W ostatnim tygodniu kwietnia premier Morawiecki ogłosił plan zmiany wskaźnika referencyjnego oraz projekt wsparcia finansowego dla kredytobiorców złotówkowych. Perspektywa wakacji kredytowych oraz zamiany WIBOR-u na korzystniejszy wskaźnik, który miałby wejść już od początku przyszłego roku, bardzo ucieszyła złotówkowiczów. Kolejne informacje na temat planowanych zmian wskaźnika, do jakich docierają media, powoli gaszą początkowy entuzjazm. Może się bowiem okazać, że zamiennik WIBOR-u nie zmniejszy oprocentowania kredytów w PLN. Jak to możliwe?
Na czym ma właściwie polegać zastąpienie obecnej stawki?
Obowiązujący WIBOR ma zostać zastąpiony przez jedną stawkę lub zestaw stawek, a opracowaniem tego rozwiązania ma zająć się spółka GPW Benchmark, dotychczasowy administrator bieżącego wskaźnika referencyjnego. Teoretycznie nowy wskaźnik ma być gotowy do końca roku, ale jeśli opracowanie stawki referencyjnej nie będzie możliwe w tym terminie, rząd ma w takiej sytuacji wyjście awaryjne w postaci stawki Polonia, która jest obliczana przez NBP. To stawka właściwa dla jednodniowych pożyczek międzybankowych – wynosi ona obecnie ok. 4,9% i jej wartość jest aktualizowana przez NBP codziennie. Polonia jest więc korzystniejsza niż obecny WIBOR 6M, który wynosi już 6,6%.
Co ciekawe, rząd planuje zastąpienie WIBOR-u nową stawką nie tylko w przypadku kredytów hipotecznych, ale także innych umów i produktów bankowych, również dla klientów niebędących konsumentami. O takich zamiarach rząd nie informował pod koniec kwietnia, gdy ogłaszano pakiet pomocy dla kredytobiorców, wynika to jednak z projektu przepisów, które dotyczą planowanego wsparcia.
Czy korekta spreadu zniweluje potencjalne korzyści kredytobiorców?
Zmiana wskaźnika referencyjnego ma nastąpić zgodnie z przepisami unijnymi, wymagającymi w takiej sytuacji, aby stary i nowy wskaźnik były do siebie porównywalne. Podobna modyfikacja miała miejsce na początku tego roku w przypadku kredytów frankowych, gdy stawka LIBOR została zastąpiona przez SARON. Aby zapewnić zgodność nowej stawki z przepisami UE, zastosowano tzw. korektę spreadu – w przypadku zmiany LIBOR-u na SARON korekta ta jest minimalna, dla polskiego wskaźnika oprocentowania byłaby prawdopodobnie dużo większa. Co korekta spreadu oznacza dla kredytobiorców złotówkowych? Może się okazać, że zmiana wskaźnika nie wpłynie zauważalnie na wysokość oprocentowania kredytów – a to przecież właśnie na ten efekt liczą dzisiejsi klienci banków.
Inaczej będzie wyglądać również sposób wyliczania nowej stawki. WIBOR, przynajmniej w teorii, powinien być wyliczany na podstawie ceny, po której banki pożyczają sobie nawzajem pieniądze. Problem w tym, że po kryzysie z 2008 roku i upadku banku Lehman Brothers, wzajemne zaufanie tych instytucji do siebie znacznie zmalało i transakcji międzybankowych zawierano niewiele. Zdarzało się, że wskaźnik był wyliczany na podstawie… 1 transakcji, co trudno uznać za miarodajne. I choć środowisko bankowe broniło WIBOR-u argumentując, że jest on wyliczany w oparciu o kaskadę danych i mają na niego wpływ różne czynniki, nie przekonało to jak widać rządu, który chce zastąpić tę – podobno odporną na manipulacje stawkę – nowym wskaźnikiem.
Następca WIBOR-u ma być oparty o rzeczywiste transakcje międzybankowe, jakie mają miejsce na rynku. Stanowić on będzie informację o tym, jaki był koszt pieniądza w określonym przedziale czasowym, np. trzymiesięcznym. Tak zaprojektowany wskaźnik będzie reagował z opóźnieniem na zmiany stóp procentowych – w przypadku rosnących stóp będzie to rozwiązanie korzystniejsze dla kredytobiorców, pozwoli się przygotować finansowo na podwyżki rat. Jeśli jednak stopy procentowe będą maleć, klienci banków odczują różnicę dopiero w dłuższej perspektywie.
Rząd proponuje wakacje kredytowe dla każdego
Kolejnym pomysłem rządu, który ma przynieść ulgę złotówkowiczom, są wakacje kredytowe. Każdy kredytobiorca ma uzyskać prawo do zawieszenia spłaty rat nawet 4 razy do roku. Mechanizm wakacji kredytowych Polacy zdążyli poznać już w czasie epidemii covid19, teraz ma on zostać zaproponowany kredytobiorcom spłacającym kredyt hipoteczny w PLN. Co się stanie z odroczonymi ratami kredytu? Klient będzie musiał je spłacić, tyle że w późniejszym czasie – zostaną one przesunięte na „koniec kolejki”, a dla tego rozwiązania nie zostaną naliczone dodatkowe odsetki. Z wakacji kredytowych będzie można skorzystać prawdopodobnie w bieżącym i w przyszłym roku, czyli w okresie, w którym postępująca inflacja i rosnące stopy procentowe będą szczególnie kłopotliwe.
Kontrowersje wzbudza fakt, że z wakacji kredytowych będą mogli skorzystać wszyscy klienci, nie tylko ci w trudnej sytuacji finansowej. Takie rozwiązanie bardzo nie podoba się sektorowi bankowemu, który będzie zmuszony pokryć koszty tego przywileju za swoich klientów. Szacuje się, że jeśli z wakacji od kredytu zdecyduje się skorzystać połowa uprawnionych, łączny koszt tego programu może wynieść w przypadku banków nawet 4 mld złotych.
Niewykluczone, że koszty dla sektora bankowego nie zamkną się w tej kwocie. Dlaczego? Ponieważ zawieszenie spłaty rat to dla banku sygnał pogarszającej się sytuacji finansowej klienta. Banki klasyfikują swoich klientów, korzystając z tzw. trzech koszyków – normalnego, zagrożonego opóźnieniami i niespłacalnego. W przypadku zagrożenia opóźnieniem spłaty lub niewypłacalnością klienta, banki są zmuszone przygotować odpowiednie rezerwy. Wakacje kredytowe mogą więc mieć wpływ na wyniki finansowe banków.
Część osób zastanawia się, czy skorzystanie z odroczenia spłaty rat nie wpłynie negatywnie na ich historię w BIK i tym samym nie wygeneruje trudności z zaciągnięciem ewentualnych pożyczek. Biuro Informacji Kredytowej uspokaja kredytobiorców i wskazuje na sprawny sposób oznaczania w swojej bazie odroczonych spłat, które są związane z programami ustawowymi. Mechanizm ten został już przetestowany w zeszłym roku i nic nie wskazuje, aby korzystanie z rozwiązania zaproponowanego przez rząd miało negatywny wpływ na historię kredytową klienta.