Banki jeszcze nie zażegnały kryzysu frankowego, a na horyzoncie pojawia się kolejny, i to o wiele większy problem, związany z oprocentowaniem kredytów złotówkowych według zmiennej stawki WIBOR. Przeważająca większość kredytów udzielonych w złotówkach, w tym kredytów hipotecznych, jest oprocentowana według zmiennego oprocentowania WIBOR 3M lub 6M, gdy więc doszło do drastycznego wzrostu głównej stopy procentowej, raty kredytów złotówkowiczów nagle urosły nawet dwukrotnie, a przeważająca większość ustalonej raty stanowiły właśnie odsetki od kredytu.
Sytuacja ta zmusiła kredytobiorców do zrewidowania zawartych umów i bardzo szybko okazało się, że i przy udzielaniu kredytów w rodzimej walucie banki mają wiele na sumieniu, więc, na zasadzie analogii do spraw frankowych, zaczęto formułować roszczenia przeciwko bankom kwestionujące WIBOR.
Żądania złotówkowiczów krytycznie jednak ocenia Prezes Związku Banków Polskich, nazywając je „populistyczną bzdurą”, co jednakże ciekawe, z takim samym sceptycyzmem wcześniej Związek podchodził do roszczeń frankowiczów, a wszyscy wiemy jak to się skończyło.
Na czym polega problem z WIBOREM?
WIBOR to bazowa stawka oprocentowania kredytów na polskim rynku międzybankowym, czyli jest to stopa oprocentowania stosowana podczas udzielania pożyczek przez jeden bank innemu bankowi. W Polsce WIBOR jest ustalany jako średnia arytmetyczna wielkości oprocentowania w największych bankach, 10 banków podaje zatem wartości oprocentowania, a przy ustalaniu WIBOR odrzucane są wartości skrajne, czyli najniższa i najwyższa.
Do ustalania WIBORU banki powinny podawać dane rzeczywistych transakcji pożyczkowych, lecz na tym teoria się kończy, gdyż na rynku takich transakcji praktycznie nie ma, a banki finansują swoją działalność z innych źródeł, więc podają jedynie dane szacunkowe, a same nie ponoszą żadnych kosztów pożyczek, jednak obciążają nimi kredytobiorców. Poprzez podawanie danych szacunkowych, na podstawie których WIBOR jest ustalany, oczywiste jest, że banki mają wpływ na jego wysokość.
W przypadku kredytów oprocentowanych WIBOR-em banki niedopełniały również swoich obowiązków informacyjnych, gdyż bardzo często nie doręczały kredytobiorcom regulaminu na podstawie którego ustalany jest WIBOR.
Ponadto, żeby stosować zmienne oprocentowanie kredytu, co potwierdza orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE, konieczne jest również przedstawienie kredytobiorcy jak wskaźnik oprocentowania kształtował się w przeszłości, czego banki także nie robiły. Można więc powiedzieć, że kwestia oprocentowania kredytów złotowych kuleje w bankach tak samo jak w przypadku kredytów frankowych.
Prezes Związku Banków Polskich odpiera roszczenia zadłużonych w złotówkach.
Związek Banków Polskich już nie raz dał się poznać jako instytucja nieprzychylna kredytobiorcom, więc w sumie niedawne wypowiedzi na temat roszczeń dotyczących oprocentowania kredytu według zmiennej stawki WIBOR nie powinny dziwić, widać jednak, że Prezes Związku bardzo emocjonalnie podchodzi do tej kwestii i usilnie stara się przekonać wszystkich, że banki nie dopuściły się żadnych nieprawidłowości.
W pierwszej kolejności Prezes wskazuje, iż formułowanie roszczeń dotyczących WIBOR to sposób by odzyskać klientów przez podmioty, które prowadzą coraz mniej spraw frankowych, a poza tym, te podmioty w ogóle nie rozumieją podstawowych działań wskaźnika WIBOR, więc argument, że to banki wpływają na wpływają na WIBOR jest nietrafiony.
Sposób ustalania wskaźnika WIBOR został określony unijnym rozporządzeniem BMR, nad WIBOR-em czuwa więc administrator, który posiada stosowną licencję, banki natomiast są tylko panelistami, czyli podmiotami, które dostarczają określone dane.
W ocenie Związku nie ma więc tak naprawdę o co walczyć, gdyż WIBOR jest ustalany zgodnie z obowiązującymi regulacjami, i to już w ocenie Prezesa powoduje, iż jest on prawidłowy, jednak Prezes „zapomniał” dodać, że choć rozporządzenie BMR dopuszcza korzystanie z danych szacunkowych dotyczących transakcji na rynku, to nie może to być regułą i jedynym wskaźnikiem, banki natomiast realnie żadnych transakcji nie prowadzą, podawane dane są więc zawsze szacunkowe.
Wszelkie zarzuty, iż WIBOR może być manipulowany przez banki Prezes Związku Banków Polskich ocenił jako „populistyczne bzdury” mające doprowadzić do kolejnego kryzysu. W jego opinii nie ma absolutnie żadnych podstaw by WIBOR kwestionować na drodze sądowej i teoretycznie potwierdzają to sądy, choć prawomocne orzeczenie dotyczące udzielenia zabezpieczenia w postaci usunięcia wskaźnika WIBOR na czas procesu sądowego, też już zapadło.
Prezes Związku na tym nie kończy swoich wywodów, w dalszej kolejności podnosi bowiem, że nie ma też podstaw by podnosić zarzut, iż banki nie informowały kredytobiorców o ryzyku zmiennej stopy procentowej, gdyż skoro Polska wdrożyła unijne regulacje dotyczące kredytu hipotecznego, to automatycznie banki przestrzegają swoich obowiązków.
Prezes Związku jest przekonany więc o tym, że banki ściśle przestrzegają obowiązujących przepisów, a zatem nic im zarzucić nie można, co jest wręcz absurdalnym twierdzeniem. Ponadto, sytuacja złotówkowiczów diametralnie różni się od frankowiczów, gdyż w przypadku kredytów frankowych, na skutek zmiany kursu franka szwajcarskiego, dochodziło do zmiany kwoty pozostałej do spłaty, a przy kredytach złotówkowych takiej sytuacji nie ma, tak samo jak nie ma klauzul przeliczeniowych. Czy w takim razie ktoś jest odpowiedzialny za WIBOR?
W ocenie Prezesa Związku nie ma podstaw by pozywać kogokolwiek, ani banki, ani nadzór, wszyscy bowiem działają zgodnie z prawem, natomiast to kredytobiorcy na siłę szukają sposobów by uwolnić się od zaciągniętych zobowiązań. I wreszcie, argument, który był podnoszony także wtedy, gdy frankowicze zaczynali swoją walkę, banki są tak obciążone wszelkiego rodzaju opłatami, że muszą zarabiać, a na kim zarabiają banki? Oczywiście na kredytobiorcach.
Retoryka Związku Banków Polskich od lat pozostaje taka sama, dojdzie do powtórki sytuacji?
Jedną rzecz należy oddać Związkowi Banków Polskich, a mianowicie to, że w swym stanowisku pozostaje niezmienny, gdyż obecne wypowiedzi dotyczące roszczeń z zakresu WIBOR bardzo przypominają te sprzed kilku lat, gdy frankowicze zaczynali walkę o swoje prawa, i choć wtedy Prezesem Związku była inna osoba, retoryka wcale się nie zmieniła.
Przypomnijmy, gdy wielu klientów banków straciło oszczędności swojego życia, gdyż zdecydowała się na zakup polisolokat, ówczesny Prezes Związku Banków Polskim radził wszystkim konsumentom by w razie wątpliwości pytali, i tutaj jest ciekawie, mieli pytać ekspertów w tej dziedzinie, dziennikarzy (!) oraz prawników, ponieważ bank wcale nie musi nic tłumaczyć i o wszystkim informować. Co również ważne, klienci banków muszą dokładnie czytać umowy, jak więc widać, dla uwikłanych w polisolokaty rady te były wręcz bezcenne.
W innym wywiadzie Prezes Związku Banków Polskich stwierdził, że ponad 80 procent frankowiczów wiedziało o ryzyku płynącym z zawarcia umowy odnoszącej się do franka szwajcarskiego, a wynika to z faktu podpisania przez kredytobiorców oświadczenia, iż kredyt walutowy wiąże się z ryzykiem. Argumenty Prezesa zostały później w całości odrzucone przez sądy, kolejne twierdzenia Związku Banków Polskich okazał się więc chybiona.
„Wisienkę na torcie” stanowi natomiast stwierdzenie, gdy Prezes Związku przekonywał, iż żadna frankowa ustawa nie jest potrzebna, ponieważ tylko niektórzy frankowicze potrzebują pomocy ze względu na złą sytuację finansową.
Frankowicze są generalnie w lepszej sytuacji, niż posiadacze kredytów w złotówkach, gdyż płacą jedynie minimalne odsetki, więc w sumie nie powinni mieć do nikogo pretensji, gdyż ich sytuacja i tak nie jest zła.
Inne przykłady takich absurdalnych twierdzeń można bez problemu znaleźć w sieci i można je mnożyć w nieskończoność, jednak jest i dobra wiadomość. Jeżeli przewidywania i argumenty wysuwane przez Związek Banków Polskich będą mieć taką samą skuteczność jak w sprawach frankowych, złotówkowicze już dziś mogą świętować uwolnienie się od WIBORU.