5 maja nastąpił kolejny wzrost stóp procentowych, Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała, że podwyżka wyniesie w tym miesiącu 75 punktów bazowych, co przełoży się w niedługim czasie na wysokość rat kredytów złotówkowych opartych o wskaźnik WIBOR. Sytuacja polskiego złotego i desperackie zabiegi RPP, które mają, przynajmniej w teorii, służyć umocnieniu krajowej waluty, mogą mieć plusy dla kredytobiorców frankowych. Jak frankowicze mogą skorzystać na pogłębiającej się różnicy pomiędzy kursem złotówki a helweckiej waluty?
RPP podnosi stopy, kredyty złotówkowe drożeją
To już ósma podwyżka stóp procentowych od października ubiegłego roku. Podobnie jak poprzednie, niesie ona za sobą całą masę konsekwencji. Kredytobiorcy mający kredyt w PLN o zmiennym oprocentowaniu będą płacić wyższe raty – różnice już teraz wynoszą kilkadziesiąt procent w stosunku do wysokości spłat, jakie uiszczali oni jeszcze w zeszłym roku.
To szczególnie dramatyczna sytuacja dla tych osób, które, podpisując umowę z bankiem, maksymalnie wykorzystały swoją zdolność kredytową. Na decyzji RPP ucierpią również osoby, które dopiero planowały zakup nieruchomości – ich zdolność kredytowa gwałtownie się zmniejszy – w niektórych przypadkach nawet o połowę w stosunku do ubiegłego roku, co spowoduje odłożenie decyzji o zakupie mieszkania na później. Jeśli sytuacja się nie unormuje, może to w dłuższej perspektywie spowodować mniejszy lub większy kryzys na rynku nieruchomości.
Prawdopodobne są również wzrosty cen wynajmu – kredytobiorcy, którzy podnajmują swoje mieszkanie, będą zmuszeni przenieść rosnące koszty kredytu na swoich najemców. W sytuacji, w której – jak mogłoby się wydawać – nikt nie jest w stanie skorzystać, frankowicze paradoksalnie mogą odnaleźć pewne plusy, zwłaszcza, jeśli przez ostatnie lata spłacali swoje raty bezpośrednio we franku.
Po unieważnieniu umowy bank musi zwrócić klientowi środki w walucie, w której spłacał on raty
Grupą, która może skorzystać na słabnącej złotówce i umacniającym się kursie franka są ci frankowicze, którym uda się doprowadzić do unieważnienia swojej umowy kredytowej. Przypomnijmy, że w przypadku sądowego unieważnienia umowy jest ona traktowana, jak gdyby nigdy nie została zawarta. W sytuacji, gdy sąd w swoim wyroku zdecyduje o unieważnieniu umowy kredytowej w oparciu o teorię dwóch kondykcji, obie strony sporu muszą sobie oddać to, co wzajemnie od siebie pobrały.
Podczas gdy kredytobiorca oddaje bankowi łączną kwotę kapitału pozyskanego w ramach kredytu frankowego, ten z kolei jest zobowiązany do zwrotu wszystkich środków pobranych od klienta w ramach spłacanych rat – w tym odsetek i opłat manipulacyjnych.
Co ciekawe, bank powinien oddać klientowi środki w walucie, w której uiszczał on spłaty swoich rat. Wielu frankowiczów dokonywało spłat bezpośrednio w helweckiej walucie, co pozwalało im choć częściowo minimalizować negatywne skutki związane z jednostronnym kształtowaniem kursu CHF przez bank. Teraz te osoby – składając pozew o unieważnienie swojej umowy kredytowej – mogą zażądać od banku zwrotu środków we franku, tyle że… po bieżącym kursie.
Średni kurs CHF z ostatnich 5 lat to wg NBP 3,9878 zł. Biorąc pod uwagę, że na chwilę obecną kurs franka przekracza 4,5 zł i wiele wskazuje na to, że w następnych miesiącach będzie się umacniał, nietrudno dojść do wniosku, że w przypadku unieważnienia umowy kredytowej klient może na tej różnicy kursów całkiem nieźle zarobić. Im dłużej frankowicz spłacał zobowiązanie bezpośrednio we franku szwajcarskim, tym większe będą jego korzyści z unieważnienia umowy – przed 2015 rokiem kurs CHF utrzymywał się dłuższy czas na poziomie poniżej 3,5 złotego, co daje jeszcze większą korzyść w sytuacji gdy sąd uzna nieważność umowy kredytowej.
Roszczenia frankowiczów – kiedy się przedawniają?
Należy podkreślić, że kredytobiorcy, którzy spłacali latami swoje zobowiązanie bezpośrednio w CHF, powinni się śpieszyć ze złożeniem pozwu. Czas wybitnie działa na ich niekorzyść, ponieważ okres przedawnienia jest liczony dla każdej raty z osobna i w przypadku spłat dokonanych przed lipcem 2018 roku wynosi 10 lat. Im dłużej kredytobiorca zwleka z decyzją o wniesieniu pozwu, tym więcej jego rat jest już przedawnionych – w tym tych, które spłacał jeszcze po dość korzystnym kursie franka. Okres przedawnienia dla rat spłacanych od lipca 2018 roku wynosi z kolei jedynie 6 lat – warto mieć to na uwadze, szacując potencjalne korzyści z tytułu podważenia umowy kredytowej.
Jakie korzyści daje wniosek o zawieszenie spłaty kredytu w CHF?
Ale to nie jedyny plus rosnącej wartości franka w stosunku do polskiego złotego. Sytuacja na rynku walut wpływa również na wartość przedmiotu sporu. Frankowicz, który składa do sądu pozew o unieważnienie kredytu w CHF, może wnioskować o zabezpieczenie kwoty roszczenia i zawieszenie spłat kredytu na czas trwania procesu. Jeśli sąd przychyli się do wniosku klienta, a łączna suma wpłaconych przez niego rat jest wyższa niż kwota udzielonego kapitału, istnieje ponad 90% szans na to, że nie zapłaci on już bankowi ani jednej raty.
Dlaczego ponad 90%? Bo tyle wynosi odsetek wygranych przez kredytobiorców spraw frankowych. Z każdym miesiącem stosunek ilości wygranych do ogólnej liczby spraw o unieważnienie kredytu frankowego jest coraz bardziej korzystny dla frankowiczów – w pierwszym kwartale 2022 roku nawet 96% spraw frankowych było rozpatrywanych na korzyść kredytobiorcy.
Nic nie wskazuje na to, by trend ten miał się odwrócić – ostatnie uchwały Sądu Najwyższego jasno wskazują, że racja stoi po stronie kredytobiorców. Dodatkowo w III kwartale 2022 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ma się przyjrzeć kwestii ustalenia początku biegu przedawnienia roszczeń – zarówno w przypadku konsumentów, jak i instytucji bankowych. Jeśli TSUE w swoim wyroku uwzględni oczekiwania kredytobiorców, pozycja frankowiczów w sądach powszechnych może ulec dodatkowemu wzmocnieniu.
Średni czas oczekiwania na pierwszą rozprawę o unieważnienie umowy kredytowej zawartej w CHF to obecnie od 6 do 12 miesięcy. Osoby, które teraz złożą pozew przeciwko bankowi, prawdopodobnie będą dowodzić swoich racji w sądzie już po wyroku TSUE. Nie warto więc czekać z decyzją o wejściu na drogę sądową – zwłaszcza, że pozew przerywa bieg przedawnienia roszczeń, co stanowić powinno dla frankowiczów najważniejszy argument przemawiający za tym rozwiązaniem.