Gdy w październiku 2022 roku media obiegła informacja o złożeniu przez kancelarię odszkodowawczą EuCO wniosku do sądu o objęcie postępowaniem sanacyjnym, po raz kolejny rozpoczęła się dyskusja nad potrzebą uregulowania rynku podmiotów, które reprezentują konsumentów w sporach z przedsiębiorcami, takimi jak ubezpieczalnie czy banki. Sąd wyraził zgodę na procedurę sanacji EuCO, a sama spółka deklaruje, że zamierza wypłacić klientom zaległe środki. Czy tak się stanie, tego na razie nie wiadomo, warto jednak nadmienić, że klientami kancelarii były nie tylko osoby walczące o odszkodowanie od firmy ubezpieczeniowej, ale również frankowicze sądzący się z bankami o nieważność umowy kredytowej. Czy mają oni szansę na odzyskanie swoich pieniędzy?
- Europejskie Centrum Odszkodowań w październiku 2022 roku złożyło do Sądu Rejonowego w Legnicy wniosek o wszczęcie procedury sanacyjnej, a sąd ten wniosek zaakceptował
- Na chwilę obecną klienci EuCO żalą się w mediach, że mają problemy z odzyskaniem swoich wierzytelności, a nawet kontaktem z firmą
- Szacuje się, że EuCO jest winne swoim klientom aż 37 mln zł, spółka deklaruje, że dołoży starań, by rozliczyć się z tych środków i uważa to za swój priorytet
- Prawnicy ostrzegają jednak, że w praktyce odzyskanie należności może być wyjątkowo trudne, ponieważ spółki kapitałowe w restrukturyzacji nie mogą zostać objęte postępowaniem egzekucyjnym
- Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad ustawą regulującą rynek kancelarii odszkodowawczych, która pozwoliłaby ograniczyć ryzyko po stronie konsumenta we współpracy z takimi podmiotami.
EuCO przedstawia plan naprawczy. Zaległości finansowe spółki to nawet 86 mln zł
Europejskie Centrum Odszkodowań to obok Votum S.A jedna z większych kancelarii odszkodowawczych na rynku. Podmiot funkcjonuje w formie spółki kapitałowej, wokół której zgromadzone są mniejsze spółki, obejmujące określone gałęzie działalności, np. obsługę frankowiczów.
Podmiot zaczął mieć problemy finansowe w trakcie epidemii covid19, a apogeum nastąpiło w październiku 2022 roku, gdy EuCO wystąpiło do sądu w Legnicy z wnioskiem o wszczęcie postępowania sanacyjnego.
Informacja ta miała prawo zaniepokoić wierzycieli firmy, dla których sanacja spółki oznacza roztoczenie nad nią parasola ochronnego, utrudniającego egzekucję roszczeń.
A zaległości EuCO są niemałe, bo wynoszą łącznie 86 mln zł – na kwotę tę składają się niewypłacone należności na rzecz klientów, zaległości wobec instytucji finansowych, a nawet fiskusa. Klientom EuCO nie wypłaciło łącznie 37 mln zł, media społecznościowe są pełne przejmujących historii osób, które nie uzyskały należnych im środków, idących nierzadko w dziesiątki czy setki tysięcy złotych.
Jak mogło do tego dojść? To bardzo proste: niepisaną zasadą w kancelariach odszkodowawczych jest to, że gdy uzyskają one odszkodowanie dla swojego klienta, jest ono wypłacane na konto spółki, a nie bezpośrednio na konto poszkodowanego. Następnie podmiot pobiera z tej kwoty swoją prowizję, a resztę jest zobowiązany przelać na rachunek klienta. EuCO ostatnimi czasy miało wyraźny problem z wywiązaniem się z tego obowiązku, stawiając wiele osób w kryzysowej sytuacji.
Podmiot poinformował niedawno o złożeniu w sądzie planu naprawczego, którego jednym z założeń jest rozliczenie się z klientami w 100 proc. EuCO planuje kontynuować działalność i skoncentrować się na swojej podstawowej działalności, czyli odszkodowaniach. Wygląda na to, że reprezentacja frankowiczów i kredytobiorców złotowych pójdzie w odstawkę, przynajmniej na jakiś czas.
Przy okazji problemów EuCO po raz kolejny w dyskusji publicznej przewija się temat tego, czy aby na pewno firmy niebędące kancelariami prawnymi, które nie muszą stosować się do zasad etyki adwokackiej czy mieć wykupionego ubezpieczenia OC, powinny funkcjonować na polskim rynku usług prawnych.
Naczelna Rada Adwokacka od dawna apeluje do rządzących o zmiany w prawie i uregulowanie rynku, ponieważ obecna luka w przepisach umożliwia funkcjonowanie podmiotom, które mają wobec klientów ograniczoną odpowiedzialność i skwapliwie z tej dogodności korzystają.
NRA wtórują też doświadczeni prawnicy frankowi, zaniepokojeni tym, co po 2019 roku stało się z rynkiem usług prawnych – gdy TSUE wydał wyrok w sprawie Raiffeisen vs. Dziubak i jasne stało się, że kredyty frankowe zasługują na unieważnienie, w Polsce powstały dziesiątki spółek kapitałowych deklarujących specjalizację w obsłudze frankowiczów.
Szybko podbiły one rynek z uwagi na proponowane warunki współpracy – w tym zerową opłatę na start i rozmaite pakiety gwarancji, dające często iluzoryczne korzyści, których kancelaria nijak nie jest w stanie zapewnić. Przez wzgląd na nieetyczny sposób działania takie firmy są nazywane pseudokancelariami, nierzadko bowiem nie są prowadzone przez adwokatów ani radców prawnych, a sama forma ich działania – sp. z o.o. lub S.A. – jest niewłaściwa w przypadku świadczenia usług prawnych.
Na przestrzeni ostatnich lat tysiące frankowiczów skusiły się na niezwykle atrakcyjne, kolorowe oferty pseudokancelarii, pełne chwytliwych sloganów i profesjonalnych zdjęć. Gdzie tak naprawdę tkwi problem z tymi podmiotami? Dlaczego NRA i środowisko prawników frankowych bije na alarm? Powodów jest kilka. Pierwszy z nich to ryzyko nieotrzymania od takiego podmiotu zasądzonych środków – jak widać, zmaterializowało się ono w przypadku klientów EuCO. Drugie z kolei to horrendalne koszty współpracy w przypadku wygranej.
Duże pseudokancelarie, które oferują rozpoczęcie współpracy za zero złotych, pobierają nawet 25 proc. wartości przedmiotu sporu tytułem wynagrodzenia za prowadzenie sprawy. W przypadku kredytów frankowych za prowadzenie sprawy można więc zapłacić nawet sześciocyfrową sumę, zwłaszcza gdy dana kancelaria liczy sobie prowizję również za tzw. wyzerowanie salda.
Kolejnym problemem jest anonimowość prawników współpracujących z takim podmiotem. Bardzo często są to osoby początkujące w zawodzie adwokata lub radcy prawnego, niemające jeszcze stosownego portfolio potwierdzającego sukcesy na polu walki z bankami. A mało doświadczony prawnik to wcale nie największy problem, jaki może napotkać frankowicz, który nawiąże współpracę z pseudokancelarią.
Dużo gorzej będzie, gdy sprawą zajmie się osoba, która w ogóle nie ma stosownego wykształcenia, a czasem nawet matury! Kredytobiorca ma w takich firmach ograniczone możliwości weryfikacji, kto będzie reprezentował go w postępowaniu – pseudokancelarie niechętnie dzielą się tą wiedzą i raczej starają się, aby klient nie miał bezpośredniego kontaktu z pełnomocnikiem.
Sytuacja, która w renomowanej kancelarii jest nie do pomyślenia, u pośrednika jest ponurym standardem. Niestety, o większości wad takiej współpracy klient przekonuje się na długo po podpisaniu umowy, gdy jest już za późno na zerwanie jej bez poniesienia konsekwencji.
Wygląda jednak na to, że Ministerstwo Sprawiedliwości dostrzegło w końcu problem, bo pracuje nad własnym projektem ustawy regulującej rynek.
Po zmianach w prawie kancelarie odszkodowawcze będą mogły być prowadzone wyłącznie przez osoby z wykształceniem prawniczym, wprowadzony ma zostać także mechanizm podzielonej płatności, dzięki któremu firma będzie otrzymywać na swoje konto wyłącznie prowizję, a cała reszta będzie szła bezpośrednio na rachunek poszkodowanego.
MS planuje również ograniczenie prowizji takich firm za prowadzenie sprawy – na razie mowa o 25 proc. uzyskanej na rzecz poszkodowanego kwoty, co i tak jest wysokim pułapem, biorąc pod uwagę, że renomowane kancelarie prawne pobierają prowizję na poziomie 3-7 proc.
Jak nie dać się pseudokancelarii? Znajdź dobrego pełnomocnika prawnego!
Kredytobiorca, który planuje sądzić się z bankiem, powinien bardzo starannie wybrać swojego pełnomocnika, tak aby uniknąć losu klientów EuCO, którzy czekają na swoje pieniądze i nie wiadomo, czy się ich doczekają – choć wg zapewnień medialnych rozliczenie się z klientami jest dla firmy priorytetem, trzeba mieć na uwadze, że firma cały czas prowadzi działalność i pozyskuje nowych klientów, a więc w jej interesie jest uspokojenie opinii publicznej.
Frankowicze mogą znacznie zmniejszyć ryzyko wynikające z sądzenia się z bankiem poprzez zatrudnienie do reprezentacji w sądzie profesjonalnego pełnomocnika prawnego, mającego doświadczenie w tego rodzaju postępowaniach. Dobra kancelaria frankowa to taka, która:
- ma co najmniej 6 lat doświadczenia w sprawach o kredyty frankowe, czyli działała już na rynku w momencie, gdy TSUE wydał wyrok w sprawie Raiffeisen vs. Dziubak
- nie funkcjonuje w formie spółki kapitałowej – sp. z o.o. lub S.A.
- podaje na swoich stronach listę adwokatów, którzy dla niej pracują, oraz informuje o ich sukcesach na salach sądowych
- publikuje skany dotychczasowych wyroków wraz z szerokim omówieniem
- reprezentuje frankowiczów w sądach całej Polski przeciwko wszystkim bankom, które mają aktywny portfel frankowy
- oferuje jasne i przejrzyste zasady współpracy – w tym informuje klienta o kosztach opieki prawnej przed podpisaniem umowy
- nie reklamuje się w agresywny sposób ani poprzez media społecznościowe, ani spam mailowy, nie płaci też za obecność w rankingach kancelarii
- nie gwarantuje klientom, że uzyska dla nich zabezpieczenie roszczeń – tego rodzaju zapewnienia są bardzo nieetyczne, ponieważ decyzję w tych sprawach podejmuje niezawisły sąd, a nie kancelaria
- nie kupuje fałszywych opinii w Internecie
- informuje, ile spraw dotąd wygrała, w tym prawomocnie
- jest gotowa reprezentować nie tylko konsumentów, ale również przedsiębiorców lub osoby, które zaciągnęły kredyt na cel mieszany, tj. częściowo związany z działalnością zarobkową.
Kierując się tymi kryteriami, frankowicz ma dużo większe szanse na to, że jego współpraca z kancelarią będzie bezstresowa, a cały proces przebiegnie sprawnie i bez niemiłych niespodzianek.