Obecnie w sądach w całej Polsce toczy się około 204 tys. spraw frankowych. Mimo że wciąż około 300 tys. Frankowiczów nie pozwało banków, zaobserwować można lekką tendencję spadkową w składaniu pozwów w stosunku do lat ubiegłych. W 2024 roku złożono ich mniej o 7% niż w 2023 roku. Sądy za to przyspieszyły w wydawaniu wyroków. W ubiegłym roku wydano ich 72 tys., co jest o 30% więcej niż rok wcześniej. Daje to pewną dawkę optymizmu odnośnie skrócenia czasu postępowań. W niektórych mniejszych sądach już ten czas średnio wynosi zaledwie kilka miesięcy, podczas gdy w dużych wciąż kilka lat. Jednak ugruntowane orzecznictwo wyraźnie sprzyja przyspieszaniu pracy sądów, podobnie jak i niektóre wprowadzane nowinki technologiczne. Nie wiadomo jednak, czy zmierzającej w korzystnym kierunku sytuacji Frankowiczów nie pogorszy mająca wejść w życie ustawa frankowa. Jak zapowiada MS, ma ona przyspieszyć postępowania i rozładować sądy, ale jej niektóre zapisy budzą spore kontrowersje i wydają się wyraźnie sprzyjać bankom. Mogą wprowadzić też spore zamieszanie do ukształtowanej już linii orzeczniczej i wywołać chaos, co w efekcie nie przysłuży się skróceniu postępowań, lecz jeszcze je wydłuży. Istniejące zagrożenia dostrzegają jednak tylko prawnicy konsumentów, którzy są za to krytykowani przez władze. Sytuacja rozwija się więc dynamicznie, a ten rozwój jest wysoce niepewny w skutkach, jakie może przynieść.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie są najnowsze statystyki dotyczące spraw frankowych w Polsce w 2024 roku
- W których sądach postępowania frankowe trwają najkrócej, a w których najdłużej
- Dlaczego ustawa frankowa może być zagrożeniem dla Frankowiczów, mimo że ma przyspieszyć postępowania
- Jakie zmiany procesowe przewiduje projekt ustawy i jak mogą one wpłynąć na konsumentów
- Dlaczego banki pozywają nawet tych, którzy nie wystąpili przeciwko nim do sądu
- Jakie nowe technologie i rozwiązania mogą przyspieszyć sprawy frankowe
- Ilość spraw frankowych w sądach wciąż jest wysoka, ale liczba nowych pozwów maleje, a ilość wydawanych wyroków rośnie, co wpływa korzystnie na czas postępowań. Skróceniu tego czasu sprzyja także ukształtowane orzecznictwo i wprowadzenie mechanizmów upraszczających postępowania.
- Większość procesów frankowych kończy się obecnie stwierdzeniem nieważności umowy i przynosi ogromne korzyści Frankowiczom. Statystycznie wygrywają oni 98% spraw w I instancji i 99% spraw w sądach apelacyjnych.
- Najbardziej obciążone są sądy w dużych miastach, w których na wyrok trzeba czekać czasem kilka lat. Sytuację pogarszają dodatkowo sprawy z powództwa banków, których przybywa.
- Nadmiernemu obciążeniu sądów ma przeciwdziałać ustawa frankowa. Jednak jej zapisy, które mają na celu przyspieszenie postępowań, mogą okazać się niekorzystne dla Frankowiczów, a sprzyjać bankom.
Tempo i czas trwania postępowania frankowego w statystykach
Pomimo że w 2024 roku rozstrzygnięto znacznie więcej spraw frankowych niż rok wcześniej, to jednak tempo i czas trwania postępowania w niektórych sądach i tak pozostawia wiele do życzenia. I chociaż średnio statystycznie czas postępowania w I instancji wynosi 556 dni, czyli około 1,5 roku, statystyka ta nie oddaje rzeczywistego obrazu, ponieważ w zależności od sądu i miasta, w którym toczy się sprawa frankowa, może wyglądać to różnie. Najlepsza sytuacja jest w sądach mniejszych miast, a najgorsza w Warszawie i innych dużych aglomeracjach.
Poniżej kilka przykładów statystyk, które pokazują średnie najkrócej trwających postępowań, jak i tych trwających najdłużej.
Najkrótszy czas trwania postępowania odnotowują:
- Sąd Okręgowy w Suwałkach – 203 dni
- Sąd Okręgowy w Częstochowie – 283 dni
- Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim – 322 dni
Najdłużej postępowania frankowe trwają w następujących sądach:
- Sąd Okręgowy w Warszawie – 1200 dni
- Sąd Okręgowy w Warszawie XVIII Wydział Cywilny – 1000 dni
- Sąd Okręgowy we Wrocławiu – 951 dni
Średni czas postępowania w sądach II instancji wynosi około 500 dni, co też nie obrazuje rzeczywistej sytuacji w konkretnym sądzie. Zważywszy jednak na to, że postępowanie apelacyjne nie wymaga przeprowadzania tak rozbudowanego postępowania dowodowego, jak ma to miejsce w sądach I instancji, czas ten wydaje się długi. Ma na to wpływ mała ilość sądów apelacyjnych.
Najkrócej postępowania w II instancji trwają w następujących sądach:
- Sąd Apelacyjny w Lublinie – 332 dni
- Sąd Apelacyjny w Gdańsku – 419 dni
- Sąd Apelacyjny we Wrocławiu – 427 dni
Najdłużej trwające postępowania odnotowuje się w sądach:
- Sąd Apelacyjny w Katowicach – 700 dni
- Sąd Apelacyjny w Poznaniu – 700 dni
- Sąd Apelacyjny w Krakowie = 662 dni
Dane te są uśrednione, co nie oznacza, że w każdym przypadku postępowanie w danym sądzie trwa dokładnie tyle, ile podano w statystyce. Dużo zależy od konkretnego sędziego, który rozpoznaje sprawę.
Ze względu na znaczną ilość pozwów frankowych w poprzednich latach wpływającą do sądów, w niektórych miastach powstały specjalne wydziały frankowe. Pierwszym z nich był XVIII Wydział Cywilny w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Było to dobre rozwiązanie, ponieważ sędziowie mogli się wyspecjalizować właśnie w sprawach frankowych, co znacznie przyspieszyło orzekanie. I chociaż sytuacja tam jest nadal trudna ze względu na wcześniejszy duży napływ takich spraw, to jednak obserwuje się też wyraźne przyspieszenie. O ile bowiem wcześniej na jednego sędziego tego wydziału przypadało 1800 spraw, to obecnie ilość ta spadła do 1200 spraw, co pokazuje wyraźną tendencję malejącą, mimo tego, że wciąż jest to ilość bardzo duża. O pojawieniu się zielonego światła świadczy też mniejsza ilość wpływów niż wydawanych wyroków.
Z tego też względu utworzono także specjalny wydział frankowy w Sądzie Okręgowym w Poznaniu. Powstał on w grudniu 2024 roku, więc dopiero za jakiś czas będzie wiadomo, jak bardzo pomógł on rozładować sytuację w SO w Poznaniu.
Sytuację w sądach pogarszają pozwy banków
Trudną sytuację w sądach pogarszają jeszcze pozwy od banków, których przybywa coraz więcej. Banki pozywają Frankowiczów o zwrot kapitału, bojąc się, aby ich roszczenia nie przedawniły się. Nie czekają więc, aż Frankowicz wygra sprawę z bankiem i uzyska unieważnienie umowy oraz zgodnie z teorią dwóch kondykcji zwrot wszystkich środków, które kiedyś do banku wpłacił łącznie z kapitałem kredytu, lecz domagają się zwrotu tego kapitału w osobnym procesie, tak jak właśnie teoria dwóch kondykcji nakazuje. Takich spraw jest coraz więcej, a przodują w tym PKO BP, mBank i Millennium Bank.
Już wcześniej Frankowiczów dziwiły przedwczesne pozwy od banków jeszcze przed zakończeniem sprawy z ich powództwa. Widząc jednak obieraną przez banki właśnie taką strategię, każdy, kto wcześniej złożył pozew, przestawał się już dziwić, otrzymując również pozew od banku.
Ostatnio jednak sytuacja zmieniła się o tyle, że pozwy od banków otrzymują nawet ci, którzy grzecznie kredyt spłacają i banku nie pozwali. Otrzymują je także osoby z kredytami już dawno spłaconymi, co jest dla nich szokujące, bo nic bankowi nie zalegają. Takie absurdalne sytuacje jednak mają miejsce i często dopiero one wymuszają na Frankowiczach podjęcie jakichkolwiek kroków i wytoczenie bankowi powództwa. Prowokują je same banki, które bardzo boją się przedawnienia swoich roszczeń, gdyż te mogą przedawnić się już po 3 latach od zakwestionowania umowy przez Frankowicza. Niestety w obecnym orzecznictwie często nawet w przypadku mocno przedawnionych roszczeń banku, sądy kierując się zasadą słuszności, orzekają na ich korzyść.
W najbliższym czasie jednak banki prawdopodobnie zaczną wycofywać pozwy złożone przeciwko Frankowiczom, bo będą mogły na tym skorzystać. Nastąpi to po wejściu w życie ustawy frankowej i nie oznacza wcale niczego dobrego dla Frankowiczów.
Ustawa frankowa ma odciążyć sądy, ale może być niekorzystna dla Frankowiczów
Poddawany obecnie konsultacjom publicznym projekt ustawy frankowej budzi wiele zastrzeżeń, ale mimo tego Ministerstwo Sprawiedliwości nie przewiduje dokonania w nim radykalnych poprawek. Chce też, aby nowa ustawa frankowa weszła w życie jeszcze w II kwartale tego roku. Ma przyspieszyć bowiem postępowania i odciążyć sądy, co brzmiało niezwykle obiecująco, dopóki projekt nie doczekał się gruntownej analizy przez prawników. Zdania ich są podzielone i zdecydowanie mniej zastrzeżeń składają ci, którzy reprezentują środowisko bankowe.
Prawnicy konsumentów wypowiadają się różnie. Niektórzy z nich nie chcą straszyć i próbują znaleźć w proponowanych rozwiązaniach także plusy oraz mają nadzieję, że banki nie będą wykorzystywać przyznanych im w tej ustawie uprawnień, których wcześniej nie miały, aby procesy kontrolować, celowo wydłużać, ograniczać straty do minimum i czerpać dodatkowe zyski kosztem konsumentów. Niestety wielu prawników jednak nie podziela tego optymizmu, widząc, jak banki zapalczywie dbają wyłącznie o własne interesy, zupełnie nie dostrzegając swoich błędów.
Zapisy budzące najwięcej kontrowersji to:
- Umożliwienie bankom podnoszenia zarzutu potrącenia na każdym etapie procesu.
- Legalizacja warunkowych pozwów banku po obniżonych kosztach i rozstrzyganie w jednym procesie roszczeń banku i Frankowicza.
- Naruszenie zasady mówiącej, że prawo nie działa wstecz.
- Klauzule wykonalności wyroku po I instancji.
- Przymuszanie do mediacji
Powyższe zapisy zmienią zupełnie sposób rozstrzygania sporów frankowych i mogą wprowadzić dużo niepewności oraz chaosu. Wyraźnie widać, że stroną uprzywilejowaną w tej ustawie będą banki, którym obiecuje się zwrot kosztów za wycofanie pozwu, co z pewnością będą chętnie czynić. Frankowicze nie będą już musieli obawiać się pozwu ze strony banku, ale za to zyskają dużo niepewności podczas procesu, który sami wytoczyli, ponieważ bank będzie mógł domagać się zwrotu kapitału w tym samym procesie. Wnioskowanie o wzajemne rozliczenie będzie go kosztowało jedynie połowę tego, ile zapłaciłby za złożenie pozwu, co jest zachętą dla banku, aby właśnie w ten sposób domagał się roszczeń. Mało tego, będzie mógł on podnieść zarzut potrącenia w dowolnym momencie procesu, czyli aż do zakończenia sprawy w II instancji. Dla frankowicza jest to rozwiązanie złe, które przyniesie mu dużo niepewności i może pozbawić go prawa do odsetek za opóźnienie. To bank w takim rozdaniu będzie kontrolował proces i dyktował warunki. Frankowicz natomiast będzie drżał do końca, nie wiedząc, jakie właściwie korzyści z wygranej sprawy osiągnie.
Wykonalność wyroku po I instancji może być również tylko pozornie korzystna dla Frankowicza, ponieważ dotyczy wyłącznie roszczeń pieniężnych, a te po potrąceniu będą dużo mniejsze niż teraz, szczególnie jeśli zostaną pozbawione odsetek. Natomiast hipoteka cały czas nie będzie zwolniona, a wpisy w BIK nie znikną. Bank natomiast będzie miał prawo do apelacji i prawdopodobnie będzie ją składał chętniej niż obecnie, gdyż nie będzie musiał się już martwić o wysokie koszty odsetek za opóźnienie, które w tej chwili sprawiają, że banki rezygnują z apelacji.
Ustawa Frankowa, jak zapowiada MS, ma wejść w życie jeszcze w tym roku, a planuje się, że nastąpi to jeszcze w II kwartale. I co najważniejsze, ma dotyczyć nie tylko nowych spraw, ale także tych wszystkich, które już się toczą. Z punktu widzenia MS jest to konieczne, aby rozładować sądy, ale wywraca to zupełnie stosowaną powszechnie zasadę mówiącą, że prawo nie działa wstecz. Frankowicz, który kilka lat temu złożył pozew, a jego sprawa wciąż się toczy, liczył zapewne na wysokie odsetki za opóźnienie, może teraz przez nowe przepisy zostać ich pozbawiony. W ten sposób padnie ofiarą zmieniającego się prawa, o którym nie wiedział wcześniej, decydując się na podjęcie kroków prawnych i poniesienie związanych z tym kosztów.
Takie działanie ustawodawcy narusza podstawowe zasady prawa cywilnego, jest niesprawiedliwe i nie powinno mieć miejsca.
Inną kontrowersyjną praktyką, która już ma miejsce w sądach objętych pilotażem, jest przymuszanie do mediacji pod groźbą obciążenia kosztami procesu za odmowę. Ustawa bowiem będzie promować ugody, a krokiem do ich zawierania mają być mediacje. Jest to rozwiązanie wybitnie niekorzystne dla Frankowiczów, biorąc pod uwagę fakt, że ustawodawca nie będzie wnikał w finansowe warunki ugody. Może za to prowadzić do opóźniania postępowania.
Czy ustawa frankowa może przynieść też realne korzyści Frankowiczom?
Niektóre zapisy ustawy mogą okazać się korzystne dla Frankowiczów. Wprowadzi się między innymi posiedzenia niejawne, rozprawy zdalne oraz możliwość przesłuchiwania stron na piśmie. Szczególnie to ostatnie rozwiązanie może być korzystne dla tych Frankowiczów, którzy odczuwają wielki stres, kiedy przychodzi im składać zeznania w sądzie.
Korzystnym zapisem, choć nie zawsze, może być też ustanawianie zabezpieczenia roszczeń Frankowicza z automatu. Obecnie bowiem, aby takie zabezpieczenie uzyskać, Frankowicz musi złożyć wniosek do sądu i sąd dopiero uznaje go lub odrzuca. Aktualnie około 85% postanowień o zabezpieczeniu roszczeń, a tym samym zawieszeniu płatności rat jest korzystnych dla Frankowiczów, ale bank ma jeszcze prawo do złożenia zażalenia. Dlatego też prawnicy zalecają kredytobiorcom trzymać pieniądze przeznaczone na raty w razie, gdyby sąd na skutek złożonego zażalenia zmienił postanowienie, co czasem się zdarza. To zmieni się na korzyść Frankowiczów, gdyż takie zabezpieczenie będzie udzielane automatycznie, ale dopiero od momentu, w którym pozwany bank otrzyma pozew. I to paradoksalnie może oznaczać, że to, co miało zmienić się na korzyść, tej korzyści nie przyniesie, lecz opóźni zawieszenie rat. Zdarza się bowiem, że pozwy doręczane są po roku, czy nawet dłuższym niż rok czasie. Oznacza to, że w tym okresie Frankowicz cały czas będzie musiał płacić raty, a teraz po złożeniu wniosku uzyskuje takie zabezpieczenie dużo szybciej.
Podsumowanie
Dobrze ukształtowana linia orzecznicza w sprawach frankowych sprzyja coraz szybszemu rozstrzyganiu spraw w sądzie. To przyspieszenie jest już zauważalne, co przekłada się również korzystnie na czas rozpoznawania sprawy. Sprzyja temu również nieznacznie malejąca ilość składanych nowych pozwów. I chociaż sytuacja w dużych sądach wciąż jest trudna, to jak pokazuje, chociażby wydział frankowy w Warszawie, liczba spraw przypadająca na jednego sędziego znacząco spadła, co budzi optymizm. W sądach w mniejszych miejscowościach sprawy frankowe często rozstrzyga się już nawet w ciągu kilku miesięcy. I chociaż jeszcze nie można mówić o pełnej stabilizacji, statystyki pokazują, że w końcu zaczęło wszystko iść w dobrym kierunku.
Jeszcze większemu przyspieszeniu mogłaby służyć wprowadzana już powoli cyfryzacja i inne nowości technologiczne usprawniające postępowania. Jednak ustawa frankowa, którą zamierza wprowadzić MS, może ten kształtujący się porządek zakłócić, a nawet zburzyć. Wykracza ona bowiem poza wprowadzenie technicznych usprawnień, lecz zamierza zmienić zupełnie sposób orzekania. Wprowadzane zmiany są sprzeczne nie tylko z zasadami prawa cywilnego, ale i wyrokami TSUE oraz SN. Mogą wprowadzić chaos i niepewność, a także w efekcie doprowadzić do wydłużenia postępowań. Dają bankom więcej uprawnień, niż mają teraz i godzą tym samym w interesy konsumentów. Co z tego wyniknie, przekonamy się dopiero za jakiś czas, ale może się okazać, że przyniesie to więcej szkody niż pożytku i wcale nie odciąży znacząco sądów, jak to było w założeniach ustawodawcy.
Główne wnioski
- Liczba nowych pozwów frankowych spada, ale sądy wydają coraz więcej wyroków
- Najkrótszy czas postępowań notuje się w mniejszych sądach – nawet poniżej roku
- Ustawa frankowa może wprowadzić chaos i zagrozić korzystnym dla Frankowiczów wyrokom
- Banki coraz częściej pozywają konsumentów – nawet tych, którzy spłacają kredyty lub już je spłacili
- Nowe przepisy mogą odbierać Frankowiczom odsetki i ograniczać korzyści z wygranych
- Mimo wszystko w wielu sądach widać poprawę i przyspieszenie postępowań