Od 2017 roku polskie sądy zalała fala pozwów przeciw bankom dotyczących kredytów we frankach szwajcarskich. Statystyki Ministerstwa Sprawiedliwości pokazują, że do końca I kwartału 2025 r. wpłynęło 487,3 tys. takich pozwów, z czego rozstrzygnięto już 291,5 tys., ale wciąż niemal 200 tys. czeka na finał. Szczególnie dramatyczny wzrost nastąpił w latach 2019–2021, gdy po korzystnych dla kredytobiorców orzeczeniach sądów (m.in. wyroku TSUE w sprawie Dziubak z końca 2019 r.) nastąpiła lawina nowych spraw.
W sądach rejonowych – właściwych dla niektórych mniejszych roszczeń – liczba pozwów frankowych wzrosła z 691 w 2017 r. do blisko 4 tys. w 2018 r., a w 2019 r. przekroczyła 4,1 tys.. W kolejnym 2020 r. nastąpił dalszy wzrost (ponad 6,2 tys. nowych spraw), co mocno obciążyło te sądy. Początkowo rejonowe nie nadążały z załatwianiem spraw – np. w 2020 r. zakończyły 3,2 tys. spraw, przy ponad 6,2 tys. wpływających. W efekcie zaległości (sprawy pozostałe na następny okres) wzrosły z 602 na koniec 2017 r. do 8732 na koniec 2020 r..
Jeszcze większa skala dotyczyła sądów okręgowych (I instancja), gdzie trafiała większość pozwów frankowych (większość kredytów opiewała na kwoty podlegające właściwości okręgów). Tam w 2018 r. wpłynęło ok. 4,1 tys. takich spraw, w 2019 r. 7,1 tys., ale w 2020 r. już 30,6 tys., a w 2021 r. aż 58,6 tys.. Sądy nie były przygotowane na taki napływ – przykładowo w 2020 r. okręgi uporały się z zaledwie 6173 sprawami frankowymi, podczas gdy otrzymały ich ponad 30 tysięcy. W efekcie nierozpoznanych spraw w okręgach przybywało lawinowo: z ok. 9902 na koniec 2019 r. urosło do 34 361 na koniec 2020 r., a rok później (2021) – już 77 342 spraw oczekiwało na wyrok. To oznacza, że w szczytowym momencie przeciętny czas oczekiwania na rozstrzygnięcie w I instancji mógł sięgać nawet kilku lat.
Wyroki vs. napływ spraw – czy sądy nadążały?
Dane ujawniają, że przez kilka lat liczba nowych pozwów znacząco przewyższała liczbę załatwianych spraw, co powodowało piętrzenie się zaległości. Sytuacja zmieniała się stopniowo dopiero w latach 2021–2022. W sądach rejonowych od 2021 r. widoczna była poprawa – w tym roku zamknięto 6389 spraw frankowych przy wpływie 3997 nowych, dzięki czemu zaległości zaczęły maleć (z 8732 spadły do 6341 spraw na koniec 2021 r.). Rok 2022 przyniósł dalszy spadek liczby nowych pozwów w rejonach (tylko 1788 nowych spraw) i mimo skromniejszych rozstrzygnięć (załatwionych 4659 spraw) zaległości zmalały do 3473 spraw.
Inaczej wyglądała sytuacja w okręgach (I instancja). Tam nawet jeśli w 2022 r. udało się podwoić liczbę wydawanych wyroków (załatwiono 30 790 spraw, wobec 15 590 rok wcześniej), to wciąż wpływ nowych pozwów był ogromny (64 037 w 2022 r.). W efekcie łączny stok zaległych spraw w okręgach I instancji osiągnął rekord – na koniec 2023 r. oczekiwało tam już około 139,7 tys. spraw frankowych. Warto dodać, że do statystyk wpływają nie tylko pozwy składane przez kredytobiorców, ale od pewnego czasu także pozwy banków przeciw klientom (np. o zwrot kapitału po unieważnieniu umowy). Ich liczba również zaczęła rosnąć w 2023 r., co nieco zmieniło charakter części spraw.
Zupełnie odmienny obraz widać na poziomie postępowań odwoławczych w sądach okręgowych (II instancja), które rozpatrują apelacje od orzeczeń rejonów. Tutaj skala była znacznie mniejsza, a sądy te z grubsza nadążały z pracą. Przykładowo w 2020 r. do okręgów II instancji wpłynęło 431 apelacji w sprawach frankowych, a załatwiono 351 – zaległości wyniosły ok. 485 spraw. W kolejnych latach obciążenie nieco wzrosło (w 2022 r. wpływ 1595 apelacji, załatwionych 1020), ale już w 2023 r. udało się rozstrzygnąć więcej apelacji (1813) niż wpłynęło nowych (1536), stabilizując zaległości na poziomie ok. 1300 spraw. Innymi słowy, apelacje od wyroków rejonowych nie spowodowały paraliżu – sądy okręgowe jako II instancja dość sprawnie sobie z nimi radziły.
Natomiast prawdziwe wyzwanie ujawniło się na szczeblu sądów apelacyjnych, które rozpoznają odwołania od wyroków okręgów (czyli de facto drugą instancję w największych sprawach frankowych). Lawina apelacji banków trafiła do sądów apelacyjnych z pewnym opóźnieniem – najpierw musiały zapaść wyroki w I instancji. O ile w 2018 r. odnotowano zaledwie 43 nowe sprawy frankowe w apelacjach, a w 2020 r. około 556, to w 2021 r. było ich już 3584, w 2022 r. aż 16 091 (niemal pięciokrotny wzrost rok do roku!), a w 2023 r. liczba nowych apelacji podwoiła się do 32 326. Ta eksplozja spowodowała gwałtowne piętrzenie się zaległych spraw w sądach apelacyjnych – z 3542 na koniec 2021 r. do 14 521 na koniec 2022 r., a następnie 34 187 na koniec 2023 r.. Innymi słowy, druga instancja zaczęła się zapychać, gdy tysiące niekorzystnych dla banków wyroków okręgowych zostało zaskarżonych.
2025: przełom – mniej pozwów, więcej wyroków
Bieżący rok przyniósł jednak zasadniczą zmianę trendu. W I połowie 2025 r. po raz pierwszy od lat liczba nowych pozwów frankowych okazała się mniejsza niż liczba spraw załatwionych. Do 47 sądów okręgowych w całej Polsce wpłynęło w tym okresie ok. 25,5 tys. nowych spraw dotyczących kredytów frankowych – to aż o 36,5% mniej niż w analogicznym okresie 2024, kiedy było blisko 40 tys. pozwów. Spadek widoczny był już w I kwartale: od stycznia do marca 2025 r. w okręgach zarejestrowano 14,3 tys. nowych spraw, podczas gdy rok wcześniej było to 23,8 tys. (spadek o 40%). Zdaniem ekspertów taki regres fali pozwów wynika z kilku czynników: po pierwsze, wyczerpała się grupa najbardziej zdeterminowanych kredytobiorców (wiele osób mających kredyty we frankach już podjęło kroki prawne lub spłaciło kredyty wcześniej). Po drugie, ugody z bankami stały się częstsze – część klientów zamiast iść do sądu wybiera porozumienie, na co banki coraz chętniej przystają. Swoje zrobiły też działania samych banków – paradoksalnie straszenie pozwami o zwrot kapitału mogło ostudzić zapał niektórych kredytobiorców do pozywania banku.
Równolegle poprawiła się wydajność sądów. W pierwszej instancji znacznie wzrosła liczba rozstrzyganych spraw – do tego stopnia, że zaczęto odrabiać zaległości. W sądach okręgowych (I instancja) w I półroczu 2025 załatwiono 44 123 sprawy frankowe, podczas gdy nowych wpłynęło tylko 21 442. Dzięki temu w zaledwie pół roku zaległości spadły o blisko 17% – z 140,3 tys. na koniec 2024 r. do 117,6 tys. na koniec czerwca 2025. Również w sądach rejonowych trend się odwrócił – w I półroczu 2025 r. wpłynęło do nich ok. 2521 nowych spraw, a załatwiono 2723 (czyli więcej niż wpłynęło), co pozwoliło delikatnie zmniejszyć liczbę oczekujących spraw (z 5890 do 5689 na przestrzeni pierwszych sześciu miesięcy). Innymi słowy, sądy I instancji zaczęły wreszcie „przerabiać” więcej spraw frankowych niż otrzymują, co jest przełomem w porównaniu do poprzednich lat.
Na poziomie odwoławczym tendencje są mieszane. W sądach okręgowych (apelacje od rejonów) utrzymuje się względna równowaga – w I półroczu 2025 wpływ (1087 spraw) był nieco większy niż liczba zamkniętych apelacji (914), przez co zaległości minimalnie wzrosły (z 1223 do 1396 spraw). Natomiast sądy apelacyjne nadal borykają się z rosnącym stosem nierozpoznanych spraw, choć i tam widać poprawę wydajności. W pierwszych sześciu miesiącach 2025 r. do apelacji trafiło 24 342 spraw frankowych, a załatwiono 16 990 – to dwa razy więcej wyroków apelacyjnych niż w całym 2021 r.. Mimo to napływ nowych apelacji (w znacznej mierze składanych przez banki od wyroków korzystnych dla klientów) wciąż przewyższa możliwości ich rozpoznania. Stąd zaległości na poziomie apelacji dalej rosną – z 56,3 tys. na koniec 2024 r. do 63,6 tys. na koniec I półrocza 2025. Innymi słowy, chociaż nowych pozwów ubywa, to „kolejka” spraw już wniesionych – zwłaszcza na etapie odwołań – pozostaje bardzo długa. Wielu frankowiczów wciąż czeka na prawomocne wyroki, a przy obecnym tempie rozpoznawania apelacji ich finał może się ciągnąć latami.
Czy ustawa frankowa rozwiąże problem?
Rząd dostrzegł sądowe turbulencje związane z kredytami walutowymi i przygotował specjalną ustawę frankową, mającą pomóc uporać się z tymi sprawami. Projekt – oficjalnie nazwany ustawą o szczególnych rozwiązaniach w zakresie rozpoznawania spraw dotyczących kredytów CHF – został przyjęty przez rząd i skierowany do Sejmu pod koniec września 2025 r.. Głównym celem ustawy jest odciążenie sądów i przyspieszenie postępowań frankowych. Rząd wskazuje na ogromną liczbę oczekujących spraw (blisko 200 tys.) jako uzasadnienie, że potrzebna jest interwencja ustawodawcza.
Ustawa frankowa wprowadza szereg zmian proceduralnych, które mają usprawnić przebieg tych postępowań. Najważniejsze z nich to m.in.: automatyczne zabezpieczenie roszczeń konsumenta – już w momencie złożenia pozwu frankowicz zyskiwałby wstrzymanie obowiązku spłaty rat (bez osobnej decyzji sądu). Dzięki temu tysiące wniosków o zabezpieczenie, dotąd rozpatrywanych indywidualnie, stałoby się zbędne, co oszczędzi czas sędziów. Ponadto ustawa pozwala łączyć w jednym postępowaniu wzajemne rozliczenia stron: bank będzie mógł do końca II instancji zgłaszać zarzut potrącenia swojej wierzytelności (np. kapitału kredytu) z roszczeniem konsumenta. To ważna zmiana – dziś często po wygranej frankowicza bank pozywa go oddzielnie o zwrot kapitału, mnożąc liczbę spraw. Po wejściu ustawy wszystko odbyłoby się w jednym postępowaniu, co zapobiegnie dublowaniu procesów i potencjalnie zmniejszy napływ nowych pozwów (tych inicjowanych przez banki).
Nowe przepisy zakładają również możliwość szerszego korzystania z posiedzeń niejawnych oraz zeznań pisemnych czy zdalnych w sprawach frankowych. Ma to przyspieszyć procedowanie tam, gdzie stan faktyczny jest powtarzalny i dobrze udokumentowany, ograniczając przedłużające się rozprawy. Dodatkowo referendarze sądowi będą mogli odciążyć sędziów, przejmując część czynności – np. wydawanie postanowień o umorzeniu postępowania po cofnięciu pozwu lub apelacji. Ustawa wprowadza też zachęty do ugód: jeśli strony polubownie zakończą spór (np. wycofując pozew, apelację czy skargę kasacyjną) w ciągu 6 miesięcy od wejścia ustawy, otrzymają zwrot 50% opłaty sądowej.
To sygnał, że ustawodawcy chcą promować ugodowe rozwiązywanie sporów na każdym etapie, aby odciążyć sądy. Co więcej, projekt daje Sądowi Najwyższemu możliwość odmowy przyjęcia skargi kasacyjnej banku w sprawach frankowych, jeżeli uzna, że nie ma istotnego zagadnienia prawnego lub rozbieżności orzecznictwa do wyjaśnienia. Innymi słowy, SN będzie mógł „odfiltrować” oczywiste sprawy, nie tracąc czasu na każdy kasacyjny wniosek banku – to również powinno skrócić drogę do prawomocności wielu wyroków.
Czy te zmiany okażą się wystarczające? Opinie są podzielone. Z jednej strony, dane wskazują, że system sądownictwa zaczął sobie radzić coraz lepiej z masą pozwów – nowych spraw ubywa, a sędziowie znacząco przyspieszyli orzekanie, zwłaszcza w pierwszej instancji. Można argumentować, że najgorsze już minęło, a rekordowe zaległości z 2023 r. zaczną maleć naturalnie wraz ze spadkiem liczby nowych pozwów. Z drugiej strony, niemal 200 tysięcy toczących się spraw to wciąż ogromne obciążenie, a wielu kredytobiorców czeka już kilka lat na sprawiedliwość. Bez nadzwyczajnych środków mogliby czekać kolejne lata, zwłaszcza na prawomocne zakończenie (w apelacji i ewentualnie kasacji). Ustawa frankowa ma szansę przyspieszyć finalizowanie spornych spraw – choćby dzięki temu, że wyeliminuje konieczność rozpoznawania tysięcy wniosków o zabezpieczenie oraz odrębnych pozwów banków, a część spraw zachęci do ugody zamiast ciągnącego się procesu. Może więc okazać się potrzebnym katalizatorem, który domknie epokę sporów frankowych szybciej i mniejszym kosztem dla wymiaru sprawiedliwości.
Przyszłość spraw frankowych – koniec epopei na horyzoncie?
Analizując trend spadkowy w liczbie nowych pozwów i rosnącą sprawność sądów, można przypuszczać, że szczyt „frankowej górki” mamy już za sobą. Większość najbardziej zdeterminowanych frankowiczów już poszła do sądów, a pozostali często wybierają ugody. Banki również zdają się zmieniać taktykę – zamiast przedłużać batalie sądowe w nieskończoność, coraz częściej proponują klientom porozumienia. W efekcie do sądów trafia mniej spraw, co przy utrzymaniu obecnej wydajności orzeczniczej oznacza, że zaległości będą topnieć. Jeśli ustawę frankową uda się szybko uchwalić i wdrożyć, może ona dodatkowo znormalizować sytuację: sprawy będą rozpoznawane sprawniej, a część w ogóle nie trafi na wokandę dzięki ugodom lub rozliczeniu roszczeń w jednym postępowaniu.
Oczywiście, pozostaje pytanie, czy nie jest to rozwiązanie spóźnione – gdy system już zaczął sobie radzić. Niemniej patrząc na ogrom pracy, jaki czeka sądy apelacyjne i perspektywę setek nowych kasacji do Sądu Najwyższego, wydaje się, że każda inicjatywa przyspieszająca finał tych sporów jest cenna. Ustawa frankowa może nieco przyspieszyć sprawy jednak jej krytycy wskazują, że w wielu przypadkach jest ona korzystna dla banków i zmniejsza korzyści z procesu dla frankowiczów – co już jest osobną kwestią.
Podsumowując, dane statystyczne napawają ostrożnym optymizmem – fala frankowych procesów zaczyna opadać, a wymiar sprawiedliwości powoli wychodzi na prostą po latach kryzysu. Jeśli proponowane zmiany ustawowe wejdą w życie, rok 2025 może okazać się punktem zwrotnym, po którym sprawy frankowe przestaną już paraliżować sądy, a staną się kolejną sprawnie obsługiwaną kategorią, zmierzającą ku definitywnemu zakończeniu.