Ogromna ilość kredytów frankowych udzielanych Polakom na przestrzeni lat to niemal 800 tys. umów kredytowych, z których większość prawdopodobnie zawierała niedozwolone postanowienia, które mogą skutkować unieważnieniem takiej umowy w sądzie. Część Frankowiczów zarówno z kredytami już spłaconymi, jak i aktywnymi już zdecydowała się na walkę z bankiem w sądzie. Gigantyczna ilość wygrywanych przez nich spraw z kolei spowodowała falę następnych pozwów. Czy jednak wciąż opłaca się złożyć pozew przeciwko bankowi, czy może lepiej podpisać z nim ugodę?
Jak wygląda sytuacja w sądach i czy jest szansa na przyspieszenie spraw frankowych?
Masowe pozwy ze strony Frankowiczów spowodowały nagromadzenie w sądach spraw frankowych i ich przeciążenie. Efektem tego jest znaczne wydłużenie postępowań w niektórych miastach. Najgorzej sytuacja wygląda w Warszawie, gdzie nawet utworzenie specjalnego wydziału frankowego nie pomogło w przyspieszeniu postępowań.
Ministerstwo Sprawiedliwości podejmuje różnego rodzaju działania, aby tę trudną sytuację w sądach nieco rozładować. Wprowadzono między innymi już w ubiegłym roku przepis dotyczący właściwości sądów, na podstawie którego Frankowicz może złożyć obecnie pozew przeciwko bankowi jedynie w swoim miejscu zamieszkania. W przypadku spraw frankowych będzie to więc sąd okręgowy właściwy dla miejsca zamieszkania Frankowicza.
Miało to odciążyć sądy w największych aglomeracjach. Tego odciążenia za bardzo nie widać ze względu na masowy napływ nowych pozwów, ale korzyścią takiego rozwiązania jest krótszy okres oczekiwania na zakończenie postępowania w mniejszych miejscowościach.
Ministerstwo Sprawiedliwości planuje także szereg innych działań, które rozładują sądy. Ma być dygitalizacja akt i rozprawy zdalne, wykorzystanie sztucznej inteligencji do wspierania sędziów w przypadku braku asystentów. Pilotażowy program ma ruszyć w Poznaniu.
Czy nadal warto pozwać bank, skoro sądy są tak przeciążone?
Frankowicze, którzy jeszcze nie pozwali banku, mają czasami wątpliwości, czy opłaca się teraz pozywać bank, skoro sądy są tak przeciążone, że sprawy frankowe trwają latami. Niektórzy więc decydują się na przeczekanie, aż sytuacja się nieco poprawi. Nie jest to dobra decyzja z różnych względów. Istnieją natomiast powody, dla których warto pozwać bank jak najszybciej. Oto one:
- Korzystna inwestycja
Po pierwsze pozywając bank przy długo trwającym procesie, kredytobiorca ma prawo do odsetek ustawowych za opóźnienie, które na chwilę obecną wynoszę 11,25% rocznie, co jest bardzo dobrą inwestycją dla Frankowicza. Wynagrodzenie z tytułu zasądzonych odsetek wynosi bowiem często kilkadziesiąt, a czasem nawet kilkaset tysięcy złotych.
- Możliwość zawieszenia spłaty rat
Fakt ten ma znaczenie szczególnie dla osób, które wciąż spłacają uciążliwy kredyt. Wraz z pozwem mogą oni złożyć do sądu wniosek o zabezpieczenie roszczeń i jeśli sąd go zaakceptuje, będzie to skutkowało zawieszeniem płatności rat na czas trwania procesu. W tym czasie bank nie będzie mógł wypowiedzieć umowy, domagać się płatności rat, ani składać żadnych obciążających Frankowicza monitów to BIK czy BIG. Coraz więcej sądów przychyla się do takich wniosków. Obecnie jest to około 70% pozytywnych postanowień. Uzyskanie takiego zabezpieczenia może być dla Frankowicza prawdziwą ulgą i będzie on mógł już spokojnie oczekiwać na wyrok sądu nawet podczas długo trwającego procesu.
- Potencjalne ryzyko niewypłacalności banku w przyszłości
Chociaż sektor bankowy ma się dobrze i większość banków mimo tworzenia dużych rezerw przeznaczonych na ryzyko prawne związane ze sprawami frankowymi, notuje duże zyski, są jednak sytuacje, których dzisiaj jeszcze przewidzieć nie można, a które mogą doprowadzić do zapaści sektora bankowego. Przykładem, że bankructwo banku jest możliwe, jest chociażby trudna obecnie sytuacja Frankowiczów upadłego Getin Banku, którzy teraz nawet przy wygranych procesach, mogą mieć spory problem z odzyskaniem pieniędzy.
- Ryzyko przedawnienia roszczeń
Mimo że w świetle najnowszego orzecznictwa roszczenia Frankowiczów odnośnie uznania umowy kredytowej za nieważną się nie przedawniają, to już roszczenia o zapłatę tak. I chociaż nie ma znaczenia to kiedy brało się kredyt i kiedy się go spłaciło, ponieważ bieg przedawnienia, który dla Frankowicza obecnie wynosi 6 lat, zaczyna się w momencie, w którym dowiedział się on o tym, że jego umowa może zawierać niedozwolone postanowienia, których obecność daje podstawę do unieważnienia umowy kredytowej, to jednak jeśli Frankowicz będzie zbyt długo zwlekał z pozwaniem banku, ten będzie mógł za kilka lat wysunąć zarzut przedawnienia. Będzie argumentował to tym, że kredytobiorca z pewnością taką wiedzę posiadł dużo wcześniej, ponieważ było duże nagłośnienie o sprawach frankowych w mediach. Jak mówi radca prawny Beata Strzyżowska, takie zarzuty już zaczynają się ze strony banku pojawiać.
- Brak propozycji ugodowych dla osób ze spłaconym kredytem
O ile kredytobiorca, który wciąż spłaca kredyt, może jeszcze liczyć na to, że bank zaproponuje mu korzystną ugodę i nie będzie musiał go pozywać, to już osoba ze spłaconym wcześniej kredytem nie może na taką ugodę liczyć. Banki bowiem takich propozycji nie składają Frankowiczom z zamkniętą umową. Mają oni jednak takie samo prawo do unieważnienia wadliwej umowy i odzyskania sporych kwot pieniędzy. Jedynym wyjściem więc dla takich kredytobiorców jest pozwanie banku.
Czy ugoda z bankiem może być lepszym rozwiązaniem niż pozwanie banku?
W przypadku kredytów aktywnych zawarcie ugody z bankiem może być dobrym rozwiązaniem, jeśli zaproponowane przez bank warunki będą uczciwe i do zaakceptowania przez Frankowicza. Pozwoli to na natychmiastowe zakończenie sporu bez procesu, co jest korzystne, chociażby z tego względu, że Frankowiczowi odpadnie stres związany z procesem. Trzeba jednak wiedzieć, że najkorzystniejsze ugody proponują banki tym Frankowiczom, którzy już złożyli przeciwko nim pozwy. Ugoda pozaprocesowa nie jest więc z reguły najlepszym rozwiązaniem.
Ostatnio jednak zaobserwować można, że te banki, które nie miały dużego portfela kredytów frankowych, takie jak BOŚ Bank, BNP Paribas, ING czy BGŻ, starają się doprowadzić do porozumienia z Frankowiczami na drodze ugody i ich propozycje w tej chwili są już warte rozważenia przez kredytobiorców. Jednak o tym, czy taką ugodę z bankiem zawrzeć, nie powinno decydować się pochopnie, ponieważ można narazić się na przykre konsekwencje w przyszłości, a jednocześnie zamknąć sobie drogę do dochodzenia roszczeń w sądzie.
Frankowicz często nie jest w stanie sam dostrzec wszystkich zagrożeń wynikających z zapisów zawartych w postanowieniach ugodowych. Powinien więc po otrzymaniu takiej propozycji ugodowej od banku porozumieć się z radcą prawnym i dokładnie przy jego pomocy przeanalizować proponowane warunki. Jeśli będą na tyle korzystne, że Frankowicz zechce zakończyć spór bez procesu i zrezygnować z pewnych roszczeń, może taką ugodę podpisać. Natomiast jeśli po analizie okaże się, że na ugodzie może sporo stracić finansowo, nie powinien jej przyjmować, lecz dalej negocjować jej warunki lub złożyć pozew do sądu przeciwko bankowi.
Pozwanie banku w sprawie frankowej nadal dla większości Frankowiczów jest najlepszą opcją. Największe korzyści z takiego rozwiązania osiągną ci, którzy już spłacili kredyt lub przynajmniej kwotę kapitału.