Projekt tzw. ustawy frankowej, budzący liczne kontrowersje zwłaszcza w środowiskach konsumentów i reprezentujących ich prawników, w dniu 25 lipca br. został przyjęty przez Stały Komitet Rady Ministrów i po niewielkich modyfikacjach w stosunku do wersji z początku lipca trafił do Komisji Prawniczej. Widać w rządzie dużą determinację aby przyjąć ustawę, która ma rzekomo odciążyć sądy oraz pomóc kredytobiorcom frankowym w szybszym dochodzeniu sprawiedliwości. Wielu ekspertów, jak i zwykłych obywateli uważa, że na ustawę frankową jest o 10 lat za późno oraz że została ona przygotowana aby ochronić banki. Frankowicze, wygrywający dziś 97-98% spraw sądowych, nie potrzebują na tym etapie sporów specustawy. Wprowadzenie regulacji może jedynie zaszkodzić konsumentom, wydłużyć sprawy sądowe i pozbawić kredytobiorców rekompensaty w postaci odsetek za opóźnienie za lata oczekiwania na wyroki. Pojawia się pytanie, czy ktoś skorzysta na wejściu w życie ustawy? Wystarczy prześledzić treść opublikowanej na stronie rządowej Oceny Skutków Regulacji (OSR). Na każdym cofnięciu pozwu lub apelacji banki zyskają około 7,5 tys. zł w wyniku zwrotu połowy opłaty sądowej. Gdyby zaś konsument cofnął pozew, jego korzyść wyniosłaby zaledwie 500 zł. Trudno doszukać się w OSR miarodajnych wyliczeń kosztów, jakie poniesie Skarb Państwa (a więc wszyscy podatnicy) na skutek wejścia w życie ustawy.
- Projekt ustawy frankowej wyszedł z Komitetu Stałego RM do Komisji Prawniczej. Pomimo wcześniejszych zapewnień resortu sprawiedliwości, że wersja z 30 czerwca (po konsultacjach publicznych) jest ostateczna, rząd nadal „majstruje” w projekcie i wprowadza zmiany bez konsultacji z interesariuszami.
- Prawnicy reprezentujący Frankowiczów wskazują na rozwiązania stanowiące wyraźny ukłon ustawodawcy w stronę banków a dziennikarze zastanawiają się czy ustawa „nie pachnie lobby bankowym”.
- Patrząc na potencjalne miliardy strat budżetu państwa w wyniku zwrotu na rzecz banków połowy opłat sądowych, kolejne miliardy oszczędności banków na odsetkach za opóźnienie i wreszcie roztoczenie nad bankami parasola ochronnego, tak aby ich roszczenia o zwrot kapitału się nie przedawniły, wydaje się że projekt ustawy został napisany pod dyktando banków.
- Nie dość, że ustawa niewiele pomoże Frankowiczom, a nawet może im zaszkodzić (pozbawi ich odsetek za opóźnienie), to wcale nie odciąży sądów i nie przyspieszy postępowań.
- Miliardy złotych, które rząd chce przeznaczyć na zwroty opłat sądowych dla banków, wystarczyłyby na tysiące nowych etatów w sądach oraz na cyfryzację wymiaru sprawiedliwości.
Prawnicy grzmią w mediach, że ustawa frankowa wydłuży postępowania sądowe
Głównym celem przygotowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości ustawy frankowej – poza odciążeniem wymiaru sprawiedliwości – jest przyspieszenie postępowań, tak aby konsumenci szybciej uzyskiwali wyroki. Eksperci prawni reprezentujący konsumentów mają poważne wątpliwości co do skutków wprowadzenia regulacji. Kilka dni temu odbyła się na ten temat dyskusja w programie Polsatu „Punkt widzenia Jankowskiego”, z udziałem mec. Karoliny Pilawskiej z kancelarii prawnej reprezentującej w sądach Frankowiczów oraz analityka finansowego Piotra Kuczyńskiego, znanego ze swojej przychylności względem banków.
Trudno uwierzyć, że po tysiącach wyroków sądów potwierdzających, że banki przed laty nie dopełniły obowiązków informacyjnych wobec kredytobiorców w zakresie ryzyka wiążącego się z zadłużaniem się we franku, niektóre autorytety ekonomiczne dziś posługują się wciąż sloganem „widziały gały co brały” w stosunku do pokrzywdzonych Frankowiczów. Na szczęście konsumenci mają poważne wsparcie w postaci kompetentnych prawników, którzy prostują fałszywą narrację kreowaną przez sektor bankowy i wspierających go ekspertów. Mec. Karolina Pilawska w mocnym i konkretnym wystąpieniu na antenie Polsatu dementowała „rewelacje” prezentowane przez pana Piotra Kuczyńskiego. Wypomniała także ekspertowi, że przed 10 laty, kiedy rozpoczęły się prace nad ustawą przewalutowującą kredyty frankowe na złotówki, był on zatwardziałym przeciwnikiem takiego rozwiązania, co było zgodne z ówczesnym stanowiskiem banków. Obecnie na ustawę frankową jest zdecydowanie za późno. Przed 10 laty Frankowicze „z pocałowaniem ręki” przyjęliby ustawę, ale lobby bankowe było zbyt silne. Teraz sytuacja się odwróciła – banki lobbują za systemowym rozwiązaniem.
Wydaje się, że argumentacja P. Kuczyńskiego nie do końca przekonała też prowadzącego program publicystyczny dziennikarza Grzegorza Jankowskiego. Ostro zaprotestował on przeciwko stwierdzeniu, że nikt Frankowiczów nie zmuszał do zaciągnięcia kredytu walutowego na kupno mieszkania. Polacy w tamtym czasie na ogół nie mieli możliwości zaciągnięcia kredytu hipotecznego w złotówkach z uwagi na brak zdolności kredytowej w walucie, w której zarabiali. Redaktor Jankowski zapytał wprost eksperta finansowego czy ustawa frankowa – rzekomo przyspieszająca postępowania sądowe, a de facto je wydłużająca – „nie pachnie lobby bankowym”.
W opinii mecenas Pilawskiej, ustawa frankowa nie przyspieszy ale opóźni postępowania sądowe, bo wprowadzi mechanizmy, które będą je wydłużały. Chodzi przede wszystkim o możliwość zgłaszania przez banki zarzutu potrącenia aż do zakończenia rozprawy w II instancji. W praktyce będzie to wyglądało tak, że bank dopiero na rozprawie apelacyjnej zgłosi zarzut potrącenia, domagając się zwrotu wypłaconego kapitału. Pełnomocnik konsumenta będzie musiał się do tego zarzutu ustosunkować, co z kolei będzie wymagało wyznaczenia kolejnego terminu rozprawy apelacyjnej. Sprawy będą trwały więc dłużej. Co więcej, skutkiem zgłoszenia zarzutu potrącenia może być utrata przez konsumentów odsetek za opóźnienie, stanowiących rekompensatę za lata oczekiwania na wyroki sądów. Potrącenie wierzytelności powoduje, że odsetki są kasowane. A chodzi o niemałe kwoty – na ogół rzędu kilkudziesięciu lub nawet kilkuset tysięcy złotych. Zaoszczędzą na tym banki, które otrzymają „premię” za to, że najpierw wprowadziły do obrotu nieuczciwe i wadliwe umowy a następnie latami przedłużały sprawy sądowe.
Mec. Pilawska nie zawahała się stwierdzić, że reforma wymiaru sprawiedliwości odbędzie się kosztem kredytobiorców oraz reszty obywateli. Jest to w pełni uzasadniona opinia, w kontekście zaplanowanego w projekcie ustawy rozwiązania polegającego na zwrocie bankom połowy opłat sądowych od cofniętych pozwów oraz apelacji. Zapłaci za to Skarb Państwa a de facto wszyscy podatnicy. Koszty mogą pójść w miliardy złotych, o czym autorzy projektu nie wspominają.
Polski podatnik zapłaci setki milionów złotych za ustawę frankową roztaczającą parasol ochronny nad bankami
Na stronie RCL widnieje najnowsza wersja projektu ustawy frankowej datowana na dzień 31.07.2025 roku, która w tym kształcie wyszła z Komitetu Stałego Rady Ministrów i trafiła do Komisji Prawniczej. Projekt uzyskał rekomendację Komitetu Stałego RM.
Przypomnijmy, że proces opiniowania i konsultacji publicznych projektu ustawy zakończył się oficjalnie 30 czerwca br. Resort sprawiedliwości nie uwzględnił większości uwag wniesionych przez stronę społeczną (stowarzyszenia konsumenckie oraz obywateli) i nie dopuścił możliwości przeprowadzenia ponownych konsultacji publicznych, mimo że w Regulaminie RCL przewidziana jest taka możliwość. Pojawiły się liczne głosy, że w związku ze znaczącymi modyfikacjami projektu w stosunku do pierwotnego brzmienia powinny odbyć się ponowne konsultacje publiczne. Resort sprawiedliwości stanowczo zaprzeczył aby istniała taka możliwość i twierdził, że wersja ustawy z 30 czerwca jest ostateczna.
Jednak po prześledzeniu poszczególnych etapów ścieżki legislacyjnej projektu ustawy frankowej okazuje się, że w lipcu nadal toczyły się konsultacje w łonie rządu. W dniu 23 lipca RCL oraz Ministerstwo Finansów skierowały ponowne uwagi do projektu. Jeszcze przed posiedzeniem Komitetu Stałego Rady Ministrów resort sprawiedliwości wystosował na piśmie odpowiedź na ponowne uwagi RCL, przy czym część z tych uwag została uwzględniona i naniesiono poprawki do projektu. Dotyczyły one art. 3 ust. 1 ustawy, który uzupełniono o przypadek doręczenia bankowi pozwu wzajemnego przez konsumenta oraz art. 18 ust. 2 ustawy, regulującego zasadę ponoszenia kosztów przy zgłaszaniu zarzutu potrącenia po wejściu w życie ustawy. Autorzy doprecyzowali, że zasada ponoszenia przez bank kosztów procesu w części dotyczącej uwzględnionego zarzutu potrącenia będzie miała zastosowanie także do spraw zawisłych przed wejściem w życie ustawy (w starych sprawach). Są to być może niewielkie zmiany, ale po raz kolejny konsumenci nie mogli się do nich ustosunkować.
Szczególnie interesujące wydają się najnowsze uwagi zgłoszone do projektu przez Ministerstwo Finansów, które wskazało na istotne rozbieżności jeśli chodzi o dane zaprezentowane w dokumencie Ocena Skutków Regulacji. W jednym miejscu pojawiła się informacja, że projekt ustawy będzie oddziaływał na 899 tys. osób posiadających kredyt we frankach (są to mocno nieaktualne dane BIK z 2022 roku), zaś w innym fragmencie dokumentu widnieje liczba 450 tys. kredytobiorców frankowych. Niestety nikt rzetelnie nie wyliczył kosztów, jakie poniesie Skarb Państwa (de facto polski podatnik) na skutek przewidzianych w ustawie zachęt finansowych w zakresie zwrotu części opłat sądowych w związku z wycofywaniem pozwów i środków zaskarżenia.
Projekt przewiduje zwrot z urzędu połowy opłaty sądowej w razie cofnięcia pozwu, apelacji oraz skargi kasacyjnej w ciągu 6 miesięcy od wejścia w życie ustawy. Chociaż rozwiązanie jest rzekomo symetryczne (możliwe zarówno dla banków jak i kredytobiorców) oczywiste jest, że to banki będą częściej cofały pozwy o zwrot kapitału oraz apelacje, bo będą mogły zgłaszać roszczenia wzajemne w ramach postępowań z powództwa kredytobiorców.
Resort sprawiedliwości przyjął w OSR założenie, że przeciętny kredyt frankowy ma wartość 300 tys. zł. Każdy pozew oraz apelacja wiąże się dla banków z opłatą sądową w wysokości 5% wartości przedmiotu sporu lub zaskarżenia, co przekłada się na 15 tys. zł. Rozwiązanie zaproponowane w projekcie ustawy frankowej przynosi więc bankom ok. 7,5 tys. zł zwrotu (50% opłaty sądowej) za każdy cofnięty pozew, apelację lub skargę kasacyjną. Natomiast oszczędność dla konsumentów wyniesie zaledwie 500 zł w przypadku cofnięcia pozwu lub środka zaskarżenia (opłata sądowa od pozwu, apelacji i skargi kasacyjnej wynosi dla konsumenta 1.000 zł). Jaskrawo pokazuje to pod kogo napisana została ustawa, kto na tym zyska oraz kto za to zapłaci.
Ministerstwo Sprawiedliwości – być może celowo – nie podało dokładnych szacunków ile będzie kosztował budżet państwa zwrot na rzecz banków połowy opłat sądowych. W treści dokumentu figuruje oderwana od realiów kwota 192,5 mln zł potencjalnych strat dla budżetu państwa. Teoretycznie straty te mogą jednak pójść w miliardy złotych jeśli banki zaczną masowo wycofywać pozwy i apelacje. W sądach toczy się już około 250 tys. spraw frankowych. Resort sprawiedliwości zakłada dosyć ostrożnie, że do sądów może pójść jeszcze 80 tys. kredytobiorców frankowych. Tak naprawdę może być ich znacznie więcej, biorąc pod uwagę liczbę kredytów spłaconych, które także zaczynają być kwestionowane w sądach.
Miliardy złotych podarowane bankom mogłyby uzdrowić wymiar sprawiedliwości
Gigantyczna kwota, którą rząd zamierza podarować bankom w postaci zwrotu połowy opłat sądowych, znacząco wspomogłaby wymiar sprawiedliwości. Za te pieniądze można byłoby zwiększyć etaty sędziowskie, asystenckie, urzędnicze oraz przeprowadzić transformację cyfrową sądów.
Podczas konferencji prasowej w dniu 31 lipca br. nowy Minister Sprawiedliwości Waldemar Żurek podkreślał, że priorytetem dla niego – oprócz przywracania praworządności w Polsce – będzie przyspieszenie spraw w sądach, informatyzacja oraz unowocześnienie wymiaru sprawiedliwości. Wspomniał, że w ostatnich dniach na program „Cyfrowe sądy” udało się pozyskać 200 mln zł z funduszy europejskich. Chociaż jest to powód do zadowolenia, kwota wydaje się śmiesznie niska w porównaniu do tego ile resort sprawiedliwości zamierza zwrócić bankom z kieszeni podatników. Oczywiście nie można obwiniać nowego Ministra Sprawiedliwości za pomysły przygotowane przez ekipę poprzedniego Ministra A. Bodnara. Sam Minister Żurek na razie niewiele mówi na temat swojego stanowiska w kwestii ustawy frankowej. W trakcie konferencji podkreślił, że konieczne jest dogłębne zastanowienie się nad tym czy ustawa może odciążyć sądy. Zasygnalizował, że taka dyskusja powinna odbyć się przy udziale przedstawicieli ZBP oraz Frankowiczów. Zwrócił też uwagę na konieczność znalezienia balansu pomiędzy przyspieszeniem postępowań sądowych a dobrym i sprawiedliwym rozstrzyganiem sporów, tak aby obywatel nie miał poczucia, że jest to fikcja sprawiedliwości.
Jedną z pierwszych decyzji nowego Ministra Sprawiedliwości było podniesienie o 1.000 zł netto wynagrodzenia aplikantów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, tak aby zachęcić młodych prawników do wykonywania zawodu sędziego i prokuratora. Ma to być lekarstwo na braki kadrowe w sądach i prokuraturach. Z drugiej strony resort sprawiedliwości przygotował projekt rozporządzenia obniżający dodatki funkcyjne m.in. dla prezesów i wiceprezesów sądów apelacyjnych, okręgowych i rejonowych oraz dla przewodniczących wydziałów. W uzasadnieniu projektu wskazano na konieczność prowadzenia racjonalnej polityki budżetowej i finansowania potrzeb państwa w kontekście obecnych zagrożeń geopolitycznych. Najwyraźniej państwo musi szukać oszczędności w wynagrodzeniach sędziów, pomimo braku obsadzenia ok. 1.000 etatów sędziowskich, a zamierza lekką ręką podarować bankom kilka miliardów złotych z budżetu państwa.
Podsumowanie
Jeżeli ustawa frankowa przejdzie w obecnym kształcie, banki otrzymają istotne wsparcie finansowe. Państwo zwróci im z urzędu połowę opłat sądowych, co może kosztować podatnika nawet kilka miliardów złotych. Jest to pomysł zupełnie niezrozumiały w kontekście tego, że to banki wywołały kryzys wymiaru sprawiedliwości.
Oprócz zwrotów z tytułu opłat, banki zaoszczędzą na odsetkach za opóźnienie, należnych Frankowiczom jako rekompensata za czas oczekiwania na wyroki sądów. Co więcej, mogą ochronić miliardy złotych, które mogłyby im przepaść na skutek przedawnienia roszczeń. Ustawa przewiduje bowiem mechanizm (obciążenie kosztami procesu) zniechęcający konsumentów do kwestionowania zarzutu potrącenia np. z uwagi na bezzasadność albo przedawnienie roszczeń banków.
Eksperci prawni są zdania, że ta pozorna reforma wymiaru sprawiedliwości nie skróci postępowań, ale je skomplikuje i wydłuży. Losy ustawy nie są jednak przesądzone. Nowy Minister Sprawiedliwości mówił na konferencji prasowej o konieczności zastanowienia się czy ustawa rzeczywiście odciąży sądy i o planowanej dyskusji z udziałem banków oraz Frankowiczów. Należy mieć nadzieję, że ktoś zauważy jak mocno niedofinansowane są sądy, w których szukane są dodatkowe oszczędności, jakie są braki kadrowe w wymiarze sprawiedliwości oraz ile można zdziałać za pieniądze, które rząd chce podarować bankom zarabiającym grube miliardy.