Unieważnienie umowy kredytu frankowego powoduje, że strony takiej umowy muszą się wzajemnie rozliczyć, czyli kredytobiorca powinien zwrócić do banku równowartość otrzymanego kapitału kredytu, a bank powinien oddać frankowiczowi wszystkie pobrane raty wraz z odsetkami, prowizję i inne opłaty, które zostały wygenerowane przez zawartą umowę. Obowiązek zwrotu wzajemnie otrzymanych świadczeń jednak już od pewnego czasu stanowi przedmiot ożywionej dyskusji, gdyż z uwagi na fakt, że banki nie są chętne do zwrotu kredytobiorcom jakichkolwiek środków, w toku procesów zaczął być przez nie zgłaszany zarzut zatrzymania, natomiast dla kredytobiorców zdecydowanie korzystniejsze jest skorzystanie z zarzutu potrącenia. By skorzystać z jednego i drugiego zarzutu konieczne jest ziszczenie się przesłanek określonych ustawą, nadal jednak sporo kontrowersji budzi fakt czy zarzut zatrzymania zgłaszany przez banki jest rzeczywiście zasadny.
Czym się różni zatrzymanie od potrącenia?
Zarówno instytucja zatrzymania, jak i potrącenia, uregulowana została przepisami Kodeksu cywilnego, a zatem, zastosowanie prawa zatrzymania możliwe jest wtedy, jeżeli wskutek odstąpienia od umowy, ale przepis ten stosuje się również odpowiednio w razie rozwiązania lub nieważności umowy wzajemnej, strony mają dokonać zwrotu świadczeń wzajemnych. W takim przypadku, każdej ze stron przysługuje prawo zatrzymania, dopóki druga strona nie zaofiaruje zwrotu otrzymanego świadczenia albo nie zabezpieczy roszczenia o zwrot.
W przypadku spraw frankowych skorzystanie przez bank z zarzutu zatrzymania wygląda tak, że bank nie zwraca kredytobiorcy pobranych środków dopóki frankowicz nie zaofiaruje bankowi zwrotu otrzymanego kapitału kredytu lub nie zabezpieczy takiego zwrotu. Konstrukcja owego przepisu budzi wśród kredytobiorców duże obawy, gdyż panuje powszechne przekonanie, że dopóki frankowicz nie zgromadzi całej kwoty odpowiadającej kwocie uzyskanej w ramach kredytu, to bank nie wypłaci zasądzonego świadczenia, zasłaniając się prawem zatrzymania.
W praktyce jednak nie jest konieczne by kredytobiorca fizycznie posiadał środki, które ma oddać bankowi, gdyż wystarczające jest złożenie oświadczenia/pisemnej deklaracji, że kredytobiorca oferuje zwrot wypłaconego kredytu, z kolei samo rozliczenie z bankiem (nawet po podniesieniu zarzutu zatrzymania) najczęściej odbywa się poprzez wzajemne potrącenie roszczeń przysługujących jednej i drugiej stronie, czyli dochodzi do ich kompensacji.
Co również istotne, zarzut zatrzymania nie wyłącza możliwości wszczęcia egzekucji, czyli kredytobiorca może zwrócić się do komornika by egzekwował od banku kwotę zasądzoną wyrokiem. Bank może jednak zgłosić zarzut zatrzymania w każdym czasie i nie jest zobligowany to zachowania szczególnej formy oświadczenia w którym zgłosi zatrzymanie.
Z potrąceniem mamy natomiast do czynienia wtedy, gdy dwie osoby są jednocześnie względem siebie dłużnikami i wierzycielami, i wówczas, każda z nich może potrącić swoją wierzytelność z wierzytelności drugiej strony, jeżeli przedmiotem obu wierzytelności są pieniądze lub rzeczy tej samej jakości oznaczone tylko co do gatunku, a obie wierzytelności są wymagalne i mogą być dochodzone przed sądem lub przed innym organem państwowym.
Wskutek potrącenia obie wierzytelności umarzają się nawzajem do wysokości wierzytelności niższej, czyli, gdyby np. bank miał zwrócić kredytobiorcy 150 000 zł, a kredytobiorca bankowi kwotę 200 000 zł, to po podniesieniu zarzutu potrącenia, bank nadal będzie zobowiązany do zwrotu na rzecz kredytobiorcy, ale już tylko kwoty 50 000 zł.
Potrącenia dokonuje się przez oświadczenie złożone drugiej stronie. Oświadczenie ma moc wsteczną od chwili, kiedy potrącenie stało się możliwe, co jednak ważne, pozwany może podnieść zarzut potrącenia nie później niż przy wdaniu się w spór co do istoty sprawy albo w terminie dwóch tygodni od dnia, gdy jego wierzytelność stała się wymagalna.
Duże kontrowersje wokół zarzutu zatrzymania.
Analizując powyższe wynika, że zarzuty zatrzymania, jak i potracenia, nie są dla kredytobiorcy w żaden sposób „niebezpieczne” i nie pozbawiają go jego roszczeń, w przypadku zarzutu zatrzymania istnieje jednak sporo wątpliwości czy jest on możliwy do stosowania w sprawach frankowych, oraz czy nie narusza zapisów dyrektywy 93/13.
Przede wszystkim, zarzut zatrzymania stosowany może być tylko w przypadku umów wzajemnych, natomiast w doktrynie i judykaturze istnieje rozbieżność czy umowa kredytowa jest właśnie umową wzajemną. Za uznaniem, iż umowa kredytowa jest umową wzajemną opowiada się Sąd Najwyższy i takie stanowisko zostało wyrażone m.in. w uchwale z dnia 16 lutego 2021 r., sygn. akt: III CZP 11/20, w które to Sąd uznał, że w celu uniknięciu zagrożeń związanych z niewypłacalnością kredytobiorcy kredytodawca może skorzystać z prawa zatrzymania, chroniąc w ten sposób swe roszczenie o zwrot wykorzystanego kapitału (bez odsetek), gdyż obowiązek jego zwrotu jest – w relacji do obowiązku oddania środków pieniężnych do dyspozycji kredytobiorcy – czymś więcej niż zobowiązaniem do świadczenia wzajemnego (ma charakter bardziej podstawowy niż obowiązek zapłaty oprocentowania lub wynagrodzenia), a nie czymś mniej.
Podobne stanowisko Sąd Najwyższy zajął w dniu 6 października br., kiedy to rozpoznawał pytanie prawne skierowane przez Rzecznika Finansowego, dotyczące prawa zatrzymania i charakteru umowy kredytowej, i także wtedy Sąd uznał, że umowa ta nie ma charakteru wzajemnego, jednocześnie jednak skierował pytanie prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości by dowiedzieć się czy przepisy dyrektywy nie stoją na przeszkodzie stosowaniu prawa zatrzymania w przypadku unieważnienia umowy kredytowej. Nie jest to jednak pierwsze pytanie skierowane do TSUE dotyczące zatrzymania, istnieje więc spora szansa, że już wkrótce sprawa ta zostanie definitywnie rozwiązana.
Kontrowersje wokół zatrzymania wynikają natomiast z tego, że zarzut zatrzymania nie prowadzi do uznania roszczenia po stronie banku, lecz przede wszystkim, podniesienie tego zarzutu może pozbawić kredytobiorcę odsetek, co przy obecnych stopach procentowych oznacza niebagatelną kwotę. W przypadku podniesienia przez bank zarzutu zatrzymania sądy bardzo często uznają, że wówczas odsetki nie są należne, i jest to stanowisko najmniej korzystne dla frankowiczów.
Bardzo rzadko natomiast sądy stwierdzają, że odsetki należą się, ale tylko do dnia doręczenia kredytobiorcy oświadczenia o zatrzymaniu, lub że w ogóle zatrzymanie nie ma wpływu na naliczanie odsetek. Innymi więc słowy, podniesienie przez bank zarzutu zatrzymania nie jest korzystne dla kredytobiorców, wiele wskazuje jednak na to, że i w tym przypadku TSUE opowie się po stronie frankowiczów.