Frankowicze nie muszą już bazować na nieoficjalnych informacjach, analizując zainteresowanie podobnych sobie kredytobiorców pozwem sądowym. Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało dane za 2022 rok, dotyczące pozwów o franki, które wpłynęły do sądów rejonowych, okręgowych i apelacyjnych w minionych kwartałach. Dane te pokazują wyraźny wzrost pozwów w ubiegłym roku, ze szczególnym uwzględnieniem IV kwartału, który był pod tym względem absolutnie rekordowy. „Sukcesy” banków w postaci 40 tys. podpisanych ugód wyglądają przy tym jak żart. Kredytobiorcy wyraźnie przestali się bać kontr pozwów i przegranej w sądzie – z dużą pewnością kwestionują swoje umowy, co oznacza, że banki będą zmuszone do dowiązywania kolejnych rezerw na wadliwe hipoteki, które wkrótce przejdą do historii.
- Ponad 64 tys. pozwów o kredyty waloryzowane kursem franka – tak wygląda statystyka sądów okręgowych (I instancja) w całym 2022 roku
- W tym przedziale czasu te same sądy załatwiły ponad 30 tys. spraw frankowych
- W całym 2022 roku sądy II instancji zakończyły postępowanie w ponad 5 tys. sporów o hipoteki frankowe. Do sądów odwoławczych wpłynęło w tym czasie ok. 16 tys. takich spraw
- Wg nieoficjalnych szacunków sporem sądowym objęto jak dotąd ponad 1/3 aktywnych umów frankowych, a kolejna lawina pozwów może ruszyć już na jesieni.
W 2022 roku frankowicze pozywali banki 64 tysiące razy
Jeśli banki liczyły, że największa fala frankowych roszczeń jest już za nimi, srogo się rozczarują. Kredytobiorcy nie zwalniają tempa i wprost zalewają krajowe sądy nowymi pozwami. W największym stopniu dotyczy to sądów okręgowych, gdzie w całym 2022 roku wpłynęły ponad 64 tysiące pozwów o kredyty denominowane i indeksowane kursem franka szwajcarskiego (w tym okresie rozpatrzono 30 790 takich spraw). A to dane tylko z I instancji. W II zaś sądy okręgowe otrzymały 1595 nowych spraw, rozpatrzyły zaś 1020.
To oficjalne dane, pochodzące z Ministerstwa Sprawiedliwości, zatem banki nie mogą udawać, że liczby te nie mają żadnego znaczenia. A to dopiero początek. Równie interesująco prezentują się dane z sądów odwoławczych. W 2022 roku sądy apelacyjne przyjęły 16 091 spraw o kredyty waloryzowane do franka, a rozpatrzyły ich 5 115.
Co z pewnością przyciąga uwagę, to rozkład nowych spraw na poszczególne kwartały. W okresie styczeń – marzec do sądów wszystkich instancji (rejonowych, okręgowych, apelacyjnych) wpłynęło łącznie ok. 16,5 tys. pozwów o kredyty waloryzowane kursem walut obcych.
W II kwartale takich pozwów było 13 803, w III zaś – 15 933. Absolutny rekord padł w IV kwartale, gdy kredytobiorcy złożyli 19 791 pozwów.
Powodem skokowego wzrostu zainteresowania pozwem mogło być wrześniowe orzeczenie TSUE (w 100 proc. korzystne dla kredytobiorców) oraz rozpoczęta w październiku ubiegłego roku sprawa C-520/21. Po pierwszym przesłuchaniu stało się jasne, że unijni sędziowie ze sceptycyzmem podchodzą do argumentacji banków, nie robi na nich wrażenia również stanowisko KNF, którego szef wyraźnie wsparł banki swoim wystąpieniem. Frankowicze mieli rację, co potwierdziło się już 16 lutego 2023 roku.
Rzecznik Generalny TSUE wypowiedział się negatywnie o roszczeniach banków o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału. Nie przesądził też, czy roszczenie o wynagrodzenie, waloryzację bądź odszkodowanie może należeć się od banków samym konsumentom. Wskazał, że takie roszczenia kierowane przez konsumentów pod adresem banków nie byłyby sprzeczne z unijnym prawem.
Oficjalny wyrok TSUE w tej sprawie ma zapaść najwcześniej przed wakacjami, a najpóźniej na jesieni. Jeżeli potwierdzi ustalenia Rzecznika Generalnego, należy się spodziewać szturmu kredytobiorców na sądy – stanie się wówczas jasne, że bankom nie będzie należeć się żadne wynagrodzenie za to, że klienci korzystali z udzielonego im kredytu.
Wg KNF ten scenariusz mógłby kosztować cały sektor nawet 101,5 mld zł, choć niezależni eksperci urealniają ten koszt do ok. 80 mld zł, wskazując, że nie wszyscy uprawnieni ruszą do sądów, z różnych powodów.
Banki liczą, że kredytobiorcy zapragną ugód, ale jest to wysoce wątpliwe, ponieważ warunki proponowane przez te instytucje trudno uznać za korzystne, nawet po aktualizacjach spowodowanych zmianą otoczenia ekonomicznego. Przykładowo mBank, niezwykle aktywnie promujący swoje ugody, zawarł z frankowiczami jak dotąd tylko 4,7 tys. porozumień. Jednocześnie liczba toczących się przeciwko temu podmiotowi spraw sądowych (z powództwa frankowiczów) jest prawie 4 razy większa.
Nawet ponad 1/3 aktywnych umów mogła zostać objęta sporem sądowym
Nie są znane oficjalne dane na temat tego, ilu kredytów frankowych udzielono łącznie w Polsce na przestrzeni lat. Szacuje się, że liczba ta mogła wynosić od 700 do nawet 900 tys. W okresie, gdy frank był rekordowo tani (mowa przede wszystkim o roku 2007) kredyty waloryzowane kursem tej waluty stanowiły większość zawieranych wówczas zobowiązań.
Obecnie aktywna jest mniej niż połowa tych kredytów – mówi się o ok. 340 tysiącach, z czego zakwestionowano dotąd ok. 130 tys. umów. Znaczna część tych sporów wciąż toczy się w sądach I instancji.
W związku ze zmianami w kpc, które skutkowały modyfikacją właściwości miejscowej sądów, sprawy o franki powinny niebawem przyśpieszyć, zwłaszcza w Warszawie, do której do tej pory trafiała niemal połowa wszystkich tego typu pozwów.
Po nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego do Warszawy będą trafiać tylko pozwy od mieszkańców stolicy i jej bezpośrednich okolic. Wszyscy pozostali frankowicze będą inicjować swoje spory z bankami w sądach właściwych dla swojego miejsca zamieszkania.
Odpływ spraw frankowych ze stolicy, a przede wszystkim z XXVIII Wydziału Cywilnego, ułatwi więc uzyskanie szybkiego wyroku warszawiakom. Z kolei większy napływ spraw frankowych do sądów w stolicach powiatów i województw sprawi, że wskutek większej styczności z tą kategorią pozwów tamtejsi orzecznicy siłą rzeczy nabiorą doświadczenia w ich rozpatrywaniu.
Teoretycznie nie ma to aż tak dużego znaczenia, ponieważ linia orzecznicza jest już w pełni jednolita, a kredytobiorca frankowy może unieważnić swoją umowę równie skutecznie w Warszawie, jak i w Olsztynie czy Zielonej Górze.
W praktyce jednak masowy napływ pozwów frankowych do niewyspecjalizowanych wydziałów cywilnych powinien pozwolić na wypracowanie pewnych automatyzmów, tak bardzo potrzebnych dla zwiększenia tempa orzeczniczego.
Korzystnie na tempo wydawania wyroków z pewnością wpłynęłoby utworzenie wyspecjalizowanych wydziałów w stolicach województw, których obsada zajmowałaby się wyłącznie sprawami o franki. Obecnie jednak nie zanosi się na takie zmiany, a sprawy poza stolicą będą rozpatrywane przez sędziów, którzy orzekają również w innych sprawach cywilnych.