sobota, 14 czerwca, 2025
Kontakt: info@chf24.pl
CHF24.PL

Portal informacyjny dla Frankowiczów i kredytobiorców złotówkowych - Wiadomości dotyczące sporów sądowych z bankami.

  • Strona Główna
  • Wiadomości
    • Frankowicze
    • Kredyt w PLN
    • Sankcja kredytu darmowego
  • Wyroki
    • Wyroki TSUE
  • Poradnik Frankowicza
  • Felietony
  • Prawnicy
  • W Sądach
  • Forum
  • Ugody
  • Ranking Kancelarii
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
CHF24.PL
  • Strona Główna
  • Wiadomości
    • Frankowicze
    • Kredyt w PLN
    • Sankcja kredytu darmowego
  • Wyroki
    • Wyroki TSUE
  • Poradnik Frankowicza
  • Felietony
  • Prawnicy
  • W Sądach
  • Forum
  • Ugody
  • Ranking Kancelarii
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
CHF24.PL
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki

Darmowy kredyt – nowy koszmar banków? Analiza raportów za I kwartał 2025

Michał Augustynowicz Napisał Michał Augustynowicz
Data ostatniej modyfikacji: 17/05/2025 20:28
Czas czytania:20 minut
A A
0
Share on FacebookShare on Twitter

Czy polskim bankom wyrasta właśnie nowy frankowy cierń – tym razem na rynku kredytów konsumenckich? Jeszcze niedawno mało kto słyszał o sankcji kredytu darmowego (SKD), a dziś „darmowe kredyty” szturmują sale sądowe w tysiącach spraw. Mechanizm, który miał chronić konsumentów przed bankową dezinformacją, uruchomił lawinę pozwów i spędza sen z powiek bankierom. W raportach za I kwartał 2025 r. po raz pierwszy widać wyraźnie, że sektor finansowy traktuje ten temat serio – choć stara się zachować pokerową twarz. Z jednej strony banki chwalą się rekordowymi zyskami w otoczeniu wysokich stóp, z drugiej – między wierszami przyznają, że nad ich imponującymi wynikami wisi nowe ryzyko prawne. Czy sankcja kredytu darmowego to kolejna tykająca bomba dla banków, porównywalna z kosztowną sagą frankowiczów? Przyjrzyjmy się faktom z najnowszych raportów i temu, co mówią (oraz czego nie mówią) bankowcy o tym problemie.Darmowy kredyt – nowy koszmar banków? Analiza raportów za I kwartał 2025

SKD w sprawozdaniach: od ciekawostki do stałego punktu programu

W ubiegłych latach sankcja darmowego kredytu pojawiała się w raportach banków sporadycznie, często zdawkowo. Teraz nastąpiła gwałtowna zmiana. Każdy bank giełdowy w swoim raporcie rocznym za 2024 r. (opublikowany na przełomie I kw. 2025) wspomina o SKD – i to nie byle gdzie na marginesie, lecz w osobnej sekcji, nieraz bogatej w szczegóły. To już nie tylko wzmianki o liczbie pozwów, ale całe akapity analiz: banki streszczają orzeczenia TSUE i Sądu Najwyższego, interpretują je i wyliczają, ile spraw wygrywają lub przegrywają. Taka jakościowa zmiana przypomina początki raportowania problemów „frankowych” – kiedyś zbywanych tabelką, a z czasem rozdmuchanych do wielostronicowych not objaśniających ryzyko prawne.

Jak duża jest skala zjawiska?

Dane mówią same za siebie. Liczba pozwów o SKD rośnie w tempie dwucyfrowym co kwartał. Na koniec 2024 r. największy udział miał PKO BP z około 4,2 tys. spraw (aż 38% więcej niż kwartał wcześniej), drugie miejsce zajął Alior Bank (2,7 tys. spraw, +26% k/k), a trzeci był Santander Bank Polska (ok. 1,7 tys. spraw). W sumie giełdowe banki sygnalizowały ponad 12,3 tys. pozwów na koniec 2024, a według ZBP we wszystkich instytucjach było ich blisko 15 tys.. Jeszcze rok wcześniej mówiono łącznie o zaledwie kilku tysiącach – widać więc, że SKD z hukiem wkroczyła do bankowych raportów i świadomości zarządów.

Co istotne, banki w raportach starają się tonować nastroje. Niemal wszystkie podkreślają, że dotychczasowe wyroki są w większości korzystne dla banków. Przykładowo PKO BP zaznacza, że „dotychczasowe orzecznictwo w przeważającej części jest korzystne dla Banku” i przyznaje, że nie utworzył z tego tytułu rezerw. W podobnym tonie uspokaja akcjonariuszy Santander („aktualne orzecznictwo w dominującej większości korzystne”). mBank raportuje, że na 31 prawomocnych wyroków SKD wygrał 29 (2 przegrał), a kilkanaście spraw umorzono z innych przyczyn. BNP Paribas chwali się 92% wygranych na koniec 2024, a Millennium – wygraną w 106 z 124 zakończonych spraw (85%). Nawet ING Bank Śląski, który odnotował tylko 75 pozwów (najmniej w sektorze), podkreśla, że w 23 zakończonych przypadkach żaden nie wykazał uchybień w umowach. Ten przekaz jest klarowny: mamy dużo spraw, ale wygrywamy większość – sytuacja pod kontrolą. Banki najwyraźniej chcą przekonać rynek, że SKD to kłopot głównie wizerunkowy, a nie finansowy.

Rezerwy na „darmowe” kredyty – czy ktoś już pękł?

Skoro – wedle zapewnień – sądy przeważnie stają po stronie banków, to czy któryś bank zaczął odkładać pieniądze na ewentualne porażki? Większość instytucji wciąż nie tworzy rezerw na ryzyko SKD, wykazując dużą pewność siebie. Jednak jeden gracz wyłamał się z tego frontu optymizmu: Alior Bank. W wynikach za I kw. 2025 Alior zaskoczył rynek informacją o 53 mln zł rezerwy na postępowania dotyczące sankcji darmowego kredytu. To precedens – pierwszy bank, który oficjalnie zabezpiecza się finansowo na wypadek przegranych. Skala spraw w Aliorze jest niemała: na koniec marca 2025 toczyło się przeciw niemu 2990 postępowań SKD o łącznej wartości sporu ok. 128,4 mln zł. Nowa rezerwa obejmuje zarówno trwające już spory, jak i przewidywany przyszły napływ pozwów – zarząd zawczasu szykuje „poduszkę”, spodziewając się, że fala może jeszcze rosnąć.

Dlaczego akurat Alior wykonał taki ruch?

Bank nie ukrywa, że jest na pierwszej linii frontu: w segmencie kredytów gotówkowych przez lata stosował agresywne praktyki (wysokie prowizje, często kredytowane – czyli doliczane do pożyczki). Teraz właśnie te konstrukcje umów są kwestionowane w pozwach. Prezes Aliora Piotr Żabski przekonuje jednak, że „SKD nie podąża ścieżką hipotek frankowych” i zapewnia, iż bank nadal większość spraw wygrywa – sugerując, że problem uda się opanować. Mimo to sama decyzja o utworzeniu rezerwy świadczy o tym, że Alior woli dmuchać na zimne. Być może pamięć o kosztownych błędach sektora z przeszłości (frankowicze, zwroty prowizji przy wcześniejszej spłacie, itp.) skłoniła zarząd do ostrożności – nawet wbrew oficjalnej linii branży, że „nie ma się czym martwić”.

Inne banki na razie ograniczają się do uważnego monitorowania sytuacji. Żaden poza Aliorem nie zaksięgował jeszcze konkretnych odpisów na SKD, choć kilka przyznaje, że analizuje ryzyko i będzie reagować stosownie do rozwoju orzecznictwa. To oznacza, że jeśli sądy zaczną częściej orzekać na korzyść klientów (np. po nowych wyrokach SN czy TSUE), możemy zobaczyć gwałtowne tworzenie rezerw – tak jak stało się to w swoim czasie z portfelami frankowymi. Eksperci już ostrzegają, że w razie niepomyślnych dla banków rozstrzygnięć unijnych, sektor czekają kolejne miliardowe koszty w przyszłych kwartałach. Na razie jednak stanowisko większości zarządów brzmi: „wygramy w sądach, więc nie odkładamy pieniędzy na hipotetyczne przegrane”. Czas pokaże, czy to odwaga czy brawura.

Darmowy kredyt – nowy koszmar banków? Analiza raportów za I kwartał 2025

Konsolidacje i refinansowania – czy banki tuszują problem?

Analizując wyniki za I kwartał 2025, można dostrzec pewne nietypowe trendy, które mogą sugerować próby minimalizowania ryzyka SKD. Jednym z takich sygnałów jest wzrost konsolidacji i przedterminowych spłat kredytów gotówkowych. Przykładowo Alior Bank odnotował w I kw. zwiększone koszty zwrotów prowizji z tytułu konsolidacji pożyczek – musiał oddać klientom ~9 mln zł prowizji, bo wielu kredytobiorców spłaciło stare pożyczki nowymi, tańszymi kredytami. Co to ma wspólnego z sankcją darmowego kredytu?

Możliwe, że sporo. Fala refinansowań może oznaczać, że banki aktywnie zachęcają klientów do przewalutowania lub łączenia starych długów w nowe umowy. Nowy kredyt to nowa umowa – zapewne już bardziej dopracowana pod kątem wymogów ustawy – a stara umowa zostaje spłacona i zamknięta. Tym samym maleje ryzyko, że klient wyciągnie z szuflady starą umowę i złoży oświadczenie o SKD (bo kredyt już spłacony).

Oczywiście refinansowanie długów to normalne zjawisko na konkurencyjnym rynku – zwłaszcza gdy pojawia się perspektywa spadku stóp procentowych. Ale skala i moment tego trendu każe się zastanowić, czy przypadkiem nie pełni on podwójnej roli.

Z jednej strony pomaga klientom obniżyć raty, z drugiej – może posłużyć bankom do „posprzątania” ryzykownych umów zawczasu. Nawet jeśli bank nie namawia wprost: „weź nowy kredyt, a tamten będzie bezpiecznie spłacony zanim pójdziesz do sądu”, to logika podpowiada, że im krócej dana umowa żyje, tym mniejsze szanse, że stanie się przedmiotem sporu. Warto też zauważyć, że banki porządkują ofertę produktową – jak donosi prasa, znikają np. opcje kredytowanej prowizji (czyli doliczania opłaty przygotowawczej do kwoty pożyczki). To właśnie ten zapis – prowizja finansowana kredytem i obłożona odsetkami – jest jedną z najczęściej wskazywanych wad skutkujących SKD. Krótko mówiąc, sektor próbuje zamykać furtki, którymi prawnicy wnosili pozwy.

Czy to maskowanie ryzyka? Można też nazwać to ograniczaniem ekspozycji. Z punktu widzenia akcjonariuszy to wręcz pożądane: lepiej zapobiegać kolejnym pozwom, niż potem za nie płacić. Trzeba jednak zaznaczyć, że konsolidacje i refinansowania nie rozwiązują problemu dotychczas złożonych oświadczeń o SKD – one już są w sądach. A tych, jak wiemy, szybko przybywa. Jeśli więc ktoś liczy, że banki „przekręcą licznik” i uciekną przed falą pozwów, może się przeliczyć. Maskowanie bilansowe (np. poprzez rolowanie kredytów) ma swoje granice – prędzej czy później koszty ujrzą światło dzienne, czy to w postaci zwrotów prowizji, czy utraconych odsetek.

SKD vs frankowicze: powtórka z rozrywki czy inny film?

Porównanie sankcji kredytu darmowego do głośnej sagi kredytów frankowych nasuwa się niemal automatycznie. Na pierwszy rzut oka scenariusz wydaje się podobny: mamy masowe pozwy klientów, spór o interpretację przepisów, zaangażowanie TSUE, a banki początkowo bagatelizują problem, by z czasem pisać o nim całe elaboraty w raportach (dokładnie taki trend opisał Bankier.pl, wskazując analogię do ewolucji raportów o frankach). Ale diabeł tkwi w szczegółach, a tych szczegółów jest kilka, które odróżniają SKD od frankowiczów.

Po pierwsze, skala finansowa: przeciętny pozew o „darmowy kredyt” dotyczy kilkunastu czy kilkudziesięciu tysięcy złotych (zwróconych odsetek/prowizji), podczas gdy spory frankowe dotyczą setek tysięcy (unieważnienia całego dużego kredytu hipotecznego). Łączny potencjalny koszt dla sektora SKD szacowany jest na setki milionów, może parę miliardów złotych, ale raczej nie kilkadziesiąt miliardów jak w przypadku franków. Mówiąc obrazowo, SKD to bomby kasetowe, podczas gdy franki to moździerze dalekiego zasięgu.

Po drugie, czas i limit roszczeń: Kredytobiorca ma tylko rok na skorzystanie z SKD od momentu wykonania umowy (choć sporne jest, od kiedy dokładnie liczyć ten termin). To oznacza, że klient, który spłaca pożyczkę np. przez 5 lat, musi zdecydować się na “darmowy kredyt” w trakcie spłaty, najwyżej do roku po spłacie – inaczej uprawnienie wygasa. To znaczące ograniczenie, bo wiele starych umów jest już „bezpiecznych” dla banków (termin minął). Dla porównania, frankowicze latami mogli wytaczać powództwa, a przedawnienie ich roszczeń było niejasne i kilkukrotnie odraczane przez sądy. SKD to więc wyścig z zegarem, co hamuje eskalację – fala pozwów jest ostra, ale może być krótsza.

Po trzecie, podstawa prawna: W sprawach frankowych chodziło o klauzule abuzywne – nieuczciwe zapisy umowne, sprzeczne z dobrymi obyczajami, itp. Sankcja kredytu darmowego to zaś sztywna sankcja ustawowa za naruszenie obowiązków informacyjnych. Tutaj nie badamy intencji czy równowagi stron, a jedynie czy bank dopełnił obowiązku (np. podał prawidłowo RRSO, wysokość rat, zasady zmian opłat). Jeśli nie – ustawowo umowa staje się „darmowa”, niezależnie od tego, czy klient faktycznie poczuł się wprowadzony w błąd. To budzi dyskusje o proporcjonalności – czy drobne uchybienie powinno skutkować aż tak dotkliwą karą dla banku. W przypadku franków moralna wymowa była prosta (banki wciskały ryzykowny produkt i to ukrywały, klienci tracili – sąd ich broni). Przy SKD spór jest bardziej techniczny: czy np. zawyżona o ułamek procenta RRSO lub niejasno sformułowana klauzula o podwyżce opłat uzasadnia całkowite zniesienie kosztów kredytu.

Po czwarte, bieżące orzecznictwo: Frankowicze dość szybko osiągnęli niemal jednomyślność sądów (dziś ~97% wygranych klientów). W SKD banki na razie wygrywają większość spraw (80–90%). To ogromna różnica w klimacie prawnym. Oznacza to, że – jak dotąd – linia orzecznicza sprzyja bankom, być może uznając, że wielu pozywających próbuje naciągać przepisy. Jednak uwaga: linia dopiero się kształtuje, sprawy ledwo ruszyły pełną parą kilkanaście miesięcy temu. Właśnie nadchodzą kluczowe wyroki, które mogą ten układ sił odwrócić (o czym za chwilę). Niemniej start jest zupełnie inny niż przy frankach, gdzie od pewnego momentu klienci właściwie zawsze wygrywali.

Po piąte, reakcja sektora: W przypadku franków banki przez lata chowały głowę w piasek, a rozwiązanie (ugody) przyszło późno i na niewielką skalę. Przy SKD sektor zareagował szybciej – ZBP lobbuje za zmianą prawa, regulatorzy (NBP, UOKiK, KNF) otwarcie mówią o potrzebie nowelizacji, a banki zawczasu modyfikują swoje praktyki (jak usunięcie kredytowanych prowizji). Wygląda na to, że tym razem branża zamierza zdusić problem w zarodku – zarówno prawnie, jak i operacyjnie – zanim wymknie się on spod kontroli.

Podsumowując, temat SKD rozwija się dynamicznie i ma pewne cechy déjà vu z historii frankowej (lawina pozwów, pytania prejudycjalne, zapewnienia „wszystko jest ok” w początkowej fazie). Jednak są też kluczowe różnice: mniejsza skala finansowa, krótki horyzont roszczeń, inna natura prawna sporu i – co ważne – przewaga banków w dotychczasowych wyrokach.

Czy to znaczy, że sektor może spać spokojniej niż przy frankach? Niekoniecznie, bo układ sił może się zmienić bardzo szybko, jeśli nastąpi niekorzystny zwrot w orzecznictwie lub otworzy się furtka dla większej liczby pozwów (np. gdyby jednak interpretować ten roczny termin inaczej). Banki na razie zdają się wierzyć, że „SKD to nie drugi frank”. Czasami jednak historia lubi się rymować – choć nie powtarzać wprost.

ZBP kontra konsumenci: narracja i przemilczenia

W dyskusji o sankcji darmowego kredytu mocno udziela się Związek Banków Polskich (ZBP). Jego przekaz można streścić następująco: przepisy wdrożono źle, sankcja jest zbyt surowa i wykorzystywana instrumentalnie przez firmy skupujące roszczenia.

W styczniu 2025 ZBP alarmował, że unijna dyrektywa o kredycie konsumenckim została w Polsce nadmiernie restrykcyjnie zaimplementowana, a SKD ma charakter nieproporcjonalny. Bankowcy twierdzą, że trzeba „przywrócić unijną zasadę proporcjonalności” – czyli wprowadzić gradację sankcji w zależności od wagi naruszeń.

Jednocześnie zapewniają, że nie postulują likwidacji sankcji jako takiej, ale jej „dostosowanie”. ZBP przyznaje też, że sankcyjne przepisy pełnią ważną funkcję mobilizującą banki do rzetelnego informowania klientów – starannie ubiera swoją narrację w troskę o konsumenta. Ale sedno stanowiska jest jasne: złagodzić karę za błędy banku, bo obecna grozi nadużyciami.

Retoryka ZBP skupia się również na statystykach korzystnych dla sektora. Podkreślono, że na koniec 2024 w sądach było ~11 tys. spraw SKD, z czego ok. 1000 już się zakończyło i ponad 80% wyroków jest po myśli banków. Dodano przy tym, że ponad 5000 spraw zostało wniesionych przez podmioty, które kupiły roszczenia od klientów (na podstawie cesji). To sugeruje, że duża część pozwów to „biznes prawniczy” – kancelarie i fundusze skupujące długi, które szukają zarobku na luce prawnej. ZBP zwraca uwagę na rosnącą liczbę reklamacji dotyczących SKD, obawiając się kolejnej fali pozwów.

W narracji ZBP pobrzmiewa więc znajoma nuta: winne są złe przepisy i cwani prawnicy, banki zaś są ofiarami nadmiernej sankcji. Co pomija taki obraz?

Po pierwsze, fakt, że gdyby banki w pełni przestrzegały ustawy, to żadna kancelaria nie miałaby pola do popisu. Sankcja darmowego kredytu istnieje w polskim prawie od 2011 r., ale dopiero niedawno ruszyła fala spraw – dlaczego? Bo wcześniej konsumenci nie wiedzieli o tym uprawnieniu lub rzadko kiedy faktycznie dochodziło do uchybień na masową skalę. Teraz, najwyraźniej, coś pękło: albo banki faktycznie nagięły standardy informacyjne (np. przy wspomnianych prowizjach doliczanych do kapitału kredytu), albo prawnicy skutecznie uświadomili klientów o ich prawach. Pewnie jedno i drugie. ZBP woli mówić o „wykorzystywaniu przepisów”, ale nie wspomina, że to banki dały asumpt, zaniedbując pewne wymogi (choćby klarowne przedstawienie kosztu kredytu).

Po drugie, chwalenie się 80-procentową skutecznością w sądach może być dla sektora pyrrusowym zwycięstwem. Oznacza bowiem, że blisko 20% spraw jednak banki przegrywają – czyli w co piątej sprawie sądy stwierdzają, że klient miał rację i kredyt powinien być darmowy. Jeżeli liczba pozwów urośnie np. do 50 tys. (hipotetycznie), a skuteczność banków spadnie choćby do 70%, to mamy 15 tys. przegranych – pomnóżmy to przez średnie kwoty sporów rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych, a robi się z tego poważna suma. ZBP tej matematyki rzecz jasna nie rozwija. Zamiast tego skupia się na przyszłych zmianach prawa – i tu należy odnotować, że sektor bankowy jest wyjątkowo jednomyślny i skuteczny. Propozycje konkretnej nowelizacji przepisów o SKD trafiły już do UOKiK, Ministerstwa Finansów i KNF. Chodzi najpewniej o to, by sankcja stała się proporcjonalna: np. przy drobnym błędzie w umowie klient dostałby obniżenie kosztów kredytu o pewien procent, a pełne „kredyty za darmo” byłyby tylko przy rażących naruszeniach. Taka sankcja „półdarmowego” kredytu – ten termin zaczyna się pojawiać w mediach – oczywiście byłaby dla banków dużo łagodniejsza finansowo. Sektor przedstawia to jako przywrócenie zgodności z dyrektywą unijną, która faktycznie nie narzuca tak ostrej jednolitej kary jak polski art. 45 Ustawy o kredycie konsumenckim.

ZBP milczy natomiast o tym, że regulatorzy również dostrzegają problem, lecz w nieco innym świetle. NBP w raporcie z grudnia 2024 wskazał potrzebę ograniczenia „niepewności prawno-regulacyjnej” wokół SKD z myślą… o ochronie konsumenta.

Komitet Stabilności Finansowej w marcu 2025 oficjalnie uznał SKD za nowe źródło ryzyka dla systemu finansowego, mogące generować bankom znaczące koszty i skutkować zaostrzeniem warunków kredytowych dla klientów. Co ciekawe, KSF w swoim komunikacie mocno zaakcentował potrzebę równowagi między ochroną konsumentów a stabilnością sektora oraz proporcjonalności przepisów.

To brzmi jak wyważona wersja postulatów ZBP – państwowe instytucje też chcą złagodzenia SKD, ale starają się nie demonizować konsumentów. ZBP z kolei chętnie wskazuje palcem „pieniaczy” i „arbitrażystów” (cesjonariuszy roszczeń), przemilczając wkład sektora w zaistniałą sytuację.

Stanowisko ZBP jest czytelne: zmienić prawo zanim sądy zrobią z SKD drugi frankowy kataklizm. Trudno dziwić się bankom, że walczą o swoje interesy. Rolą niezależnych obserwatorów jest jednak wskazywanie półprawd w tej narracji. A fakty są takie: sankcja darmowego kredytu to legalne narzędzie, z którego korzystają tysiące konsumentów – często za pośrednictwem wyspecjalizowanych firm, co jest efektem ubocznym tego, że indywidualnie klientowi może nie opłacać się walczyć o kilka tysięcy złotych. Banki same przyznają, że część umów miała mankamenty (choć oczywiście każda instytucja uważa, że nie jej umowy są wadliwe – tylko konkurencji).

Owszem, prawo można doprecyzować. Ale kreowanie obrazu, że oto garstka spryciarzy „wymyśliła” problem z niczego, jest nieuczciwe. Gdyby tak było, nie mielibyśmy blisko 15 tysięcy pozwów w rok i tylu klientów gotowych przekazać swoje roszczenia prawnikom. Branża finansowa ma skłonność do ignorowania problemów aż do chwili, gdy urosną one z małej chmury do huraganu – w przypadku SKD próbuje się zareagować wcześniej, ale nadal z retoryką obronną, zamiast uderzyć się w pierś.

Kiedy rozstrzygnięcia? TSUE, SN i skutki dla sektora

Rok 2025 to kluczowy okres dla losów sankcji darmowego kredytu – zarówno w salach sądowych w Polsce, jak i w Luksemburgu. Już 13 lutego 2025 r. zapadł pierwszy wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE w polskiej sprawie dotyczącej SKD. Dotyczył on pożyczki ~40 tys. zł, w której bank finansował prowizję kredytem i naliczał od niej odsetki – a sąd krajowy nabrał wątpliwości, czy taka praktyka jest zgodna z wymogami informacyjnymi dyrektywy. TSUE nie zakwestionował samej sankcji – przeciwnie, stwierdził, że państwa członkowskie mogą przewidzieć sankcję całkowitej utraty odsetek i kosztów w razie naruszeń praw konsumenta, o ile naruszenie wpływa na zdolność konsumenta do oceny zakresu zobowiązania. Mówiąc prościej, Trybunał uznał, że jeśli bank poważnie uchybił obowiązkom informacyjnym (np. podał błędne dane, uniemożliwiając klientowi zrozumienie kosztów kredytu), to kara w postaci kredytu za darmo jest proporcjonalna.

Jednocześnie TSUE zaznaczył, że sankcji nie stosuje się automatycznie przy byle uchybieniu – wszystko zależy od wagi naruszenia i jego wpływu na sytuację konsumenta, co ocenić musi sąd krajowy. Trybunał wypowiedział się też co do RRSO: zawyżenie lub zaniżenie RRSO wskutek późniejszego unieważnienia nieuczciwego warunku (np. gdy jakaś opłata zostanie wyeliminowana) samo w sobie nie oznacza naruszenia – ważne, by w momencie zawierania umowy RRSO było obliczone poprawnie na podstawie obowiązujących wtedy warunków.

Wyrok TSUE z lutego 2025 został przez obie strony ogłoszony… częściowo swoim zwycięstwem. Banki odtrąbiły, że „sankcji nie stosuje się automatycznie” i że Trybunał podkreślił konieczność badania wpływu naruszenia na decyzje konsumenta. Pełnomocnicy klientów z kolei wskazali, iż TSUE potwierdził możliwość darmowego kredytu i uznał sankcję za adekwatną przy poważnych uchybieniach. Innymi słowy: pole bitwy przeniosło się do krajowych sądów, którym Trybunał zostawił sporo pola interpretacji. Teraz to polscy sędziowie muszą rozstrzygać, co jest „istotnym” naruszeniem uzasadniającym SKD, a co drobiazgiem do pominięcia. Można się spodziewać, że w najbliższych miesiącach zapadnie w Polsce wiele wyroków w tych kwestiach – być może nawet rozbieżnych, zanim linia się ustali.

Równie ważny jest front krajowy na najwyższym szczeblu. Sąd Najwyższy otrzymał już kilka pytań prawnych dotyczących SKD – m.in. o to, kiedy dokładnie wygasa uprawnienie konsumenta do skorzystania z sankcji (czy rok liczyć od spłaty kredytu przez klienta, czy od zakończenia umowy przez obie strony?). To rozstrzygnięcie będzie miało ogromne znaczenie: jeśli SN uzna, że rok liczymy od całkowitej spłaty kredytu przez klienta, wiele pozwów może okazać się spóźnionych; jeśli jednak stwierdzi, że termin biegnie od zakończenia umowy (czyli spłaty i odzyskania odsetek/prowizji – co może być dużo później), to pole do pozwów się poszerzy. Inną kwestią jest obowiązek działania z urzędu – czy sąd musi sam badać, czy w umowie były błędy dające podstawę do SKD, nawet jeśli konsument ich nie wskazał w swoim oświadczeniu?. Tu także SN ma dać wskazówki. Wreszcie, jest sprawa cesji roszczeń – pojawiają się pytania, czy np. sprzedaż roszczenia firmie windykacyjnej nie powinna podlegać dodatkowej ocenie (choć tu akurat rzecznik generalny TSUE wydała opinię, że sąd nie ma obowiązku z urzędu badać umowy cesji pod kątem nieuczciwości, co sugeruje, że handel roszczeniami raczej dalej będzie możliwy bez przeszkód).

Kiedy możemy spodziewać się przełomów?

Wyrok TSUE już zapadł (luty 2025), a orzeczenia Sądu Najwyższego zapewne pojawią się w ciągu kolejnych miesięcy – być może jeszcze w 2025 r.. Wiele zależy od tempa prac SN i ewentualnych uchwał. W międzyczasie, Ministerstwo Sprawiedliwości we współpracy z UOKiK pracuje nad nowelizacją ustawy o kredycie konsumenckim (wdrażającą unijną dyrektywę CCD2), gdzie zapewne ukształtowana zostanie na nowo sankcja kredytu darmowego. Możliwe, że już w 2026 r. wejdą przepisy ograniczające automatyzm SKD do najpoważniejszych przypadków. To jednak dotyczyć będzie nowych umów – stare sprawy będą toczyć się według obecnego stanu prawnego.

Dla sektora bankowego najbliższe kwartały to wyścig z czasem. Jeśli SN szybko rozwieje wątpliwości na korzyść banków (np. zawęzi interpretację naruszeń lub potwierdzi krótki termin), lawina pozwów może wyhamować. To byłby scenariusz ulgi – banki mogłyby wtedy faktycznie odetchnąć i może obyłoby się bez masowego tworzenia rezerw (poza tym, co już wpłynęło do sądów). Jeśli jednak orzeczenia pójdą w stronę prokonsumencką – np. wskażą, że każde błędne RRSO to istotne naruszenie, albo że termin roczny należy liczyć tak, by chronić konsumenta – wtedy zobaczymy eskalację roszczeń i konieczność szybkiego zawiązywania rezerw, tak jak ostrzegali analitycy.

Wyroki przełomowe mogą więc zapaść już w tym roku. A ich wpływ? W wariancie pesymistycznym banki mogą zostać zmuszone do oddania setek milionów złotych klientom (tytułem zwróconych odsetek i opłat) i utraty przyszłych przychodów z tych kredytów. To obniży ich wyniki finansowe – akurat w momencie, gdy i tak czeka je spadek dochodów odsetkowych z powodu obniżek stóp procentowych. KNF będzie musiał bacznie patrzeć na adekwatność kapitałową, a akcjonariusze – liczyć się z niższymi dywidendami. W wariancie optymistycznym (dla banków) SKD okaże się incydentem do opanowania: prawo zostanie szybko zmienione, a sądy do tego czasu nie wyrządzą instytucjom większej krzywdy.

Wnioski i prognozy: czy sektor wyciągnął lekcję?

Analiza raportów I kwartału 2025 i otoczenia regulacyjnego wokół sankcji kredytu darmowego pozwala wysnuć kilka nieoczywistych wniosków.

Po pierwsze, polskie banki znalazły się w paradoksalnej sytuacji: biją historyczne rekordy zysków, korzystając z wysokich stóp, a jednocześnie znowu przegapiają w porę ryzyko prawne, które narasta tuż pod powierzchnią. SKD nie jest (i prawdopodobnie nie stanie się) tak kosztowną bombą jak franki, ale sama jej obecność świadczy o pewnej powtarzalności błędów sektora. Znów dokumentacja i mały druk w umowach stały się piętą achillesową – a sektor znów reaguje z opóźnieniem, dopiero gdy klienci masowo idą do sądów. Owszem, tym razem banki szybciej zabrały głos i działają prewencyjnie (lobbing za zmianą prawa, korekty w ofertach), lecz dopiero pod presją 15 tysięcy pozwów. Czy nie lepiej było zawczasu upewnić się, że każda umowa kredytowa jest krystalicznie jasna, a koszty podane przejrzyście? Jak zauważył jeden z komentatorów, banki same „kilkanaście lat temu postanowiły jutrać, to teraz zbierają owoce” (cytat z gorzkiego komentarza czytelnika) – innymi słowy, zasiały wiatr, zbierają burzę.

Po drugie, ryzyko SKD jest systemowo niejednorodne – uderza głównie w tych, którzy agresywnie walczyli o udziały w rynku kredytów konsumpcyjnych kosztem jakości relacji z klientem. Widać wyraźnie różnice: banki takie jak Alior, PKO BP, Santander mają po kilka tysięcy spraw, podczas gdy konserwatywny ING – śladowe ilości. To sugeruje, że bardziej etyczne i ostrożne podejście do sprzedaży procentuje mniejszym ryzykiem prawnym. W kolejnych kwartałach inwestorzy powinni uważnie patrzeć na te dysproporcje: czy przypadkiem bank, który dotąd bryluje zyskami, nie ma za plecami worka potencjalnych strat. Ranking „SKD-odpornosci” banków może stać się nowym kryterium oceny ich zdrowia.

Po trzecie, relacja banki–klienci znów przechodzi próbę zaufania. Oto bowiem tysiące osób dowiadują się, że być może ich umowy zawierały niedociągnięcia, które teoretycznie pozwalały nie płacić odsetek. Wielu poczuje się zachęconych, by spróbować – w końcu skoro prawo daje taką możliwość, czemu z niej nie skorzystać? Banki stoją przed dylematem: uginać się w indywidualnych przypadkach (np. zawierać ugody na mniejsze kwoty) czy walczyć do upadłego w sądach.

Dotąd wybierają to drugie – i wygrywają większość potyczek – ale im dłużej to trwa, tym więcej negatywnych emocji po stronie klientów. Historia frankowa nauczyła nas, że twarda postawa banków potrafi się odwrócić przeciw nim, gdy wahadło opinii sądów przesunie się w stronę konsumentów. A gdyby tak banki tym razem spróbowały inaczej – np. same masowo skorygowały umowy, zaoferowały rekompensaty klientom za błędy? Na razie się na to nie zanosi – ale niewykluczone, że jeśli SN i TSUE przykręcą im śrubę, będą zmuszone pójść na polubowne rozwiązania.

Po czwarte, dzisiejsza sytuacja pokazuje ciekawą zależność: wysokie zyski banków często idą w parze z wysokimi ryzykami. Polskie instytucje finansowe w 2022–2023 zarabiały krocie na odsetkach (jak np. PKO BP – „bank zarabia na kredytach jak nigdy dotąd” pisały media), ale jednocześnie narastały problemy prawne: franki, WIBOR, teraz SKD.

To rodzi pytanie o model biznesowy – czy pogoń za zyskiem nie powoduje, że gdzieś na zapleczu obniża się standardy i rodzi ryzyka, które potem te zyski pochłoną? Być może sektor powinien przemyśleć, czy nie lepiej zarabiać trochę mniej, ale spać spokojniej – bo każda afera i każdy class action uderza w reputację i w bilans.

Komentarz: Prawda ponad PR

Z perspektywy niezależnego ekonomisty patrzącego na całą tę sytuację, nasuwa się mocna konkluzja: polskie banki po raz kolejny zapominają, że zaufanie klientów jest filarem ich działalności – kruchym filarem.

Zamiast otwarcie przyznać: tak, mogły wystąpić błędy, rozwiązujemy je, sektor serwuje nam PR-ową śpiewkę o „nieuzasadnionym instrumentalnym wykorzystywaniu przepisów”. To niebezpieczna gra. W praworządnym państwie to sąd ocenia, czy wykorzystanie prawa jest uzasadnione, a jak pokazują już te 20% przegranych spraw – często jednak bank zawinił.

Warto przypomnieć bankierom: prawo konsumenckie nie powstało po to, by dręczyć banki, tylko by je dyscyplinować, by nie wpadły w pokusę łatwego zysku kosztem dezinformacji klienta. Sankcja darmowego kredytu to nic innego, jak kara za brak transparentności.

Jeśli dziś kilkanaście tysięcy klientów idzie do sądu, to znaczy, że problem jest realny – niezależnie od tego, czy wykreowali go prawnicy, czy bankowe działy „innovative finance” naginające ofertę do granic (a może i poza granice) prawa.

Sektor bankowy lubi powtarzać, że nadmierne obciążenia i ryzyka prawne „ograniczają dostępność kredytu i podnoszą jego koszt”. Prawda. Ale odwróćmy perspektywę: co podkopuje zaufanie do sektora i w efekcie ogranicza skłonność ludzi do zaciągania kredytów? Właśnie takie historie: frankowicze, polisolokaty, a teraz SKD. Ile osób po lekturze tych doniesień pomyśli: „czy na pewno mogę ufać bankowi, że umowa jest fair?”. Jeśli banki naprawdę chcą dbać o stabilność i długoterminową rentowność, powinny uderzyć się w pierś i wyczyścić własne błędy zawczasu, zamiast liczyć, że ustawa je przed tym ochroni. Przywrócenie zasady proporcjonalności w sankcjach – owszem, brzmi rozsądnie. Ale proporcjonalność zaufania działa w obie strony. Klient też chciałby wierzyć, że drobny druczek w umowie nie oznacza nieproporcjonalnej straty po jego stronie.

Na koniec warto zadać głośno pytanie: czy sektor finansowy wyciągnął wnioski z poprzednich kryzysów zaufania? Patrząc na SKD, można mieć wątpliwości. Banki ponownie grają na zwłokę, licząc na fortele prawne i legislacyjne zmiany, zamiast rozwiązać problem u źródła. To krótkowzroczne. Prawdziwie odpowiedzialny i nowoczesny sektor bankowy wziąłby to na klatę: zaprosił regulatorów, rzeczników konsumentów, usiadł do stołu i zaproponował systemowe rozwiązanie (choćby fundusz kompensacyjny dla poszkodowanych klientów w zamian za rezygnację z pozwów, albo automatyczny audyt umów). Zamiast tego oglądamy powtórkę starego filmu: „Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało”. A jednak się stało.

Sankcja kredytu darmowego to sygnał ostrzegawczy – ostatni dzwonek, by banki nauczyły się, że transparencja i uczciwość to nie opcja, lecz konieczność. W przeciwnym razie co kilka lat będą zbierać nowe żniwo własnych zaniedbań, a ich klienci – i akcjonariusze – znowu zostaną zafundowani na emocjonalnym rollercoasterze między euforią zysków a strachem przed „darmowymi” kredytami. Czas przerwać to błędne koło. Jeśli nie dla dobra klientów, to dla świętego spokoju samych banków. Bo jak pokazuje historia, gdy banki same nie potrafią się zdyscyplinować, zrobi to za nie prawo lub sądy – i zazwyczaj wtedy koszt jest najwyższy. Lekcja frankowa brzmi głośno – oby tym razem została odrobiona naprawdę.

 

Udostępnij31Tweet19
Michał Augustynowicz

Michał Augustynowicz

Ekspert finansowy, skupiający się od 5 lat na kredytach frankowych. Ma zdolność do analizy skomplikowanych zagadnień oraz pasje do dzielenia się wiedzą. Autor wielu publikacji stanowiących źródło informacji dla poszkodowanych klientów banków. e-mail: m.augustynowicz@chf24.pl

Rekomendowane dla Ciebie

Banki w Polsce boją się własnych klientów! Kredyt w złotówkach może pójść śladem franków

Napisał Michał Augustynowicz
12 czerwca 2025
Banki w Polsce boją się własnych klientów! Kredyt w złotówkach może pójść śladem franków

Strach przed własnymi klientami – brzmi to jak paradoks, ale taki właśnie obraz wyłania się z polskiego sektora bankowego A.D. 2025. Po dekadzie zmagań z frankowiczami banki muszą...

Czytaj więcejDetails

Frankowicze schodzą z wokandy, ale sądy wciąż duszą się w tłoku. Czy cyfrowy sędzia uratuje Temidę?

Napisał Michał Augustynowicz
12 czerwca 2025
Frankowicze schodzą z wokandy, ale sądy wciąż duszą się w tłoku. Czy cyfrowy sędzia uratuje Temidę?

Polskie sądy odetchnęły z ulgą – po latach lawiny pozwów od frankowiczów statystyki wreszcie pokazują odwrót trendu. W pierwszym kwartale 2025 r. do sądów trafiło o połowę mniej...

Czytaj więcejDetails

WIBOR w TSUE: Rząd broni banków, Sędziowie mocno dopytują! Zakończyła się gorąca rozprawa

Napisał Michał Augustynowicz
11 czerwca 2025
WIBOR w TSUE: Rząd broni banków, Sędziowie mocno dopytują! Zakończyła się gorąca rozprawa

W środę 11 czerwca 2025 r. w Luksemburgu odbyła się przełomowa rozprawa przed Trybunałem Sprawiedliwości UE (TSUE) dotycząca złotowych kredytów hipotecznych opartych na wskaźniku WIBOR. Sprawa trafiła do...

Czytaj więcejDetails
Następny post
Konsolidacja kredytu 2025: ratunek dla kredytobiorców czy ucieczka banków przed „darmowym kredytem”?

Konsolidacja kredytu 2025: ratunek dla kredytobiorców czy ucieczka banków przed „darmowym kredytem”?

Spis treści:

  • SKD w sprawozdaniach: od ciekawostki do stałego punktu programu
  • Rezerwy na „darmowe” kredyty – czy ktoś już pękł?
  • Konsolidacje i refinansowania – czy banki tuszują problem?
  • SKD vs frankowicze: powtórka z rozrywki czy inny film?
  • ZBP kontra konsumenci: narracja i przemilczenia
  • Kiedy rozstrzygnięcia? TSUE, SN i skutki dla sektora
  • Wnioski i prognozy: czy sektor wyciągnął lekcję?
  • Komentarz: Prawda ponad PR

Serwis informacyjny o kredytach i sporach z bankami. Wiadomości, analizy i komentarze dotyczące kredytów we frankach i złotówkach. Śledzimy wyroki, zmiany w prawie i oferty ugodowe, aby kredytobiorcy byli na bieżąco. Znajdziesz tu także praktyczne poradniki, relacje kredytobiorców i opinie ekspertów, które pomogą Ci zrozumieć aktualną sytuację i podjąć właściwe decyzje.

MENU

  • • Strona główna
  • • Wiadomości
  • • Wyroki
  • • Poradnik Frankowicza
  • • Felietony
  • • W Sądach
  • • Prawnicy
  • • Ranking kancelarii frankowych
  • • Ranking kancelarii SKD
  • • Kancelarie frankowe
  • • Forum frankowe
  • • Kredyty w złotówkach
  • • Baza wiedzy
  • • Kontakt

WYDAWCA

Michał Augustynowicz

Dolnośląskie Centrum Biznesu

ul. Stanisławowska 47

54-611, Wrocław

E-mail: info@chf24.pl

© 2025 CHF24.PL - Frankowicze, Kancelarie Frankowe, Wiadomości | Redakcja | Mapa portalu | Polityka prywatności | Regulamin strony | Kontakt

Projekt i wykonanie:
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
  • Strona Główna
  • Wiadomości
    • Frankowicze
    • Kredyt w PLN
    • Sankcja kredytu darmowego
  • Wyroki
    • Wyroki TSUE
  • Poradnik Frankowicza
  • Felietony
  • Prawnicy
  • W Sądach
  • Forum
  • Ugody
  • Ranking Kancelarii

© 2025 CHF24.PL - Frankowicze, Kancelarie Frankowe, Wiadomości | Redakcja | Mapa portalu | Polityka prywatności | Regulamin strony | Kontakt

Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
  • Strona Główna
  • Wiadomości
    • Frankowicze
    • Kredyt w PLN
    • Sankcja kredytu darmowego
  • Wyroki
    • Wyroki TSUE
  • Poradnik Frankowicza
  • Felietony
  • Prawnicy
  • W Sądach
  • Forum
  • Ugody
  • Ranking Kancelarii

© 2025 CHF24.PL - Frankowicze, Kancelarie Frankowe, Wiadomości | Redakcja | Mapa portalu | Polityka prywatności | Regulamin strony | Kontakt