Rok 2022 wbrew pozorom nie był wcale łatwy dla sektora bankowego w Polsce. Mimo bardzo wysokiego oprocentowania hipotek złotowych banki były zmuszone do ponoszenia gigantycznych kosztów dodatkowych. Część z nich, jak np. wakacje kredytowe, to wydatek o charakterze jednorazowym, który został w całości ujęty w sprawozdaniach za III kwartał. Sektor ma też wysokie koszty związane z ryzykiem prawnym hipotek frankowych, a tu już nie można mówić o pojedynczym wydatku. Niemal co kwartał czołowi kredytodawcy dokonują kolejnych odpisów na franki – nie inaczej było w okresie październik – grudzień. O ile zwiększyły się rezerwy w największych bankach giełdowych w Polsce?
Szacuje się, że łączna wartość rezerw na ryzyko prawne kredytów frankowych wyniosła na koniec 2022 roku ok. 40 mld zł
Największe rezerwy ma PKO BP, zaś najlepsze pokrycie nimi portfela frankowego – mBank
Co ciekawe, mBank, mimo rekordowych odpisów dokonanych w III kwartale, postanowił dotworzyć dodatkowe rezerwy na koniec roku
Banki boją się negatywnego wyroku TSUE w sprawie C-520/21, który może odebrać im perspektywę zarobku na wadliwych kredytach
Według słów szefa KNF potencjalny łączny koszt odebrania bankom prawa do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału to ok. 100 mld zł.
Banki są mniej więcej w połowie tworzenia rezerw na ryzyko hipotek frankowych
40 miliardów złotych – tyle są warte odpisy księgowe na ryzyko prawne kredytów frankowych. Na tę sumę składają się zarówno środki na rozliczenie się z kredytobiorcami po prawomocnych wyrokach sądów, jak i na ugody.
Frankowicze jednak wyraźnie stracili zainteresowanie ugodami – te okazały się mało korzystne i same w sobie ryzykowne z uwagi na wysokie oprocentowanie kredytów złotowych. Kredyt po ugodzie jest konwertowany na PLN, a co za tym idzie, stawka oprocentowania SARON jest zastępowana rodzimym WIBORem.
W 2021 roku do TSUE trafiło zapytanie prejudycjalne złożone przez sędziego Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia, który chciał się dowiedzieć, jak należałoby dokonać rozliczenia stron w przypadku stwierdzenia nieważności umowy kredytowej. Przesłuchanie stron w sprawie odbyło się 12 października 2022 roku, zaś na 16 lutego br. planowana jest publikacja opinii Rzecznika Generalnego TSUE. Wyrok zapadnie mniej więcej w połowie roku, ale już opinia Rzecznika wskaże prawdopodobny kierunek tego orzeczenia.
Tego obawiają się banki – jeśli kredytobiorcy otrzymają z Luksemburga jasny sygnał, że wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału jest bankom nienależne, śmielej będą składać pozwy, co oczywiście wpłynie na konieczność zrewidowania potencjalnych kosztów ryzyka prawnego po stronie banków. Na wysokość rezerw wpływa też widoczna zmiana linii orzeczniczej: sądy w 98 proc. przyznają rację frankowiczom – są to dane zgromadzone przez kancelarie prawne w 2022 roku. Dla porównania, w 2021 roku frankowicze wygrywali ok. 95 proc. spraw.
Rezerwy na franki w IV kwartale 2022 roku – dane
Ile rezerw zawiązały banki w IV kwartale? Największą kwotą „pochwalił się” PKO BP – wyniosła ona 738 mln zł. Tym samym łączne rezerwy tego podmiotu wynoszą już ok. 8,7 mld zł. Niewiele gorszy był Santander, który informował już jakiś czas temu, że do końca roku chce poszerzyć rezerwy o ok. 630 mln zł.
Do banków dokonujących odpisów za IV kwartał dołączył też Millennium Bank, a kwota, jaką przeznaczono na ten cel to 500 mln zł. Interesujące, że przerwy w aktualizowaniu rezerw nie zrobił sobie mBank – spółka w III kwartale dokonała odpisów o łącznej wartości 2,34 mld zł, uzyskując dzięki temu najlepsze pokrycie rezerwami portfela hipotek frankowych (wynosi ono ok. 55 proc. – dla porównania drugi w kolejce jest PKO BP z wynikiem ok. 50 proc.). Kwota, o jaką mBank powiększył rezerwy frankowe pod koniec toku, to 430 mln zł.
Z pewnością do poszerzania swoich rezerw zmuszone będą Santander Bank i Millennium Bank, ponieważ pokrycie portfela wynosi w ich przypadku ok. 40 proc. To stanowczo zbyt mało, szczególnie jeśli zmaterializuje się ryzyko związane z ewentualnym prokonsumenckim wyrokiem TSUE w sprawie C-520/21 i do krajowych sądów wpłyną dziesiątki tysięcy nowych pozwów.
Czy banki zapłacą frankowiczom 100 mld zł?
Ile wyniesie łączny koszt rozwiązania kwestii frankowej po stronie sektora bankowego? Szacunki KNF i niezależnych środowisk eksperckich różnią się. Zdaniem przewodniczącego Nadzoru Finansowego banki zapłacą nawet 100 mld zł za sankcję darmowego kredytu, czyli sytuację, w której TSUE odmówi im prawa do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Miałoby to doprowadzić zdaniem szefa KNF do poważnych konsekwencji, z upadłością jednego lub kilku banków włącznie.
Mniej katastroficzne scenariusze kreślą eksperci. Wskazują oni na kilka czynników, które ułatwią bankom absorpcję kosztów wynikających z negatywnego orzecznictwa. Po pierwsze, mało prawdopodobne jest, aby wszyscy kredytobiorcy mający interes prawny w zakwestionowaniu swojej umowy zdecydowali się na ten krok.
Pewną opieszałość Polaków w walce o swoje prawa widać nawet na przykładzie wakacji kredytowych – w niektórych bankach jedynie połowa uprawnionych zdecydowała się na odłożenie płatności wybranych rat hipotek złotowych. W przypadku spraw o franki „frekwencja” też zapewne będzie dużo niższa niż 100 proc.
Poza tym należy wziąć pod uwagę to, że koszty będą rozłożone w czasie, co wynika ze sposobu pracy sądów. Nawet gdy dziesiątki tysięcy frankowiczów zgłoszą się do sądów z pozwem, prawomocne wyroki w ich sprawach zapadną w 2-3 lata później. Według ekspertów należy się spodziewać, że łączny koszt sektora bankowego wynikający z konsekwencji prawnych procederu frankowego może wynieść od 60 do 80 mld zł. Przynajmniej połowę tej kwoty pokrywają utworzone już rezerwy.
Czy te szacunki mogą jeszcze ulec diametralnej zmianie? Zdecydowanie tak. Chodzi o scenariusz, wg którego TSUE nie tylko uznałby, że banki nie mają prawa do roszczeń o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału, ale jednocześnie otworzyłby konsumentom drogę do roszczeń o odszkodowanie lub waloryzację świadczenia. Wówczas kredytobiorcy mogliby żądać już nie tylko zwrotu spełnionych świadczeń, ale i dodatkowych środków za to, że bank korzystał z ich pieniędzy w czasie trwania umowy. Rzadko pisze się o takiej możliwości, a prawnicy ostrożnie wypowiadają się w tej sprawie, jednak trzeba podkreślić, że TSUE już niejednokrotnie pozytywnie zaskakiwał konsumentów, więc nie jest wykluczone, że zrobi to ponownie.