Obserwowane od jakiegoś czasu masowe pozywanie Frankowiczów przez banki w celu przerwania terminu przedawnienia roszczeń może się niedługo skończyć. Do TSUE skierowane zostały bowiem pytania od krakowskiego sądu w sprawie teorii dwóch kondykcji, na podstawie której sądy wydają wyroki. O co dokładnie chodzi i jak to może wpłynąć na sprawy frankowe, wyjaśniamy w niniejszym artykule.
Czym jest teoria dwóch kondykcji i dlaczego wpływa na pozywanie Frankowiczów?
Stosowana przez polskie sądy od jakiegoś czasu teoria dwóch kondykcji, mimo że korzystna dla Frankowiczów, pośrednio powoduje pozywanie ich przez banki. Sądy bowiem opierając się na tej teorii, taktują roszczenia kredytobiorców i banków jako niezależne od siebie. W sytuacji więc, gdy to Frankowicz wytoczył bankowi proces, sąd orzeka w wyroku po unieważnieniu umowy zwrot na korzyść Frankowicza wszystkich wpłaconych przez niego środków, także kwoty kapitału. Z kolei bank może dochodzić zwrotu tego kapitału, kierując pozew przeciwko Frankowiczowi.
W takiej sytuacji, kiedy procesy frankowe mogą potrwać nawet kilka lat, bank obawia się, że po zakończeniu postępowania jego roszczenia zdążą się przedawnić i pozywa Frankowicza jeszcze przed zakończeniem procesu. Trzeba bowiem wiedzieć, że roszczenia banku przedawniają się już po 3 latach. Składając pozew, bank przerywa bieg terminu przedawnienia. Co ciekawe, w postępowaniu z powództwa Frankowicza ten sam bank często twierdzi, że umowa jest ważna, a składając pozew przeciwko niemu o zwrot kapitału, jednocześnie temu zaprzecza.
Budzi to niemałe kontrowersje, ale jak już wspomniano wcześniej, bank wnosząc pozew, zabezpiecza swoje interesy, aby zaraz potem wnieść o zawieszenie postępowania do czasu rozstrzygnięcia pierwszej sprawy z powództwa Frankowicza. Prawnicy mają dużo wątpliwości odnośnie takich działań. Szczególnie pełnomocnicy Frankowiczów uważają takie postępowanie banku za przedwczesne. Niektóre sądy również mają co to tego wątpliwości. Nie dziwi więc fakt, że jeden z nich zadał pytania prejudycjalne do TSUE.
O co zapytał Trybunał polski sąd w sprawie C-396/24?
Rozpatrując sprawę z powództwa banku, Sąd Okręgowy w Krakowie miał wątpliwości, czy teoria dwóch kondykcji jest zgodna z interesem konsumentów i unijną dyrektywą 93/13. Zadał więc Trybunałowi 3 pytania. Dwa pierwsze dotyczą zasady wzajemnych rozliczeń świadczeń stron w sytuacji, gdy umowa jest nieważna.
Sąd zapytał, czy rozliczenia na zasadzie dwóch kondykcji nie są sprzeczne z dyrektywą unijną i interesami konsumentów. W pytaniu trzecim natomiast sąd zadał pytanie, czy jeśli konsument uzna roszczenie, dopuszczalne jest nadanie wyrokowi klauzuli natychmiastowej wykonalności. Sąd ma bowiem wątpliwości, czy te przepisy polskiego prawa są zgodne z dyrektywą.
Pytania są o tyle zaskakujące i ciekawe, że polskie sądy już niemal powszechnie stosują w orzekaniu teorię dwóch kondykcji, której zastosowanie zalecał sam Sąd Najwyższy w uchwale z 2021 roku. Tym samym więc krakowski sąd podważył zdanie SN, argumentując to w ten sposób:
- Zdaniem Sądu Okręgowego w Krakowie teoria dwóch kondykcji jest krzywdząca dla konsumenta, który musi uczestniczyć w dwóch postępowaniach. Gdy sam złoży pozew, musi się liczyć z tym, ze również zostanie pozwany. Zdaniem sądu okoliczność ta jest uciążliwa dla konsumenta i zniechęca go do pełnego korzystania ze swoich uprawnień, które zapewnia mu dyrektywa.
- Sąd podkreśla, że teoria dwóch kondykcji zwiększa kwoty roszczeń, co przekłada się bezpośrednio na koszty procesu.
- Sąd argumentuje też, że użyteczność i skuteczność potrącenia są wątpliwe oraz uciążliwe dla konsumentów, ponieważ wymogi polskiego prawa w tej kwestii są bardzo formalistyczne i czasem trudne do spełnienia. Sąd wskazuje, że aby potrącić należność konsument musi dokonać całego szeregu czynności, które organizacyjnie są niewygodne dla konsumenta.
Co zdaniem Sądu Okręgowego w Krakowie powinno ulec zmianie?
Oprócz argumentów podważających niejako słuszność stosowania teorii dwóch kondykcji sąd zasugerował, co jego zdaniem należałoby zrobić, aby poprawić sytuację konsumentów. Sąd podkreśla, że należałoby przyjąć interpretację przychylną dla konsumenta i uznać dopuszczalność automatycznego zaliczenia spłaty. Tym samym sąd wyraża opinię, że teoria salda, którą wcześniej stosowały sądy, mogłaby być korzystniejsza dla konsumentów, dla których liczy się wygoda organizacyjna i prowadzenie sporu sądowego w jak najmniejszej możliwej skali. Sąd wyraźnie podkreśla, że teoria salda lepiej realizowałaby zasady skuteczności ochrony konsumenckiej wynikające z art. 7 dyrektywy.
Jak widać, pytania zadane przez Sąd Okręgowy w Krakowie oraz ich uzasadnienie zmierzają do podważenia teorii dwóch kondykcji przez TSUE. Na to, czy przyjęta w uchwale Sądu Najwyższego teoria dwóch kondykcji trafi do kosza, trzeba będzie jeszcze poczekać.
Co sądzą o tej sprawie pełnomocnicy banków?
Zdania prawników na ten temat są podzielone. Pełnomocnicy banków z pewnością bardziej będą oczekiwali na korzystny wyrok TSUE i przyznanie racji argumentom sądu, ponieważ pytania te są przede wszystkim na rękę bankom.
Nie musiałyby one bowiem ponosić dodatkowych kosztów, pozywając Frankowiczów. W swoich wypowiedziach bankowi prawnicy wskazują przede wszystkim, że idea rozliczeń nadwyżką jest bardziej zasadna, niż to, co uchwalił Sąd Najwyższy, stwierdzając, że nieważność umowy powinna generować dwa osobne i niezależne od siebie roszczenia, których trzeba dochodzić.
Podkreślają przy tym, że mimo iż teoria dwóch kondykcji wykazuje pewną wartość naukową w rozważaniach akademickich, nie sprawdza się w praktyce. Wiąże się bowiem z koniecznością wytaczania przez banki każdego roku tysięcy powództw o zwrot kapitału. Ich zdaniem, źle wpływa to także na obciążenie sądów, w których i tak przybywa spraw. Nie kryją także zdziwienia tym, że często pełnomocnicy Frankowiczów mają w tej kwestii zupełnie inne zdanie, a przecież jak podkreślają, dla konsumenta nie jest korzystne to, że musi uczestniczyć w dwóch procesach, co może skutkować także zwiększeniem ponoszonych przez niego kosztów.
Odmienne zdanie pełnomocników Frankowiczów
Na problem w zupełnie inny sposób patrzą pełnomocnicy Frankowiczów. W ich opinii teoria dwóch kondykcji jest korzystna dla kredytobiorców frankowych i nie powinno się z niej rezygnować. Przypominają oni, że przyjęcie jej w uchwale przez Sąd Najwyższy było podyktowane właśnie chęcią ochrony konsumentów.
Zwracają też uwagę, że powrót do stosowanej już wcześniej przez sądy teorii salda mógłby wiązać się z niekorzystnymi konsekwencjami dla wielu kredytobiorców, którzy już złożyli do sądu pozwy o zwrot sumy spłat uiszczonych na rzecz banku w związku z nieważną umową kredytową.
Albowiem sąd rozpoznający sprawę uwzględniłby te powództwa w ograniczonym zakresie, czyli tylko w zakresie kwot, które przekroczyły kapitał lub w całości gdy suma rat nie przewyższa spłaconego kapitału. Mogłoby to się wiązać z niekorzystnymi rozstrzygnięciami dla konsumentów odnośnie kosztów procesu. Pozbawiałoby to też konsumentów możliwości powoływania się na przedawnienie roszczeń banku.
Pełnomocnicy Frankowiczów jednak uspokajają, że prawdopodobnie TSUE nie zechce podważyć teorii dwóch kondykcji. Podkreślają też, że zadane przez sąd pytania powinny dotyczyć raczej innego problemu. Zasadne byłoby zapytanie Trybunał, czy procedowanie i wydawanie wyroku z powództwa banku przy uznaniu nieważności umowy jest zgodne z unijnymi przepisami w sytuacji, gdy w postępowaniu w powództwa kredytobiorcy bank podtrzymuje, że umowa jest ważna.
Jak widać, troska o konsumenta przybiera często różne formy, które nie zawsze wydają się być dla niego korzystne. Pozostaje czekać teraz na to, co zdecyduje Trybunał. Prawnicy zaznaczają jednak, że ta odpowiedź nie przyjdzie tak szybko, najwcześniej za rok. Prędzej za to można spodziewać się zmian w kodeksie postępowania cywilnego, a konkretnie zmian w art. 203 o zarzucie potrącenia. Obecny przepis jest fatalnie oceniany i już toczą się prace nad jego modyfikacją. Warto więc na bieżąco śledzić sytuację, bo wszelkie przepisy w prawie polskim, jak i orzeczenia TSUE mają bezpośredni wpływ na orzecznictwo polskich sądów w sprawach frankowych.