Czy widać już koniec sagi frankowej w Banku Millennium? Najnowszy raport finansowy banku za I kwartał 2025 r. rzuca światło na to, jak obecnie wyglądają spory z frankowiczami. Choć Bank Millennium odnotował solidny zysk w pierwszym kwartale (179 mln zł netto) pomimo kosztów frankowych, konflikt z klientami posiadającymi kredyty we frankach szwajcarskich nadal mocno wpływa na jego działalność. Z danych raportu wynika, że liczba nowych pozwów frankowych zaczyna wreszcie spadać, a ugody wciąż przewyższają napływ pozwów. Jednak tysiące spraw nadal toczy się w sądach, a bank zmuszony jest utrzymywać wielomiliardowe rezerwy na ryzyko prawne związane z tym portfelem. Co gorsza, frankowicze wygrywają w sądach niemal wszystkie procesy – co rodzi pytania o strategię banku i jego reputację. Przyjrzyjmy się bliżej liczbom z raportu za I kwartał 2025 i temu, co one oznaczają dla przyszłości zarówno banku, jak i jego klientów.
Mniej nowych pozwów, ale wciąż tysiące spraw w toku
Pierwszy kwartał 2025 r. przyniósł dalsze wyhamowanie fali nowych pozwów przeciw Bankowi Millennium. Bank raportuje, że w I kw. 2025 wpłynęło 1083 nowych spraw dotyczących kredytów walutowych – to najmniej od trzech lat i o około 7% mniej niż w poprzednim kwartale (1170 nowych pozwów w IV kw. 2024). Dla porównania, średnio kwartalnie w 2024 r. przybywało ok. 1461 pozwów, a w 2023 r. ponad 1700. Spadek jest zatem wyraźny.
W efekcie łączna liczba toczących się spraw zaczęła się nieznacznie kurczyć. Na koniec marca 2025 r. przeciw Millennium toczyło się 23 363 indywidualnych postępowań sądowych dotyczących kredytów frankowych (21 092 spraw związanych z umowami Banku Millennium i dodatkowo 2 271 związanych z umowami przejętego Euro Banku).
To wciąż ogromna liczba, ale warto zauważyć, że na koniec 2024 r. było to około 25 tys. spraw – można więc mówić o pewnym spadku liczby aktywnych roszczeń w I kwartale. Bank potwierdza, że pierwszy kwartał był kolejnym z rzędu, gdy liczba aktywnych pozwów spadła kwartał do kwartału, co wynika zarówno z mniejszego napływu nowych spraw, jak i z zamykania toczących się postępowań. Mimo to kilka tysięcy nowych pozwów wciąż trafia rocznie do sądów, a ogólna skala konfliktu pozostaje duża.
Wyroki sądowe: frankowicze niemal zawsze wygrywają
Dane płynące z raportu oraz z informacji około-rynkowych nie pozostawiają wątpliwości – frankowicze wygrywają zdecydowaną większość procesów z Bankiem Millennium. Już do końca III kwartału 2023 r. sądy wydały ponad 2,5 tysiąca prawomocnych wyroków w sprawach przeciw Millennium, z czego bank wygrał zaledwie 2,37% spraw. Innymi słowy, niemal 97,6% prawomocnych rozstrzygnięć było korzystnych dla klientów.
Bank przyznaje, że procesy są w większości dwuinstancyjne – Millennium dotąd składało apelacje prawie od każdego niekorzystnego wyroku pierwszej instancji, choć ostatecznie przegrywa prawomocnie ponad 97% spraw.
Podobnie prezentuje się sytuacja na etapie nieprawomocnych orzeczeń. Zdecydowana większość wyroków w pierwszej instancji zapada na korzyść frankowiczów, zmuszając bank do apelacji. W praktyce więc klienci wygrywają z Bankiem Millennium zarówno przed sądami okręgowymi, jak i apelacyjnymi, a wygrane banku to margines.
Najnowszy raport banku potwierdza zresztą, że w I kwartale wzrosła liczba prawomocnie zakończonych spraw – co przyczyniło się do zmniejszenia puli aktywnych pozwów. Można to interpretować jako efekt lawinowo zapadających wyroków drugiej instancji, w których sądy podtrzymują rozstrzygnięcia korzystne dla kredytobiorców.
Dla klientów posiadających kredyty we frankach to dobra wiadomość: statystyki sądowe są po ich stronie. Z punktu widzenia banku oznacza to jednak konieczność wypłaty coraz większych kwot na rzecz klientów (zwrotów rat, odsetek, kosztów) i dalsze powiększanie rezerw, gdyż każdy przegrany proces to dla banku wymierna strata.
Rezerwy idą w miliardy – ryzyko prawne ciąży na wynikach
Skala ryzyka prawnego związanego z kredytami frankowymi zmusiła Bank Millennium do zawiązania ogromnych rezerw. Na koniec 2024 roku bank zgromadził łącznie ok. 8,464 mld zł rezerw na hipoteki frankowe – w tym 7,724 mld zł na portfel własnych umów oraz dodatkowe 740 mln zł na portfel przejęty z dawnego Euro Banku.
Ta kwota odpowiada już 122% wartości aktywnego portfela kredytów frankowych banku na koniec ubiegłego roku, co oznacza, że bank odłożył na ryzyko sądowe więcej niż wynosi wartość nominalna pozostałych kredytów we frankach! W I kwartale 2025 r. bank dołożył kolejne rezerwy – około 445 mln zł (szacunki banku mówiły o 411 mln zł na portfel własny i 34 mln zł na portfel Euro Banku).
To co prawda mniej niż we wcześniejszych okresach (dla porównania w IV kw. 2024 zawiązano ~483 mln zł nowych rezerw, a w całym 2024 r. rezerwy pochłonęły ponad 2,2 mld zł), jednak nadal jest to poziom bardzo wysoki.
Bank podkreśla, że dzięki tym odpisom wskaźnik pokrycia portfela frankowego rezerwami przekroczył 130% na koniec marca 2025 r.. Innymi słowy, obecnie odłożone rezerwy przewyższają wartość brutto czynnych kredytów walutowych o około 30% – co ma zabezpieczyć bank przed dalszymi stratami wskutek unieważniania umów.
Z punktu widzenia inwestorów to ostrożne podejście jest pozytywne, bo ogranicza przyszły wpływ przegranych spraw na wyniki finansowe. Niemniej jednak utrzymywanie tak wielkich rezerw mocno obciąża bieżące rezultaty banku.
Mimo wzrostu zysku netto w I kw. 2025, Bank Millennium wyraźnie zaznacza, że bez kosztów związanych z portfelem frankowym zarobiłby w kwartale aż 718 mln zł – zamiast 179 mln zł. Franki wciąż więc „zjadają” lwią część wypracowywanych zysków.
Warto dodać, że na koszty związane z frankami składają się nie tylko same rezerwy na przyszłe wyroki, ale również bieżące wydatki: w I kw. 2025 bank poniósł łącznie 548 mln zł (przed opodatkowaniem) kosztów związanych z portfelem walutowych hipotek – wliczając w to rezerwy, koszty ugód oraz obsługi prawnej. To co prawda o 36% mniej niż w poprzednim kwartale i o 34% mniej niż rok wcześniej, co potwierdza trend spadkowy, ale wciąż stanowi znaczące obciążenie.
Ugody z frankowiczami Millennium – postępy i statystyki
Od końca 2020 r. Bank Millennium prowadzi program zawierania ugód z frankowiczami, mających na celu polubowne rozwiązanie sporów (przewalutowanie kredytu na złote lub inne uzgodnienia finansowe) i uniknięcie procesu.
Raport za I kwartał 2025 pokazuje, że bank kontynuuje ten program, choć tempo zawierania ugód nieco spadło względem poprzedniego kwartału. W I kw. 2025 r. zawarto 1103 ugody z klientami posiadającymi kredyty CHF (obejmując zarówno porozumienia przedsądowe, jak i ugody zawarte w trakcie trwania sporu).
Dla porównania, w IV kw. 2024 podpisano 1261 takich porozumień, a w całym roku 2024 – 4458 ugód. Widać zatem, że kwartalna liczba ugód nie utrzymała poziomu z końca zeszłego roku, ale nadal przekracza liczbę nowych pozwów (1103 ugody vs 1083 nowe sprawy w I kw. 2025).
Łącznie Bank Millennium zawarł już niemal 26 tysięcy ugód z frankowiczami od startu programu. Według banku to równowartość ok. 44% liczby wszystkich aktywnych umów frankowych w momencie rozpoczęcia programu ugód. Innymi słowy, prawie połowa frankowiczów z czynnych kredytów dogadała się z bankiem. Druga połowa jednak pozostaje w sporze lub jeszcze w nim nie uczestniczy.
W I kwartale 2025 roku mniej więcej 47% wszystkich ugód stanowiły porozumienia zawarte już na etapie sądowym (tj. z klientami, którzy wcześniej pozwali bank) – odsetek ten utrzymuje się na zbliżonym poziomie jak w poprzednich kwartałach.
Bank informuje, że koszty związane z ugodami w I kw. wyniosły 33 mln zł (przed opodatkowaniem) i były niższe niż wcześniej m.in. dzięki wykorzystaniu części istniejących rezerw na ten cel. To sugeruje, że ugody zawierane są na warunkach, które bank przewidział w swoich odpisach – nie ma tu więc nagłego wzrostu kosztu pojednania z klientem, raczej realizacja założonych scenariuszy.
Fakt, że liczba ugód przewyższa liczbę nowych pozwów, to pozytywny trend – oznacza stopniowe rozładowywanie problemu frankowego. Jednak tempo tego procesu nie jest zawrotne. Jeśli w każdym kwartale bank będzie podpisywał ok. 1000–1200 ugód netto (tyle ponad nowe pozwy), to całkowite wygaszenie konfliktu zajmie jeszcze wiele lat.
W dodatku, w miarę jak najbardziej skłonni do ugody klienci już ją zawarli, pozostają w sporze ci mniej skłonni do kompromisu – często zdeterminowani, by walczyć w sądzie, gdzie statystyki im sprzyjają. To może utrudniać dalsze zwiększanie liczby porozumień.
Co z „darmowym kredytem” (SKD) i innymi sporami?
W tle problemu frankowego pojawia się kolejny prawny front – tzw. sankcja kredytu darmowego (SKD) dotycząca kredytów konsumenckich w złotych. Po głośnym wyroku TSUE z 2023 r. wielu klientów banków zaczęło kwestionować umowy kredytów gotówkowych, domagając się uznania ich za darmowe (bez odsetek) z powodu braków formalnych. Bank Millennium również mierzy się z takimi pozwami – według dostępnych danych na koniec III kw. 2024 r. w sądach było już ok. 1000 spraw przeciw Millennium o SKD, co dawało mu niechlubne 3. miejsce w kraju (po PKO BP i Alior Bank) i ok. 10% udział we wszystkich pozwach tego typu. Bank jest także pozywany przez niektórych klientów złotowych kwestionujących wskaźnik WIBOR w kredytach hipotecznych.
W raporcie za I kwartał 2025 r. Millennium nie eksponuje jednak tych kwestii – głównym tematem pozostają kredyty frankowe. Nie odnotowano osobnych rezerw na ryzyko związane z pozwami SKD ani istotnych informacji o skali tego zjawiska w najnowszym sprawozdaniu, co sugeruje, że bank na razie nie uznaje go za znaczące zagrożenie dla swoich wyników (przynajmniej w porównaniu z frankami). Możliwe, że liczba pozwów o „darmowe kredyty” jest nadal relatywnie niewielka wobec tysięcy spraw frankowych, a potencjalne koszty – dużo mniejsze niż miliardy zagrożone w portfelu CHF. Niemniej, Millennium – podobnie jak inne banki – będzie musiał uważnie śledzić i raportować rozwój tego nowego obszaru ryzyka prawnego w kolejnych okresach.
Strategia Banku Millennium: ugoda czy twarda obrona?
Analizując powyższe dane, nasuwa się pytanie: czy Bank Millennium zmienia swoje podejście do frankowiczów? Z jednej strony, bank konsekwentnie rozwija program ugód i utrzymuje tempo około tysiąca porozumień kwartalnie, co wskazuje na chęć redukcji sporów polubownie. Z drugiej strony, nadal zdecydowana większość spraw trafia na drogę sądową, a bank broni się przed roszczeniami w sądzie do samego końca (apelując od niekorzystnych wyroków pierwszej instancji). Czy to oznacza, że polityka Millennium wciąż opiera się bardziej na strategii procesowej niż na masowym pójściu na ugody?
Wypowiedzi przedstawicieli banku sugerują pewien pragmatyzm, ale i ograniczone pole manewru. Wiceprezes Fernando Bicho już w połowie 2024 r. przyznał, że bank początkowo zakładał nawet 2000 ugód kwartalnie, lecz musiał zrewidować plany do 1000 – i ten cel obecnie realizuje.
Oznacza to, że Millennium osiągnęło pewien pułap ugód, poniżej którego nie chce schodzić, ale też powyżej którego trudno mu przyspieszyć proces pojednawczy. Jednocześnie bank kalkuluje, że w sumie nawet 84% klientów z aktywnym kredytem frankowym może ostatecznie go pozwać. Innymi słowy, sam bank zakłada, że znaczna większość frankowiczów prędzej czy później skieruje sprawę do sądu, jeśli nie dojdzie z nimi do ugody.
Co więcej, Millennium ma świadomość, że na drogę sądową mogą też wejść klienci, którzy już dawno temu spłacili swoje kredyty – a takich „byłych” frankowiczów, dotąd nieobjętych pozwami ani ugodami, jest w jego portfelu aż ok. 42 tysiące. Prezes Millennium przyznał, że liczy, iż ta grupa klientów „zamknęła już pewien rozdział w życiu” i nie zdecyduje się na spór sądowy.
To dość śmiałe założenie, biorąc pod uwagę agresywną promocję kancelarii frankowych i fakt, że koszty sądowe maleją, a świadomość prawna konsumentów rośnie. Można odnieść wrażenie, że Millennium trochę zaklina rzeczywistość, licząc na bierność części frankowiczów – co pozwoliłoby nie tworzyć rezerw na ich potencjalne roszczenia.
Z operacyjnego punktu widzenia bank stara się zarządzać problemem „aktywnego” portfela frankowego. Do klientów, którzy wciąż spłacają te kredyty i jeszcze nie pozwali banku, kierowane są regularnie oferty ugodowe – każdy z nich miał otrzymać już co najmniej pięć różnych propozycji przekształcenia kredytu. Mało tego, Millennium powołał specjalny zespół kilkudziesięciu pracowników dedykowanych utrzymywaniu kontaktu z tymi klientami i „zmiękczaniu” ich stanowisk.
Pracownicy ci monitorują sytuację życiową kredytobiorców, starając się wychwycić moment, gdy ktoś może być skłonny przyjąć ugodę (np. z powodu pogorszenia sytuacji finansowej lub konieczności sprzedaży mieszkania). Strategia ta jednak bywa krytykowana – zamiast od razu zaoferować uczciwe warunki, bank czeka, aż klient znajdzie się pod ścianą, licząc że wówczas przystanie na mniej korzystne porozumienie. Z punktu widzenia reputacji instytucji finansowej taka taktyka może budzić negatywne odczucia.
Warto też zauważyć pewne subtelne zmiany w podejściu procesowym banku. Pojawiają się sygnały, że Millennium niekiedy rezygnuje ze składania apelacji od przegranych wyroków pierwszej instancji, szczególnie po przełomowych orzeczeniach TSUE z 2023 r., które rozwiały wątpliwości na korzyść klientów. Ma to sens – każdy przedłużany proces oznacza dla banku dodatkowe odsetki za opóźnienie oraz dalsze koszty prawne, więc w oczywistych przypadkach kontestowanie wyroku tylko pogłęża stratę. Możliwe, że bank zacznie częściej odpuszczać wieloletnie spory tam, gdzie wynik i tak jest przesądzony, koncentrując się na zachęcaniu klientów do ugód zanim sprawa trafi przed sąd.
Trudne wnioski – reputacja banku, ryzyka finansowe i pozycja klientów
Nowy raport Banku Millennium unaocznia zarówno postępy, jak i skalę wyzwań w kwestii frankowej. Z jednej strony, widać stopniową poprawę sytuacji banku: spada liczba nowych pozwów, maleją kwartalne koszty związane z frankami, portfel tych kredytów szybko się kurczy (liczba aktywnych hipotek CHF spadła w I kw. o kolejne 2072 i wynosi już tylko 22,5 tys. sztuk). Bank utrzymuje solidową rentowność i kapitały pomimo ciężaru rezerw, co świadczy o jego odporności. Być może zbliża się moment, który prezes Millennium zapowiadał, że 2025 rok będzie ostatnim rokiem dużych rezerw frankowych, a potem problem zacznie wygasać.
Z drugiej strony, nic jeszcze się nie skończyło.
Przed Bankiem Millennium wciąż długa droga, zanim uwolni się od ryzyka frankowego. Ponad 23 tysiące spraw sądowych musi przejść przez sito wymiaru sprawiedliwości lub zostać zakończonych ugodami. Każdy kolejny kwartał prawdopodobnie przyniesie nowe wyroki unieważniające umowy – co oznacza dalsze wypłaty dla klientów.
Nawet jeśli nie będzie już masowego napływu nowych pozwów, bank pozostaje w dużej mierze zakładnikiem decyzji frankowiczów: tysiące klientów wciąż mogą podjąć decyzję o pozwaniu (choćby wspomniane dziesiątki tysięcy już spłaconych kredytów), a wtedy konieczne byłyby dodatkowe rezerwy i odpisy.
Reputacja banku w oczach tych klientów również nie jest najlepsza – wielu z nich postrzega Millennium jako instytucję, która latami zwlekała z rozwiązaniem problemu i dopiero pod presją wyroków oferuje kompromisy. Publiczne wypowiedzi bagatelizujące problem (np. zrzucanie winy na „bierność” państwa czy działalność kancelarii) mogą być odbierane negatywnie. Z kolei konsekwentne wykonywanie prawomocnych wyroków i brak obstrukcji przy rozliczeniach po przegranej – co akurat Millennium jest chwalone przez pełnomocników klientów – działa na korzyść wizerunku banku.
Frankowicze jako grupa znajdują się obecnie w stosunkowo silnej pozycji. Dysponują korzystnymi precedensami prawnymi, wsparciem orzecznictwa TSUE i SN, a statystyki wygranych zachęcają kolejnych niezdecydowanych do wejścia na ścieżkę sądową. Bank Millennium, choć finansowo wytrzymał najgorsze ciosy (jak wakacje kredytowe i początkową falę pozwów), musi nadal lawirować między dbałością o wyniki a koniecznością zamykania sporów.
Strategia „kontrolowanej ugody” – utrzymywania stałego, lecz niezbyt wysokiego tempa zawierania porozumień – oznacza, że spory mogą ciągnąć się latami. To pole do dalszej krytyki ze strony klientów i obserwatorów rynku: czy nie lepiej przyspieszyć rozwiązywanie konfliktu, nawet kosztem krótkoterminowego zysku? Każdy kwartał opóźnienia to przecież kolejne odsetki ustawowe należne klientom za czas procesu i dalsza niepewność.
Podsumowanie:
Nowy raport Banku Millennium pokazuje małe światełko w tunelu – widać pierwsze trwałe oznaki zmniejszania się problemu frankowego (spadek nowych pozwów, stopniowy ubytek spraw w toku, niższe rezerwy kwartalne). Jednak tunel wciąż jest długi, a po drodze nie brakuje potencjalnych min (choćby kwestia „darmowych” kredytów złotowych).
Bank wydaje się grać na czas, licząc na zmęczenie materiału, ale twarde dane – tysiące wyroków korzystnych dla klientów, miliardy zablokowane w rezerwach – są nieubłagane. Millennium prędzej czy później będzie musiał zamknąć większość z tych sporów albo polubownie, albo poprzez kapitulację w sądzie. Im szybciej to nastąpi, tym szybciej bank uwolni się od cienia frankowej przeszłości.
Na razie jednak saga trwa, a I kwartał 2025 r. to kolejny rozdział historii, w której frankowicze mają przewagę, a bank stara się minimalizować straty – finansowe i wizerunkowe – związane z błędami sprzed lat.