Jeszcze kilka lat temu kredytobiorcy frankowi nie widzieli dla siebie szans na skuteczne zakwestionowanie legalności swoich umów. Dziś to się zmienia – przede wszystkim za sprawą kolejnych wyroków TSUE i stale poprawiających się statystyk wygranych w krajowych sądach. Aktualne dane nie pozostawiają złudzeń – kredyty frankowe są oparte o wadliwy i antykonsumencki mechanizm przeliczeniowy, który jest podstawą do ich unieważniania. Jakie korzyści może odnieść kredytobiorca decydując się na pozwanie banku? Dlaczego warto pozwać bank za kredyt we frankach?
Spory frankowe a aktualne orzecznictwo: frankowicze pozbawiają banki nienależnych im korzyści
To niesamowite, jak zmieniło się krajowe orzecznictwo od 2019 roku. Gdy TSUE wydawał swój pierwszy wyrok w tzw. „polskiej sprawie frankowej”, krajowi sędziowie nie zawsze wiedzieli, na jakiej podstawie można unieważniać wadliwe umowy kredytowe. Dziś sądy nie mają już złudzeń: umowy proponowane w przeszłości frankowiczom są wadliwe pod wieloma względami.
Zawierają niedozwolone klauzule przeliczeniowe, nierzadko są sprzeczne z ustawą prawo bankowe i naruszają zasady współżycia społecznego. Jakby tego było mało, banki nie informowały w przejrzysty sposób swoich klientów o ryzyku walutowym, jakim obciążono te umowy.
To wszystko powoduje, że sądy okręgowe w aż 97% postępowań wydają korzystne dla kredytobiorców wyroki. W sądach apelacyjnych statystyka prezentuje się jeszcze lepiej: frankowicze wygrywają w aż 98,5% przypadków. Co ciekawe, aż 92% wyroków, które zapadają obecnie w sprawach frankowych, to unieważnienia umowy.
Odfrankowienia, które były popularne w latach ubiegłych, stanowią już jedynie ok. 5% wszystkich wyroków. To znak, że sądy doskonale rozumieją, iż wydawane wyroki powinni odstraszać kredytodawców od podobnego konstruowania zapisów umownych w przyszłości. Taka jest idea dyrektywy 93/13/EWG, która chroni konsumentów przed abuzywnymi umowami.
Korzyści wynikające z unieważnienia umowy frankowej są niezaprzeczalne
Powodem, dla którego część kredytobiorców nie pozwała jeszcze swojego banku z tytułu wadliwej umowy, jest prawdopodobnie niezrozumienie korzyści wynikających z tego rozwiązania. Unieważnienie umowy frankowej to dla kredytobiorcy cały wachlarz korzyści, wśród których należy wymienić przede wszystkim:
- odzyskanie wszelkich spełnionych w trakcie trwania umowy świadczeń – bank oddaje kredytobiorcy pełną wartość rat kapitałowo-odsetkowych, prowizje i opłaty dodatkowe, a nawet kwoty, które kredytobiorca wpłacał tytułem ubezpieczeń. Frankowicz jest zobowiązany jedynie do zwrotu udzielonego mu kapitału. Tym sposobem po rozliczeniu okazuje się, że bank nie zarobił na kliencie ani złotówki. To trochę tak, jak gdyby konsument otrzymał od banku całkowicie nieoprocentowaną pożyczkę
- profity dodatkowe wynikające z różnic kursowych – bank rozliczając się z kredytobiorcą po unieważnieniu umowy, zobowiązany jest do zwrotu świadczeń w tej samej walucie, w której klient dokonywał swoich spłat. Wielu kredytobiorców, chcąc uciec przed skrajnie niekorzystnymi tabelami kursowymi banku, kupowało franki na własną rękę w okresach, gdy helwecka waluta była relatywnie tania, a następnie spłacało swój kredyt bezpośrednio w CHF. Dziś frank jest rekordowo drogi, więc kredytobiorca skorzysta na wysokim kursie po uzyskaniu prawomocnego wyroku
- możliwość roszczenia o ustawowe odsetki za zwłokę – frankowicz, który chce pozwać swój bank, może żądać zapłaty odsetek za opóźnienie, które sąd może, choć oczywiście nie musi mu przyznać. Jeżeli w wyroku zasądzona zostanie na rzecz powoda ta dodatkowa korzyść, jej wartość w obecnych realiach ekonomicznych może być znaczna. Odsetki te są bowiem ustalane w oparciu o aktualne stopy procentowe. Im wyższa stopa referencyjna, tym wyższe ustawowe odsetki za zwłokę
- wykreślenie hipoteki z księgi wieczystej – po uzyskaniu prawomocnego unieważnienia umowy frankowej kredytobiorca odzyskuje pełną zdolność kredytową, jak również możliwość uwolnienia hipoteki. To szczególnie ważne dla osób, które rozważają sprzedaż objętej kredytem nieruchomości. Po uznaniu przez sąd umowy za nieważną bank przestaje mieć jakikolwiek wpływ na sytuację życiową kredytobiorcy.
Procesowanie się z bankiem o kredyt frankowy nie musi trwać latami
Panuje przekonanie, że spór frankowy ciągnie się przez wiele lat, kosztując kredytobiorcę masę stresu. Nie jest to do końca prawda. Owszem, wielu kredytobiorców żali się na przewlekłość postępowań – dotyczy to przede wszystkim osób, które zdecydowały się na uczestnictwo w pozwie zbiorowym. Przeciętny czas trwania sporu z powództwa indywidualnego to ok. 2 lata w sądzie I instancji i rok w sądzie II instancji (bo bank zwykle odwołuje się od niekorzystnego wyroku wydanego przez sąd okręgowy).
Należy jednak podkreślić, że sądy potrzebują coraz mniej czasu na rozpatrzenie sporów frankowych. Wyroki, które zapadają już w 6-8 miesięcy od momentu złożenia pozwu, przestają być rzadkością. Prawnicy frankowi mają w swoim portfolio coraz więcej prawomocnych wyroków, które zapadły w mniej niż 2 lata od zainicjowania postępowania.
Co bardzo istotne, frankowicz składający pozew przeciwko bankowi może wystąpić do sądu z wnioskiem o zabezpieczenie swoich roszczeń, czyli zgodę na zaprzestanie spłaty kredytu na czas toczącego się postępowania.
Ogromne prawdopodobieństwo przegranej banku powoduje, że sądy dość często przystają na wnioski kredytobiorców – dotyczy to głównie tych sytuacji, w których frankowicz spłacił już bankowi kapitał kredytu, zatem po ewentualnym unieważnieniu umowy nie będzie posiadał wobec pozwanego podmiotu żadnego długu.
Jeżeli kredytobiorcy uda się skutecznie zabezpieczyć swoje roszczenia, będzie mógł spokojnie oczekiwać na prawomocny wyrok, bez przejmowania się rosnącym kursem franka i wysokością rat zobowiązania.
Obecnie nie ma już powodów, by zwlekać z pozwem przeciwko bankowi. Orzecznictwo w tych sporach jest jednolite i prokonsumenckie, a korzystny wyrok można uzyskać nawet w sądach zlokalizowanych w miastach powiatowych.