Spośród udzielonych przez banki 750 tysięcy kredytów indeksowanych lub denominowanych do franka szwajcarskiego ponad 400 tysięcy zostało już spłaconych. Czasem tej spłaty dokonano już wiele lat temu, jeszcze zanim Frankowicze zaczęli masowo wygrywać z bankami w sądach. Taki kredytobiorca, który kiedyś borykał się z kredytem frankowym i go spłacił, teraz często uważa, że jego sprawa jest już zamknięta, podobnie jak droga do dochodzenia roszczeń w sądzie. Z tego powodu w sądach spośród 202 tysięcy toczących się spraw frankowych jedynie kilkanaście procent z nich stanowią postępowania dotyczące roszczeń związanych z kredytami już spłaconymi. Świadomość społeczna jednak rośnie i ilość takich pozwów również wzrasta. Każdy Frankowicz bowiem, który kiedyś pokornie spłacił swoje zobowiązanie i teraz czuje się pokrzywdzony, wciąż może dochodzić sprawiedliwości w sądzie i odzyskać od banku nienależnie pobrane środki, tak samo, jak ten z kredytem wciąż aktywnym. Do tego w przypadku kredytów już spłaconych sprawy frankowe są często prostsze, a korzyści znacznie większe. Wystarczy zdobyć się na odwagę, znaleźć doświadczonego prawnika i złożyć pozew, a reszta już potoczy się, jak należy. W dzisiejszym artykule postaramy się rozwiać jeszcze ewentualne wątpliwości, które mogą mieć osoby, które już kredyt frankowy spłaciły.

Z tego artykułu dowiesz się…
- Czy można pozwać bank za spłacony kredyt we frankach?
- Dlaczego kredytobiorcy coraz częściej składają pozwy mimo wcześniejszej spłaty kredytu?
- Czy przedawnienie roszczeń jest realnym zagrożeniem dla Frankowiczów?
- Jakie korzyści można uzyskać z pozwu przeciwko bankowi za spłacony kredyt?
- Dlaczego sprawy dotyczące spłaconych kredytów są często prostsze i bardziej opłacalne?
- Jak wybrać dobrego prawnika i uniknąć pułapek związanych ze sprzedażą roszczeń?
- Spłacony kredyt we frankach nie jest przeszkodą w dochodzeniu roszczeń wynikających z wadliwej umowy w sądzie. Potwierdza to zarówno TSUE, jak i orzeczenia sądów krajowych.
- Obawy o ewentualne przedawnienie roszczeń Frankowicza są często nieuzasadnione. Nawet kredyty spłacone wiele lat temu można kwestionować, jeśli kredytobiorca wcześniej nie wiedział, że były wadliwe.
- Spłacony kredyt we frankach daje realną możliwość odzyskania dużych pieniędzy od banku. Są to często znacznie wyższe kwoty, niż w przypadku kredytów wciąż spłacanych, a sprawy sądowe znacznie prostsze.
- Warunkiem osiągnięcia sukcesu w sądzie jest znalezienie doświadczonego prawnika. Wystrzegać należy się natomiast sprzedaży takich roszczeń, gdyż może to sprowadzić kłopoty na byłego Frankowicza.
Pozwanie banku za spłacony kredyt we frankach wciąż możliwe
Do tej pory największą grupę Frankowiczów pozywającą banki za wadliwe umowy kredytowe stanowili ci, którzy wciąż borykają się ze spłatami kredytów frankowych. To oni bowiem nadal boleśnie odczuwają konieczność spłacana wysokich rat i to najczęściej determinuje ich do składania pozwów bez żadnej zwłoki. Natomiast osoby, które już kredyt spłaciły i nie muszą co miesiąc ponosić uciążliwych wydatków, często wolałyby o kredycie zapomnieć i nareszcie żyć spokojnie już bez obciążenia i sporów z bankiem. Często uważają też, że sprawa ich kredytu jest zamknięta i nawet czując się pokrzywdzeni, nie mają świadomości, że to, co bank kiedyś pobrał od nich na mocy nieuczciwej i wadliwej umowy, da się teraz podważyć.
Z tego względu wciąż tak mało jest pozwów od Frankowiczów ze spłaconym kredytem. Liczba ta jednak rośnie, bo o ile jakieś 2 lata temu pozwy te stanowiły zaledwie kilka procent, obecnie jest to już kilkanaście procent, a w przypadku niektórych banków nawet około 20%. Widać więc wyraźnie zmieniający się trend i rosnącą świadomość społeczną. Temat bowiem jest przez media nagłaśniany, co powoduje często nerwowe reakcje wśród bankowców, którzy chcieliby już najchętniej pozbyć się problemu frankowego. Może to jednak szybko nie nastąpić, gdyż wciąż około 300 tys. Frankowiczów nie pozwało banku, a nadal mogą to zrobić.
Wśród nich jest wielu z kredytami już spłaconymi, którzy wbrew pozorom mają nawet łatwiejszą drogę do odzyskania pieniędzy od banku, niż ci, którzy wciąż kredyt spłacają. W przypadku spłaconego kredytu pozwanie banku jest proste, a spodziewane korzyści niemal pewne, jeśli Frankowicz będzie miał po swojej stronie doświadczonego prawnika. I co istotne, droga sądowa jest jedyną, jeśli chce się pieniądze odzyskać, bowiem banki nie proponują osobom ze spłaconym kredytem ugód.
Dlaczego pozwanie banku za spłacony kredyt jest proste?
Oto kilka czynników, które sprawiają, że pozwanie banku w przypadku spłaconego już kredytu jest prostsze niż wtedy, gdy kredyt wciąż trzeba spłacać.
- Frankowicz ze spłaconym kredytem nie jest już obciążony ratami i nie musi się martwić nawet długo trwającym procesem, co w przypadku niektórych sądów wciąż ma miejsce. Nie musi też składać wraz z pozwem dodatkowego wniosku o zabezpieczenie roszczeń, które składają Frankowicze z aktywnymi kredytami, aby wstrzymać płatności rat.
- W przypadku spłaconego kredytu łatwiej ustalić wartość dochodzonych roszczeń i zawrzeć je w pozwie o zapłatę. Do tego wiadomo, że będą to roszczenia kompletne i Frankowicz nie będzie musiał się już martwić, co będzie z ratami spłacanymi podczas procesu, które pozwem nie zostały objęte, jak to ma miejsce w przypadku kredytów aktywnych. Upraszcza to potem także rozliczenie z bankiem po korzystnym wyroku.
- Przy spłaconym kredycie nie ma już konieczności zadbania o wykreślenie hipoteki, gdyż te sprawy zostały załatwione już po spłacie kredytu.
- W porównaniu z kredytami aktywnymi korzyści finansowe z procesu w przypadku spłaconych kredytów są dużo większe, gdyż ci Frankowicze wpłacili do banku znacznie więcej środków, niż ci, którzy wciąż kredyt spłacają. Tak więc i odsetki za opóźnienie przy długo trwającym procesie będą większe, gdyż liczone są od wartości przedmiotu sporu, a na dzień dzisiejszy wynoszą 11.25% w skali roku.
Jak widać, pozwanie banku przez osobę ze spłaconym kredytem frankowym może być dużo prostsze, niż w przypadku kogoś, kto wciąż ten kredyt spłaca, a i korzyści z procesu okażą się często dużo większe.
Jakie korzyści można odnieść z pozwania banku za spłacony kredyt we frankach?
Korzyści finansowe z procesu będą oczywiście zależały od wysokości zaciągniętego kredytu i sumy dokonanych przez Frankowicza wpłat. Aby to wyjaśnić, warto posłużyć się odpowiednim przykładem.
Załóżmy, że Frankowicz pożyczył od banku wiele lat temu 350 tys. złotych i przez wiele lat spłacał raty. Po dokonaniu spłaty ostatniej raty i przeliczeniu wszystkich wpłat okazało się, że wpłacił do banku łącznie 700 tys. złotych. W pozwie więc wnosi o zapłatę tej kwoty, którą wpłacił, czyli 700 tys. złotych. W Polsce bowiem sądy orzekają na podstawie teorii dwóch kondykcji, która mówi, że roszczenia stron sporu są od siebie niezależne i powinny być dochodzone osobno. Tak więc Frankowicz ma prawo odzyskać wszystkie środki, które do banku wpłacił łącznie z naliczonymi od nich odsetkami za opóźnienie, które liczone są od dnia zakwestionowania umowy i przy długo trwającym procesie i dużej wartości dochodzonych roszczeń mogą wynieść często kilkadziesiąt, a czasem nawet kilkaset tysięcy złotych. Od takiej kwoty jak przedstawiona powyżej nawet przy założeniu, że proces potrwa tylko rok, sięgałyby więc ponad 70 tys. złotych.
Jednak Frankowicz musi wiedzieć, że bank będzie miał prawo również do złożenia pozwu o zwrot kapitału, czyli zwrot w tym przypadku 350 tys. złotych. Może więc złożyć przeciwko kredytobiorcy pozew o zapłatę. Często zdarza się to jeszcze zanim zakończy się sprawa z powództwa kredytobiorcy. Prawnicy więc radzą, aby w takim przypadku jak w powyższym przykładzie już przed złożeniem pozwu skierować do banku przedsądowe wezwanie do zapłaty na kwotę 700 tys. złotych, a następnie oświadczenie o potrąceniu, w którym będzie zawarta zarówno kwota wpłaconych środków, jak i kapitał banku.
Frankowicz tym samym uzna roszczenie banku i potrąci od razu kapitał ze swoimi roszczeniami, po czym w pozwie wniesie jedynie o zapłatę roszczenia już potrąconego, czyli kwoty 350 tysięcy złotych. Odsetki za opóźnienie w tym wypadku będą mniejsze, ale może to uchronić przed pozwem ze strony banku, a nawet jeśli bank i tak się na to zdecyduje, łatwo będzie jego roszczenia obalić.
Trzeba też wiedzieć, że bank również może dochodzić odsetek za opóźnienie od chwili wezwania Frankowicza do zapłaty o zwrot kapitału. Nie ma więc co narażać się na taką ewentualność. Jedynie w przypadku, gdyby roszczenia banku okazały się przedawnione, można byłoby z tego zrezygnować, ale to prawnik zajmujący się sprawą Frankowicza najlepiej to oceni i podpowie skuteczne rozwiązanie. Jak można jednak zauważyć na podstawie podanego przykładu, nawet jeśli Frankowicz dokona potrącenia i odda kapitał, to i tak korzyści finansowe będą dla niego znaczące. Warto więc pomyśleć o złożeniu pozwu.
Czy roszczenia Frankowicza ze spłaconym kredytem mogą się przedawnić?
Największą obawą Frankowiczów ze spłaconym kredytem, jest to, czy aby ich roszczenia nie są już przedawnione. Dotyczy to zwłaszcza osób, które swoje kredyty spłaciły w całości już parę lat temu. W internecie dostępne są bardzo różne informacje na temat przedawnienia roszczeń konsumentów, które bez dodatkowych wyjaśnień mogą wprowadzać czasem w błąd. Gdzieś można przeczytać, że roszczenia Frankowiczów przedawniają się po 6 latach, a gdzie indziej, że po 10 latach, ale popularne jest też twierdzenie, że nie przedawniają się wcale.
Zdezorientowany kredytobiorca, widząc tak różne wiadomości, najczęściej machnie ręką i dalej nie szuka, lecz rezygnuje. Chcemy wyjaśnić, że we wszystkich tych informacjach jest ziarno prawdy, gdyż na przestrzeni lat zmieniały się przepisy odnośnie przedawnienia roszczeń, a dodatkowo TSUE wypowiedział się również na ten temat, po czym okazało się, że najistotniejszy w zasadzie jest nie sam termin przedawnienia, ale to, od kiedy powinien zaczynać on swój bieg.
Trybunał Sprawiedliwości bowiem w wyroku C-776/21 z 2021 roku orzekł, że termin przedawnienia roszczeń Frankowicza zaczyna swój bieg dopiero wtedy, gdy dowiedział się on o tym, że jego umowa zawiera wady i może być unieważniona. Oznacza to, że dopiero od momentu zakwestionowania umowy w postaci reklamacji, czy złożenia pozwu będzie liczony termin przedawnienia. Jeśli więc Frankowicz spłacił kredyt dawno temu, ale nie wiedział on tym, że jego umowa jest wadliwa i nie składał reklamacji, a dowiedział się niedawno i dopiero teraz ją zakwestionował, jego roszczenie z całą pewnością nie będzie przedawnione.
Inaczej to wygląda jeśli Frankowicz wiedział już wcześniej, że z umową jest coś nie tak i złożył przed laty reklamację do banku lub w inny sposób kwestionował umowę, np. poprzez jakieś skargi do UOKiK, to teraz bank, jeśli będzie mógł to udowodnić, może podnieść zarzut przedawnienia w przypadku niektórych roszczeń. I dopiero tutaj ważne są terminy przedawnienia.
Dla roszczeń z umów kredytowych sprzed 9 lipca 2018 roku termin przedawnienia wynosi 10 lat, a dla roszczeń spłaconych po tym terminie 6 lat, gdyż nastąpiła zmiana przepisów prawnych. Może się więc zdarzyć, że część rat, które Frankowicz spłacił, będzie przedawniało się po 10 latach, a część po 6 latach od momentu dowiedzenia się o tym, że umowa zawierała niedozwolone klauzule.
Obawy Frankowiczów ze spłaconym kredytami są więc często niepotrzebne, bo nawet gdyby okazało się, że złożyli oni reklamację parę lat wcześniej, np. w 2018 roku, to tylko część wpłaconych rat uległa przedawnieniu z końcem 2024 roku. Dotyczy to bowiem rat wpłaconych po 9 lipca, a zarówno te wpłacone wcześniej nie będą przedawnione ze względu na 10-letni okres przedawnienia, jak i te wpłacone później, bo jeszcze nie minęło 6 lat od tego czasu. Okres przedawnienia jest bowiem liczony osobno dla każdej wpłaconej raty i roszczenie przedawnia się z końcem roku kalendarzowego, w którym termin upłynął.
Dobry prawnik kluczem do sukcesu w sprawie frankowej
Pomimo tego, że pozwanie banku w przypadku spłaconego kredytu wydaje się prostsze, podobnie jak i sama sprawa frankowa, a orzecznictwo jest w 98% korzystne dla Frankowiczów, to jednak wsparcie doświadczonego prawnika może okazać się nieocenione, zwłaszcza że bank może również domagać się zwrotu kapitału, a także próbować wysuwać zarzut przedawnienia, a czasem także kwestionować status konsumenta.
Ważne jest więc znalezienie prawnika z doświadczeniem w sprawach frankowych i dużymi sukcesami w procesach frankowych. Porządne kancelarie radcowskie czy adwokackie często na swoich stronach zamieszczają informacje o ilości prowadzonych i wygranych spraw, a także zamieszczają wydane przez sądy wyroki, które to potwierdzają. Najlepsi prawnicy mają już bogate doświadczenie, gdyż mogą pochwalić się sukcesami nawet w 2 tys. spraw. To właśnie im warto powierzać swoje sprawy.
Nie należy natomiast ulegać nagabywaniom pośredników lub ofertom, w których ktoś proponuje, że odkupi od Frankowicza roszczenia z tytułu spłaconego kredytu. Może to sprowadzić na kredytobiorcę prawdziwe kłopoty, a zysk z tego będzie niewielki, bo często sięga nie więcej niż kilka procent tego, co Frankowicz mógłby uzyskać w procesie. Mało tego, jeśli Frankowicz sprzeda roszczenia i firma, która je nabyła, wystąpi do sądu przeciwko bankowi, bank w odpowiedzi złoży pozew przeciwko Frankowiczowi i będzie domagał się zwrotu kapitału. Ryzyko jest więc ogromne i nie warto go podejmować dla wątpliwych kilku procent zysku ze sprzedaży. Jednak samodzielne pozwanie banku przy wsparciu prawnika jak najbardziej będzie się Frankowiczowi ze spłaconym kredytem opłacać.
Podsumowanie
Złożenie pozwu przeciwko bankowi i odzyskanie od niego dużych kwot nadpłaconych środków w przypadku spłaconych już kredytów frankowych jest nie tylko możliwe, ale i proste do zrealizowania. Wystarczy skontaktować się z doświadczonym prawnikiem, który za darmo przeanalizuje umowę i jeśli okaże się, że zawiera ona niedozwolone klauzule, pomoże Frankowiczowi nie tylko złożyć pozew, ale i sprawnie odzyskać od banku to, co powinien oddać. Nie trzeba obawiać się przedawnienia roszczeń, gdyż w większości przypadków nawet po spłacie kredytu wiele lat temu, można skutecznie odzyskać od banku nadpłacone środki.
Wystrzegać się trzeba natomiast sprzedaży roszczeń, czy też korzystania z usług kancelarii, które nie mają dużego doświadczenia w sprawach frankowych lub jedynie za kancelarie prawne się podają, gdyż chcą zarobić na Frankowiczu znacznie większe pieniądze, niż prawdziwy adwokat lub radca prawny. Poznać ich można po nachalnej reklamie i obiecaniu podjęcia się prowadzenia sprawy za niewielką opłatą lub wręcz za darmo. Takie podmioty największy zysk czerpią od tzw. success fee, czyli wynagrodzenia za wygraną sprawę. O ile uczciwie działający adwokat czy radca prawny po pobraniu opłaty wstępnej bierze po wygranej około kilka procent od uzyskanych przez Frankowicza korzyści, tak ci, którzy mieli prowadzić sprawę za darmo, wezmą kilkadziesiąt procent, co przełoży się na duże straty dla Frankowicza. Warto zwracać na to uwagę przy nawiązywaniu współpracy z prawnikiem.

Główne wnioski
- Frankowicze, którzy spłacili kredyt, wciąż mogą dochodzić roszczeń w sądzie.
- Spłacony kredyt nie oznacza przedawnienia roszczeń – kluczowy jest moment dowiedzenia się o wadliwości umowy.
- Procesy dotyczące spłaconych kredytów są często prostsze i bardziej opłacalne.
- Bank może domagać się zwrotu kapitału, ale można się przed tym zabezpieczyć.
- Wybór doświadczonego prawnika to klucz do sukcesu – należy unikać pośredników i sprzedaży roszczeń.