mBank opublikował swój raport finansowy za I kwartał 2023 roku. Podmiot zakończył ten okres z dodatnim wynikiem, i to mimo dotworzenia kolejnych rezerw na franki. Zysk banku jest jednak poniżej oczekiwań rynku. Na uwagę zasługuje informacja o tym, ile ugód zawarł podmiot z frankowiczami – do tej pory łączna liczba porozumień ledwie przekroczyła 5 tys. Co ważne, bank zaproponował już ugodę ponad 99 proc. frankowiczów, którzy mają aktywne umowy. Tym samym mBank nie ma już pola manewru w relacji z tą grupą klientów. Jedyne, co może zrobić, to zawiązywać kolejne rezerwy i liczyć, że frankowicze nie zaczną go pozywać o waloryzację świadczeń i odszkodowanie.
- 142,8 mln zł zysku netto zaraportowała grupa mBanku za I kwartał br. Rok wcześniej zysk podmiotu wyniósł 512,3 mln zł
- Koszty ryzyka prawnego mBanku związane z kredytami pseudowalutowymi w I kwartale to 808,5 mln zł
- Wynik odsetkowy mBanku wyniósł 2,09 mld zł i wzrósł 38,9 proc. rdr, był też wyższy niż przewidywali analitycy
- mBank zaproponował frankową ugodę 99,3 proc. aktywnych frankowiczów, co skutkowało podpisaniem 5 050 porozumień. Obecnie bank realizuje trzecią odsłonę programu ugodowego, tym razem dostosowaną do rekomendacji szefa KNF
- Na koniec marca 2023 roku mBank był stroną w 18 840 indywidualnych postępowaniach toczących się w związku z klauzulami waloryzacyjnymi zawartymi w umowach.
Program ugód mBanku na finiszu. Nie ma już komu proponować porozumienia
Gdy jesienią ubiegłego roku mBank promował drugą odsłonę programu ugodowego (która wprowadzała takie nowości, jak czasowo stałe oprocentowanie kredytu po konwersji czy możliwość negocjacji kwoty umorzenia salda kredytu), informował, że ma plan zaproponowania ugody wszystkim aktywnym frankowiczom do połowy 2023 roku.
Podmiotowi udało się wywiązać z tego założenia dużo przed czasem, ale efekt jest daleki od spektakularnego. mBank po zaproponowaniu ugody niemal wszystkim klientom frankowym mającym aktywne umowy (propozycja trafiła do 99,3 proc. kredytobiorców) zawarł jedynie 5 050 ugód.
Należy to uznać za porażkę, zwłaszcza w kontekście zasobności portfela hipotek walutowych w mBanku, a także łącznej liczby toczących się przeciwko niemu postępowań o franki – tych na koniec marca br. było już 18 840.
W raporcie kwartalnym mBank podaje bilansową wartość kredytów hipotecznych i mieszkaniowych w CHF – jest to 5 mld zł (stan na 31 marca 2023 roku). Na koniec 2022 roku było to 6,1 mld zł. Całkowicie spłacone kredyty frankowe w mBanku na koniec I kwartału br. miały wartość 8 mld zł.
Do końca I kwartału mBank otrzymał 2 605 prawomocnych wyroków w indywidualnych sprawach „frankowych”, w tym 106 orzeczeń korzystnych dla podmiotu i 2 499 korzystnych dla kredytobiorców. Tym samym mBank przegrywa prawomocnie 96 proc. wszystkich postępowań.
W okresie styczeń – marzec br. mBank otrzymał 664 prawomocne orzeczenia, w tym 9 orzeczeń korzystnych i 655 niekorzystnych dla podmiotu. Tym samym w I kwartale mBank prawomocnie przegrał 98,6 proc. postępowań z frankowiczami.
Nic więc dziwnego, że podmiot zawiązuje kolejne rezerwy. W 2022 roku wartość zaksięgowanych odpisów wyniosła 3,1 mld zł. W I kwartale mBank dotworzył 808,5 mln zł rezerw, dzięki czemu pokrycie portfela frankowych hipotek odpisami wynosi w tym podmiocie już 61,3 proc. W związku z tym, że bank na masową skalę przegrywa sprawy sądowe i nie ma komu proponować ugody, należy się spodziewać, że kolejne kwartały przyniosą dodatkowe odpisy na ryzyko prawne.
Mimo wysokich kosztów rozliczenia z frankowiczami mBank zakończył I kwartał z dodatnim wynikiem na poziomie 142,8 mln zł. Analitycy spodziewali się, że podmiot zaraportuje zysk w okolicach 194,6 mln zł, zatem rzeczywistość okazała się mniej korzystna od prognoz.
Rok wcześniej bank zaraportował 512,3 mln zł zysku netto. Powyżej oczekiwań ekspertów okazał się za to wynik odsetkowy grupy, kształtujący się na poziomie 2,09 mld zł (3 proc. powyżej prognoz). Wynik ten jest wyższy o 38,9 proc. względem analogicznego okresu minionego roku. Powyżej szacunków okazał się także wynik z opłat i prowizji, który wyniósł 501,1 mln zł. Jednocześnie wynik jest słabszy o 15,2 proc. względem I kwartału 2022 roku.
Dlaczego program ugodowy mBanku okazał się klapą?
W mBanku z pewnością najtęższe głowy zastanawiają się nad tym, dlaczego program ugód frankowych zaproponowanych przez kredytodawcę nie spotkał się z uznaniem klientów. 5 050 ugód przy tej skali promocji programu należy uznać za klęskę.
Przykładowo PKO BP już w zeszłym roku osiągnął pułap ok. 20 tys. ugód, a Millennium Bank – 18 tys. ugód. Gdzie tkwi przyczyna porażki mBanku? Powodów może być co najmniej kilka. Po pierwsze: opieszałość. Bank bardzo długo zwlekał z wdrożeniem pilotażu.
Przypomnijmy, że szef KNF wydał rekomendacje dla sektora w tym zakresie już w grudniu 2020, zaś mBank zareagował na nie z rocznym opóźnieniem. Początkowa propozycja mBanku była zresztą znacznie mniej korzystna od zaleceń Nadzoru, gdyż zakładała, że strony konwertowanej umowy mają podzielić się kosztami ryzyka kursowego po połowie.
Frankowicze od początku kręcili nosem na te propozycje, ale bank zareagował na to dopiero jesienią 2022 roku, gdy wiadomo już było, że konwersja – nawet w wersji rekomendowanej przez KNF – jest niekorzystna z uwagi na wysokość stóp procentowych w Polsce.
Dopiero za trzecim podejściem mBank postanowił skapitulować i rzeczywiście dostosować się do zaleceń Komisji, tyle tylko, że było już za późno. Wyrok TSUE w sprawie C-520/21 jest coraz bliżej, a frankowicze żyją dziś nie ugodami, a tym, czy unijni sędziowie zatwierdzą zgodność wysuwanych przez konsumentów roszczeń (o waloryzację świadczeń bądź odszkodowanie) z dyrektywą 93/13.
Niewykluczone, że do awersji frankowiczów do propozycji mBanku dołożyła się też retoryka władz podmiotu. Prezes mBanku, Cezary Stypułkowski, był przez ostatnie miesiące bardzo aktywny medialnie i zasłynął wieloma negatywnymi wypowiedziami na temat społeczności frankowej.
Brak szacunku względem poszkodowanych w procederze frankowym, tak widoczny zarówno u prezesa mBanku, jak i u przewodniczącego KNF, mogły spowodować, że konsumenci stracili zaufanie do tych instytucji i nie wierzą już, że kolejne propozycje banków mogą się okazać korzystniejsze od poprzednich. Frankowicze wierzą za to w obiektywne dane: w to, że niemal 99 proc. spraw sądowych o kredyty frankowe kończy się prawomocną wygraną konsumenta.
Konsumenci ufają też swoim pełnomocnikom prawnym, którzy robią wszystko, by zabezpieczyć interesy swoich klientów i ustrzec ich przed i tak już marginalnym prawdopodobieństwem przegranej. Banki nie zadbały o bezpieczeństwo swoich klientów, proponując im wadliwe umowy, pełne klauzul abuzywnych i nieograniczonego ryzyka. Dziś chcą, by klienci im zaufali i podpisali aneksy, wystawiając się na nowe, nieograniczone ryzyko zmiennego oprocentowania.
mBank niczego nie nauczył się na błędach i nawet tworząc warunki ugód nie pomyślał o tym, by uczynić je w pełni transparentnymi i zrozumiałymi dla klientów. W mediach od jesieni promowana jest narracja, że klienci mBanku mogą skonwertować swoje kredyty frankowe na złote z zastosowaniem czasowo stałej stawki 4,99 proc.
Stawka ta nijak ma się do rzeczywistej RRSO zaszytej w tej ofercie, która wynosi ponad 8 proc. Jak kredytobiorcy mogą ufać podmiotowi, który tak konstruuje postanowienia ugód, w dodatku w sytuacji, gdy przegrywa prawie wszystkie sprawy sądowe? Pytanie jest retoryczne. mBank bezpowrotnie przegapił swoją okazję na dogadanie się z frankowiczami. Pozostaje mu już tylko dokładanie kolejnych rezerw, tak by zapewnić sobie miękkie lądowanie po spodziewanym wyroku TSUE.