Polskie sądy od lat borykają się z trudnościami, a najlepszym tego dowodem są długo trwające postępowania, banki jednak i ten fakt odwróciły na swoją korzyść. Nie od dziś wiadomo, że instytucje kredytowe robią wszystko by proces zainicjowany przez kredytobiorcę trwał jak najdłużej, wykorzystują więc każdą okazję by utrudnić np. przeprowadzenie rozprawy, gdyż w ten sposób mogą „zyskać” już kilka miesięcy i o tyle opóźnić wydanie w sprawie rozstrzygnięcia, dlatego tak bardzo istotne jest by kredytobiorcę w sprawie reprezentował doświadczony w sprawach frankowych prawnik. Ze sztuczkami procesowymi banków na wydłużenie postępowania prawnicy radzą sobie bardzo dobrze, a i sądy orzekające coraz częściej takie działania banków stopują, więc spora część spraw frankowych przebiega sprawnie i szybko się kończy, jednak są takie elementy i działania w procesie, których bankom nikt zabronić nie może, banki natomiast chętnie z nich korzystają, gdyż w ten sposób mogą skutecznie przedłużać sprawy frankowiczów.
Najpierw apelacja, a potem kasacja.
Statystyki dla banków są bezlitosne, obecnie około 98 procent wydawanych w sprawach frankowych wyroków uwzględnia roszczenia zgłaszane przez kredytobiorców, a dla banków jest to o tyle niepokojące, że w sądach toczy się już około 140 000 procesów wszczętych przez frankowiczów.
Banki nagminnie przegrywają z kredytobiorcami, więc muszą zawiązywać coraz wyższe rezerwy na ryzyko prawne związane z kredytami frankowymi, to jednak powoduje również, że banki wykorzystują wszystkie dostępne środki prawne by wydanie wyroku opóźnić i cały proces przedłużyć.
W Polsce obowiązuje zasada dwuinstancyjnego procesu, a więc strona niezadowolona z rozstrzygnięcia sądu pierwszej instancji, może wnieść środek odwoławczy do sądu drugiej instancji, czyli w przypadku spraw frankowych banki składają apelację i robią to prawie zawsze. Apelacja powoduje, że sprawa trafia do sądu wyższego rzędu i już tutaj banki „zyskują”, gdyż na postępowanie apelacyjne trzeba liczyć średnio rok, więc jeszcze przez taki okres czasu wyrok nie będzie prawomocny. Co jednak ciekawe, apelacje są składane przez banki tak naprawdę dla zasady, bardzo rzadko zdarza się by sąd drugiej instancji uwzględnił zarzuty podnoszone przez bank i by np. stwierdził, że umowy o kredyt frankowy nie należało unieważnić, apelacja to zatem nic innego jak gra na czas. Wyrok sądu drugiej instancji powoduje, że w sprawie zapada prawomocny wyrok i na tym tak naprawdę sprawa się kończy, banki jednak wymyśliły sobie, że będą korzystać z nadzwyczajnych środków zaskarżenia.
Nadzwyczajnym środkiem zaskarżenia jest skarga kasacyjna, której złożenie powoduje, że sprawa trafia do Sądu Najwyższego, dla frankowicza taki obrót sprawy może się okazać się niemałym szokiem, prawda jest jednak taka, że to kolejna nic nie znacząca zagrywka banków, by zniechęcić kredytobiorców do walki o swoje prawa.
Kasacje składane przez banki nie są zasadne w ocenie Sądu Najwyższego ale są tanim sposobem na przedłużenie spraw.
Przede wszystkim, frankowicze muszą mieć na uwadze, że skarga kasacyjna i postępowanie przed Sądem Najwyższym nie są trzecią instancją sądową, postępowanie tego rodzaju jest szczególne i może zostać zainicjowane tylko w określonych prawem okolicznościach, nie jest więc tak, że jak bank złoży skargę kasacyjną to Sąd Najwyższy będzie musiał zająć w sprawie stanowisko. Co warto podkreślić, w przeważającej większości przypadków te skargi kasacyjne w ogóle nie są oceniane pod kątem merytorycznym przez Sąd, bo finalnie do Sądu nie trafiają.
Skargę kasacyjną można złożyć od wydanego przez sąd drugiej instancji prawomocnego wyroku, lecz przepisy Kodeksu postępowania cywilnego wprost wskazują w jakich sprawach wniesienie skargi nie jest dopuszczalne, i choć sprawy frankowe nie zostały w tych zakazach ujęte, to jednak już sam fakt wyłączeń świadczy o nadzwyczajnym charakterze tego środka odwoławczego. W sytuacji jednak, gdy skargę kasacyjną co do zasady można złożyć, skarga kasacyjna jest przyjmowana przez Sąd Najwyższy tylko wtedy, gdy:
1) w sprawie występuje istotne zagadnienie prawne;
2) istnieje potrzeba wykładni przepisów prawnych budzących poważne wątpliwości lub wywołujących rozbieżności w orzecznictwie sądów;
3) zachodzi nieważność postępowania lub
4) skarga kasacyjna jest oczywiście uzasadniona.
Innymi więc słowy, jeśli bank chce by złożona przez niego skarga rzeczywiście została rozpoznana przez Sąd Najwyższy, musi spełnić przynajmniej jeden z wyżej wymienionych warunków, co w praktyce wcale nie jest proste, zwłaszcza w przypadku spraw frankowych, które choć specyficzne, są bardzo powtarzalne.
Banki systematycznie składają skargi kasacyjne, a prawnicy dwoją się i troją by znaleźć podstawy uzasadniające przyjęcie skargi do rozpoznania, w rzeczywistości jednak bardzo rzadko bankom udaje się skutecznie złożyć skargę.
Przed przyjęciem sprawy do rozpoznania Sąd Najwyższy dokonuje tzw. przedsądu, czyli Sąd Najwyższy w składzie jednego sędziego na posiedzeniu niejawnym bada skargę pod względem formalnym, i już na tym etapie odpada niemal 97 procent skarg kasacyjnych banków.
W uzasadnieniu do postanowienia z dnia 8 lipca 2022 r., sygn. akt: I CSK 2912/22, którym to postanowieniem Sąd Najwyższy odmówił przyjęcia skargi kasacyjnej do rozpoznania, wskazano, iż bank nie spełnił przesłanek warunkujących przyjęcie skargi kasacyjnej do rozpoznania. Sąd podkreślił iż istotnym zagadnieniem prawnym jest zagadnienie nowe, nierozwiązane dotąd w orzecznictwie, którego rozstrzygnięcie może przyczynić się do rozwoju prawa, natomiast po przeanalizowaniu złożonej skargi Sąd doszedł do przekonania, że „w okolicznościach sprawy nie zachodzi potrzeba głębszego wyjaśnienia podniesionych przez pozwanego kwestii prawnych i dokonanie wykładni wskazanych przez niego przepisów prawnych, gdyż zasadniczą przyczyną ustalenia stwierdzenia nieważności umowy był fakt przyjęcia, że klauzule umożliwiające stosowanie do przeliczeń kurs kupna i sprzedaży franka szwajcarskiego, ustalone według tablicy kursowej banku, kształtują prawa i obowiązki konsumenta w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy”. Dla Sądu Najwyższego w sprawach frankowych nie dzieje się nic nowego, co uzasadniałoby pochylenie się nad złożoną przez bank skargą kasacyjną.
Oczywiście, składanie skargi nie jest dla banków bezpłatne. Muszą one pokryć koszty sądowe, które kształtują się na poziomie 5% wartości zaskarżonej kwoty. Dla spraw związanych z kredytami frankowymi, które często dotyczą sum przekraczających kilkaset tysięcy złotych, a niekiedy nawet milionów, jest to zdecydowanie duży wydatek. Indywidualny koszt może wahać się od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Można by się zatem zastanawiać, dlaczego banki decydują się na ten krok, uznawany za mało korzystny dla banków pod względem finansowym. Odpowiedź znajduje się w przepisach dotyczących kosztów sądowych. Okazuje się bowiem, że w sytuacji, gdy skarga kasacyjna nie zostanie przyjęta do rozpoznania, bankowi zwracane jest 75% wcześniej wpłaconej opłaty.
Dzięki tej regulacji prawnej, banki mogą z mniejszym ryzykiem finansowym korzystać z procedury skarg kasacyjnych, co w praktyce prowadzi do przedłużania już i tak wydłużonych procesów sądowych. Krytycy obecnego stanu prawnego argumentują, że przepisy te sprzyjają instytucjom finansowym, a nie frankowiczom. Dlatego pojawiają się głosy, że konieczna jest zmiana przepisów w celu ograniczenia liczby skarg kasacyjnych i przyspieszenia procesu dochodzenia roszczeń przez osoby poszkodowane w sądzie.
Kredytobiorcy mają w Sądzie Najwyższym większe szanse.
Skargi kasacyjne banków to tak naprawdę tylko „straszaki” dla kredytobiorców i kolejny sposób by zniechęcić frankowiczów do żądania unieważnienia zawartego kontraktu, jednak w sytuacji odwrotnej, a więc, gdy kredytobiorca przegra z bankiem w sądach obydwóch instancji i następnie złoży skargę kasacyjną, taka skarga najczęściej jest rozpatrywana przez Sąd Najwyższy. Owszem, skarg kasacyjnych frankowiczów jest zdecydowanie mniej, gdyż tylko nieliczne procesy kończą się niekorzystnymi dla kredytobiorców wyrokami, znamienne jest jednak to, że skargi konsumentów nie są skreślane już na przedsądzie, lecz są wydawane w sprawach merytoryczne rozstrzygnięcia.
Informacja o tym, że bank złożył skargę kasacyjną nie jest wyczekiwana przez kredytobiorcę, jednak dobra wiadomość jest taka, że skarga najpewniej nie zostanie przyjęta do rozpoznania, a bank nie ma już żadnych innych możliwości by podważyć wyrok unieważniający zawartą umowę kredytową.