Hiszpańska grupa Banco Santander oficjalnie potwierdziła, że rozważa sprzedaż swojego polskiego oddziału, Santander Bank Polska (trzeciego największego banku w Polsce pod względem aktywów). W komunikacie z końca kwietnia 2025 r. Hiszpanie przyznali, że otrzymali zainteresowanie od kilku podmiotów i prowadzą rozmowy z austriacką Erste Group w sprawie potencjalnej sprzedaży 49% akcji Santander Bank Polska. Wcześniejsze doniesienia sugerowały nawet sprzedaż całości pakietu (62% akcji posiadanych przez Hiszpanów) za około 8 mld dolarów, by pozyskać środki na ekspansję Santander w Ameryce Płd. i Płn.. Obecne rozmowy są zaawansowane, lecz nie ma pewności, czy zakończą się finalizacją transakcji – bank zastrzega, że proces może się nie powieść na etapie negocjacji.
Co istotne, nawet jeśli dojdzie do porozumienia z Erste Group, finalizacja nie nastąpi natychmiast. Prezes Związku Banków Polskich Tadeusz Białek ocenia, że obecne zapowiedzi są bardzo wstępne, a wejście nowego inwestora na polski rynek to dość długa ścieżka wymagająca czasu i spełnienia wielu warunków. Oznacza to, że w 2025 r. Santander BP prawdopodobnie pozostanie pod dotychczasowym nadzorem hiszpańskiego właściciela, a ewentualna zmiana właściciela może rozciągnąć się na kolejne kwartały. Mimo to samo ogłoszenie planów sprzedaży rodzi pytania o przyszłość klientów, zwłaszcza osób posiadających tzw. kredyty frankowe. W niniejszym raporcie skupiamy się na tym, co potencjalna sprzedaż Santander Bank Polska oznacza dla Frankowiczów – ze szczególnym uwzględnieniem trzech grup kredytobiorców oraz dalszych losów SKD (Strategii Kredytów Dewizowych).
Zmiana właściciela banku – skutki prawne dla Frankowiczów
Zmiana właściciela nie oznacza umorzenia długów ani zakończenia sporów. Kredytobiorcy posiadający kredyty we frankach szwajcarskich (zarówno aktywne, jak i spłacone) powinni wiedzieć, że ewentualna sprzedaż banku nie pozbawi ich praw do dochodzenia roszczeń. Następca prawny (nowy właściciel banku lub podmiot, który przejmie portfel kredytów) wstąpi we wszystkie obowiązki i zobowiązania poprzednika wynikające z zawartych umów. Innymi słowy – roszczenia wobec banku pozostaną w mocy, a nowy właściciel przejmie odpowiedzialność za umowy frankowe. Dla toczących się postępowań sądowych oznacza to zachowanie ciągłości – sprawy nadal będą procedowane, tylko nazwa strony pozwanej może ulec zmianie (np. jeśli bank zostanie przekształcony lub włączony do innej struktury). Sądy zwykle traktują taką zmianę właściciela jako sukcesję prawną, co nie wpływa na prawa klientów dochodzących swoich racji.
Struktura prawna banku pozostanie (przynajmniej początkowo) taka sama – sprzedaż akcji oznacza zmianę akcjonariusza większościowego, ale Santander Bank Polska S.A. nadal funkcjonuje jako ta sama spółka prawa handlowego. Dlatego wszystkie umowy kredytowe, pozwy sądowe, a także ewentualne ugody zachowują ważność na dotychczasowych warunkach. Jeżeli doszłoby do formalnej fuzji (np. po zakupie mógłby nastąpić rebranding lub połączenie z innym bankiem), nastąpiłoby prawne przeniesienie portfela kredytów do nowego podmiotu – jednak i w tym przypadku umowy kredytowe frankowe byłyby kontynuowane, a zobowiązania banku wobec klientów – w tym wynikające z wyroków sądowych – przeszłyby na następcę prawnego.
Zmiana właścicielska a ugody: Jeśli klient jest w trakcie negocjacji ugodowej z Santander BP, nie powinien obawiać się, że oferta zniknie z dnia na dzień. Nowy inwestor zapewne przejmie dotychczasowe programy ugód lub je zmodyfikuje, ale zawarte już porozumienia będą honorowane. W praktyce osoby, które podpisały ugody przed finalizacją sprzedaży banku, nie muszą się obawiać, że nowy właściciel się z nich wycofa – umowa ugody jest wiążąca dla banku jako instytucji, niezależnie od tego, kto posiada jego akcje.
Frankowicze nie tracą nic na samej zmianie właściciela banku w kontekście swoich praw. Mają za to nowy element do rozważenia: czy i kiedy nowy właściciel może zmienić strategię banku wobec kredytów frankowych?Zanim przejdziemy do tych prognoz, przeanalizujmy, jak Santander BP postępuje obecnie wobec Frankowiczów.
Aktualna strategia Santander BP wobec kredytów frankowych (SKD)
Santander Bank Polska odziedziczył znaczną część swojego portfela kredytów frankowych poprzez przejęcia innych banków – m.in. Kredyt Banku i Banku Zachodniego WBK (które udzielały kredytów denominowanych lub indeksowanych do CHF kilkanaście lat temu). Te historyczne kredyty stały się dziś „kulą u nogi” banku, generując dużą ekspozycję na ryzyko prawne. W ostatnich latach Santander BP, podobnie jak inne banki, musiał tworzyć olbrzymie rezerwy na wypadek przegranych procesów z Frankowiczami – tylko w 2024 r. odłożył na ten cel 3,2 mld zł (rok wcześniej 2,59 mld zł). W efekcie na koniec 2024 r. wartość zgromadzonych rezerw frankowych osiągnęła około 130% wartości pozostałych aktywnych kredytów frankowych. Oznacza to, że bank już przewiduje bardzo wysoką skalę unieważnień umów i potencjalnych wypłat na rzecz klientów – rezerwy przekraczają wartość samych kredytów, co uwzględnia m.in. odsetki za opóźnienie i koszty procesu.
Portfel kredytów CHF w Santanderze systematycznie maleje – liczba czynnych (niespłaconych jeszcze) umów spadła do 16,7 tys. na koniec 2024 r.. Dzieje się tak zarówno wskutek naturalnej spłaty kredytów, jak i wyroków sądowych unieważniających umowy. Jednak równocześnie bank wskazuje na rosnące zagrożenie ze strony kredytów już spłaconych – ich dawni posiadacze coraz częściej również występują do sądów po zwrot nadpłaconych kwot. Santander BP oszacował, że ma aż 34,5 tys. całkowicie spłaconych kredytów frankowych, które potencjalnie mogą przerodzić się w roszczenia przeciw bankowi.
W I kwartale 2025 r. portfel aktywnych kredytów CHF stopniał do 22,7 tys. umów o wartości brutto 4,32 mld zł (wobec 24,4 tys. umów i 4,80 mld zł na koniec 2024 r.)
Ta statystyka pokazuje, że problem frankowy dla banku nie skończy się wraz z wygaśnięciem ostatniej aktywnej umowy – echo tych kredytów będzie brzmiało w sądach przez kolejne lata, jeśli klienci będą masowo zgłaszać swoje pretensje.
Santander wobec Frankowiczów dotąd przyjął strategię dość zachowawczą, opartą na twardej obronie w sądach, z ograniczonym zakresem ugód. Dane pokazują, że na dzień 31.12.2024 bank był pozwanym w 21,5 tys. indywidualnych spraw frankowych (łącznie Santander BP i jego spółka zależna Santander Consumer Bank) – to trzeci najwyższy wynik w sektorze, po PKO BP i Banku Millennium. Od października 2019 r. (głośny wyrok TSUE w sprawie Dziubak, który zachęcił klientów do pozywania banków) do końca 2024 r. Santander przegrał prawomocnie aż 96,7% ze swoich spraw – na 3207 zakończonych postępowań, 3100 wyroków było w całości niekorzystnych dla banku.
Do końca marca 2025 r. Santander otrzymał prawomocnie 5 951 wyroków, z czego aż 5 749 (96,6%) było niekorzystnych dla banku. Innymi słowy, Frankowicze wygrywają niemal wszystkie sprawy. Władze banku szacują, że ostatecznie pozew złoży ok. 35% wszystkich kredytobiorców frankowych (aktywnych i spłaconych)
Linia orzecznicza ukształtowała się więc bardzo jasno na korzyść konsumentów. Bank zasadniczo traci niemal każdą sprawę, co czyni kontynuowanie sporów strategią kosztowną i w dłuższym okresie skazaną na porażkę.
W odpowiedzi na tę sytuację Santander BP, podobnie jak konkurenci, zaczął oferować ugody frankowe swoim klientom. Przyłączył się tym samym (choć z opóźnieniem) do modelu promowanego od 2021 r. przez KNF. Program ugód nabrał tempa dopiero w 2023 r. – bank zawarł łącznie około 9,5 tys. ugód z Frankowiczami do końca 2024 r.. Jest to wynik znacznie skromniejszy niż np. PKO BP (48 tys. ugód) czy Millennium (25,9 tys.).
Priorytetem Santander były ugody z klientami, którzy wcześniej wnieśli pozew – często bank proponuje ugodę po przegranej pierwszej instancji, by uniknąć dalszych kosztów i odsetek. Osobom, które nie pozwały banku, również udostępniono możliwość zgłoszenia się na infolinię lub poprzez wniosek online, aby otrzymać propozycję ugodową.
Warunki ugód Santander są zbliżone do standardu KNF: przewalutowanie kredytu na złotówki (po określonym kursie) i dalsza spłata już jako kredyt złotowy (z marżą i oprocentowaniem opartym o WIBOR). W większości przypadków bank nie oferuje klientom spłaty żadnych nadpłat ani dodatkowych korzyści finansowych – ugoda ogranicza się do zmiany waluty i ewentualnego częściowego umorzenia salda, jeśli kredytobiorca spłacił już więcej niż pożyczył. Co ważne, takie ugody są znacznie mniej korzystne finansowo niż wygrana w sądzie – szacuje się, że klient odzyskuje tylko 20–30% tego, co mógłby uzyskać unieważniając umowę sądownie. Nic więc dziwnego, że wielu Frankowiczów odrzuca te propozycje i nie czeka na ruch banku, lecz samodzielnie składa pozwy (według doniesień, pozwów przybywa lawinowo wraz z każdą informacją o sprzedaży banku).
Santander BP ponosi ogromne koszty związane z kredytami frankowymi i ma jedną z najgorszych statystyk sporów z klientami, a jednocześnie dość ograniczony sukces programu ugód. Taka strategia jest w dużej mierze wymuszona sytuacją – bank broni się przed pozwami, odkładając miliardowe rezerwy i proponując ugody głównie wtedy, gdy zostanie pozwany.
W efekcie problem frankowy ciąży na wycenie Santander BP (analitycy wskazują go jako główny czynnik hamujący wartość banku) i jest istotnym kontekstem trwających rozmów o sprzedaży. Potencjalny nowy właściciel z pewnością bierze pod uwagę ten balast – i będzie musiał zdecydować, jaką strategię kredytów dewizowych przyjąć po przejęciu.
Możliwe zmiany strategii po przejęciu banku przez nowego właściciela
Czy wraz ze zmianą właściciela zmieni się podejście do Frankowiczów? To jedno z kluczowych pytań. Nowy inwestor (czy będzie to Erste Group, czy inny podmiot) stanie przed wyborem: kontynuować dotychczasową linię obrony w sądach czy poszukać szybszego rozwiązania poprzez szersze ugody? Oto możliwe scenariusze dotyczące dalszych losów po przejęciu:
- Kontynuacja ostrożnej strategii: Nowy właściciel może uznać, że obecna polityka – choć kosztowna – jest pod kontrolą dzięki zgromadzonym rezerwom. Przejęcie banku zapewne odbędzie się z uwzględnieniem tych ryzyk w cenie transakcji, więc inwestor może kalkulować, że stać go na stopniowe pokrywanie kosztów wyroków sądowych. W tym scenariuszu bank nadal walczy w sądach case by case, może sporadycznie proponować ugody w indywidualnych sprawach, ale nie wprowadza radykalnych zmian. Taka opcja oznacza dla klientów frankowych status quo – wysokie prawdopodobieństwo wygranej w sądzie pozostanie ich głównym atutem, ale będą musieli nadal przechodzić przez wielomiesięczne postępowania.
- Intensyfikacja programu ugód: Alternatywnie, nowy właściciel może chcieć szybciej oczyścić bilans banku z ryzyka prawnego. Skoro kredyty frankowe to jedyny poważny problem obniżający wartość Santander BP, logiczne byłoby podjęcie kroków, by ten problem rozwiązać. Może to oznaczać rozszerzenie oferty ugodowej: np. zaproponowanie korzystniejszych warunków niż dotąd (większe umorzenie salda lub zwrot części nadpłat), objęcie ugodami szerszego grona kredytobiorców czy masową akcję zachęcającą do polubownego zamknięcia sporów. Nowy inwestor, wchodząc na polski rynek, mógłby w ten sposób poprawić wizerunek – pokazując, że dba o klientów i chce zamknąć trudny rozdział z przeszłości. Czy Erste Group poszłaby tą drogą? Trudno przesądzić, lecz warto zauważyć, że banki, które w Polsce wcześniej przejmowały instytucje z portfelem „frankowym” (np. Bank Millennium przejmujący Euro Bank, czy PKO BP przejmujące Nordea Bank) musiały zmierzyć się z tym problemem i często zwiększały rezerwy oraz korygowały swoje podejście. Erste, nie mając dotąd działalności detalicznej w Polsce, nie jest obciążona „grzechem pierworodnym” franków – być może łatwiej jej będzie zaproponować nowe otwarcie i ugody na większą skalę.
- Częściowa lub selektywna zmiana podejścia: Możliwe jest także rozwiązanie pośrednie – np. nowy właściciel mógłby skupić się na najbardziej kosztownych segmentach problemu. Przykładowo, może zdecydować o polubownym załatwieniu spraw kredytów już spłaconych, które i tak generują roszczenia (34,5 tys. potencjalnych pozwów to tykająca bomba). Bank mógłby ogłosić program np. zwrotu części nadpłaconych rat dla tych klientów w zamian za zrzeczenie się roszczeń. Takie posunięcie ograniczyłoby napływ nowych spraw z tej grupy. Równocześnie mógłby nadal twardo bronić się w przypadkach aktywnych kredytów, licząc że część klientów wybierze ugodę na jego warunkach. Inna opcja selektywna: skupienie się na sprawach w toku – np. nie składanie apelacji od niekorzystnych wyroków I instancji (co już teraz Santander czasem praktykuje), by szybciej zamknąć sprawy prawomocnie i ograniczyć narastanie odsetek za opóźnienie. Ta taktyka daje Frankowiczom szybsze wyroki, ale bez formalnego przyznania racji wszystkim (bank nadal broni się przynajmniej do pierwszego wyroku).
- Wpływ czynników zewnętrznych: Niezależnie od intencji nowego właściciela, trzeba pamiętać, że otoczenie prawne i regulacyjne stale ewoluuje. W 2023 r. zapadły ważne wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE (np. C-520/21 i C-287/22) dodatkowo wzmacniające pozycję Frankowiczów w sporach (dotyczące m.in. przedawnienia roszczeń i braku prawa banku do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału). Polski rząd zapowiada na 2025 r. działania legislacyjne mające usprawnić postępowania frankowe w sądach. To wszystko sprawia, że czas działa na korzyść klientów: ich argumenty prawne są coraz mocniejsze, a procesy krótsze. Nowy właściciel banku może więc nie tyle „zmienić reguły gry”, co będzie musiał dostosować się do trendu orzeczniczego, który już jest prokonsumencki. KNF z kolei poprzez kryteria dywidendowe wywiera presję na banki z dużym portfelem frankowym, by redukowały to ryzyko (np. poprzez ugody). Zatem strategia kredytów frankowych po przejęciu prawdopodobnie będzie musiała zmierzać ku wygaszaniu problemu – czy to drogą sądową, czy polubowną – bo inercja oznacza dalsze koszty i ograniczenia dla banku.
Reasumując, nowy właściciel najpewniej dokona przeglądu i rozważy intensyfikację działań naprawczych. Można oczekiwać co najmniej utrzymania (jeśli nie rozszerzenia) programu ugód – być może z pewnymi ulepszeniami z perspektywy klientów. Jednak dopóki transakcja nie zostanie sfinalizowana i nowy inwestor nie przedstawi swojej strategii, frankowicze muszą działać w oparciu o stan obecny, zabezpieczając swoje interesy. Poniżej analizujemy konsekwencje potencjalnej sprzedaży Santander BP osobno dla trzech grup kredytobiorców frankowych.
Konsekwencje dla poszczególnych grup Frankowiczów
1. Frankowicze z aktywnymi sprawami sądowymi przeciwko bankowi
Osoby, które już wniosły pozew przeciw Santander BP o unieważnienie kredytu frankowego, mogą spać spokojnie– zmiana właściciela nie przerwie ani nie unieważni toczących się postępowań. Jak wspomniano, następca prawny banku stanie się automatycznie stroną tych spraw. W praktyce sąd może jedynie wezwać stronę do aktualizacji nazwy pozwanego, gdyby doszło np. do zmiany nazwy banku po przejęciu, ale numer sprawy, zebrane dowody i przebieg procesu pozostają bez zmian. Dla Frankowiczów w trakcie procesu sprzedaż banku nie niesie negatywnych skutków prawnych – nie trzeba składać pozwu od nowa ani aneksować roszczeń.
Możliwe są natomiast skutki praktyczne lub taktyczne. Aktualny właściciel (Banco Santander) już teraz czasami wycofuje się z dalszej walki po przegranej I instancji – zdarza się, że bank nie apeluje od niekorzystnego wyroku, godząc się z przegraną. Dzięki temu klient otrzymuje szybciej prawomocny wyrok i może np. wykreślić hipotekę czy odzyskać nadpłaty bez czekania na drugą instancję. Nowy właściciel może kontynuować tę praktykę, a nawet ją rozszerzyć, jeśli zdecyduje się ograniczać koszty sporów. Można sobie wyobrazić, że bank przejęty przez inwestora X przeprowadzi przegląd toczących się spraw i oceni, które z nich lepiej zakończyć ugodowo lub nie przedłużać apelacjami.
Dla Frankowiczów oznaczałoby to szybsze zakończenie ich procesów i wcześniejsze otrzymanie rozstrzygnięcia. Już teraz statystyki pokazują, że Santander przegrywa niemal 97% spraw, więc z punktu widzenia ekonomicznego dalsze przedłużanie sporów rzadko ma sens – nowy właściciel może podjąć bardziej pragmatyczne decyzje niż dotychczasowy.
Z drugiej strony, do czasu formalnej zmiany właściciela bank prawdopodobnie będzie kontynuował dotychczasową linię obrony. Właściciel hiszpański nie zapowiedział wycofania się z sądowych batalii przed sprzedażą – wręcz przeciwnie, każdy korzystny dla banku wyrok (choć takich mało) podnosi wartość spółki. Dlatego Frankowicze w trakcie procesu nie powinni oczekiwać, że nagle bank sam z siebie uzna ich roszczenia. Trzeba dalej sumiennie prowadzić sprawę we współpracy z pełnomocnikiem, niezależnie od doniesień medialnych o negocjacjach z nowym inwestorem.
Warto również monitorować komunikaty banku – jeśli nowy właściciel po przejęciu ogłosi np. wolę ugód, nawet osoby mające już sprawy w toku mogą otrzymać propozycje polubowne. Należy je wtedy ocenić krytycznie: często ugoda oferuje ułamek tego, co daje wyrok sądu. Dla kogoś, kto jest blisko prawomocnej wygranej, ugoda (czyli właściwie wycofanie pozwu za cenę ustępstw finansowych) raczej nie będzie opłacalna. Natomiast jeśli proces z jakichś przyczyn utknął, a oferta byłaby wyjątkowo korzystna – nowy właściciel może chcieć np. uniknąć precedensowego wyroku w sądzie II instancji i zaoferować coś ekstra – wtedy każdy musi indywidualnie podjąć decyzję.
Podsumowanie dla tej grupy: Kontynuujcie swoje działania prawne, bo zmiana właściciela Waszych roszczeń nie niweczy. Bądźcie przygotowani na ewentualne propozycje ugodowe (szczególnie po pierwszej instancji) – rozważcie je na chłodno, porównując z korzyściami z wygranej w sądzie. Jeżeli dojdzie do zmiany nazwy banku lub fuzji, dopilnujcie, by sąd i pełnomocnik mieli aktualne dane strony pozwanej, ale poza tym sprzedaż banku nie powinna wstrzymać ani utrudnić Waszych procesów.
2. Osoby, które spłaciły kredyt frankowy w Santander BP (byli kredytobiorcy)
Drugą grupą są klienci, którzy spłacili już swoje kredyty frankowe (nawet kilka czy kilkanaście lat temu), ale teraz – widząc korzystne wyroki i rozwój linii orzeczniczej – zastanawiają się nad dochodzeniem roszczeń z tytułu nadpłaconych kwot czy unieważnienia umowy. Część z tych osób mogła dotąd nie podejmować działań, licząc że skoro kredyt zamknięty, to sprawa jest zakończona. Jednak w świetle prawa fakt spłaty kredytu nie zamyka drogi do zakwestionowania jego podstaw, jeśli umowa zawierała klauzule niedozwolone.
Potencjał tej grupy jest ogromny – jak wspomniano, Santander BP sam szacuje ok. 34,5 tysiąca spłaconych umów frankowych w swoim portfelu, które mogą generować roszczenia. Ci klienci stali się dla banku większym zagrożeniem niż czynni kredytobiorcy, bo bank nie ma już nad nimi „kontroli” w postaci bieżącej relacji kredytowej (np. nie prowadzi z nimi negocjacji ugodowych, bo kredyt wygaszony). Co więcej, wielu z nich obserwując wygrane innych Frankowiczów, masowo kieruje sprawy do sądów – te pozwy również zasilają pulę toczących się spraw.
Obecna polityka Santander BP wobec tej grupy jest właściwie brakiem polityki – bank nie oferuje żadnych ugód ani ugodowych rozwiązań osobom, które spłaciły kredyt. Ugody są kierowane tylko do aktywnych klientów (ewentualnie tych, którzy właśnie kończą spłatę). To oznacza, że byli kredytobiorcy mogą odzyskać nadpłacone pieniądze tylko na drodze sądowej. Wielu już to robi i – podobnie jak w innych sprawach frankowych – z reguły wygrywa (sąd stwierdza nieważność dawnej umowy i bank musi zwrócić sumę wszystkich zapłaconych rat ponad kapitał).
Czy sprzedaż banku coś zmieni dla spłaconych Frankowiczów? Prawdopodobnie nie na gorsze – nowy właściciel raczej nie mógłby ich sytuacji pogorszyć, bo i tak nie mają dziś nic do negocjowania z bankiem poza pozwem. Istnieje natomiast szansa (choć niepewna), że nowy właściciel może spróbować rozładować tę „bombę z opóźnionym zapłonem”. Może to przybrać formę specjalnej oferty ugód dla zamkniętych kredytów – np. propozycji wypłaty pewnego ułamka roszczenia w zamian za zrzeczenie się reszty. Taki ruch byłby bezprecedensowy w Polsce (żaden bank dotąd sam z siebie nie zapraszał masowo byłych klientów do ugód), ale z biznesowego punktu widzenia mógłby ograniczyć liczbę nowych procesów.
Czy jednak potencjalny nabywca Santander BP zdecyduje się na taki krok? To stoi pod znakiem zapytania, bo może to zachęcić nawet tych niezdecydowanych klientów do zgłoszenia roszczeń (skoro bank sam przyznaje, że coś się należy). Bardziej prawdopodobne wydaje się więc, że nowy właściciel utrzyma podejście reaktywne – będzie wypłacał tym, którzy pozwą i wygrają, ewentualnie pojedynczo negocjował ugody z tymi, którzy już złożyli pozwy.
Dla osób z tej grupy najważniejsze jest zachowanie swoich praw i dowodów. Przed finalizacją sprzedaży banku warto zabezpieczyć dokumenty kredytu – jeśli ktoś nie ma kopii umowy kredytowej, regulaminów czy aneksów, to ostatni dzwonek, by wystąpić do banku o wydanie kopii. Nowy właściciel również będzie zobowiązany je wydać, ale procesy wewnętrzne po fuzji mogą wydłużyć taki dostęp. Mając pełną dokumentację, można spokojnie przygotować pozew w dogodnym momencie.
Kwestia przedawnienia roszczeń: Wiele osób, które spłaciły kredyt np. ponad 10 lat temu, obawia się, że ich roszczenie się przedawniło. Jednak orzecznictwo (także TSUE) wskazuje, że bieg terminu przedawnienia w przypadku abuzywnych kredytów walutowych nie rozpoczyna się, dopóki konsument nie dowiedział się o wadliwości umowy. Innymi słowy, są argumenty za tym, że dopiero świadomość bezprawności klauzul (np. po wyroku TSUE z 2019 r.) uruchamia przedawnienie. Zatem wiele dawnych kredytów wciąż można skutecznie dochodzić. Należy skonsultować swoją sytuację prawnie – ale zmiana właściciela banku nie wpływa na termin przedawnienia, więc tutaj nic się nie zmienia.
Rekomendacja dla spłaconych Frankowiczów: Jeśli rozważacie dochodzenie swoich praw, nie czekajcie biernie na ruch nowego właściciela, bo możecie się nie doczekać. Złożenie pozwu leży po Waszej stronie – bank (ani stary, ani nowy) raczej nie przyjdzie sam z propozycją zwrotu pieniędzy, o ile nie zostanie do tego zmuszony wyrokiem.
Sprzedaż Santander BP nie zamyka drogi do pozwu; przeciwnie, podkreśla jak istotny jest to problem (skoro aż tylu klientów może potencjalnie żądać zwrotów). Jeżeli więc czujecie się poszkodowani konstrukcją swojego dawnego kredytu, ostatni moment na działanie jest właściwie teraz – w tym sensie, że im szybciej wystąpicie z roszczeniem, tym szybciej je uzyskacie, a nowy właściciel i tak będzie musiał się z nim zmierzyć.
3. Osoby nadal spłacające kredyt frankowy, które nie wniosły pozwu
Trzecia grupa to ci Frankowicze, którzy wciąż mają aktywny kredyt we frankach w Santander BP, regularnie płacą raty, ale dotąd nie pozwali banku. Część z nich być może liczy na ugodę z bankiem (zwłaszcza, że Santander zaczął je oferować), część waha się z pozwem z obawy przed procesem lub czekała na ustabilizowanie się linii orzeczniczej. Dla nich informacja o planowanej sprzedaży banku ma szczególne znaczenie – może budzić zarówno nadzieje, jak i obawy.
Potencjalna korzyść z nowego właściciela: Jak wcześniej opisano, jest szansa, że po przejęciu bank zacznie aktywniej zachęcać do ugód lub zaoferuje lepsze warunki. Gdyby tak się stało, osoby jeszcze niesprocesowane mogłyby na tym skorzystać – np. otrzymać propozycję przewalutowania z większym umorzeniem kapitału czy na korzystniejszym kursie. Nowy właściciel może też komunikować się bardziej otwarcie z klientami frankowymi, próbując odbudować ich zaufanie (które do tej pory było nadwyrężone przez lata sporów). Warto śledzić oficjalne stanowisko nowego inwestora – możliwe, że w strategii banku na kolejne lata wprost odniesie się on do planu redukcji portfela frankowego.
Ryzyka związane z czekaniem: Z drugiej strony, czekanie wyłącznie na ruch banku wiąże się z kilkoma ryzykami. Po pierwsze, dopóki ugoda nie jest zawarta, kredytobiorca płaci wysokie raty według bieżącego kursu CHF i oprocentowania – co miesiąc oddając bankowi pieniądze, których być może wcale nie musiałby płacić w takiej wysokości, gdyby umowa była unieważniona. Zwlekanie z decyzją to często kolejne kilkanaście tysięcy złotych wpłacone w międzyczasie do banku.
Po drugie, ugoda (jeśli nawet się pojawi) prawdopodobnie nie dorówna korzyściom z unieważnienia umowy – jak wiemy, obecne ugody dają ~20-30% tego, co wyrok. Czy nowy właściciel będzie aż tak hojny, by zrównać warunki ugody z wynikiem sądowym? Mało prawdopodobne, bo wtedy praktycznie przyznałby rację Frankowiczom w całości. Zatem czekając na ugodę, trzeba się liczyć, że będzie to kompromis, który w najlepszym razie zdejmie ryzyko kursowe, ale pozostawi nas z kredytem złotowym (i ryzykiem stopy procentowej).
Po trzecie, istnieje ryzyko zmiany otoczenia prawnego niekorzystnej dla zwlekających – np. gdyby ustawodawca wprowadził kiedyś rozwiązanie ustawowe ograniczające roszczenia (mało to realne na ten moment, ale nie niemożliwe w dłuższej perspektywie). Na razie wszystkie zmiany prawne idą pro-konsumencko, jednak brak pozwu oznacza brak formalnego zabezpieczenia naszych roszczeń.
Efekt „ostatniego momentu”: Paradoksalnie, informacja o sprzedaży banku może być dla wielu sygnałem: to ostatni moment, żeby wziąć sprawy w swoje ręce. Dlaczego? Gdyż obecny właściciel być może właśnie teraz jest skłonny do ustępstw, chcąc poprawić sytuację banku przed sprzedażą. Możliwe, że Santander intensyfikuje oferowanie ugód w obliczu negocjacji (im mniej „toksycznych” kredytów w bilansie, tym wyższa cena sprzedaży). Jeśli więc ktoś preferuje ugodowe załatwienie sprawy, być może nadszedł najlepszy czas, aby taką ugodę wynegocjować – zanim nowy właściciel wejdzie i będzie musiał wszystko analizować od nowa. Warto zatem skontaktować się z bankiem (infolinia lub oddział) i zapytać o możliwość ugody. Jeżeli propozycja padła wcześniej i była odrzucona, można sprawdzić, czy bank jest gotów ją poprawić. Niektórzy eksperci sugerują, że banki w procesie przejęcia bywają bardziej elastyczne, byle zamknąć problematyczne kwestie przed transakcją.
Jeśli jednak ugoda jest nieakceptowalna lub w ogóle jej nie zaproponowano, kolejnym „ostatnim momentem” może być decyzja o pozwie. Dysproporcja między tym, co daje wyrok unieważniający kredyt, a tym, co proponuje bank, często jest duża. Z każdym miesiącem rośnie liczba wygranych spraw przeciw bankom – co wzmacnia przewagę Frankowiczów. W razie rozpoczęcia procesu teraz, jest szansa, że Wasza sprawa zakończy się jeszcze w trakcie transformacji własnościowej banku lub niedługo po niej, korzystając z ugruntowanej linii orzeczniczej. Jak pokazują dane, klienci wygrywają niemal wszystkie spory z Santanderem, więc zwlekanie działa głównie na korzyść banku, który przez ten czas obraca Waszymi pieniędzmi.
Nasza wskazówka dla nadal spłacających: Oceńcie na chłodno swoją sytuację. Jeżeli wolicie pewne i szybkie rozwiązanie – rozważcie podjęcie rozmów ugodowych już teraz. Jeśli zależy Wam na maksymalnej korzyści finansowej i jesteście gotowi na proces – nie zwlekajcie z pozwem, bo Wasze argumenty prawne są mocne, a zmiana właściciela nic Wam nie odbiera. Upewnijcie się tylko, że macie zabezpieczone wszystkie dokumenty (umowę, aneksy, historię spłat). Pamiętajcie, że czas to pieniądz – każda zapłacona rata więcej to pieniądz, o który potem będziecie musieli walczyć w sądzie, zamiast zatrzymać go w kieszeni już teraz.
Podsumowanie i wnioski
Plany sprzedaży Santander Bank Polska wywołały zrozumiałe poruszenie wśród Frankowiczów. Jednak analiza skutków tej zmiany pokazuje, że fundamenty ich sytuacji prawnej pozostają nienaruszone – niezależnie od tego, kto będzie właścicielem banku, umowy kredytowe i roszczenia z nich wynikające zachowują ciągłość i ważność. Dla osób mających spór z bankiem najważniejsze jest, by nie rezygnować z obranej drogi i nie dać się zwieść ewentualnym pogłoskom, że „po sprzedaży sprawy przestaną być aktualne” (to mit – następca prawny odpowiada za zobowiązania poprzednika).
„Ostatni moment dla Frankowiczów” należy rozumieć raczej jako zachętę do aktywności niż dosłownie. To ostatni moment, by niektóre decyzje podjął jeszcze obecny właściciel banku – być może oferując ugody na dotychczasowych zasadach. Nowy właściciel może bowiem zdefiniować strategię na nowo, ale zanim to nastąpi, upłynie trochę czasu. Frankowicze nie powinni więc biernie czekać na cud. Jeśli masz aktywny kredyt – sam zdecyduj, czy wchodzisz na drogę sądową, czy wyciskasz lepszą ugodę. Jeśli już spłaciłeś kredyt – wiedz, że Twoje prawa są wciąż do wyegzekwowania i żaden nowy inwestor Ci ich nie odbierze. W każdym przypadku warto być przygotowanym: zgromadzić dokumenty, śledzić komunikaty banku i być gotowym na scenariusze, które przyniesie przyszłość.
Na horyzoncie widać, że problem kredytów frankowych będzie musiał zostać rozwiązany prędzej czy później – czy to przez masowe unieważnienia umów w sądach, czy przez ugody. Nowy inwestor Santander Bank Polska prawdopodobnie zechce zamknąć ten rozdział jak najmniejszym kosztem, ale dzięki silnej pozycji prawnej konsumentów może okazać się, że to właśnie Frankowicze są wygraną stroną całej tej sytuacji. Bank idzie „pod młotek” także z powodu franków, co dobitnie pokazało słabość jego pozycji w sporze.
Dlatego każdy Frankowicz – niezależnie od grupy, do której się zalicza – powinien czuć się zmotywowany, by zawalczyć o swoje prawa teraz, mając świadomość, że żaden nowy właściciel już tej słabości konstrukcji kredytu nie zmieni. Jedyna niewiadoma to forma rozwiązania: czy nastąpi ona w sądzie, czy przy stole negocjacyjnym. W obu wypadkach kluczowe jest, by być świadomym swoich możliwości i nie odkładać działania na bliżej nieokreśloną przyszłość.