Czy wieloletni proces sądowy z bankiem może zamienić się w zyskowną inwestycję dla zadłużonych we frankach? Okazuje się, że tak. Tysiące Frankowiczów pozywających banki o unieważnienie kredytu frankowego otrzymuje nie tylko zwrot nadpłaconych kwot, lecz także pokaźne odsetki ustawowe za opóźnienie. Te dodatkowe pieniądze – naliczane za każdy rok trwania sporu – potrafią urosnąć do kilkudziesięciu tysięcy złotych, zmieniając sądowy bój z bankiem w niespodziewanie opłacalną „inwestycję”. W tym artykule wyjaśniamy, czym są odsetki za opóźnienie i jak się je nalicza w sprawach frankowych, ile mogą wynieść, oraz dlaczego pozwanie banku (nawet po spłacie kredytu) może być dziś dla Frankowicza najlepszym finansowym posunięciem. Przyglądamy się też strategii ugód proponowanych przez banki oraz podpowiadamy, dlaczego przed podjęciem decyzji warto skonsultować się z prawnikiem i policzyć swój potencjalny „zysk” z odsetek.
Czym są odsetki ustawowe za opóźnienie?
Odsetki ustawowe za opóźnienie to dodatkowe odsetki, które dłużnik musi zapłacić wierzycielowi za zwłokę w spełnieniu świadczenia pieniężnego. Innymi słowy, jeśli ktoś jest winien nam pieniądze i nie odda ich na czas, prawo przewiduje rekompensatę w postaci właśnie takich odsetek za opóźnienie. Stawkę tych odsetek ustala państwo – w Polsce jest ona powiązana ze stopą referencyjną NBP i wynosi obecnie około 11–12% w skali roku . To dość wysoki, stały „rachunek za zwłokę”, który co roku powiększa dług zalegającego z zapłatą.
W sprawach frankowych odsetki ustawowe za opóźnienie naliczane są od kwoty, jaką bank musi zwrócić Frankowiczowi. Dzieje się tak wtedy, gdy sąd stwierdzi nieważność umowy kredytu frankowego i zasądzi na rzecz kredytobiorcy zwrot wpłaconych rat (nadpłaconych ponad pożyczony kapitał). Bank formalnie staje się naszym dłużnikiem – ma oddać pieniądze. Jeśli jednak nie zrobi tego dobrowolnie od razu (a zwykle czeka się na prawomocny wyrok), naliczane są właśnie odsetki za opóźnienie od zasądzonej kwoty, za każdy dzień zwłoki aż do dnia zapłaty. Dzięki temu Frankowicz otrzymuje rekompensatę za czas, w którym jego pieniądze były zamrożone w trwającym procesie.
Kilka lat procesu = kilkadziesiąt tysięcy złotych ekstra
Tak wysokie oprocentowanie (około 12% rocznie) sprawia, że odsetki naliczane przez kilka lat trwania procesu są w stanie urosnąć do zawrotnych kwot. Przykładowo, jeśli kredytobiorca domaga się 200 tys. zł nadpłaconych rat, to po 4–5 latach sporu bank będzie musiał zapłacić dodatkowo około ~100 tys. zł samych odsetek (w zależności od dokładnej stopy i czasu trwania sprawy). W realnych sprawach frankowych nie są to rzadkości – odsetki sięgają często od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych, a bywa że i więcej .
Zobaczmy jak to wygląda na przykładzie. Sąd Apelacyjny w Warszawie potwierdził unieważnienie umowy frankowej, w ramach której kredytobiorcy wpłacili bankowi ok. 732 tys. zł, podczas gdy pożyczyli 361 tys. zł. Sąd nakazał bankowi oddać całą tę nadpłatę oraz niemal 60 tys. zł odsetek za opóźnienie . Łącznie Frankowicze odzyskali ponad 430 tys. zł – te ~60 tys. zł „dodatku” to właśnie efekt kilku lat oczekiwania na sprawiedliwość. W innej sprawie, gdzie kredyt został wcześniej w całości spłacony (m.in. ze sprzedaży mieszkania), sąd również unieważnił umowę i zasądził zwrot nadpłaty ponad 310 tys. zł wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie . To pokazuje, że nawet gdy kredyt dawno uregulowany, Frankowicz może odzyskać niemałe pieniądze – w tym dodatkowe odsetki – pozywając bank lata po spłacie zobowiązania.
Pozwanie banku – najbardziej opłacalna „inwestycja” Frankowicza?
Wysokość odsetek ustawowych (kilkanaście procent rocznie) powoduje, że pozew przeciw bankowi zaczyna przypominać świetnie oprocentowaną lokatę lub inwestycję. Co więcej, jest to inwestycja o niemal zerowym ryzyku– aktualnie Frankowicze masowo wygrywają w sądach, a ryzyko przegranej sprowadza się do incydentalnych sytuacji . Po przełomowych orzeczeniach TSUE i uchwałach Sądu Najwyższego z ostatnich lat właściwie przesądzone jest, że klauzule waloryzacyjne we frankowych umowach są abuzywne (nieuczciwe), a umowy kredytowe – nieważne od początku. Banki nie mogą domagać się od kredytobiorców żadnych dodatkowych opłat za korzystanie z kapitału, co zostało potwierdzone m.in. w wyroku TSUE z czerwca 2023 r. (C-520/21). W efekcie kredytobiorca pozywający bank nie tylko niczym nie ryzykuje, ale może sporo zyskać.
Odsetki za opóźnienie stały się dla Frankowiczów swoistym „bonusem” za walkę o swoje prawa. Każdy rok trwania sporu to dodatkowe ~11–12% zysku od kwoty dochodzonej pozwem . Trudno dziś znaleźć równie zyskowną lokatę czy inwestycję o porównywalnym bezpieczeństwie – takiego zwrotu nie daje żadna inna dostępna inwestycja . Odsetki są liczone od kwoty roszczenia (np. sumy zapłaconych rat), więc ekstra zysk z wygranej wyniesie co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych . Mało tego, po wygranej bank musi zwrócić także koszty procesu (opłaty sądowe i koszty prawnika), więc nawet wydatki na dobrą kancelarię wracają do kieszeni Frankowicza . To wszystko sprawia, że pozwanie banku bywa nazywane najbardziej opłacalną inwestycją dla Frankowiczów – ironiczne określenie, które w praktyce znajduje potwierdzenie w liczbach.
Ugoda czy pozew? Banki chcą uniknąć odsetek
Skoro odsetki za opóźnienie tak bardzo powiększają kwotę, jaką bank musi oddać w razie przegranej, nietrudno zgadnąć, że instytucje finansowe zrobią wiele, by tego uniknąć. Strategia banków w sporach frankowych często polega na proponowaniu ugód – czyli polubownego załatwienia sprawy – zanim zapadnie wyrok. Jednak warunki tych ugód zwykle są dla kredytobiorców o wiele mniej korzystne niż to, co mogliby uzyskać w sądzie. Banki z reguły oferują np. przewalutowanie kredytu po nieco lepszym kursie czy umorzenie części salda zadłużenia, ale nie proponują wypłaty odsetek za wieloletnie korzystanie z naszych pieniędzy. Dlatego pierwsza propozycja ugody ze strony banku bywa „całkowicie niewarta uwagi” – to najczęściej symboliczna ulga dla klienta . Z perspektywy banku cel jest jasny: zamiast wypłacać nam 100% nadpłaconych rat plus dziesiątki tysięcy odsetek, lepiej skusić nas ugodą i zamknąć sprawę mniejszym kosztem.
Warto zdać sobie sprawę, ile tracimy, rezygnując z pozwu na rzecz ugody. W przypadku sądowego unieważnienia umowy korzyści dla Frankowicza są znacznie wyższe – bank musi zwrócić całość nadpłaty oraz odsetki za opóźnienie za każdy rok trwania procesu . Przy ugodzie zazwyczaj tych odsetek w ogóle nie zobaczymy, bo bank wypłaci nam co najwyżej samą nadpłatę (często nawet nie w pełnej wysokości). Nie dziwi więc fakt, że banki intensywnie namawiają klientów na ugody szczególnie wtedy, gdy widzą, że sprawy sądowe masowo przegrywają. Co więcej, ugody proponowane na etapie sądowym (po złożeniu pozwu) bywają dla kredytobiorcy znacznie korzystniejsze niż te oferowane przed procesem – bank mięknie, gdy ma świadomość nadciągającej przegranej . To oznacza, że nawet jeśli ktoś skłania się ku ugodzie, lepiej dla niego, by i tak złożyć pozew. Sama groźba odsetek i wysokich kosztów w razie wyroku skłania bank do przedstawienia lepszej oferty polubownej .
Przed decyzją policz odsetki – konsultacja z prawnikiem to podstawa
Każda sprawa frankowa ma swoją specyfikę – różne banki, różne umowy i kwoty, różny czas spłaty kredytu. Zanim podejmiemy decyzję o pozwie lub ugodzie, warto skonsultować się z prawnikiem specjalizującym się w kredytach frankowych. Taka profesjonalna analiza odpowie nam nie tylko na pytanie, czy umowa jest nieważna i czy mamy szansę wygrać (dziś szanse są bardzo duże), ale także ile pieniędzy możemy odzyskać od banku łącznie z odsetkami. Prawnik pomoże oszacować potencjalną kwotę odsetek za opóźnienie, biorąc pod uwagę kwoty zapłaconych rat, daty wezwań do zapłaty i przewidywany czas procesu. Często te wyliczenia robią ogromne wrażenie na klientach – uświadamiają, że gra jest warta świeczki.
Co więcej, dobry pełnomocnik zadba, by odsetki zostały nam przyznane od najwcześniejszego możliwego momentu. W aktualnej linii orzeczniczej sądy coraz częściej zasądzają odsetki już od daty złożenia pozwu lub nawet wcześniejszego wezwania banku do zapłaty – zgodnie z wytycznymi wynikającymi z wyroków TSUE z końca 2023 roku . Europejski Trybunał Sprawiedliwości jednoznacznie potwierdził, że kredytobiorcy należą się odsetki za opóźnienie od momentu, gdy zakwestionował umowę (np. wysłał reklamację do banku lub wniósł pozew), aż do dnia zapłaty . Bank nie może już wymuszać na konsumencie czekania z odsetkami do dnia wyroku ani skutecznie używać tzw. zarzutu zatrzymania żeby tych odsetek uniknąć . Dlatego tak ważne jest, by jeszcze przed pozwem wysłać do banku przedsądowe wezwanie do zapłaty – dzięki temu maksymalnie wydłużamy okres naliczania odsetek na naszą korzyść. Dobry prawnik podpowie nam takie kroki i dopilnuje, byśmy nie zostawili „na stole” żadnych należnych pieniędzy.
Frankowicze masowo wygrywają – odsetki od wezwania nowym standardem
Jeśli wciąż wahasz się, czy warto iść do sądu w swojej sprawie frankowej, spójrz na najnowsze dane i praktykę orzeczniczą. Frankowicze wygrywają niemal wszystkie sprawy – odsetek wygranych dla konsumentów sięga ponad 95%. Sądy powszechne w całej Polsce orzekają nieważność umów kredytów frankowych na porządku dziennym, zgodnie z prokonsumencką linią wyznaczoną przez TSUE i Sąd Najwyższy . Co istotne, coraz częściej zasądzane są odsetki za opóźnienie od daty wezwania banku do zapłaty lub złożenia pozwu, a nie dopiero od dnia wyroku. Dla kredytobiorców to ogromna różnica – oznacza to tysiące złotych więcej z tytułu odsetek. W praktyce na każdą wygraną sprawę przypada średnio kilka lat naliczania odsetek w wysokości około 11% rocznie . Nietrudno policzyć, że daje to dodatkowy zastrzyk gotówki, którego nie sposób zignorować.
W świetle powyższego pozwanie banku, nawet w przypadku dawno spłaconego kredytu, okazuje się dziś dla Frankowicza niemal oczywistym ruchem. Masa wygranych spraw pokazuje, że sądy stoją murem za konsumentami, a banki muszą pogodzić się z oddaniem tego, co zarobiły na nieuczciwych umowach – z nawiązką w postaci odsetek. Najgorsze, co może zrobić Frankowicz, to zaniechać działania z obawy przed procesem lub przyjąć pochopnie pierwszą lepszą ugodę, nie sprawdzając uprzednio, ile tak naprawdę jest do odzyskania.
Podsumowanie – nie rezygnuj z należnych korzyści
Odsetki ustawowe za opóźnienie w sprawach frankowych to realny i często wysoki bonus finansowy dla kredytobiorcy. Wynoszą ok. 11–12% rocznie i są naliczane od kwoty dochodzonej pozwem za cały okres trwania sporu .
Łączna kwota odsetek może sięgać dziesiątek tysięcy złotych – im dłużej trwa proces, tym więcej bank dopłaci do zwracanej nadpłaty . To sprawia, że pozwanie banku bywa określane jako “najlepsza inwestycja Frankowicza”, bo żadna lokata nie dałaby takiego zysku.
Banki proponując ugody zazwyczaj nie uwzględniają tych odsetek, chcąc zamknąć sprawę jak najniższym kosztem. Ugoda może oznaczać rezygnację z kilkudziesięciu tysięcy złotych, które w sądzie mogłyby trafić do kieszeni kredytobiorcy . Zawsze warto przekalkulować, co się bardziej opłaca.
Aktualna praktyka sądów jest dla Frankowiczów bardzo korzystna – niemal wszystkie spory kończą się unieważnieniem umowy kredytu i zasądzeniem zwrotu nadpłat wraz z odsetkami. Co więcej, odsetki są coraz częściej liczone od daty wezwania do zapłaty (przedsądowego) lub złożenia pozwu, zgodnie z wytycznymi TSUE .
Przed podjęciem decyzji skonsultuj się z doświadczonym prawnikiem od kredytów frankowych. Zapytaj nie tylko o szanse wygranej, ale też o potencjalną kwotę do odzyskania z odsetkami. Taka analiza pomoże Ci świadomie zdecydować, czy iść na ugodę, czy walczyć w sądzie o pełną należność.
Dobry plan i wiedza to podstawa – w ten sposób żaden ukryty zysk Ci nie umknie. W obecnej sytuacji prawnej Frankowicz ma po swojej stronie prawo, sądy i czas, który… działa na jego korzyść finansową. Odsetki za opóźnienie to właśnie ta dodatkowa korzyść, o którą warto zawalczyć – bo jak pokazuje praktyka, może ona znacząco podnieść sumę pieniędzy odzyskanych od banku . Nie pozwól więc, by należne Ci tysiące złotych zostały w kasie banku – świadomie podejmij decyzję i maksymalnie wykorzystaj możliwości, jakie daje dzisiejsza linia orzecznicza w sprawach frankowych.