Opinia TSUE w sprawie kredytów opartych na wskaźniku WIBOR przyniosła mieszane wnioski dla sektora bankowego i kredytobiorców. Z jednej strony wynika z niej, że sądy nie mogą podważać samej konstrukcji WIBOR-u ani metody jego wyznaczania w przypadku nowszych umów (zawartych po 28 marca 2019 r.), ponieważ wskaźnik ten został wpisany do rejestru UE i spełnia wymogi rozporządzenia BMR. Z drugiej jednak strony potwierdzono, że klauzule umowne dotyczące oprocentowania opartego o WIBOR nadal podlegają kontroli pod kątem przejrzystości i zgodności z prawem konsumenckim. Innymi słowy – oficjalny indeks może być użyty w sposób nieuczciwy w umowie, a oceny tego, czy klient został rzetelnie poinformowany o ryzyku, TSUE nie wykluczył – i tu właśnie pojawił się dla banków bardzo poważny problem oraz ogromna szansa dla krdytobiorców.
BMR nie działa wstecz – starsze umowy bez ochrony
Rozporządzenie UE BMR (Benchmark Regulation), regulujące wskaźniki referencyjne, zaczęło obowiązywać w 2018 r., a od 28 marca 2019 r. WIBOR został oficjalnie uznany za wskaźnik zgodny z BMR i objęty nadzorem. Oznacza to, że od tego momentu metodologia ustalania WIBOR-u podlega rygorystycznym regułom i nadzorowi organów finansowych. Jednak regulacje BMR nie działają wstecz – nie „legalizują” automatycznie sposobu wyznaczania WIBOR-u przed tą datą ani nie dają parasola ochronnego umowom zawieranym wcześniej. W konsekwencji kredyty hipoteczne podpisane przed 2019 r. nie są objęte tarczą BMR, co otwiera możliwość szerszego kwestionowania ich warunków. Dla takich starszych umów sądy krajowe potencjalnie mogą przyglądać się nie tylko samej klauzuli oprocentowania, ale – w braku unijnych regulacji chroniących ówczesny WIBOR – nawet mechanizmowi ustalania stawki w tamtym okresie. To właśnie kredyty sprzed 2019 r. mogą stać się teraz polem najgorętszych sporów.
Obowiązki informacyjne banków a rzeczywistość umów
Jednym z kluczowych wątków poruszonych w opinii TSUE jest kwestia obowiązków informacyjnych banku wobec klienta przy udzielaniu kredytu ze zmiennym oprocentowaniem. Zgodnie z przepisami prawa oraz interpretacją rzecznika generalnego TSUE, bank musi przekazać konsumentowi jasne informacje m.in. o nazwie stosowanego wskaźnika referencyjnego, o jego administratorze oraz o potencjalnych konsekwencjach zmienności stawki dla kosztów kredytu. Informacje te powinny być przedstawione w sposób precyzyjny i zrozumiały, tak aby przeciętny klient mógł pojąć, z jakim mechanizmem ma do czynienia i jakie niesie on ryzyko.
W praktyce wiele umów – zwłaszcza tych zawieranych przed wejściem BMR – nie spełniało tych standardów. Część banków nie wskazywała nigdzie w dokumentacji kredytowej, kto jest administratorem wskaźnika WIBOR (np. nie padała nazwa organizacji odpowiedzialnej za jego wyliczanie). Inne instytucje posługiwały się w umowach niestandardowymi nazwami stawki WIBOR, które mogły dezorientować klienta. Spotykano np. oznaczenia takie jak W3 czy W6, zamiast pełnej nazwy WIBOR 3M/6M, a nawet tajemnicze skróty w stylu DBPLN, które dla przeciętnego kredytobiorcy nic nie znaczyły. Zdarzało się też, że umowa odsyłała klienta do serwisu informacyjnego (np. strony Reuters) w celu sprawdzenia aktualnej wartości wskaźnika, bez wyjaśnienia, czym on właściwie jest. Takie praktyki utrudniały konsumentom zrozumienie, na jakiej podstawie ustalane będzie oprocentowanie ich kredytu i kto nad tym procesem czuwa.
WIBOR jako „stabilny” wskaźnik? Wątpliwe prezentacje ryzyka
Kolejnym problemem, na jaki zwrócono uwagę, jest sposób prezentowania ryzyka związanego z WIBOR-em w materiałach oferujących kredyty. W wielu przypadkach banki zapewniały o stabilności stopy procentowej, pokazując historyczne wykresy i symulacje sugerujące, że WIBOR utrzymuje się na stałym, niskim poziomie. Przedstawiano dane z okresów, gdy stawka była względnie stabilna lub spadała, co mogło budować u klientów fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Niejeden kredytobiorca wychodził z założenia, że skoro w poprzednich latach rata kredytu prawie się nie zmieniała, to i w przyszłości oprocentowanie nie wzrośnie znacząco. Rzeczywistość okazała się inna – gwałtowne podwyżki stóp procentowych w latach 2021–2022 przełożyły się na skok WIBOR-u i rat kredytów, zaskakując wielu klientów.
Opinia TSUE podkreśla, że informacje przekazywane klientowi nie mogą zniekształcać obrazu produktu finansowego. Jeżeli bank pokazywał jedynie optymistyczne scenariusze lub nie przedstawił pełnego mechanizmu działania wskaźnika (np. nie wyjaśnił, od jakich czynników zależy WIBOR i że w pewnych warunkach może on istotnie wzrosnąć), to można uznać, że klient nie wyraził świadomej zgody na ryzyko zmiennej stopy. Z perspektywy prawa konsumenckiego takie działanie może naruszać zasadę przejrzystości umowy i stanowić podstawę do podważenia uczciwości klauzuli oprocentowania. Innymi słowy, nawet jeśli sam WIBOR jest wskaźnikiem legalnym i poprawnie wyliczanym, sposób jego przedstawienia mógł wprowadzać kredytobiorców w błąd co do prawdziwego ryzyka wahań ich przyszłych rat.
Klauzule oprocentowania pod lupą – otwarta furtka do kontroli
Najważniejszym skutkiem opinii TSUE jest potwierdzenie, że klauzule dotyczące oprocentowania opartego o WIBOR mogą być badane przez sądy pod kątem abuzywności (nieuczciwego charakteru). Trybunał wskazał, że fakt istnienia unijnych regulacji (BMR) sankcjonujących istnienie wskaźnika nie wyłącza oceny umowy z perspektywy konsumenta. W praktyce oznacza to, że sąd ma prawo zbadać, czy mechanizm zmiennej stopy wprowadzony przez bank został opisany w prosty, zrozumiały sposób oraz czy klient miał pełną świadomość konsekwencji. Co istotne, TSUE wyraźnie odróżnił ocenę wskaźnika jako takiego (która dla nowych umów jest niedopuszczalna) od oceny samej klauzuli umownejodsyłającej do tego wskaźnika. Ta druga ocena jest dozwolona i wręcz wymagana, jeśli pojawiają się wątpliwości, czy kredytobiorca był traktowany uczciwie.
Rzecznik generalny TSUE zaznaczył, że kredytodawca powinien działać fair wobec konsumenta – czyli mówiąc obrazowo, tak formułować i omawiać warunki umowy, jakby zakładał, że klient mógłby negocjować je indywidualnie mając pełną wiedzę. Weryfikując uczciwość warunku oprocentowania, należy sprawdzić m.in., czy konsument w ogóle zrozumiał i świadomie zaakceptował ryzyko zmiennej stopy. Jeżeli otrzymał on pełne, rzetelne informacje o mechanizmie WIBOR-u, jego historycznych wahaniach i czynnikach wpływających na stawkę – wtedy można przyjąć, że wiedział, na co się decyduje. Jeśli jednak takich informacji brakowało lub były one podane zdawkowo, w skomplikowanym żargonie, albo odbiegały od rzeczywistości (np. bagatelizowały ryzyko), to powstaje pole do uznania klauzuli za nieprzejrzystą i krzywdzącą dla klienta. Takie postanowienie umowne może zostać finalnie uznane za niewiążące konsumenta. Co dalej z samą umową – czy może trwać z samą marżą, czy też upaść w całości – to odrębna kwestia, którą TSUE na tym etapie pozostawił otwartą, dając pole do decyzji sądom krajowym.
Spory wokół WIBOR nabiorą tempa
Mimo optymistycznych tonów części komentatorów z sektora bankowego, opinia TSUE nie kończy sporów o kredyty WIBOR-owe. Wręcz przeciwnie – można się spodziewać, że stanowi dopiero początek nowej fali pozwów i procesów. Kredytobiorcy, zachęceni jasnym stanowiskiem unijnego trybunału, zapewne chętniej będą występować na drogę sądową, wskazując na braki informacyjne i nieuczciwe klauzule w swoich umowach. Prawnicy reprezentujący klientów już teraz interpretują opinię jako zielone światło do kwestionowania mechanizmu zmiennego oprocentowania. Szczególnie dużo emocji budzą wspomniane wcześniej umowy sprzed 2019 r. – tam banki nie mogą zasłonić się argumentem, że „wszystko jest w porządku, bo WIBOR jest regulowany przez BMR”. Te starsze kontrakty będą prawdopodobnie analizowane przez biegłych i sędziów z wyjątkową uwagą, bo to na ich gruncie najłatwiej wykazać, że klient nie otrzymał wymaganych informacji lub że warunki kształtowania oprocentowania były niejasne. Można więc przewidywać, że fala sporów sądowych związanych z WIBOR-em nie opadnie, a raczej przejdzie w kolejną fazę – skupioną na ocenie transparentności umów i odpowiedzialności banków za komunikację ryzyka.
Banki oddaliły jedno ryzyko, ale pełnego zwycięstwa brak
Przedstawiciele sektora bankowego interpretują opinię TSUE jako częściowy sukces. Podkreślają, że WIBOR został uznany za wskaźnik prawidłowo wyznaczany i niepodlegający podważaniu – co oznacza, iż nie dojdzie do skrajnego scenariusza unieważnienia masowo umów tylko z powodu zakwestionowania metodologii liczenia stawki. To z pewnością ważna ulga dla banków, gdyż eliminuje ryzyko lawiny pozwów skupionych wyłącznie na zarzucie „wadliwego WIBOR-u” w latach 2019–2025. Ponadto banki zapewniają, że wypełniały obowiązki informacyjne wobec klientów zgodnie z przepisami, a opinia TSUE ich zdaniem to potwierdziła (wskazując jednocześnie, że nie musiały ujawniać więcej niż wymagają regulacje – np. szczegółowego algorytmu wyliczania indeksu, który jest publikowany przez administratora).
Z drugiej strony jednak trudno mówić o pełnym zwycięstwie banków. Ryzyko prawne nie zniknęło, a jedynie zmieniło charakter. W opinii wielu prawników reprezentujących kredytobiorców, stanowisko TSUE jest wręcz przełomowe na korzyść konsumentów – potwierdzono bowiem, że mechanizm zmiennego oprocentowania nie jest „świętą krową” poza zasięgiem kontroli. Teraz to na polskich sądach spoczywa zadanie zastosowania wytycznych trybunału i zbadania konkretnych umów pod kątem abuzywności. Jeżeli sędziowie zaczną powszechnie uznawać klauzule WIBOR-owe za nieuczciwe (np. z powodu braku przejrzystości), skutki finansowe dla banków mogą być poważne – mówi się o miliardowych stratach w razie konieczności zwrotu nadpłaconych odsetek lub unieważnienia części umów. Dla tysięcy (a potencjalnie nawet milionów) kredytobiorców natomiast pojawia się realna szansa na skorygowanie warunków swoich kredytów, a w skrajnych przypadkach uwolnienie się od obciążeń wynikających z nieuczciwych postanowień.
Podsumowując:
Opinia Rzecznika Generalnego TSUE w sprawie WIBOR nie rozwiązuje definitywnie problemu, lecz wyznacza nowy etap. Banki co prawda uchroniły się przed najgroźniejszym scenariuszem, ale muszą przygotować się na kontynuację batalii – tym razem skupionej na treści umów i komunikacji z klientem. Stabilność sektora bankowego w najbliższym czasie będzie zależeć od tego, jak sądy i strony poradzą sobie z tą nową rzeczywistością prawną.
Dla uczestników rynku finansowego – zarówno instytucji, jak i klientów – to sygnał, że transparentność i rzetelna informacja stają się kluczowe. WIBOR pozostaje fundamentem wielu umów, lecz sposób jego zastosowania w relacji z konsumentem będzie podlegał wnikliwemu nadzorowi sądowemu. Konflikt wokół kredytów złotowych może więc przybrać na sile, zanim zapadną ostateczne rozstrzygnięcia i wypracuje się jednolita linia orzecznicza zapewniająca równowagę między prawami klientów a stabilnością sektora bankowego.






