środa, 24 września, 2025
Kontakt: info@chf24.pl
CHF24.PL

Portal informacyjny dla Frankowiczów i kredytobiorców złotówkowych - Wiadomości dotyczące sporów sądowych z bankami.

  • Strona Główna
  • Wiadomości
    • Frankowicze
    • Kredyt w PLN
    • Sankcja kredytu darmowego
  • Wyroki
    • Wyroki TSUE
  • Poradnik Frankowicza
  • Felietony
  • Prawnicy
  • W Sądach
  • Forum
  • Ugody
  • Ranking Kancelarii
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
CHF24.PL
  • Strona Główna
  • Wiadomości
    • Frankowicze
    • Kredyt w PLN
    • Sankcja kredytu darmowego
  • Wyroki
    • Wyroki TSUE
  • Poradnik Frankowicza
  • Felietony
  • Prawnicy
  • W Sądach
  • Forum
  • Ugody
  • Ranking Kancelarii
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
CHF24.PL
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki

Podatek bankowy to zło – jak prawidłowo lobbować w mediach (poradnik dla bankowców)

Michał Augustynowicz Napisał Michał Augustynowicz
Data ostatniej modyfikacji: 29/08/2025 22:24
Czas czytania:13 minut
A A
0
Share on FacebookShare on Twitter

Nasi rodzimi bankowcy od jakiegoś czasu próbują przekonać opinię publiczną, że tzw. podatek bankowy to fatalny pomysł. Niestety, sposób, w jaki to robią, częściej wywołuje uśmiech politowania niż realne poparcie. Każdy argument podnoszony w mediach zdaje się być z łatwością obalany przez adwersarzy. Obecne wysiłki lobbystyczne przypominają nieudolną farsę – czas więc to zmienić. Poniżej przedstawiamy poważną, merytoryczną analizę zagrożeń płynących z podatku bankowego. To poradnik dla bankowców, jak powinni argumentować, by skutecznie obronić swoje racje. Tytuł jest przewrotny, ale treść śmiertelnie poważna: jeżeli macie przekonać społeczeństwo i decydentów, że podatek bankowy to zło, potrzebujecie mocniejszych argumentów niż dotychczas. Oto one.Podatek bankowy to zło – jak prawidłowo lobbować w mediach (poradnik dla bankowców)

Czym jest podatek bankowy i skąd się wziął?

Zanim przejdziemy do argumentów, ustalmy fakty. Podatek bankowy to specjalny sektorowy podatek nakładany na instytucje finansowe. W Polsce wprowadzono go na początku 2016 roku – obejmuje m.in. banki komercyjne, firmy pożyczkowe i ubezpieczycieli. Stawka wynosi 0,0366% miesięcznie od wartości aktywów (czyli 0,44% rocznie) ponad ustalony próg, przy czym z bazy podatku wyłączono fundusze własne banku oraz obligacje skarbowe. Rząd wprost przyznał, że celem tego haraczu jest podreperowanie budżetu państwa, a nie żadna stabilizacja sektora czy inne cele makroostrożnościowe. Innymi słowy: banki miały po prostu dorzucić się do finansowania wydatków publicznych.

Teraz, w roku 2025, władze poszły o krok dalej. Trwają prace nad podwyższeniem podatku CIT wyłącznie dla banków z 19% do nawet 30% w 2026 r., by potem docelowo ustalić go na poziomie 23% – na stałe wyżej niż dla innych branż. Banki jako jedyny sektor miałyby zatem płacić wyższy CIT niż reszta gospodarki (co branżowa organizacja ZBP szacuje na dodatkowe ~7 mld zł obciążeń rocznie). Rząd tłumaczy to potrzebą szukania dochodów przy wysokim deficycie budżetowym. Dla bankowców i inwestorów kapitałowych to jednak sygnał alarmowy. Jak zauważają eksperci, taka doraźna zmiana „to wyłom w systemie” jednolitego opodatkowania i bardzo niebezpieczny precedens.

Skoro znamy realia – mamy w Polsce istniejący podatek od aktywów bankowych oraz plan dodatkowego podatku dochodowego – przejdźmy do kluczowej kwestii: dlaczego to zły pomysł. Poniżej przedstawiamy argumenty, które naprawdę mają moc, poparte faktami i badaniami. Bankowcy powinni je wziąć sobie do serca, jeśli chcą skutecznie lobbować przeciw tym obciążeniom.

1. Mniej kredytu = wolniejszy wzrost gospodarczy

Najpoważniejszy zarzut wobec podatku bankowego to jego negatywny wpływ na akcję kredytową, a w konsekwencji na całą gospodarkę. Banki obłożone dodatkowymi obciążeniami ograniczają podaż kredytów – po prostu trudniej im finansować przedsiębiorstwa i konsumentów. Jednocześnie rośnie cena kredytu, bo instytucje finansowe usiłują sobie zrekompensować nowy koszt. Rezultat? Mniej dostępnego i droższego finansowania dla realnej gospodarki, co przekłada się na niższe inwestycje i wolniejszy wzrost PKB. To nie straszenie na wyrost, lecz obserwacja potwierdzona empirycznie.

Badanie skutków polskiego podatku bankowego opublikowane w Journal of Banking & Finance (Borsuk, Kowalewski, Qi 2023) wykazało, że po wprowadzeniu tego podatku banki istotnie zaostrzyły kryteria kredytowe i podniosły koszty kredytu dla firm i klientów indywidualnych. Innymi słowy – kredyt stał się mniej dostępny i droższy, co już ma “poważne implikacje dla realnej gospodarki”. Szczególnie ucierpiały firmy współpracujące z najmocniej opodatkowanymi bankami – to właśnie one doświadczyły największego ograniczenia akcji kredytowej.

Trzeba podkreślić: jeśli banki mniej chętnie udzielają pożyczek, ucierpi cały ekosystem. Mniej kredytów dla przedsiębiorstw to mniej inwestycji w rozwój, mniej nowych miejsc pracy i mniejsza konkurencyjność. Mniej kredytów konsumpcyjnych czy hipotecznych to z kolei słabszy popyt wewnętrzny (mniejsze zakupy, zastój na rynku mieszkaniowym). To proste przełożenie – kiedy bank dusimy podatkiem, dusimy też dopływ tlenu finansowego do gospodarki.

Warto zauważyć pewną ironię: przedstawiciele rządu nieraz narzekali, że “polskie banki za mało kredytują, są zbyt słabe kapitałowo, by udźwignąć finansowanie ogromnych planowanych inwestycji”. Jednak dokładanie bankom kolejnego podatku na zasadzie “co cię nie zabije, to cię wzmocni” jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Nowy podatek absolutnie nie pomoże bankom więcej pożyczać – osiągnie skutek odwrotny.

2. Większe koszty dla klientów (i przerzucony ciężar podatku)

Banki nie funkcjonują w próżni – mają klientów, udziałowców, pracowników. Dodatkowe obciążenia fiskalne nałożone na sektor bankowy ostatecznie uderzą w zwykłych klientów. To kolejny fakt potwierdzony zarówno przez praktykę, jak i badania.

Przedstawiciele branży wprost mówią, że ten podatek to zła wiadomość nie tylko dla banków, ale i dla ich klientów, którzy ostatecznie zapłacą za ten pomysł w formie wyższych prowizji i opłat. Bank może bowiem zrekompensować sobie nowy koszt na kilka sposobów: podnosząc prowizje za swoje usługi, zwiększając marżę kredytową (czyli oprocentowanie udzielanych pożyczek), a w skrajnych przypadkach obniżając oprocentowanie depozytów. Niestety, wszystkie te działania oznaczają, że to klient poniesie ciężar podatku, choć rząd obwieścił światu, że opodatkowuje „chciwe banki”.

Dowody?

Choćby doświadczenia z Węgier – tam wprowadzono jedną z najbardziej drastycznych danin bankowych w Europie. Okazało się, że banki przerzuciły lwią część ciężaru podatku na swoich klientów, zwłaszcza gospodarstwa domowe (które z reguły mają mniejsze możliwości ucieczki do alternatywnych źródeł finansowania). Potwierdzają to badacze Capelle-Blancard i Havrylchyk: instytucje finansowe objęte podatkiem znacząco podniosły oprocentowanie kredytów dla klientów detalicznych, kompensując sobie nowy koszt. Podobne wnioski płyną z analiz innych krajów – banki w odpowiedzi na dodatkową daninę podnoszą marże i przerzucają część kosztu na kredytobiorców. Mówiąc krótko: podatek nominalnie płacą banki, lecz realnie płacą go obywatele korzystający z usług bankowych.

Wyższe opłaty i oprocentowanie to nie tylko problem indywidualnych klientów (którzy widzą droższy kredyt czy wyższe opłaty za konto), ale i całej gospodarki. Jeżeli kredyty drożeją, mniej osób i firm na nie stać – a to znowu przekłada się na niższe inwestycje i konsumpcję. Podatek bankowy działa więc jak dodatkowy ukryty podatek od społeczeństwa, tyle że nałożony okrężną drogą przez mechanizmy rynkowe. Politycy lubią przekonywać, że „zabiorą bankom, a obywatele na tym zyskają” – w praktyce obywatele zapłacą rachunek w innym miejscu.

3. Destabilizacja sektora finansowego i wzrost ryzyka

Jeszcze poważniejszą konsekwencją podatku bankowego – o której mało się mówi – jest wzrost ryzyka systemowego i potencjalne osłabienie stabilności banków. Intuicyjnie wydawałoby się, że odbierając część zysków bankom, uczyni się system bezpieczniejszym (bo banki będą mniej skłonne do ryzykownych działań). Rzeczywistość bywa jednak odwrotna. Dodatkowe obciążenia mogą skłonić banki do podejmowania bardziej ryzykownych zachowań, by utrzymać rentowność.

Wspomniane wcześniej badanie skutków polskiego podatku bankowego ujawniło zjawisko tzw. risk-shifting. Po nałożeniu podatku banki zmieniły strukturę udzielanych kredytów: ograniczyły bezpieczniejsze, nisko-marżowe kredyty (np. hipoteczne) dużo mocniej niż wyżej oprocentowane kredyty konsumpcyjne.

Mało tego – zaobserwowano zwiększenie zaangażowania banków w segmencie bardziej ryzykownych pożyczek konsumenckich i firmowych, które dają co prawda wyższe odsetki, ale wiążą się z większym prawdopodobieństwem niewypłacalności klientów.

Innymi słowy, podatek skusił banki do “odrobienia strat” poprzez wejście w bardziej ryzykowne nisze rynku. Efekt? Portfele kredytowe stały się bardziej ryzykowne, a cały sektor – mniej stabilny. Badacze nie mają wątpliwości: taka niezamierzona konsekwencja podatku to przepis na większe kłopoty w przyszłości.

Mechanizm ten można wyjaśnić: gdy państwo odbiera sporą część zysków, bank może próbować odrobić wynik, udzielając bardziej dochodowych (a zwykle ryzykowniejszych) kredytów lub tnąc koszty tam, gdzie nie powinien (np. rezygnując z pewnych zabezpieczeń czy ubezpieczeń kredytów).

Potwierdzają to inne analizy – np. zmiana prawa w Hiszpanii, przenosząca ciężar podatku od czynności cywilnoprawnych z klientów na banki, skutkowała wzrostem oprocentowania hipotek oraz zmniejszeniem wymaganych ubezpieczeń tych kredytów, co zwiększyło ryzyko na wypadek ich niewypłacalności. Banki poniosły część kosztu, więc skompensowały to, obniżając poziom ostrożności. To bardzo groźne zjawisko: politycy myślą, że karzą bogate banki, a faktycznie mogą prowokować zachowania, które zwiększą podatność systemu na kryzys.

Na tym nie koniec.

Wysokie podatki skłaniają banki do szukania sposobów ich optymalizacji – co czasem powoduje niepożądane zmiany w strukturze aktywów banku. Przykład?

Polski podatek od aktywów zwalnia z opodatkowania obligacje skarbowe (żeby nie zniechęcać banków do finansowania długu państwa). Banki szybko to wykorzystały, zwiększając zakupy obligacji zamiast udzielać kredytów – bo trzymanie obligacji nie zwiększało ich podstawy opodatkowania.

Wyłączenie papierów skarbowych z podatku osiągnęło więc efekt uboczny: banki uzależniły się jeszcze bardziej od kondycji finansów państwa, zwiększając udział obligacji rządowych w swoich bilansach.

To rodzi ryzyko dla stabilności – jeśli kiedykolwiek finanse publiczne się zachwieją, straty poniosą również banki (bo mają w portfelach masę obligacji). Innymi słowy, podatkiem bankowym rząd zachęcił banki do wzmocnienia toksycznej więzi na linii skarb państwa – sektor bankowy. Takie powiązania mogą potęgować kryzysy (bankrutujące państwo pociąga za sobą krajowe banki i odwrotnie).

Warto też wspomnieć o wpływie podatków na strukturę finansowania banków. Badania pokazują, że wyższy podatek dochodowy CIT skłania banki do zwiększania dźwigni finansowej (z uwagi na tarczę podatkową – odsetki od długu są kosztem).

Innymi słowy, gdy państwo bardziej opodatkowuje zyski, rośnie pokusa, by finansować się długiem (tańszym podatkowo) zamiast kapitałem własnym. A im większa dźwignia, tym bardziej kruchy bank. Co prawda regulacje ostrożnościowe (jak Bazylea) trzymają te zapędy w ryzach, ale kierunek wpływu podatków na zachowanie banków jest jasny: dodatkowe podatki mogą czynić banki bardziej podatnymi na wstrząsy, nie mniej.

Podsumowując: podatek bankowy bynajmniej nie “uczy pokory” ani nie zwiększa bezpieczeństwa sektora. Wręcz przeciwnie – drenując banki z kapitału i zmieniając motywacje zarządów, może prowadzić do zmniejszenia akcji kredytowej w bezpiecznych segmentach, wzrostu apetytu na ryzyko i ogólnego spadku stabilności finansowej. Koszty takich skutków ubocznych mogą znacznie przewyższyć te kilka miliardów, które jednorazowo zyska budżet państwa.

4. Uderzenie w inwestorów, giełdę i oszczędności

Banki to nie tylko instytucje udzielające kredytów – to także spółki giełdowe, w których ulokowane są oszczędności milionów ludzi (bezpośrednio lub pośrednio, np. poprzez fundusze inwestycyjne czy OFE/PPK). Specjalny podatek wymierzony w sektor bankowy oznacza również cios dla inwestorów i całego rynku kapitałowego.

Warszawska Giełda Papierów Wartościowych jest w ogromnym stopniu uzależniona od kondycji banków. Sześć z dziesięciu największych spółek na GPW to właśnie instytucje finansowe, a same banki stanowią aż ok. 33% łącznej kapitalizacji indeksu WIG20. Razem z firmami ubezpieczeniowymi i innymi finansowymi daje to niemal 45% portfela WIG20. Mówiąc wprost: nie ma hossy bez banków. Ta stara giełdowa maksyma nie wzięła się znikąd – jeśli banki mają się źle, cały indeks leci w dół. Zagraniczni inwestorzy, którzy dominują w obrotach na naszym parkiecie, preferują najbardziej płynne spółki, czyli przede wszystkim banki. Osłabienie sektora bankowego z powodu dodatkowych obciążeń szybko więc przekłada się na odpływ kapitału i spadki na giełdzie.

Przykładem była choćby reakcja rynku na wieść o planie podwyżki CIT dla banków – indeks WIG-Banki w jeden dzień spadł o 10%, pociągając za sobą WIG20. Inwestorzy natychmiast zdyskontowali przewidywane uderzenie w zyski banków i ich wycenę. ZBP szacuje, że sam dodatkowy CIT obniży roczne zyski sektora o ok. 15–16% w 2026 r., co zapewne przełoży się na ograniczenie wypłat dywidend w kolejnych latach. A banki należą do najhojniej dzielących się zyskiem branż na GPW – były nadzieje na zwiększenie wskaźnika wypłaty dywidendy do 60%, lecz teraz prawdopodobnie pozostanie on przy 50% albo spadnie jeszcze niżej. Innymi słowy akcjonariusze (w tym drobni ciułacze i fundusze emerytalne) dostaną po kieszeni, bo część ich zysku zabierze rząd.

To wszystko podważa zaufanie do naszego rynku kapitałowego. Skoro rząd może z dnia na dzień jednym ruchem istotnie obniżyć rentowność całego kluczowego sektora, to ryzyko polityczne rośnie. Jak trafnie zauważył Marcin Materna z BM Banku Millennium, kilka takich pomysłów i nawet najbardziej zatwardziali inwestorzy uznają, że polska giełda nie jest dobrym miejscem do długoterminowego lokowania kapitału. Każda nieprzemyślana, doraźna decyzja – czy to przejęcie oszczędności z OFE, czy wprowadzenie podatku od sklepów wielkopowierzchniowych, czy właśnie dodatkowy haracz nałożony na banki – wyjmuje kolejny klocek z i tak kruchej konstrukcji zaufania do rynku. A zaufanie jest tu fundamentem. Bez niego nie zbudujemy silnego lokalnego kapitału ani nowoczesnej gospodarki opartej na inwestycjach.

Podatek bankowy godzi więc nie tylko w bieżące zyski bankierów, ale w stabilność finansową tysięcy akcjonariuszy i w perspektywy naszego rynku jako całości. Jeśli indeksy giełdowe spadają, spadają także wartości portfeli emerytalnych, oszczędności przyszłych emerytów, wartości spółek (utrudniając im pozyskanie kapitału na rozwój). Krótko mówiąc – tracą nie tylko banki, ale wszyscy, którzy zainwestowali w polską gospodarkę.

Co więcej, taka polityka zniechęca zagraniczny kapitał. Już teraz mówi się, że podkopywanie stabilności sektora bankowego to czynnik ryzyka dostrzegany przez inwestorów – zarówno udziałowych (akcjonariuszy), jak i wierzycieli skarbu państwa. Wysoki deficyt zmusza co prawda rząd do szukania wpływów, ale robienie tego kosztem jednej branży budzi obawy o przewidywalność regulacji. Niestabilna polityka fiskalna (sięgamy po pieniądze tu i teraz, nie patrząc na konsekwencje) sprawia, że inwestorzy żądają wyższej premii za ryzyko albo omijają taki rynek szerokim łukiem.

5. Krótkowzroczność fiskalna: zysk na teraz, straty na przyszłość

Na koniec warto spojrzeć na szerszy obraz. Rząd sięga po podatek bankowy z powodów doraźnych – potrzebuje pieniędzy tu i teraz, by załatać dziurę budżetową. Ministerstwo Finansów szacuje, że jednorazowo podwyżka CIT banków w 2026 r. da ok. 6,5 mld zł ekstra wpływów, a w ciągu dekady około 20 mld zł. To pozornie pokaźna kwota.

Jednak koszty uboczne takiej daniny – które opisaliśmy powyżej – mogą w dłuższym horyzoncie wielokrotnie przewyższyć te przychody. Mniej kredytu i wolniejszy wzrost gospodarczy oznacza mniejsze wpływy z innych podatków w przyszłości. Destabilizacja sektora bankowego zwiększa ryzyko kryzysu finansowego, którego koszty (liczone choćby spadkiem PKB) byłyby nieporównywalnie większe. Zaś zrażenie inwestorów skutkuje droższym finansowaniem długu państwa i przedsiębiorstw. Innymi słowy, to klasyczne “polowanie na krótkoterminowy zysk fiskalny”, które przyniesie długoterminowe straty całej gospodarce.

Co ciekawe, sam rząd zdaje się przyznawać, że podatek bankowy szkodzi akcji kredytowej – wszak ogłoszono, że od 2027 r. stawka pierwotnego podatku od aktywów będzie sukcesywnie obniżana właśnie po to, by pobudzić akcję kredytową. Innymi słowy: najpierw przyduszono banki podatkiem w 2016 r., teraz dokładamy nowy CIT, ale obiecujemy za parę lat poluzować ten pierwszy, żeby banki mogły więcej pożyczać. To komunikacyjny i strategiczny chaos. Skoro rząd sam dostrzega, że mniejszy podatek to więcej kredytu, to dlaczego równocześnie funduje bankom inne obciążenie? Trudno to logicznie wytłumaczyć. Wychodzi na to, że ulżymy sektorowi za kilka lat, bo potrzebujemy, by napędzał gospodarkę – ale najpierw go osłabimy, bo potrzebujemy pieniędzy na już. Taka sprzeczność pokazuje brak długofalowej strategii. Niestety, gospodarka może za to zapłacić.

Warto spojrzeć na przykłady z zagranicy. Wiele krajów po kryzysie 2008 wprowadzało różne formy podatków sektorowych od banków, ale część z nich z czasem się z tych pomysłów wycofała. Węgry, Słowenia czy Wielka Brytania parę lat temu obniżyły lub zlikwidowały swoje podatki bankowe, by poprawić rentowność banków i zwiększyć akcję kredytową.

Do podobnych wniosków doszły władze Niemiec i innych państw. Oczywiście pandemia COVID-19 i rosnące deficyty skłoniły niektórych do ponownego opodatkowania banków (przykład Węgier w 2020 r.), lecz często były to ruchy paniczne, ignorujące wcześniejsze doświadczenia.

Globalnie jednak widać trend: kraje, które myślą perspektywicznie, starają się nie zarzynać sektora bankowego nadmiernymi daninami, bo rozumieją, że silne banki to więcej kredytu, inwestycji i wzrostu.

Polska niestety zdaje się popełniać ten sam błąd, który inni już skorygowali. Podatek bankowy jest pozornie łatwym sposobem na podreperowanie budżetu – politycznie nośnym (bo uderza w “niepopularne” banki) i szybkim w implementacji. Ale długofalowe konsekwencje czynią z niego rozwiązanie szkodliwe i nieefektywne. To trochę jak podcinanie gałęzi, na której się siedzi: przez chwilę drewno posłuży na opał, ale wkrótce zabraknie oparcia pod nogami.

Mocne argumenty zamiast pustych sloganów

Jeśli sektor bankowy chce skutecznie przeciwstawić się niesprawiedliwym i szkodliwym obciążeniom, musi prezentować argumenty twarde jak stal, oparte na faktach i danych – a nie tylko ogólniki o groźbie podrożenia kredytu. Niniejsza analiza pokazuje pełne spektrum negatywnych skutków podatku bankowego: od ograniczenia akcji kredytowej i wzrostu kosztów dla klientów, przez wzrost ryzyka systemowego i osłabienie banków, aż po uderzenie w rynek kapitałowy i długoterminowy rozwój gospodarczy. Każdy z tych punktów został poparty konkretnymi dowodami ze świata finansów i badań naukowych – bo tylko tak zbudujemy wiarygodność przekazu.

Bankowcy – czas odrobić lekcje z komunikacji. Przestańcie powtarzać jednowymiarowe mantry, które łatwo zbyć populistycznym kontrargumentem. Zamiast tego, zacznijcie mówić pełnym głosem o tym, jakie realne szkody podatek bankowy wyrządzi całemu społeczeństwu. Pokażcie liczby, przywołajcie przykłady, cytujcie niezależne analizy. Uczyńcie z tego przekazu troskę o gospodarkę, a nie o własne kieszenie – bo faktycznie tak jest: finalnie ucierpimy wszyscy, nie tylko akcjonariusze banków.

Mamy nadzieję, że ten przewrotny poradnik okaże się pomocny. Następnym razem, gdy przyjdzie Wam lobbować w mediach, sięgnijcie po powyższe argumenty. W przeciwnym razie Wasze wysiłki dalej będą bardziej komiczne niż efektywne – a stawka jest zbyt poważna, by pozwolić sobie na śmieszność. Podatek bankowy to zło – pora przekonać do tego innych w sposób profesjonalny i przekonujący. Jak widać, da się to zrobić. Teraz piłka po Waszej stronie.

Udostępnij32Tweet20
Michał Augustynowicz

Michał Augustynowicz

Ekspert finansowy, skupiający się od 5 lat na kredytach frankowych. Ma zdolność do analizy skomplikowanych zagadnień oraz pasje do dzielenia się wiedzą. Autor wielu publikacji stanowiących źródło informacji dla poszkodowanych klientów banków. e-mail: m.augustynowicz@chf24.pl

Rekomendowane dla Ciebie

WIBOR pod ostrzałem: miliony Polaków mogą płacić za kredyty o połowę mniej

Napisał Michał Augustynowicz
24 września 2025
WIBOR pod ostrzałem: miliony Polaków mogą płacić za kredyty o połowę mniej

Bankowy świat bywa pełen paradoksów. Z jednej strony banki co roku chwalą się rekordowymi zyskami, z drugiej ostrzegają przed katastrofą, jeśli klienci zaczną podważać WIBOR w umowach kredytowych....

Czytaj więcejDetails

Banki bez kar za błędy przy WIRON – solidne uzasadnienie KNF czy pobłażliwość wobec sektora?

Napisał Michał Augustynowicz
23 września 2025
Banki bez kar za błędy przy WIRON – solidne uzasadnienie KNF czy pobłażliwość wobec sektora?

Komisja Nadzoru Finansowego umorzyła postępowania wobec banków, które przekazywały dane do indeksu referencyjnego WIRON – pierwotnie planowanego następcy WIBOR-u. Decyzja zapadła po audycie GPW Benchmark wykazującym nieprawidłowości w...

Czytaj więcejDetails

Ile można odzyskać po unieważnieniu WIBOR-u w umowie kredytu? [symulacja kredyt PLN 500k]

Napisał Michał Augustynowicz
23 września 2025
Ile można odzyskać po unieważnieniu WIBOR-u w umowie kredytu? [symulacja kredyt PLN 500k]

WIBOR stał się dla „złotówkowiczów” tym, czym kurs franka dla frankowiczów – symbolem rosnących kosztów kredytu. W ostatnich latach stawka WIBOR 3M wzrosła drastycznie, podbijając raty kredytów hipotecznych...

Czytaj więcejDetails
Następny post
Unieważnienie kredytu frankowego krok po kroku! Jak wygrać z bankiem i odzyskać swoje pieniądze w 2025 roku

Frankowicze 2025: Banki w euforii, ale czy słusznie? Nowe zasady i pułapki w sądach!

Spis treści:

  • Czym jest podatek bankowy i skąd się wziął?
  • 1. Mniej kredytu = wolniejszy wzrost gospodarczy
  • 2. Większe koszty dla klientów (i przerzucony ciężar podatku)
  • 3. Destabilizacja sektora finansowego i wzrost ryzyka
  • 4. Uderzenie w inwestorów, giełdę i oszczędności
  • 5. Krótkowzroczność fiskalna: zysk na teraz, straty na przyszłość
  • Mocne argumenty zamiast pustych sloganów

Serwis informacyjny o kredytach i sporach z bankami. Wiadomości, analizy i komentarze dotyczące kredytów we frankach i złotówkach. Śledzimy wyroki, zmiany w prawie i oferty ugodowe, aby kredytobiorcy byli na bieżąco. Znajdziesz tu także praktyczne poradniki, relacje kredytobiorców i opinie ekspertów, które pomogą Ci zrozumieć aktualną sytuację i podjąć właściwe decyzje.

MENU

  • • Strona główna
  • • Wiadomości
  • • Wyroki
  • • Poradnik Frankowicza
  • • Felietony
  • • W Sądach
  • • Prawnicy
  • • Ranking kancelarii frankowych
  • • Ranking kancelarii SKD
  • • Kancelarie frankowe
  • • Forum frankowe
  • • Kredyty w złotówkach
  • • Baza wiedzy
  • • Kontakt

WYDAWCA

Michał Augustynowicz

Dolnośląskie Centrum Biznesu

ul. Stanisławowska 47

54-611, Wrocław

E-mail: info@chf24.pl

© 2025 CHF24.PL - Frankowicze, Kancelarie Frankowe, Wiadomości | Redakcja | Mapa portalu | Polityka prywatności | Regulamin strony | Kontakt

Projekt i wykonanie:
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
  • Strona Główna
  • Wiadomości
    • Frankowicze
    • Kredyt w PLN
    • Sankcja kredytu darmowego
  • Wyroki
    • Wyroki TSUE
  • Poradnik Frankowicza
  • Felietony
  • Prawnicy
  • W Sądach
  • Forum
  • Ugody
  • Ranking Kancelarii

© 2025 CHF24.PL - Frankowicze, Kancelarie Frankowe, Wiadomości | Redakcja | Mapa portalu | Polityka prywatności | Regulamin strony | Kontakt

Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
  • Strona Główna
  • Wiadomości
    • Frankowicze
    • Kredyt w PLN
    • Sankcja kredytu darmowego
  • Wyroki
    • Wyroki TSUE
  • Poradnik Frankowicza
  • Felietony
  • Prawnicy
  • W Sądach
  • Forum
  • Ugody
  • Ranking Kancelarii

© 2025 CHF24.PL - Frankowicze, Kancelarie Frankowe, Wiadomości | Redakcja | Mapa portalu | Polityka prywatności | Regulamin strony | Kontakt