Frankowicze vs. PKO BP: liczby mówią same za siebie. W I kwartale 2025 r. największy polski bank osiągnął kamień milowy – zawarto już ponad 50 tysięcy ugód z posiadaczami kredytów we frankach. Jeszcze rok wcześniej ugód było ok. 41 tys., co oznacza znaczne przyspieszenie programu polubownych porozumień. Równocześnie fala nowych pozwów wyhamowuje – PKO BP nadal pozostaje rekordzistą pod względem liczby toczących się sporów frankowych (w ok. 35 tys. spraw sądowych bank jest stroną, podczas gdy kolejny w rankingu Bank Millennium ma ~24 tys. spraw), ale to już mniej niż ~36,5 tys. aktywnych sporów notowane pod koniec III kw. 2024. Innymi słowy, więcej spraw ubywa (dzięki ugodom lub prawomocnym wyrokom) niż przybywa nowych pozwów.
Kosztowne sprzątanie portfela CHF w PKO BP
Bank agresywnie czyści bilans z kredytów frankowych, ale płaci za to wysoką cenę. Tylko w I kwartale 2025 r. PKO BP odłożył kolejne 973 mln zł rezerw na ryzyko prawne hipotek frankowych, a łącznie od 2019 r. zawiązał astronomiczne 20,2 mld zł rezerw na ten cel. To największy ciężar w skali sektora – dla porównania, cały sektor bankowy utworzył do końca 2024 r. ok. 62 mld zł rezerw frankowych, z czego PKO BP najwięcej.
Roczny koszt rezerw dla PKO BP w 2024 r. wyniósł aż 4,9 mld zł – prawie dwukrotnie więcej niż we wcześniejszych latach, kiedy bank zawiązywał 2–3 mld zł rocznie. Na poniższym wykresie widać dynamikę tworzenia rezerw frankowych przez PKO BP na przestrzeni ostatnich lat:
Roczne rezerwy PKO BP na ryzyko prawne kredytów CHF (mld zł). Największe jednorazowe koszty bank poniósł w 2020 r. (ponad 6,5 mld zł rezerw) – było to tuż po rekomendacji KNF ws. ugód i pierwszej fali pozwów frankowych. Również 2022 i 2024 r. przyniosły potężne odpisy (ok. 5,4 oraz 4,9 mld zł), co ograniczyło raportowane zyski banku.
Dzięki tym działaniom PKO BP zabezpieczył się na wypadek przegranych spraw – według danych banku jego rezerwy pokrywają już ~137% wartości pozostałego portfela frankowego. Mówiąc wprost, odłożono więcej, niż wynosi obecna wartość aktywnych kredytów CHF, co świadczy o bardzo ostrożnym podejściu. Nawet gdyby wszystkie pozostałe spory zakończyły się unieważnieniem umów, bank ma już pokrycie na potencjalne zwroty dla klientów.
Portfel frankowy skurczył się przy tym o ~90% – spośród ~178 tys. umów zawartych w przeszłości aktywnych pozostaje już tylko ~16 tys. (reszta została spłacona, przewalutowana lub unieważniona). Jeszcze w połowie 2022 r. PKO BP miał ok. 100 tys. czynnych umów frankowych o wartości brutto ~18 mld zł, co oznacza, że przeciętny kredytobiorca miał wtedy ~180 tys. zł salda do spłaty. Dziś, przy 16 tys. aktywnych umów, skala problemu dla banku jest nieporównanie mniejsza – a LTV(wskaźnik Loan-to-Value) tego portfela spadł, bo nieruchomości zdrożały przez lata, a kapitał wielu kredytów został częściowo spłacony.
To z jednej strony wzmacnia pozycję kapitałową banku (mniejsze ryzyko kredytowe), ale z drugiej strony usuwa efekt strachu u części frankowiczów: mając relatywnie niski saldo kredytu względem wartości mieszkania, klienci czują się pewniej i chętniej idą na wojnę sądową, licząc na pełne unieważnienie umowy zamiast połowicznej ugody.
Nowa strategia banku: szybciej, polubownie, bez przeciągania spraw.
W obliczu malejącej liczby nowych pozwów i wysokich kosztów przegranych spraw, PKO BP zmienia taktykę. Po pierwsze, ugody zawierane są na każdym etapie – nie tylko w centrum mediacji KNF (gdzie podpisano ~41,7 tys. ugód z ~50 tys. ogółem), ale też coraz częściej w trakcie trwania procesu sądowego (aż ~8,5 tys. ugód zawarto już na sali sądowej, po złożeniu pozwu).
Bank kieruje ofertę ugodową głównie do klientów z wciąż spłacanymi kredytami – tym, którzy spłacili już swoje długi do zera, oficjalnie nie proponuje ugód (tacy klienci, chcąc odzyskać nadpłacone odsetki i spready, i tak zwykle pozywają bank). Po drugie, PKO BP wprost zapowiada ofensywę: nowy prezes Szymon Midera deklaruje, że chce “zamknąć frankową sagę” do końca 2025 roku, by od 2026 r. bank mógł wejść w nowy rok z czystą kartą.
Te ambitne zapowiedzi znajdują odzwierciedlenie w działaniach.
Najciekawszy sygnał to gotowość banku do rezygnacji z apelacji w niektórych przypadkach. Dotąd regułą było automatyczne zaskarżanie każdego niekorzystnego wyroku, nawet jeśli sąd I instancji unieważnił umowę w całości. Teraz coraz częściej słychać o sytuacjach, gdy bank “odpuszcza” apelację i pozwala, by wyrok I instancji uprawomocnił się od razu.
Powód nie jest tajemnicą – odsetki ustawowe za opóźnienie w zwrocie klientowi pieniędzy (naliczane od momentu doręczenia pozwu) stały się dla banku bardzo kosztowne, zwłaszcza po wyrokach TSUE z końca 2023 r., które potwierdziły obowiązek zwrotu odsetek za cały okres procesu. Przedłużanie sporu poprzez apelacje oznacza dziś dopłacanie klientowi kilkunastu procent rocznie od zasądzonej kwoty – czysty finansowy masochizm. Nic dziwnego, że PKO BP zaczyna kalkulować: czasem lepiej przegrać szybko, niż bronić się do końca i zapłacić dużo więcej.
Bank chwali się również, że fala nowych pozwów wyraźnie słabnie – w II kwartale 2024 r. przeciw PKO BP wpłynęło tylko ~2059 nowych pozwów, podczas gdy kwartał wcześniej było 2650, a w III kw. 2023 aż 3022 (efekt wyroków TSUE zachęcających frankowiczów do pozywania). Z drugiej strony, maleje też zainteresowanie mediacjami – w I kw. 2025 klienci złożyli tylko 810 nowych wniosków o mediację, podczas gdy rok wcześniej było ich 2,3 tys.. Coraz mniejsza jest więc grupa klientów skłonnych w ogóle rozważać polubowne rozwiązanie.
Trudno się dziwić – ugoda wymaga zrzeczenia się części roszczeń, a wielu frankowiczów kalkuluje chłodno: skoro w sądzie mogą ugrać więcej (unieważnienie umowy i zwrot wszystkich nadpłat z odsetkami), to po co godzić się na kompromis? Jak zauważają komentatorzy, gdyby banki oferowały naprawdę atrakcyjne warunki ugód, większość klientów chętnie by z nich skorzystała – nikt nie lubi brnąć w wieloletni, stresujący i kosztowny proces sądowy, jeśli na stole leży szybka i pewna ugoda gwarantująca wymierne korzyści.
Widać zatem wyraźnie, że presja klientów nie słabnie – frankowicze oczekują coraz lepszych propozycji, a w międzyczasie masowo wygrywają w sądach (do końca 2024 r. zapadło już ponad 6 tys. prawomocnych wyroków w sprawach frankowych przeciw PKO BP, z czego zdecydowana większość to wygrane klientów).
Kiedy warto negocjować, a kiedy iść do sądu? Rekomendacje dla frankowiczów.
Sytuacja kredytobiorcy frankowego różni się w zależności od tego, czy pozwał bank, czy nie. Ci, którzy pozwali – zwłaszcza jeśli są już po korzystnym wyroku I instancji – mają zwykle mocniejszą pozycję: bank częściej zaoferuje im ugodę na dobrych warunkach (bo chce zdjąć sprawę z bilansu, uniknąć odsetek za zwłokę itd.).
Z kolei frankowicze, którzy dotąd nie złożyli pozwu, często dostają od banku oferty mediacyjne “z urzędu”. PKO BP objął postępowaniem ugodowym aż ~60% uprawnionych klientów – jeśli jesteś w tej grupie, prędzej czy później bank się z Tobą skontaktuje. Co robić, gdy przychodzi propozycja ugody? Poniżej kilka wskazówek:
- Przelicz swoją BATNA (Best Alternative to a Negotiated Agreement). Innymi słowy, poznaj swoją najlepszą alternatywę na wypadek braku ugody. Dla frankowicza BATNA to z reguły pozew i prawdopodobne unieważnienie umowy. Oszacuj, co zyskasz w sądzie, a co daje ugoda – jeśli propozycja banku odbiega znacznie na niekorzyść od wyniku sądowego, masz mocny argument, by twardo negocjować lub… odmówić i pozwać. Wiedza to potęga – zanim usiądziesz do stołu, skonsultuj się z prawnikiem albo samodzielnie oblicz, ile nadpłaciłeś kredytu i ile mógłbyś odzyskać w razie wygranej. To Twoja karta przetargowa.
- Nie bój się milczenia. Gdy bank przedstawia pierwszą ofertę ugodową, nie musisz od razu zdradzać swojego stanowiska. Doświadczeni negocjatorzy wiedzą, że pauza bywa potężnym narzędziem – pozwala rozmówcy ponownie przemyśleć propozycję. Zamiast entuzjastycznie przyjmować pierwszą lepszą ofertę, daj sobie czas. Dopytaj o szczegóły na chłodno, a potem powiedz, że potrzebujesz to przeanalizować. Cierpliwe milczenie lub zwlekanie z decyzją może wywołać u banku obawę, że jednak skłaniasz się do pozwu – a wtedy niewykluczone, że wróci do Ciebie z lepszą propozycją.
- Poproś o symulację wariantów. Zanim cokolwiek podpiszesz, zażądaj od banku szczegółowej symulacji kilku scenariuszy: np. „ugoda teraz” vs „dalsze status quo kredytu” vs „unieważnienie kredytu”. Masz prawo wiedzieć, jak ugoda wpłynie na Twoje saldo zadłużenia, ratę, harmonogram spłat czy historię w BIK. Upewnij się, że rozumiesz każdą liczbową konsekwencję proponowanego porozumienia. Dobrym pomysłem jest poprosić bank o pokazanie, ile “umorzy” Ci długu w ugodzie w porównaniu z wariantem sądowym. Często już taka symulacja obnaża, że bank chce zachować sporą część “nieuczciwych” odsetek dla siebie. Mając twarde liczby, łatwiej Ci będzie argumentować: “W sądzie odzyskałbym 100 tys. zł, a proponujecie mi tylko 50 tys. umorzenia – to za mało”.
- Weź pod uwagę swój indywidualny kontekst. Negocjacja z bankiem to nie tylko matematyka. Pomyśl o swojej sytuacji życiowej i finansowej. Jeśli np. planujesz sprzedać mieszkanie obciążone kredytem – ugoda może przyspieszyć uwolnienie nieruchomości spod hipoteki (sądowe unieważnienie potrwa dłużej). Jeśli zależy Ci na szybkim i pewnym rozwiązaniu, a oferta ugody jest relatywnie bliska korzyściom z wygranej w sądzie – rozważ kompromis. Jeśli jednak czujesz się na siłach walczyć i nie przeszkadza Ci perspektywa kilku lat procesu dla potencjalnie większej wygranej, nie bój się powiedzieć bankowi “nie” i skierować sprawy na drogę sądową.
Podsumowanie
Program ugód w PKO BP w I kw. 2025 r. pokazuje, że nawet najbardziej uparty bank może zostać zmuszony do zmiany frontu pod wpływem twardych danych i presji klientów. Ugody – kiedyś postrzegane jako “łaska” banku – stały się masowe i praktycznie zamknęły 90% frankowego rozdziału w historii PKO BP. Pozostałe 10% jednak kosztuje bank coraz więcej: miliardowe rezerwy, spadające zyski i wizerunkowe szkody. Nic dziwnego, że zarząd banku ogłasza, iż „saga frankowa została zasadniczo zaadresowana… Chcemy w tym roku zamknąć tę sagę”.
Dla frankowiczów to sygnał, że bankowi naprawdę zależy na porozumieniu – a więc jest przestrzeń, by twardo negocjować. W interesie obu stron leży uniknięcie przedłużającej się wojny na wyniszczenie. Klienci powinni jednak pamiętać, że diabeł tkwi w szczegółach – każdą ugodę trzeba dokładnie przeanalizować, a w razie wątpliwości skonsultować z prawnikiem lub doradcą finansowym. Historia konfliktu frankowego nauczyła nas, że banki działają w swoim interesie – jeśli więc proponują ugodę, to dlatego, że im się to opłaca (np. ogranicza straty). Zadbajmy, by opłacało się również kredytobiorcy.
Ugoda powinna być kompromisem, a nie kolejnym dyktatem. Jeżeli bank nie zaoferuje warunków choćby zbliżonych do wyroku sądu, frankowicz wciąż ma w ręku potężną kartę: niezawisły sąd, który – jak pokazuje statystyka – stoi po stronie konsumentów. W 2025 roku wybór między ugodą a pozwem to już nie akt desperacji, ale chłodna kalkulacja.
Roztropny frankowicz wybierze tę drogę, która da mu najwięcej korzyści przy najmniejszym ryzyku – a dzięki rosnącej świadomości i dostępowi do danych może tę decyzję podjąć w pełni świadomie. Jedno jest pewne: finał frankowej epopei jest bliski, a jego kształt zależy od determinacji tysięcy zwykłych kredytobiorców, którzy postanowili zawalczyć o sprawiedliwość. Bank już to wie – i dlatego wyciąga do nich rękę z ugodą. Teraz to od frankowiczów zależy, na jakich warunkach tę rękę uścisną.