma w tej chwili żadnych przesłanek do tego, że proces na pewno się wygra. Swoją szansę upatrują też wśród tych, którzy mają wadliwe umowy o kredyt konsumencki i przysługuje im prawo do skorzystania z sankcji kredytu darmowego. We wszystkich tych przypadkach trzeba bardzo uważać, z kim się podejmuje współpracę.
Dlaczego powierzenie spraw swojego kredytu spółce z o.o. jest niebezpieczne dla kredytobiorcy?
Nachalna i niezwykle przekonująca reklama przekazywana prostym językiem, który trafia do zrozpaczonych ludzi mających problemy ze spłatą kredytu i oczekujących światełka w tunelu, jest dla nich jak długo oczekiwany dar od losu. To na nią się łapią najczęściej, nie wiedząc, że podjęcie współpracy z taką firmą, która za nic nie bierze odpowiedzialności, może źle się dla nich skończyć. Oto najczęściej występujące zagrożenia.
- Duże koszty końcowe
Spółki takie nie pobierają opłaty wstępnej lub jest ona symboliczna, ale za to finalnie procent od wygranej sprawy może być gigantyczny. - Niska jakość usług i częsta zmiana pełnomocników
Wiąże się to z tym, że spółka z o.o., która nie pobiera opłat wstępnych, musi ograniczyć koszty prowadzenia sprawy i zatrudnia do jej prowadzenia często niedoświadczonych prawników, a ci lepsi, którzy są źle opłacani, często z niej uciekają. Z tego względu kredytobiorca musi się liczyć z częstą zmianą pełnomocnika. - Nieprzestrzeganie tajemnicy adwokackiej i etyki zawodowej
O ile adwokatów i radców prawnych taka tajemnica i etyka obowiązuje, nie dotyczy to spółek z o.o. Właśnie z tego względu nie ponoszą oni praktycznie żadnej odpowiedzialności i nie są zobowiązani nawet do wykupienia ubezpieczenia OC w takiej wysokości, jaką sugerowałaby wartość przedmiotu sporu. - Duże ryzyko niewypłacalności
Spółki z o.o. mają często bardzo niski kapitał wynoszący jedynie 5 tys. złotych, co przy ewentualnej restrukturyzacji czy upadłości może stanowić wielki problem dla kredytobiorcy w odzyskaniu jakichkolwiek należności.
Przygotowywane są zmiany dające więcej swobody adwokatom i umożliwią współpracę ze spółkami
Zniesienie pracy na etat i umożliwienie adwokatom nawiązywania współpracy z kancelariami odszkodowawczymi i innymi podmiotami oferującymi usługi prawne jest aktualnie przedmiotem konsultacji. Gdyby takie zmiany weszły, z jednej strony może to dać więcej wolności adwokatom, ale czy nie przyniesie zagrożenia dla konsumentów?
Czy Frankowicze nawiązując współpracę z pośrednikiem będącym spółką z o.o., mając pewność, że ich sprawę będzie prowadził prawdziwy adwokat, mimo wszystko nie ucierpią na tym? Niestety takie zagrożenia już widać. Nie wiadomo bowiem, czy priorytetem w takiej firmie nie będzie jedynie jej zysk kosztem dobra klienta i czy adwokat nie będzie działał pod presją pracodawcy. Firmy takie mając wsparcie adwokackie, mogą stosować jeszcze agresywniejszy marketing, a interes finansowy weźmie górę nad etyką zawodową. Klient z pewnością straci na tym finansowo jeszcze bardziej.
Niestety liberalizacja zasad wykonywania tego zawodu może nie tylko prowadzić do konfliktu interesów, ale skutkować powstaniem rynku o cechach patologicznych. To chyba nie w tym kierunku powinno to wszystko zmierzać. Co prawda są głosy, aby wprowadzić obowiązkowe ubezpieczenie OC dla takich podmiotów, które świadczą usługi prawne, a nie są prawdziwymi kancelariami, ale czy to rozwiąże problem?
Były też naciski nad wprowadzeniem do etyki zawodu zakazu współpracy adwokatów a różnymi podmiotami świadczącymi usługi prawne, ale najwyraźniej ustawodawca bardziej ceni wolność gospodarczą, którą niestety różne nastawione na zysk podmioty nie zawsze rozumieją tak, jak powinny i wykorzystują to na swoją korzyść.
Do takich obszarów, gdzie gra może toczyć się o duże pieniądze, często wkraczają różni naciągacze i oszuści. Kredyty frankowe, SKD czy WIBOR to ich aktualne pole działania, gdzie pod pozorem pomocy kredytobiorcy czerpią kolosalne zyski. Trzeba na nich uważać, gdyż umieją być sympatyczni i przekonujący, by potem ograbić człowieka z tego, co by mu się słusznie należało po wygranej sprawie.
Prawdziwy adwokat czy radca prawny nie będzie swoich usług reklamował, aby pozyskać klienta. Taką pomoc trzeba znaleźć samemu i warto się pospieszyć, póki jeszcze ten zawód cieszy się dużą etyką zawodową. Nie wiadomo bowiem, jak to będzie, gdyby zostały wprowadzone planowane zmiany, które z jednej strony mogą zwiększyć konkurencyjność i elastyczność zawodu adwokata, ale z drugiej strony kto wie, czy nie będzie się to odbywać kosztem ochrony interesu konsumentów.
Główne wnioski:
- Sprzedaż kredytu frankowego nie chroni przed procesami sądowymi, a może generować dodatkowe problemy.
- Cesja wierzytelności niesie ryzyko pozwów ze strony banku oraz utraty części środków na rzecz nabywcy.
- Współpraca z firmami udającymi kancelarie prawne może zakończyć się wysokimi kosztami i niską jakością usług.
- Planowane zmiany w prawie mogą zwiększyć ryzyko konfliktu interesów między adwokatami a klientami.
- Rozważając współpracę z firmami prawniczymi, należy uważnie analizować ich oferty i korzystać z niezależnej porady prawnej.