poniedziałek, 27 października, 2025
Kontakt: info@chf24.pl
CHF24.PL

Portal informacyjny dla Frankowiczów i kredytobiorców złotówkowych - Wiadomości dotyczące sporów sądowych z bankami.

  • Strona Główna
  • Wiadomości
    • Frankowicze
    • Kredyt w PLN
    • Sankcja kredytu darmowego
  • Wyroki
    • Wyroki TSUE
  • Poradnik Frankowicza
  • Felietony
  • Prawnicy
  • W Sądach
  • Forum
  • Ugody
  • Ranking Kancelarii
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
CHF24.PL
  • Strona Główna
  • Wiadomości
    • Frankowicze
    • Kredyt w PLN
    • Sankcja kredytu darmowego
  • Wyroki
    • Wyroki TSUE
  • Poradnik Frankowicza
  • Felietony
  • Prawnicy
  • W Sądach
  • Forum
  • Ugody
  • Ranking Kancelarii
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
CHF24.PL
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki

„Czysta matematyka” czy pusta retoryka? Jak prezes mBanku Cezary Kocik manipuluje faktami o podatku dla banków.

Michał Augustynowicz Napisał Michał Augustynowicz
Data ostatniej modyfikacji: 28/08/2025 23:22
Czas czytania:17 minut
A A
0
Share on FacebookShare on Twitter

Prezes mBanku Cezary Kocik ostrzega, że plan podniesienia podatku CIT wyłącznie dla banków oznacza cios w giełdę i oszczędności Polaków. W swoim komentarzu opublikowanym w Business Insider Polska przekonuje, że rząd deklaruje wsparcie rynku kapitałowego, a zarazem podcina jego fundamenty. Czy argumenty bankowca – o zagrożeniu dla giełdy, emerytur Polaków, inwestycji i stabilności sektora – wytrzymują konfrontację z faktami? Poniżej przedstawiamy rzeczową, krytyczną analizę głównych tez Kocika. Okazuje się, że choć w kilku kwestiach ma on rację (np. co do potrzeby stabilności i przewidywalności polityki państwa), to w innych posługuje się figurami retorycznymi, przemilczeniami i uproszczeniami typowymi dla skoordynowanej kampanii banków przeciw nowemu podatkowi."Czysta matematyka" czy pusta retoryka? Jak prezes mBanku Cezary Kocik manipuluje faktami o podatku dla banków.

CIT w bankach = cios w oszczędności Polaków? (Retoryka „czystej matematyki”)

Pierwszy i najgłośniejszy argument Kocika brzmi: uderzenie w banki jest bezpośrednim uderzeniem w oszczędności emerytalne Polaków. Prezes mBanku stwierdza wręcz, że „to nie jest figura retoryczna, to czysta matematyka”. W jego opinii dodatkowy podatek obniży zyski banków, co przełoży się na spadek cen ich akcji, a w konsekwencji – na uszczuplenie wartości oszczędności odkładanych przez miliony Polaków na emeryturę. Kocik przytacza listę liczb: akcje banków są ważną częścią portfeli OFE (ponad 14 mln kont), PPK (4,3 mln), PPE (700 tys.) i IKE/IKZE (1,5 mln). W domyśle – niemal każdy przyszły emeryt dostanie rykoszetem po kieszeni.

Na ile ta teza jest uzasadniona?

Faktycznie, banki są filarem warszawskiej giełdy (GPW). Stanowią około 1/3 indeksu WIG20 i od miesięcy napędzają giełdową hossę. Trudno więc zaprzeczyć, że osłabienie wyników banków (np. przez większe podatki) może odbić się na ich wycenie giełdowej i wartości portfeli emerytalnych. Zależność nie jest jednak tak prosta i jednoskładnikowa, jak sugeruje Kocik. Po pierwsze, warto pamiętać, że giełda dyskontuje różne czynniki – od kondycji spółek po nastroje globalne. Podwyżka CIT nie musi trwale załamać notowań banków, jeśli równocześnie pozostają one rentowne, a otoczenie rynkowe sprzyja. Spadek o 10% indeksu WIG-Banki w dniu ogłoszenia rządowych planów pokazuje, że rynek gwałtownie zareagował na nową informację. Ale dalsze notowania mogą się stabilizować, zwłaszcza gdy polityka zostanie doprecyzowana – np. inwestorzy poznają finalny kształt podatku i ewentualne mechanizmy osłonowe.

Po drugie, prezes mBanku przedstawia swój argument jako „czystą matematykę”, ale nie pokazuje konkretnych wyliczeń. Brakuje skali zjawiska – o ile procent mogłyby spaść wyceny banków na GPW w wyniku wyższego CIT? Czy straty dla posiadaczy jednostek OFE czy PPK byłyby znaczące w perspektywie wieloletniej? Tego Kocik nie podaje, operując raczej sugestywnym zestawieniem milionów kont emerytalnych. To zabieg retoryczny, który ma nadać tezom dramatyzmu, nie dowodząc precyzyjnie rzekomego „uszczuplenia kapitału Polaków”.

W praktyce, wpływ podatku na giełdowe wyceny banków będzie zależał od wielu czynników, m.in. od tego, jak banki zareagują biznesowo. Istnieje np. możliwość, że część ciężaru przerzucą na klientów (podnosząc opłaty i marże) albo ograniczą wypłatę dywidend, by utrzymać kapitały – co zresztą przewidują analitycy rynku. Takie działania mogą złagodzić wpływ podatku na kondycję banków, choć oczywiście kosztem klientów lub akcjonariuszy.

Po trzecie, Kocik nie wspomina ani słowem o potencjalnych działaniach osłonowych czy „systemowych bezpiecznikach” związanych z nowym podatkiem. Tymczasem Ministerstwo Finansów sygnalizowało, że rezerwy trzymane przez banki w NBP mają być wyłączone z dodatkowego opodatkowania. Eksperci zauważają, że dzięki temu banki mogą próbować zwiększać rezerwy w banku centralnym, by obniżyć bazę opodatkowania CIT. Innymi słowy, sektor ma narzędzia, by częściowo zneutralizować negatywny wpływ podatku na swoje wyniki – czego już Kocik w swoim czarnym scenariuszu nie uwzględnia.

Podsumowując, podwyżka CIT dla banków faktycznie może zaszkodzić wycenom bankowych spółek, ale opisanie tego jako pewnego, mechanicznego „ciosu w oszczędności Polaków” to nadużycie. To raczej wybiórcze przedstawienie faktów: prezes mBanku eksponuje ryzyka, pomijając choćby perspektywę, że część strat poniosą sami bankowcy (np. w formie niższych bonusów czy ograniczenia ekspansji), a nie wyłącznie „zwykli Polacy”. Nie ma też pewności, że cały ciężar podatku trwale przeniesie się na klientów i akcjonariuszy – to zależy od strategii banków i reakcji rynku. Krótko mówiąc, matematyka Kocika wcale nie jest tak oczywista, jak zapewnia bankowiec.

Rząd promuje inwestowanie, ale karze banki – sprzeczność, która szkodzi zaufaniu

Druga teza Kocika dotyczy niespójności działań rządu. Zauważa on, że władze z jednej strony zachęcają Polaków do inwestowania (np. wprowadzając nowy program Oszczędne Konto Inwestycyjne – OKI), a z drugiej „jednym ruchem podcinają gałąź, na której siedzi cała giełda”. Ową gałęzią mają być właśnie banki stanowiące ponad 1/3 indeksu WIG20. Autor opinii określa wyższą stawkę CIT dla banków jako „wybiórcze, karne opodatkowanie najważniejszej branży na GPW”, które wysyła fatalny sygnał do wszystkich inwestorów. Według Kocika komunikat płynący z takiej decyzji brzmi: „Inwestujcie, ale pamiętajcie, że w każdej chwili możemy zmienić reguły gry dla wybranej branży i stracicie”. To z kolei ma zabijać zaufanie – fundament rynku kapitałowego.

Ten punkt w dużej mierze zasługuje na przyznanie racji. Nawet krytycy banków i rządowych finansów zgodzą się zapewne, że stabilność, przewidywalność i jasna komunikacja państwa są kluczowe dla zaufania inwestorów. W ostatnich latach polski rynek giełdowy cierpiał na niedostatek zaufania – m.in. przez serię nieprzemyślanych decyzji politycznych podważających wiarę w konsekwencję reguł gry. Przypomnijmy chociażby likwidację OFE, nagłe zmiany w podatku od zysków kapitałowych (tzw. podatek Belki) czy sektorowe daniny (handlowa, od kopalin). Eksperci od lat wskazują, że każda taka interwencja to wyjęcie kolejnej cegiełki z kruchej konstrukcji zaufania. Nowy podatek bankowy – nazwany przez Marcina Maternę z BM Banku Millennium wręcz „doraźnym haraczem wymuszonym fatalnym zarządzaniem budżetem” – naturalnie wpisuje się w ten ciąg.

Z tego punktu widzenia opinia prezesa mBanku trafia w sedno: deklaracje wspierania rozwoju rynku kapitałowego stoją w sprzeczności z działaniami dokładającymi obciążeń. Rząd faktycznie promuje nowe formy inwestowania (OKI) czy namawia do oszczędzania w PPK, ale równocześnie zaskakuje rynek pomysłem podatku, który uderza w kluczowy sektor giełdy. Co ważne, nie chodzi nawet o samą skalę obciążeń, co o nieprzewidywalność regulacyjną. Z perspektywy inwestorów – zarówno krajowych, jak i zagranicznych – niespodziewane zmiany zasad gry zwiększają postrzegane ryzyko inwestowania w Polsce. Potwierdzają to reakcje rynku: wielu komentatorów ostrzega, że jeśli podobnych „koncepcji” będzie więcej, to nawet najbardziej wytrwali inwestorzy odwrócą się od GPW, uznając, że długoterminowo „to nie jest dobry pomysł”.

Należy jednak zauważyć, że i tutaj Cezary Kocik używa ostrej retoryki, gdy mówi o „podcięciu gałęzi, na której siedzi giełda”. Ta metafora sugeruje, że cały rynek kapitałowy runie w przepaść, co jest obrazowym, lecz przesadnym uproszczeniem. GPW to nie tylko banki – choć bardzo ważne, to przecież nie jedyne spółki. Sektor bankowy stanowi ok. 33% WIG20, ale są też inne branże (energia, gaming, przemysł), które mogą przejąć pałeczkę lidera hossy, gdy banki słabną. Przykładowo, po piątkowej przecenie banków największą spółką na GPW stał się Orlen. Co więcej, jeżeli wyceny banków faktycznie ucierpią od podatku, inwestorzy mogą przesunąć kapitał w inne segmenty rynku. Innymi słowy, nie jest tak, że podatek automatycznie “podetnie” całe drzewo giełdy – choć z pewnością może zachwiać jego najgrubszą gałęzią.

Reasumując: niespójność działań rządu i wynikający z tego spadek zaufania to realny problem, który Kocik słusznie piętnuje. Zarzut pod adresem decydentów – że komunikują jedno (chcemy silnego rynku i inwestycji Polaków), a robią drugie (dokładają nieoczekiwane obciążenia) – wydaje się dobrze udokumentowany. To zresztą punkt, gdzie bankowiec i inwestorzy mówią jednym głosem: państwo nie powinno zmieniać reguł gry z dnia na dzień, zwłaszcza dla wybranych sektorów, bo to odstrasza kapitał. W tym aspekcie Kocik ma rację, że przewidywalność polityki i stabilność prawa są fundamentem zdrowego rynku. Niestety, słuszna idea zostaje w jego tekście podlana retorycznym sosem „podcinania gałęzi” – co, choć przemawia do wyobraźni, trochę zaciemnia obraz (bo giełda to więcej niż tylko banki).

„Nadmierne” zyski banków i ciężar podatków – pominięty kontekst

Przechodząc do trzeciej głównej tezy prezesa mBanku: podważa on argument, jakoby banki miały nadmierne zyski usprawiedliwiające dodatkowy podatek. Pisze, że to twierdzenie ignoruje fakty, bo polski sektor bankowy jest już jednym z najbardziej obciążonych w Europie. Wylicza, że banki płacą standardowy CIT (19%) plus unikalny na skalę kontynentu podatek od aktywów (tzw. podatek bankowy). Kocik podaje konkret: „w 2024 roku cały sektor wpłacił do budżetu ponad 24 mld zł różnych danin”, co stanowi 13% wydatków obronnych Polski planowanych na 2025 r. i 57% rocznych nakładów na szkolnictwo wyższe. Konkluduje: banki są partnerem państwa, a nie przeciwnikiem, a propozycja MF tworzy „nierównowagę rynkową i obniża naszą konkurencyjność”.

Jak ocenić te argumenty? Znów mamy do czynienia z mieszanką prawdy i przemilczeń. Racja jest po stronie Kocika o tyle, że rzeczywiście polskie banki już teraz podlegają wysokim obciążeniom fiskalnym. Poza CIT od lat płacą podatek od aktywów (ok. 0,44% wartości aktywów rocznie), który w wielu krajach UE nie występuje. W dodatku dźwigają inne koszty regulacyjne (składki na BFG, koszty wakacji kredytowych itp.), przez co ich łączny wskaźnik obciążeń należy do najwyższych w Europie – co potwierdzają analizy porównawcze sektora. Z perspektywy banków trudno nie zgodzić się, że kolejna danina – tym razem w postaci wyższej stawki CIT tylko dla nich – wygląda jak „karanie” jednej branży, co można postrzegać jako precedens groźny dla zasad neutralności podatkowej. Prezes mBanku słusznie zauważa, że to wyłom w systemie: pierwszy raz jedna branża ma płacić inny CIT niż cała reszta gospodarki.

Z drugiej strony, Kocik całkowicie pomija przyczyny, dla których rząd w ogóle sięga po pomysł dodatkowego podatku. A te przyczyny to właśnie wysokie – można rzec nadzwyczajne – zyski banków w ostatnich latach. Politycy otwarcie mówią o „nadmiarowych zyskach” sektora, wynikających głównie z gwałtownego wzrostu stóp procentowych. Faktem jest, że w 2023 r. większość banków biła rekordy zyskowności, co wynikało z szerokiej marży odsetkowej (oprocentowanie kredytów rosło szybciej niż oprocentowanie depozytów). Ta poprawa wyników dała bankom solidny zastrzyk gotówki – i to właśnie do tych ekstra-profitów chce sięgnąć rząd, łatając trudną sytuację budżetu. Tego kontekstu Kocik nie wspomina w ogóle, przedstawiając banki wyłącznie jako ofiary systemu. Próżno też szukać w jego wypowiedzi wzmianki, że rząd planuje równolegle pewne ustępstwa wobec sektora. Ministerstwo Finansów zapowiedziało bowiem, że obniży stopniowo podatek bankowy od 2027 r. – tak aby złagodzić długofalowe skutki podwyżki CIT. Według wyliczeń, stawka CIT ma spaść z 30% w 2026 r. do 26% w 2027 r. i docelowo 23% od 2028 r. (zamiast obecnych 19%), zaś niższy podatek od aktywów zmniejszy obciążenia banków o ok. 1,5 mld zł w 2027 i blisko 3 mld zł w 2028. Innymi słowy, docelowo sektor bankowy może nie być wcale na dużo gorszej pozycji niż obecnie, a w 2028 r. niektóre banki potencjalnie wyjdą „korzystnie na obecnych zmianach” – tak sugeruje np. analityk XTB Michał Stajniak. Prezes mBanku milczy o tej części planu, skupiając się wyłącznie na negatywach.

Kolejna rzecz: Kocik chwali się sumą 24 mld zł podatków zapłaconych przez banki w 2024 r., ale nie dodaje, że była ona pochodną rekordowych wyników finansowych. Gdy rosną zyski, rosną i podatki – to naturalne. Porównanie tych 24 mld zł do 13% budżetu obronnego czy 57% wydatków na naukę to zręczna figura retoryczna, mająca pokazać, jak „wiele” sektor daje państwu. Można jednak zapytać: ile banki zarobiły, skoro oddały fiskusowi aż 24 mld? Prezes mBanku tego nie rozwija. Używa za to przeciwstawienia „jesteśmy partnerem państwa, a nie przeciwnikiem”, co jest wyraźnym sygnałem: banki chcą być postrzegane jako współtwórcy polskiej gospodarki, a nie chłopiec do bicia. To zrozumiała narracja z ich strony – nikt nie lubi być dodatkowo opodatkowany – jednak warto chłodno ocenić fakty. A fakty są takie, że sektor bankowy czerpie korzyści z rosnących stóp i inflacji (stąd wielkie zyski), zaś państwo boryka się z rosnącą dziurą budżetową i szuka nadzwyczajnych wpływów. Rządzący, sięgając po zyskowne banki, postępują cynicznie, ale pragmatycznie – podobnie czynią inne kraje (np. Włochy próbowały wprowadzić podatek od „nadmiernych” zysków banków). Debata powinna zatem toczyć się wokół tego, jak równomiernie rozłożyć ciężary i nie podkopać konkurencyjności sektora, a nie udawać, że banki są tylko ofiarami (co sugeruje Kocik).

Podsumowując ten wątek: prezes mBanku słusznie wskazuje, że sektor bankowy już jest mocno obciążony i wybiórcza podwyżka CIT narusza zasadę równego traktowania branż. To ważny punkt – bo takie precedensy mogą w przyszłości dotknąć i inne sektory. Jednak krytykując rządową narrację o „nadmiernych zyskach”, Kocik pomija niewygodne dla banków fakty: ich wyjątkową dochodowość ostatnich kwartałów i plan rządu, by częściowo złagodzić ciężar podatkowy poprzez redukcję innej daniny (podatku od aktywów). Jego analiza jest jednostronna – przedstawia banki jako pokrzywdzone, nie przyznając, że z punktu widzenia państwa to właśnie banki najbardziej skorzystały na obecnych warunkach makro (wysokie stopy, inflacja), więc nic dziwnego, że są proszone o największy wkład w łatanie finansów publicznych. Oczywiście, można dyskutować, czy to podejście jest sprawiedliwe i rozsądne długofalowo – i tu głos sektora bankowego jest cenny. Ale trzeba go przyjmować z krytycznym filtrem, pamiętając o jego interesie własnym.

Podatek vs. kredyty i inwestycje – czy grozi nam hamulec rozwojowy?

Ostatnia kluczowa teza Kocika ma wymiar prorozwojowy. Przekonuje on, że Polska stoi przed epokowymi wyzwaniami inwestycyjnymi – transformacją energetyczną za setki miliardów euro, zwiększeniem wydatków na obronność – co będzie wymagało mobilizacji gigantycznego kapitału. Według prezesa mBanku, kluczową rolę w finansowaniu tych przedsięwzięć musi odegrać zdrowy, rentowny i stabilny sektor bankowy. Tymczasem każda złotówka zabrana bankom w formie dodatkowego podatku to mniejszy kapitał własny, a w konsekwencji ograniczenie potencjału kredytowego dla gospodarki o dziesiątki miliardów złotych. Kocik roztacza wizję, w której skutki decyzji o podatku odczują polskie firmy – bo trudniej im będzie uzyskać finansowanie na inwestycje, innowacje, tworzenie miejsc pracy. Pyta dramatycznie, czy chcemy sytuacji, że „wielkie polskie projekty jak atom czy CPK będą finansować nie konsorcja polskich banków, a banki zagraniczne”. Zamiast szukać pieniędzy „w kieszeniach przyszłych emerytów” i podcinać wzrost gospodarki, Kocik apeluje o poważny dialog, bo „ad hoc działania pod bieżące potrzeby budżetowe przyniosą długofalowe szkody”.

To mocne słowa, odwołujące się do emocji (patriotyzm gospodarczy, strach przed zahamowaniem rozwoju). I znów – część jest zasadna, część przesadzona. Niewątpliwie stabilny i dobrze skapitalizowany sektor bankowy jest ważnym partnerem w finansowaniu rozwoju kraju. Banki udzielają większości kredytów dla przedsiębiorstw i samorządów, uczestniczą w obligacjach korporacyjnych, organizują konsorcja finansujące duże projekty infrastrukturalne. Jeśli ograniczyć ich kapitały, to w teorii mogą pożyczyć mniej – np. przy wymogach kapitałowych każdy 1 zł kapitału wspiera około 10 zł akcji kredytowej. Tak więc logika Kocika, że zabranie bankom pieniędzy zmniejsza ich zdolność kredytową, ma podstawy. Policzono już, że zysk banków w 2026 r. może spaść o ok. 15-16% z powodu podatku, co zapewne przełoży się na niższe wypłaty dywidend i wolniejsze zwiększanie kapitałów. W efekcie część planowanych kredytów mogłaby nie zostać udzielona lub ich koszt mógłby wzrosnąć (gdy banki spróbują przerzucić ciężar na klientów). Takie ryzyko istnieje.

Czy jednak mówienie o „dziesiątkach miliardów złotych” utraconych kredytów to rzetelna analiza czy straszak? Spójrzmy na liczby: Ministerstwo Finansów szacuje, że dodatkowy wpływ z CIT od banków w 2026 r. wyniesie ok. 6,5 mld zł (przy stawce 30%). To jest kwota, która trafi do budżetu zamiast na konta zysków banków. Gdyby całą tę sumę zostawić bankom jako kapitał, mogłyby one – teoretycznie – wygenerować wielokrotność tej sumy w kredytach. Jednak „dziesiątki miliardów” sugerowane przez Kocika brzmią jak założenie maksymalnego mnożnika i pominięcie faktu, że banki i tak muszą dbać o szereg innych ograniczeń (np. popyt na kredyt, rentowność projektów, regulacje ostrożnościowe). Innymi słowy, to górna granica szacunków, zakładająca że każda zabrana złotówka przekłada się liniowo na redukcję akcji kredytowej. W rzeczywistości, banki mogłyby zaspokoić część potrzeb kapitałowych innymi sposobami (np. emitując obligacje podporządkowane, pozyskując kapitał zewnętrzny, ograniczając dywidendy). Kocik nie wspomina, że budżet państwa – zabierając te 6,5 mld zł – wciąż pozostawi bankom znaczne zyski, które mogą one reinwestować. A jeżeli pieniądze z podatku zostaną użyte efektywnie przez rząd (duże jeśli), to mogą wrócić do gospodarki np. w formie wydatków inwestycyjnych czy zamówień publicznych. Oczywiście, to ostatnie to już inna historia – jednak należy zauważyć, że sektor bankowy nie jest jedynym możliwym źródłem finansowania inwestycji. Państwo może też korzystać z funduszy unijnych, emisji obligacji czy partnerstw publiczno-prywatnych. W razie potrzeby „banki zagraniczne” faktycznie mogą współfinansować duże projekty – co Kocik przedstawia jako czarną wizję, a co w praktyce nieraz ma miejsce (międzynarodowe konsorcja kredytowe to normalna rzecz przy ogromnych inwestycjach).

W tym punkcie retoryka prezesa mBanku najbardziej ociera się o manipulację. Posługuje się on argumentem „rozwojowym” – nikt nie chce hamować rozwoju Polski, więc podatek jawi się jako sabotaż wielkich planów. To jednak przedstawienie wybiórcze. Warto zauważyć, że przedstawiciel innej instytucji finansowej, wspomniany już Michał Stajniak z XTB, wskazuje nieco inny obraz: owszem, prognozowany spadek zysków banków o ~15% w 2026 przełoży się na ograniczenie dywidend w najbliższych latach, ale – co istotne – od 2028 r. banki mogą wyjść na zero lub nawet lekko zyskać na pakiecie zmian podatkowych (CIT + obniżka podatku bankowego). Jeśli tak, to długofalowo ich zdolność kredytowa nie zostanie trwale podkopana, a co najwyżej przyhamowana przejściowo. Kocik oczywiście tego nie przytacza, skupiając się na krótkoterminowym szoku i roztaczając wizję „zabierania kapitału, którego potem zabraknie”. Prawdą jest, że ad hoc sięganie do kieszeni banków wynika z bieżących problemów budżetu – i takie działanie nie jest idealne z punktu widzenia strategii rozwoju. Niestabilność fiskalna państwa sama w sobie jest zagrożeniem dla kosztu finansowania w gospodarce (gdy rośnie ryzyko kraju, drożeją obligacje skarbowe, co przekłada się na całą ekonomię). Tu znów zgodzić się można, że lepszym rozwiązaniem byłby spokojny dialog i szukanie rozwiązań systemowych, zamiast nagłych obciążeń.

Reasumując, podatek CIT dla banków może nieco ograniczyć potencjał kredytowy sektora, ale nie oznacza katastrofy dla finansowania polskiej gospodarki, jak sugeruje Kocik. Jego słowa o zagrożeniu dla wielkich inwestycji narodowych należy traktować jako element presji lobbyingowej – wskazanie politykom potencjalnie bolesnych skutków, by skłonić ich do opamiętania. To zrozumiała taktyka negocjacyjna, choć warto zachować dystans do apokaliptycznych wizji. Polska gospodarka ma różne źródła finansowania, a same banki nie są bezradne – dysponują kapitałami wystarczającymi, by nadal udzielać kredytów (nawet jeśli tempo wzrostu tych kredytów może minimalnie spaść). Żadna zdrowa inwestycja raczej nie zostanie porzucona wyłącznie dlatego, że CIT banków wzrośnie o kilka punktów procentowych na dwa–trzy lata.

Wspólny front bankowców przeciw podatkowi – skoordynowana kampania

Warto zauważyć, że opinia Cezarego Kocika nie pojawiła się w próżni, lecz wpisuje się w szerszą kampanię informacyjną prowadzoną przez sektor finansowy przeciw planowanemu podatkowi. W ostatnich dniach wielu przedstawicieli banków, domów maklerskich i instytucji rynku kapitałowego zabrało głos w podobnym tonie. Ich przekaz jest spójny: pomysł wyższego CIT dla banków jest szkodliwy dla giełdy, inwestorów i klientów.

Już dzień przed publikacją komentarza Kocika, w mediach pojawiły się alarmistyczne wypowiedzi ekspertów. Marcin Materna, szef analityków BM Banku Millennium, przestrzegł, że jeśli rząd będzie mnożył takie pomysły, to „nawet zatwardziali inwestorzy utwierdzą się w przekonaniu, że polska giełda długoterminowo to nie jest dobry pomysł”. Sebastian Buczek, prezes funduszu Quercus TFI, stwierdził kategorycznie: „Nie jest to dobra informacja ani dla banków, ani dla GPW, ani dla klientów banków, którzy ostatecznie zapłacą za ten pomysł (wzrost opłat i prowizji)”. Dodał, że sektor liczy na dialog z Ministerstwem Finansów i „wypracowanie sensownego rozwiązania”, a na końcu i tak wszystko rozstrzygnie podpis prezydenta. Michał Stajniak z XTB mówił wręcz o „najgorszej od lat zmianie z perspektywy sektora”, przewidując wzrost kosztów dla klientów i zachęcając banki do ruchów minimalizujących podatek (jak zwiększanie rezerw w NBP). Jak widać, przekaz jest jednolity: nowa danina = szkody dla wszystkich, od banków po zwykłych Polaków, i apel o rozmowy zamiast pochopnych decyzji.

To wszystko wskazuje, że sektor bankowy i związane z nim instytucje prowadzą skoordynowaną ofensywę medialną, by zbudować opór wobec podatku. Trudno się temu dziwić – stawką są tu miliardy złotych obciążeń rocznie, które banki wolałyby zapewne zatrzymać w swoim bilansie (lub przekazać akcjonariuszom). W narracji tej kampanii pojawiają się powtarzające się motywy: zagrożenie dla zaufania i giełdy, rykoszet w emerytów i posiadaczy PPK, groźba spadku akcji kredytowej, a nawet argumenty patriotyczne (bo osłabienie polskich banków to wzmacnianie zagranicznych). Prezes mBanku w swoim komentarzu ujął te wątki wyjątkowo kompleksowo – jako jeden z liderów sektora nadał ton całej dyskusji.

Dla czytelnika ważne jest, by świadomie odczytywać te przekazy. Nie znaczy to, że bankowcy mówią nieprawdę – wiele ich argumentów ma podstawy ekonomiczne. Jednak prezentują oni tylko jedną stronę medalu. Drugą stroną jest perspektywa państwa i obywateli spoza giełdy: potrzeba uzdrowienia finansów publicznych, społeczna sprawiedliwość (banki zarabiają krocie, więc powinny się podzielić), czy choćby fakt, że klienci banków to również podatnicy liczący na stabilność budżetu kraju. Tych kwestii w narracji sektora brak. Dlatego naszym zadaniem – mediów i analityków – jest oddzielać fakty od lobbingu.

Podsumowanie: czy rzeczywiście „podcinanie fundamentów”, czy raczej obrona bankowych przywilejów?

Cezary Kocik przedstawił w Business Insider Polska mocną, przemyślaną obronę interesów sektora bankowego, ubierając ją w retorykę troski o dobro giełdy i oszczędności Polaków. W wielu punktach miał słuszne spostrzeżenia – zwłaszcza dotyczące konieczności stabilnych reguł gry i zaufania jako podstawy rynku kapitałowego. Trudno zaprzeczyć, że nagłe zmiany podatkowe budzą niepokój inwestorów i podkopują wiarygodność państwa. Również argument o wysokim fiskalnym obciążeniu polskich banków jest uzasadniony: sektor ten faktycznie należy do najmocniej opodatkowanych w UE, a podwyżka CIT wyłącznie dla banków to ruch dyskusyjny, z punktu widzenia równości branż. Kocik trafnie wskazuje ryzyka: niższe wyceny banków na GPW mogą uderzyć w wyniki OFE, PPK czy IKE; mniejsze zyski banków to potencjalnie mniej kapitału na kredyty dla firm; wreszcie – cały ten zamęt idzie w poprzek deklaracji o budowaniu polskiego kapitału.

Niemniej, nasza analiza pokazała, że szereg tez prezesa mBanku jest przedstawionych jednostronnie, z pominięciem ważnego kontekstu lub za pomocą wyolbrzymionych figur retorycznych. Bankowiec maluje obraz, w którym wszyscy – od emerytów po przedsiębiorców – stracą przez nowy podatek, a zyskać ma tylko krótkowzroczny fiskus. To obraz niepełny. Brak w nim choćby refleksji, że banki czerpały ostatnio nadwyczajne zyski, więc ich udział w stabilizowaniu finansów państwa może mieć pewne uzasadnienie. Nie słyszymy też, że rząd równolegle próbuje ulżyć sektorowi (obniżając podatek od aktywów od 2027 r.), co zmienia długofalową kalkulację skutków CIT. Wreszcie, dramatyczne metafory Kocika o „podcinaniu gałęzi, na której siedzi giełda” czy sięganiu do „kieszeni przyszłych emerytów” to retoryka, która ma wywołać stanowczą reakcję opinii publicznej – ale niekoniecznie służy wyważonej debacie.

Nasze stanowisko

Podwyżka CIT dla banków to ryzykowny ruch ze strony rządu, który może przynieść efekty odwrotne do deklarowanych (zamiast wzmocnić giełdę – osłabi ją). Krytyka ze strony sektora finansowego jest w dużej mierze uzasadniona, jeśli chodzi o wskazywanie tych zagrożeń. Jednak trzeba ją przyjmować z pewną ostrożnością, bo płynie od zainteresowanej strony, która naturalnie broni swoich zysków. W idealnym scenariuszu rząd faktycznie usiądzie do dialogu z bankami, by wypracować rozwiązanie zapewniające i stabilność fiskalną państwa, i przewidywalność dla rynku.

Jedno jest pewne: zaufanie inwestorów to kruche dobro, którego żadna ze stron nie powinna dalej nadwyrężać. W interesie nas wszystkich – przyszłych emerytów, przedsiębiorców, podatników i bankowców – jest, by reguły gry były jasne, a obciążenia rozłożone sprawiedliwie.

Jeśli podatek ma obowiązywać, powinien być wprowadzony z głową, po konsultacjach i z poszanowaniem zasady równości, by nie potwierdziły się ani czarne scenariusze roztaczane przez banki, ani obawy inwestorów o „podcięcie” fundamentów naszej giełdy.

Udostępnij36Tweet23
Michał Augustynowicz

Michał Augustynowicz

Ekspert finansowy, skupiający się od 5 lat na kredytach frankowych. Ma zdolność do analizy skomplikowanych zagadnień oraz pasje do dzielenia się wiedzą. Autor wielu publikacji stanowiących źródło informacji dla poszkodowanych klientów banków. e-mail: m.augustynowicz@chf24.pl

Rekomendowane dla Ciebie

WIBOR i SKD w sądach: tysiące pozwów, ale też tysiące oszustw. Kancelarie apelują o ostrożność

Napisał Michał Augustynowicz
27 października 2025
WIBOR i SKD w sądach: tysiące pozwów, ale też tysiące oszustw. Kancelarie apelują o ostrożność

Coraz więcej polskich kredytobiorców rusza do sądów, by podważyć warunki swoich umów – zarówno kredytów hipotecznych opartych na stawce WIBOR, jak i pożyczek konsumenckich obciążonych ukrytymi kosztami. Każdy...

Czytaj więcejDetails

Frankowicze we Wrocławiu czekają na pieniądze. Sąd Apelacyjny przyspiesza, ale teoria salda budzi strach

Napisał Michał Augustynowicz
25 października 2025
Frankowicze we Wrocławiu czekają na pieniądze. Sąd Apelacyjny przyspiesza, ale teoria salda budzi strach

Pan Marek z Wrocławia odlicza kolejne tygodnie, czekając na prawomocny wyrok w swojej „frankowej” sprawie. Pierwszą rundę wygrał – sąd I instancji unieważnił jego umowę kredytu indeksowanego do...

Czytaj więcejDetails

Batalia o WIBOR: Euforia prawnika banku, pierwsze triumfy kancelarii Wiborowych i pozew Prezesa!

Napisał Michał Augustynowicz
25 października 2025
Batalia o WIBOR: Euforia prawnika banku, pierwsze triumfy kancelarii Wiborowych i pozew Prezesa!

Po klęsce w wojnie narracyjnej o kredyty frankowe banki robią wszystko, by nie dopuścić do powtórki przy hipotekach złotowych. Gdy więc w sądzie upada kolejne roszczenie „złotówkowiczów”, prawnicy...

Czytaj więcejDetails
Następny post
WIBOR w TSUE: banki totalnie sparaliżują sądy używając taktyki na frankowiczów?

Dlaczego kredyty w Polsce są jednymi z najdroższych w Europie? To nie tylko podatek bankowy

Spis treści:

  • CIT w bankach = cios w oszczędności Polaków? (Retoryka „czystej matematyki”)
  • Rząd promuje inwestowanie, ale karze banki – sprzeczność, która szkodzi zaufaniu
  • „Nadmierne” zyski banków i ciężar podatków – pominięty kontekst
  • Podatek vs. kredyty i inwestycje – czy grozi nam hamulec rozwojowy?
  • Wspólny front bankowców przeciw podatkowi – skoordynowana kampania
  • Podsumowanie: czy rzeczywiście „podcinanie fundamentów”, czy raczej obrona bankowych przywilejów?
  • Nasze stanowisko

Serwis informacyjny o kredytach i sporach z bankami. Wiadomości, analizy i komentarze dotyczące kredytów we frankach i złotówkach. Śledzimy wyroki, zmiany w prawie i oferty ugodowe, aby kredytobiorcy byli na bieżąco. Znajdziesz tu także praktyczne poradniki, relacje kredytobiorców i opinie ekspertów, które pomogą Ci zrozumieć aktualną sytuację i podjąć właściwe decyzje.

MENU

  • • Strona główna
  • • Wiadomości
  • • Wyroki
  • • Poradnik Frankowicza
  • • Felietony
  • • W Sądach
  • • Prawnicy
  • • Ranking kancelarii frankowych
  • • Ranking kancelarii SKD
  • • Kancelarie frankowe
  • • Forum frankowe
  • • Kredyty w złotówkach
  • • Baza wiedzy
  • • Kontakt

WYDAWCA

Michał Augustynowicz

Dolnośląskie Centrum Biznesu

ul. Stanisławowska 47

54-611, Wrocław

E-mail: info@chf24.pl

© 2025 CHF24.PL - Frankowicze, Kancelarie Frankowe, Wiadomości | Redakcja | Mapa portalu | Polityka prywatności | Regulamin strony | Kontakt

Projekt i wykonanie:
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
  • Strona Główna
  • Wiadomości
    • Frankowicze
    • Kredyt w PLN
    • Sankcja kredytu darmowego
  • Wyroki
    • Wyroki TSUE
  • Poradnik Frankowicza
  • Felietony
  • Prawnicy
  • W Sądach
  • Forum
  • Ugody
  • Ranking Kancelarii

© 2025 CHF24.PL - Frankowicze, Kancelarie Frankowe, Wiadomości | Redakcja | Mapa portalu | Polityka prywatności | Regulamin strony | Kontakt

Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
  • Strona Główna
  • Wiadomości
    • Frankowicze
    • Kredyt w PLN
    • Sankcja kredytu darmowego
  • Wyroki
    • Wyroki TSUE
  • Poradnik Frankowicza
  • Felietony
  • Prawnicy
  • W Sądach
  • Forum
  • Ugody
  • Ranking Kancelarii

© 2025 CHF24.PL - Frankowicze, Kancelarie Frankowe, Wiadomości | Redakcja | Mapa portalu | Polityka prywatności | Regulamin strony | Kontakt