Wyrok TSUE, choć ważny dla frankowiczów, nie odmieni ich sądowego losu o 180 stopni: linia orzecznicza w sprawach o franki kształtowała się od jesieni 2019 roku i na dziś jest jednolita, a do rozsądzenia przez Trybunał i SN zostało już naprawdę niewiele wątków. Przeważająca większość frankowiczów, byłych i obecnych, może w 2023 roku pozwać bank, czy to o stwierdzenie nieważności umowy, czy o zapłatę, i z niemal 99-procentową skutecznością doprowadzić do korzystnego dla siebie wyroku. Kto może i powinien walczyć z bankiem w sądzie o unieważnienie kredytu, dlaczego sądy masowo unieważniają umowy frankowe i ile kosztuje sądzenie się z bankiem w takim sporze?
- Byli i obecni frankowicze, w tym przede wszystkim zaciągający kredyt na cel konsumencki, mogą kwestionować swoje umowy w sądach, z dużym prawdopodobieństwem wygranej
- W związku z orzecznictwem TSUE konsumenci, którzy już spłacili swój kredyt frankowy, nie muszą obawiać się, że ich roszczenia są przedawnione. Bieg terminu przedawnienia roszczeń restytucyjnych konsumenta liczony jest w niezwykle korzystny dla niego sposób
- Sukcesu w sądzie powinien spodziewać się także frankowicz, który zaciągnął kredyt na cel mieszany, w którym dominująca rola należała do celu konsumenckiego – to wynik jednego z najnowszych orzeczeń TSUE
- Mądrze wybierając prawnika do poprowadzenia sprawy, frankowicz wcale nie zapłaci majątku za reprezentowanie go w sądzie. To mit, z premedytacją rozpowszechniany przez sektor bankowy.
Kto w 2023 roku może pozwać bank za kredyt we frankach?
Szacuje się, że Polacy na przestrzeni lat zaciągnęli ok. 700 tys. kredytów hipotecznych waloryzowanych kursem franka szwajcarskiego. Co ciekawe, zdecydowaną większość tych umów można dziś skutecznie zakwestionować w sądzie, nawet mimo tego, iż ponad połowa z nich jest już w całości spłacona. Wynika to ze sposobu ustalania biegu przedawnienia roszczeń w sprawach frankowych.
Termin nie może zacząć biec, nim kredytobiorca (mający status konsumenta) nie dowie się, że jego umowa zawierała klauzule abuzywne. Przeciętny frankowicz pozyskał taką wiedzę dopiero po 3 października 2019 roku, czyli po orzeczeniu TSUE w sprawie Raiffeisen vs. Dziubak.
Oznacza to, że dziś żadna rata spłacona bankowi przez konsumenta nie jest jeszcze przedawniona, o ile przed ww. okresem nie kierował wobec banku reklamacji na nieważność umowy lub w inny sposób nie dał kredytodawcy do zrozumienia, że uważa kontrakt za wadliwy.
W związku z tym kredyt frankowy w 2023 roku może być z powodzeniem kwestionowany przez:
- aktywnych frankowiczów, wciąż spłacających swoje umowy – te osoby kierują zwykle wobec banku przede wszystkim pozew o stwierdzenie nieważności umowy, coraz częściej rozszerzając go o żądanie zapłaty nienależnie pobranych przez ten podmiot środków
- byłych frankowiczów, którzy spłacili całość swojego zobowiązania – te osoby pozywają banki o zapłatę, dążąc do odzyskania wszystkich środków wpłaconych ponad nominalną wartość kredytu
- frankowiczów, którym bank w związku z zaprzestaniem spłaty kredytu wypowiedział umowę – kredytobiorca, który figuruje jako pozwany w sporze z bankiem w związku z zaniechaniem spłaty kredytu frankowego, może udowadniać w sądzie, że wypowiedziana przez bank umowa jest nieważna.
Uprawnieni do pozwania banku są zarówno kredytobiorcy, którzy wydatkowali kapitał kredytu na cel konsumencki, mieszany (częściowo powiązany z zakupami na cele prywatne), jak i firmowy. Należy przy tym zauważyć, że przedsiębiorca ma znacznie krótszy czas na zakwestionowanie swojej umowy, ponieważ nie obejmuje go ochrona przewidziana orzeczeniami TSUE – „nieprzedawnialność” roszczeń restytucyjnych dotyczy tylko konsumenta, który nie wiedział o wadliwości umowy. Przedsiębiorca nie jest konsumentem i jego roszczenia przedawniają się po zaledwie 3 latach.
A co w przypadku kredytobiorcy, który wziął kredyt na cel mieszany? To, czy zostanie on uznany przez sąd za konsumenta, zależeć będzie przede wszystkim od podziału procentowego wydatków. Jeśli cel konsumencki przewidziany umową był dominujący, kredytobiorcy powinien należeć się status konsumenta, jeśli nie – może zostać uznany przez sąd za przedsiębiorcę, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Jest to wynik orzeczenia TSUE w sprawie o sygnaturze C-570/21.
Dlaczego kredyty frankowe są uznawane przez sądy za wadliwe?
Jest kilka powodów, dla których krajowe sądy uznają dziś umowy hipotecznych kredytów indeksowanych bądź denominowanych kursem franka za wadliwe. Nie wszystkie jednak wiążą się z unieważnieniem takiej umowy. Powodami, dla których umowa jest eliminowana z obrotu prawnego, są przede wszystkim:
- niepoinformowanie przez bank konsumenta o ryzyku związanym z zawieraną umową – banki w wielu przypadkach nieprawidłowo realizowały obowiązek zaznajomienia klienta ze skutkami ekonomicznymi kredytu w walucie obcej. Pracownicy podmiotu, w którym zawierano kredyt, bardzo często bagatelizowali ryzyka związane z potencjalnym wzrostem kursu franka, przedstawiali też klientowi symulacje zmiany kursu odnoszące się do scenariuszy z ostatnich kilku czy kilkunastu miesięcy, podczas gdy powinni uwzględnić zmiany, które zachodziły w kursie helweckiej waluty na przestrzeni wielu lat – bo umowa kredytu zawierana była na ogół na 20, 30 lat i więcej, a w takim okresie kurs CHF wykazywał już znaczne wahania
- abuzywne klauzule w umowie – niemal wszystkie wzorce umowne podsuwane frankowiczom przez banki zawierały niedozwolone zapisy waloryzacyjne, nazywane w uproszeniu klauzulami przeliczeniowymi. Bank zostawiał sobie w umowie furtkę do naliczania klientowi wysokich spreadów walutowych, które stanowiły dodatkowy zarobek podmiotu. Dawał sobie prawo do arbitralnego ustalania kursu franka w oderwaniu od obiektywnych czynników, takich jak np. średni kurs NBP. Prowadziło to do rażącego zaburzenia równowagi kontraktowej stron umowy. Należy przy tym podkreślić, że samo występowanie klauzuli abuzywnej w umowie nie oznacza automatycznie prawa do unieważnienia takiego kredytu. Cała umowa jest unieważniana wtedy, gdy sąd uzna, że po wykreśleniu z niej niedozwolonych zapisów nie może ona pozostać w obrocie prawnym.
Ile kosztuje opieka prawna w sprawie o kredyt frankowy?
Banki straszą swoich klientów, że proces o franki jest bardzo drogi i jako alternatywę proponują ugodę, która ma być tańsza, pewniejsza i szybsza. Jak jest naprawdę? W honorariach kancelarii prawnych występują ogromne różnice.
Dlatego kredytobiorca nie powinien wybierać pełnomocnika do swojej sprawy, kierując się przypadkiem, a dokonać tej decyzji w oparciu o gruntowną analizę ofert. Na rynku usług prawnych, obok uczciwych i renomowanych podmiotów, funkcjonują także pseudokancelarie, czyli spółki kapitałowe, dla których reprezentowanie frankowiczów przed sądami stało się pomysłem na dochodowy biznes. Firmy tego rodzaju bardzo często promują swoje oferty jako najtańsze na rynku, ale to pułapka.
Współpracując z takim nierzetelnym podmiotem, frankowicz ponosi bardzo niską opłatę początkową (np. 1000 zł) lub nie ponosi jej wcale. Jednak gdy taka pseudokancelaria wygra proces, wystawi klientowi fakturę za swoje usługi, która może opiewać na astronomiczną kwotę.
Firmy te uzależniają całość lub przeważającą większość swojego honorarium od prowizji za sukces. Taka premia może sięgać nawet 25 procent, a czasem nawet więcej, od wartości przedmiotu sporu. Wartość przedmiotu sporu to suma dwóch kwot: tej, którą kredytobiorca pożyczył od banku, oraz tej, którą spłacił. Godząc się na takie warunki, kredytobiorca wystawia się na ryzyko, że ostateczny koszt opieki prawnej w jego sprawie wyniesie nawet 100 czy 200 tysięcy złotych.
Ile zatem powinna kosztować reprezentacja frankowicza w sprawie o wadliwy kredyt? W profesjonalnych kancelariach adwokackich i radcowskich wynagrodzenie jest zwykle dwuskładnikowe. Składa się na nie opłata początkowa oraz premia za sukces, również liczona procentowo, ale znacznie niższa niż w pseudokancelariach. Przeciętna wysokość opłaty początkowej w dobrej kancelarii wynosi od kilku do kilkunastu tysięcy złotych – przeważnie zależna jest od kwoty, o którą klient walczy, a także od stopnia skomplikowania sprawy. Z kolei premia za sukces to ok. 3 do 5 procent wartości przedmiotu sporu.
Przedstawmy to na przykładzie.
Klient zaciągnął kredyt frankowy w wysokości 240 tys. zł i przez kilkanaście lat zdołał oddać bankowi w ratach 250 tys. zł. Suma tych kwot stanowi wartość przedmiotu sporu: 490 tys. zł. Kancelaria, z którą klient nawiązał współpracę, zaproponowała mu następujące warunki: 12 tysięcy opłaty startowej oraz 4 procent premii za sukces, liczonej od wartości przedmiotu sporu. Tę drugą kwotę kredytobiorca zapłaci oczywiście wyłącznie wtedy, gdy kancelaria wygra dla niego sprawę. Jakie będzie łączne wynagrodzenie dla kancelarii po wygranej? To 31 600 zł.
Jeżeli prawnik i klient nie umówili się inaczej, kredytobiorca po wygranej otrzyma zwrot kosztów zastępstwa procesowego. Mogą one wynieść maksymalnie 18 900 zł za dwie instancje. W tym scenariuszu przegrany, czyli bank, odda więc frankowiczowi ponad połowę kosztów, jakie poniósł on na opiekę prawną.