Jedynym środkiem zaskarżenia prawomocnego wyroku sądu apelacyjnego jest złożenie skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego. Z tego prawa korzystają czasem banki, którym ciężko pogodzić się z niekorzystnym wyrokiem. Okazuje się jednak, że obecnie SN takie skargi kasacyjne oddala. Wygląda więc na to, że sprawy frankowe będą krótsze, a banki przestaną odwoływać się od wyroków sądów II instancji, gdyż najzwyczajniej nie będzie się to im opłacać.
Czym jest skarga kasacyjna i komu przysługuje?
Skarga kasacyjna to możliwość zaskarżenia prawomocnego wyroku sądu w sprawie cywilnej do Sądu Najwyższego. Często błędnie używa się pojęcia skarga kasacyjna i kasacja zamiennie, a nie są to pojęcia tożsame. Kasacja bowiem dotyczy wyłącznie spraw karnych. W sprawach cywilnych i gospodarczych może natomiast zostać wniesiona skarga kasacyjna, ale kodeks postępowania cywilnego wyjaśnia dokładnie, w jakich przypadkach ten sposób zaskarżenia przysługuje, a w jakich nie.
W sprawach majątkowych między innymi jest ona niedopuszczalna, jeśli wartość przedmiotu zaskarżenia jest niższa niż 50 tys. złotych. Nie można jej składać także w sprawach o rozwód czy alimenty, a także w sprawach o czynsz najmu. Tych wyjątków jest więcej, ale nie mają one znaczenia dla Frankowiczów. W sprawach frankowych dopuszcza się złożenie skargi kasacyjnej. Muszą jednak do jej złożenia istnieć podstawy takie jak:
- naruszenie prawa materialnego poprzez jego błędną wykładnię albo nieodpowiednie zastosowanie,
- naruszenie przepisów postępowania w przypadkach, w których mogło mieć to znaczący wpływ na wynik sprawy.
Oprócz wymogów formalnych skarga kasacyjna musi więc zawierać także uzasadnienie podstaw kasacyjnych. Wnosi się ją do sądu wydającego orzeczenie, które chce się zaskarżyć, w terminie 2 miesięcy od daty doręczenia wyroku z uzasadnieniem.
W przypadku braków formalnych oraz wtedy, gdy skarga kasacyjna nie spełnia wymagań i nie ma uzasadnionych podstaw, sąd może ją odrzucić.
Dlaczego skargi kasacyjne banków są oddalane?
Nie jest to regułą, ale w niektórych wypadkach banki próbują zaskarżyć prawomocne wyroki sądów apelacyjnych i składają skargi kasacyjne, licząc, że może jeszcze coś dla siebie ugrają. Często motywują to potrzebą wykładni przepisów prawnych, które budzą wątpliwości. Sygnalizują istnienie problemu prawnego wymagającego wykładni, przytaczając art. 4 ust. 2 Dyrektywy 93/13 i art. 69 ust.1 Prawa bankowego. Zadają więc pytania:
- Jak powinny zostać sformułowane postanowienia, które wprowadzają do umowy ryzyko walutowe, aby można było uznać je za wyrażone w sposób przejrzysty i jasny w rozumieniu art. 385 kc.?
- Jakie informacje o zagrożeniach związanych z ryzykiem kursowym powinny zostać przekazane konsumentowi przed zawarciem umowy, jeśli nie można skutecznie przewidzieć kursów walut w przyszłości?
Zdaniem sędziów przedstawiona w taki sposób problematyka nie odzwierciedla istnienia zagadnienia prawnego, ponieważ przepisy jej dotyczące były już przedmiotem wykładni TSUE oraz Sądu Najwyższego. Problemy przedstawione przez bank można więc już uznać za wyjaśnione.
Podobnie w innych przypadkach Sąd Najwyższy najczęściej nie dopatruje się naruszenia przepisów, twierdząc często, że uzasadnienie wniosku o przyjęcie skargi kasacyjnej nie przekonuje o jego zasadności. Przykładowo SN w postanowieniu o sygn. akt I CSK 3774/22 wskazał, że „Okoliczności wskazane przez skarżącego powoda nie usprawiedliwiają takiej oceny zaskarżonego orzeczenia. Sąd Najwyższy nie dopatrzył się rażącego naruszenia powołanych przepisów, widocznego prima facie. Brak jest jakichkolwiek podstaw, aby twierdzić, że w niniejszej sprawie doszło do oczywistego naruszenia prawa”
Sąd Najwyższy trzyma stronę Frankowiczów, uznając kredyty frankowe za nieważne
Sąd Najwyższy idąc śladem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, wyraża pogląd, że zamieszczone w umowach frankowych niedozwolone klauzule, które kształtują mechanizm indeksacji, określają główne świadczenie kredytobiorcy. Ich abuzywny charakter wynika z faktu, że kształtują zarówno prawa, jak i obowiązki konsumenta w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami i w sposób rażący naruszają jego interesy.
Pozwalają bowiem bankowi w sposób jednostronny kształtować kursy walut. Już uchwała SN z 7 maja 2021 roku III CZP 6/21 wskazywała, że indeksacyjne klauzule abuzywne od początku są z racji samego prawa dotknięte bezskutecznością na korzyść kredytobiorcy. Wyjątkiem są sytuacje, w których udzieli on świadomej zgody na ich obecność w umowie, przywracając w ten sposób ich skuteczność z mocą wsteczną. Taka sytuacja ma miejsce często w zawieranej z bankiem ugodzie, kiedy to Frankowicz podpisuje zgodę na obecność w umowie klauzul abuzywnych.
Natomiast próba wyeliminowania klauzul abuzywnych z umowy, która doprowadziłaby do zniesienia mechanizmu indeksacji i ryzyka kursowego oraz utrzymania umowy w mocy jest niemożliwa z prawnego punktu widzenia. Zmiany powodujące przekształcenie umowy i powiązanie jej ze zmienną stawką oprocentowania po przewalutowaniu są tak daleko idące, że czyniłyby ją umową o zupełnie innych charakterze.
Podstawą do unieważniania takich umów w polskich sądach jest art. 6 ust.1 Dyrektywy 93/13, który mówi, że sąd krajowy może przyjąć po stwierdzeniu w umowie nieuczciwego charakteru niektórych postanowień, że taka umowa po ich usunięciu nie może nadal obowiązywać, ponieważ zmieniłoby to charakter głównego przedmiotu tej umowy.
Czy banki odstąpią od skarg kasacyjnych?
To, czy wobec pojawiających się coraz częściej oddaleń składanych przez banki skarg kasacyjnych, zrezygnują one z tej ostatecznej możliwości zaskarżania, zależeć będzie prawdopodobnie od tego, ile jeszcze takich odrzuceń będzie i od strategii poszczególnych banków.
Bank bowiem składając skargę kasacyjną, często nie liczy się z możliwością zmiany wyroku, a jedynie robi to, aby zniechęcić Frankowiczów do walki. Warto jednak wiedzieć, że złożenie skargi kasacyjnej nie ma wpływu na wykonanie prawomocnego wyroku.
Zrozumiała jest jednak obawa Frankowicza, w przypadku którego taką skargę bank złożył, że Sąd Najwyższy może jednak zmienić wyrok. Jak widać jednak, te działania Sądu Najwyższego oddalające skargi kasacyjne napawać mogą optymizmem. Może banki w końcu przestaną je składać, biorąc pod uwagę fakt, że w takiej sytuacji kompletnie się to im nie opłaca.
Trzeba bowiem wiedzieć, że oddalenie przez Sąd Najwyższy skargi kasacyjnej wiąże się z obciążeniami finansowymi dla banku. Na rzecz Frankowicza bowiem zasądzane są koszty postępowania kasacyjnego w wysokości najczęściej ponad 5 tys. złotych, a do tego bank musi przecież jeszcze ponieść koszty związane z samym wniesieniem skargi, a te w przypadku instytucji też nie są małe.
Póki co, banki jeszcze mają pewne nadzieje i powołują się w swoich skargach na odrębne zdania w orzeczeniach Sądu Najwyższego przy rozpatrywaniu spraw dotyczących umów kredytowych. Zdarzały się bowiem sprawy, w których podejmowano próbę rozwiązywania problemów związanych z zagadnieniami klauzul przeliczeniowych i zdarzały się przy tym różne opinie, ale jak podkreślają sami sędziowie SN, prezentowane koncepcje nie przyjęły się. Być może, kiedy banki zdadzą sobie w końcu sprawę, że ich skargi i tak nic im nie dadzą, a tylko przyniosą więcej strat, odstąpią od takich działań.
Ugruntowana i jednolita linia orzecznicza w sprawach frankowych jest nadzieją dla Frankowiczów na skrócenie procesu. Ostatnio obserwowane masowe oddalanie skarg kasacyjnych składanych przez banki przez Sąd Najwyższy jest wyraźnym sygnałem, że ta linia orzecznicza już na tyle się ugruntowała, że banki będą powoli rezygnować z zaskarżania prawomocnych wyroków.
Pozwoli to na skrócenie procesów, a Frankowiczom da pewność, ze prawomocnie uzyskanego w sądzie wyroku już nikt nie podważy. Zresztą tak już jest obecnie, ale wciąż jeszcze niektóre banki próbują w ten sposób poprzez składanie skarg kasacyjnych, toczyć psychologiczną wojnę z Frankowiczem i wprowadzać u niego poczucie niepewności. Pozostaje więc mieć nadzieję, że tych oddaleń skarg kasacyjnych przez SN będzie jeszcze więcej i że zmieni to strategię banków.