Niedawno media donosiły na temat kontrowersyjnych zachowań syndyka Getin Noble Banku Marcina Kubiczka, który od pewnego czasu nie realizuje wyroków sądów zasądzających na rzecz strony przeciwnej (Frankowiczów) zwrot kosztów procesu oraz kosztów zastępstwa procesowego. Dotyczy to spraw o ustalenie nieważności umów kredytowych, które Frankowicze prowadzą przeciwko syndykowi i w niemal 100% wygrywają. Zasądzane koszty przypadają albo samym kredytobiorcom, albo reprezentującym ich prawnikom (jako część honorarium – wówczas kredytobiorcy płacą mniej z własnej kieszeni na obsługę prawną). Wygląda na to, że syndyk czuje się bezkarny, bo sąd upadłościowy odrzuca wszystkie złożone na niego skargi. Z informacji udostępnionych w trybie dostępu do informacji publicznej przez Sąd Rejonowy w Warszawie, XVIII Wydział Gospodarczy (ds. upadłościowych i restrukturyzacyjnych), w którym toczy się postępowanie upadłościowe GNB, wynika, że w pierwszej połowie br. wpłynęło 27 skarg na działania syndyka banku. Wśród nich 5 dotyczyło braku zapłaty kosztów zastępstwa procesowego. Pozostałe skargi dotyczyły m.in. braku zgody na wykreślenie hipoteki i niepoinformowania BIK o wygaśnięciu zobowiązania kredytobiorcy po unieważnieniu umowy. Sprawujący nadzór nad syndykiem sędzia-komisarz Jarosław Zarębski żadnej ze skarg nie uwzględnił jako zasadnej. 
- Syndyk GNB od jakiegoś czasu nie płaci zasądzanych na rzecz Frankowiczów w prawomocnych wyrokach kosztów procesu i kosztów zastępstwa procesowego.
- W pismach kierowanych do sędziego-komisarza, stanowiących odpowiedzi na wpływające skargi, tłumaczy się koniecznością zapobieżenia nadużywaniu środków zgromadzonych w masie upadłościowej.
- Najwyraźniej do sędziego-komisarza te tłumaczenia trafiają, bo nie uwzględnił żadnej z 5 skarg wniesionych w tym roku na syndyka Kubiczka, a dotyczących braku zapłaty KZP. Podobnie było z 22 innymi skargami dotyczącymi m.in. odmowy zgody na wykreślenie hipoteki oraz nieprzekazania do BIK informacji o wygaśnięciu zobowiązań wobec GNB.
- Już rok temu kancelarie frankowe sygnalizowały o nieetycznych powiązaniach syndyka z kancelariami prawnymi obsługującymi sprawy sądowe GNB i stworzeniu biznesu do zarabiania grubych pieniędzy kosztem wierzycieli banku.
- Teraz dochodzą do tego informacje na temat nierespektowania przez syndyka prawomocnych wyroków sądów oraz iluzorycznej kontroli sądowej nad jego działalnością.
- Frankowicze nie są jednak bezbronni w relacjach z syndykiem GNB. W sądach to oni są górą i bez problemu unieważniają wadliwe umowy frankowe. Natomiast wykreślić hipotekę banku mogą i bez zgody syndyka (na podstawie prawomocnego wyroku sądu uznającego umowę kredytową za nieważną).
Syndyk GNB idzie na wojnę z pełnomocnikami Frankowiczów?
Kilka tygodni temu na stronie Prawo.pl ukazał się artykuł opisujący kontrowersyjne zachowania syndyka GNB Marcina Kubiczka. Od pewnego czasu nie realizuje on prawomocnych wyroków sądów w zakresie zasądzenia na rzecz strony przeciwnej (Frankowiczów) kosztów procesu i kosztów zastępstwa procesowego.
Zgodnie z prawem strona wygrywająca proces dostaje od strony przeciwnej zwrot kosztów postępowania według stawek określonych w rozporządzeniu Ministra Sprawiedliwości. Wysokość stawek jest zależna od wartości przedmiotu sprawy, np. dla spraw z roszczeniami do 200 tys. zł KZP wynoszą 5,4 tys. zł a dla spraw o wartości powyżej 200 tys. zł jest to 10,8 tys. zł. Przy tym często kwoty te są powiększone o odsetki za opóźnienie. W sporach z syndykiem GNB Frankowicze są górą, więc sądy w niemal wszystkich sprawach zasądzają KZP na rzecz kredytobiorców. Stanowi to dla nich rekompensatę za koszty obsługi prawnej sprawy. Czasami (jeśli tak zostało ustalone w umowie z kancelarią prawną) koszty te stanowią dodatkowy element honorarium prawnika, dzięki czemu kredytobiorcy wykładają na obsługę prawną sprawy mniej pieniędzy z własnej kieszeni.
Wydawałoby się, że w państwie prawa oczywiste jest, że wyroki sądów należy wykonywać. Najwyraźniej jednak są osoby mające poczucie bezkarności, które nie czują się zobowiązane wyrokami sądów. Przykładem jest syndyk GNB Marcin Kubiczek, który odmawia wykonania wyroków w zakresie zapłaty na rzecz strony przeciwnej kosztów procesu i KZP. W piśmie do sędziego-komisarza, nadzorującego postępowanie upadłościowe GNB, pokrętnie tłumaczy swoje zachowanie cyt. „aktywnie poszukuje możliwości pogodzenia podstawowych celów postępowania upadłościowego z orzeczeniami sądów uwzględniających wnioski przeciwników procesowych i pełnomocników o zasądzenie kosztów procesu oraz kosztów zastępstwa procesowego”. Według tego co sugeruje syndyk realizacja zobowiązań wynikających z wyroków sądów mogłaby prowadzić do nadużycia zgromadzonych w masie upadłościowej środków przeznaczonych na zaspokojenie wierzycieli. Trzeba zaznaczyć, że takich „oszczędności” nie wymaga sytuacja finansowa banku. Syndyk dysponuje środkami pieniężnymi, ale wydaje je w inny sposób, o czym powiemy później.
Na działania syndyka skarżą się między innymi mecenasi Pogorzelski oraz Czabański z kancelarii zajmujących się sprawami frankowymi. Według pierwszego z prawników syndyk z pełną premedytacją wykorzystuje fakt, że Frankowicze z Getin Noble Banku w upadłości nie mogą wszcząć egzekucji (skierować sprawy do komornika). Jak dodaje, zasądzone koszty powinny zostać niezwłocznie uregulowane po uprawomocnieniu się wyroku, a obowiązek ten wynika też z art. 230 ustawy Prawo upadłościowe. Adwokat Jacek Czabański uważa natomiast, że są to koszty bieżące postępowania upadłościowego i powinny być realizowane na bieżąco a na pewno przed podziałem masy upadłościowej pomiędzy wierzycieli.
Konflikt interesów – syndyk zarabia jako prezes spółki powiązanej z kancelarią obsługującą sprawy sądowe GNB w upadłości
Warto przypomnieć, że około rok temu Kancelaria Czabański Wolna-Sroka ujawniła rażący konflikt interesów jeśli chodzi o działalność syndyka Marcina Kubiczka. Zdemaskowała ona sposób w jaki syndyk GNB zarabia na obsłudze spraw sądowych toczących się w sprawie kredytów frankowych GNB. Czyżby nierealizowanie kosztów zasądzanych w sprawach, gdzie kredytobiorców reprezentuje kancelaria mec. Czabańskiego, było osobistą zemstą syndyka?
Według ustaleń kancelarii Czabański, syndyk Kubiczek zleca prowadzenie sporów sądowych dwóm „zaprzyjaźnionym” kancelariom. Jedna (Kancelaria Adwokata Mateusza Sitnika) mieści się pod tym samym adresem w Chorzowie, co biuro syndyka. Natomiast druga (Rymarz, Zdort, Maruta, Wachta, Gasiński, Her i Wspólnicy Spółka Komandytowa) jest personalnie powiązana z syndykiem. Syndyk Marcin Kubiczek pełni bowiem funkcję prezesa powołanej do życia w styczniu 2023 roku (niedługo po ogłoszeniu upadłości GNB) spółki Rymarz Zdort Maruta Kubiczek Restructuring S.A., której jedynym akcjonariuszem jest wymieniona kancelaria. Syndyk jest więc zatrudniony w spółce, której zlecił obsługiwanie spraw sądowych dotyczących kredytów frankowych Getin Noble Banku w upadłości.
W uproszczeniu można stwierdzić, że na każdej sprawie sądowej zarabia wynajęta kancelaria, która poźniej płaci syndykowi za to, że zarządza on podległą jej spółką. Kancelaria Czabański prześwietliła przychody i koszty spółki Rymarz Zdort Maruta Kubiczek Restructuring S.A. i okazało się, że przy stosunkowo niewielkich przychodach (200 tys. zł), spółka ta generuje olbrzymie koszty – około 744 tys. zł, z czego 680 tys. zł stanowiło wynagrodzenie osób zarządzających i nadzorujących, z tytułu umowy o świadczenie usług. Spółką zarządza jednoosobowo prezes zarządu Marcin Mirosław Kubiczek, czyli syndyk Getin Noble Banku. Warto dodać, że syndyk mnoży postępowania dotyczące spraw frankowych, składając apelacje i skargi kasacyjne w sprawach, które dają mu z reguły zerowe szanse na wygraną.
Chociaż problem został upubliczniony już rok temu, syndyk Kubiczek w dalszym ciągu cieszy się zaufaniem sędziego-komisarza i sądu nadzorującego upadłość GNB. Nikomu nie przeszkadza konflikt interesów, nieetyczne powiązania gospodarcze syndyka, ani też stawianie się ponad prawem i nierespektowanie wyroków sądów.
Sąd Rejonowy w Warszawie ujawnia dane na temat liczby skarg na działalność syndyka GNB
W związku z doniesieniami na temat odmowy zapłaty przez syndyka GNB zasądzanych na rzecz procesujących się z nim kredytobiorców kosztów procesu i kosztów zastępstwa procesowego, dotarliśmy do danych udostępnionych w ramach dostępu do informacji publicznej przez Sąd Rejonowy w Warszawie, a konkretnie przez XVIII Wydział Gospodarczy (ds. upadłościowych i restrukturyzacyjnych), gdzie toczy się postępowanie upadłościowe banku. Z informacji tych wynika, ile skarg na działalność syndyka GNB Marcina Kubiczka zostało złożonych oraz ile z nich zostało uwzględnionych. Oto szczegóły uzyskanych danych.
Sędzia-komisarz, nadzorujący postępowanie upadłościowe Getin Noble Banku i jednocześnie sprawujący nadzór nad działaniami syndyka, nie uwzględnił w tym roku żadnej ze skarg. Od 1 stycznia 2025 r. do 22 czerwca 2025 roku wpłynęło 27 skarg na działalność syndyka GNB, z czego 5 dotyczyło braku zapłaty KZP. Reszta skarg dotyczyła zarządzeń syndyka w zakresie zwrotu zgłoszenia wierzytelności, odmowy udzielenia przez syndyka odpowiedzi i zgody na wykreślenie hipoteki, braku poinformowania BIK o wygaśnięciu zobowiązań kredytobiorców wobec GNB. Sąd nie prowadzi ewidencji skarg wniesionych na działalność syndyka. Dowiedzieliśmy się również, że wobec syndyka Kubiczka nie były wydawane żadne postanowienia dyscyplinujące, a jedynie prowadzone były działania nadzorcze w postaci zobowiązania go do ustosunkowania się do pism składanych w toku postępowania.
Powyższe dane są bardzo niepokojące – czyżby żadna instytucja nie była w stanie zdyscyplinować syndyka działającego na granicy prawa oraz zasad etycznych? Przepisy ustawy Prawo upadłościowe mówią o tym, że działania syndyka podlegają bezpośredniemu nadzorowi sędziego-komisarza. Funkcję tę w postępowaniu upadłościowym Getin Noble Banku pełni sędzia Jarosław Zarębski, zaś zastępcą sędziego-komisarza jest Justyna Komorowska.
Sędzia-komisarz może kontrolować syndyka
Dalecy jesteśmy od komentowania czy sędzia-komisarz prawidłowo sprawuje nadzór nad działalnością syndyka GNB, bo szanujemy sądy i niezawisłość sędziów. Trudno jest nam się jednak pogodzić z faktem, że sędziowie przymykają oko na nierespektowanie przez syndyka Kubiczka prawomocnych wyroków sądów. Sędzia-komisarz ma przecież prawo do kontrolowania poczynań syndyka poprzez wymaganie regularnych sprawozdań z działalności oraz wydawanie zaleceń dotyczących konkretnych działań.
W przypadku stwierdzenia poważnych nieprawidłowości sędzia-komisarz może nawet odwołać syndyka z funkcji. Decyzje podejmowane przez sędziego-komisarza mają charakter władczy (są wiążące dla wszystkich uczestników postępowania). Czy oznacza to, że działalność sędziego-komisarza nie podlega żadnej kontroli? Nie, sędzia-komisarz także podlega kontroli sądowej. Uczestnicy postępowania mogą zaskarżyć decyzje sędziego-komisarza do sądu upadłościowego. Poza tym sędzia-komisarz ponosi odpowiedzialność za ewentualne zaniedbania w toku postępowania upadłościowego albo za działanie na szkodę uczestników tego postępowania. Można go pociągnąć do odpowiedzialności dyscyplinarnej albo cywilnoprawnej.
Czy Frankowicze nie mają szans w konfrontacji z syndykiem GNB? Przeciwnie – ich sytuacja znacznie się poprawiła
Nieugięta postawa Frankowiczów z GNB doprowadziła już do wielu sukcesów. Jednym z poważniejszych było dopuszczenie przez Sąd Najwyższy możliwości kontynuowania przez sądy postępowań z powództwa kredytobiorców-konsumentów o ustalenie nieważności umowy kredytowej banku znajdującego się w upadłości. Stało się to na mocy uchwały SN z dnia 19 września 2024 roku nr III CZP 5/24. Prezentowana przez syndyka GNB argumentacja, że sądy powinny zawieszać te sprawy do czasu zakończenia postępowania upadłościowego, okazała się błędna. Frankowicze mogą więc w dalszym ciągu składać pozwy o ustalenie nieważności umowy, bo sądy bez przeszkód rozpoznają te sprawy (zawieszeniu ulegają tylko sprawy o zapłatę). Prawomocne wyroki ustalające nieważność umowy dają kredytobiorcom prawo do zaprzestania dalszej spłaty rat i rozliczenia się z syndykiem tylko do wysokości kapitału kredytu. Poza tym prawomocny wyrok jest podstawą do zawnioskowania o wykreślenie hipoteki banku. Jest to możliwe nawet w sytuacji gdy syndyk stwarza problemy i odmawia wydania listu mazalnego.
Syndyk musiał także ulec presji Frankowiczów w kwestii ugód i znacząco polepszyć warunki oraz zaoferować je niemal wszystkim kredytobiorcom. Wcześniej syndyk jedynie stwarzał pozory, że chce się dogadać polubownie z kredytobiorcami frankowymi i składał niektórym osobom kuriozalne propozycje, np. zwrotu kapitału pomnożonego razy kurs CHF albo razy dwa. W połowie czerwca br. syndyk GNB ogłosił, że uruchamia II etap Programu Ugód i uzyskał w tym zakresie zgodę sędziego-komisarza. Jak można przeczytać w komunikacie zamieszczonym na stronie GNB w upadłości, ugodę będzie można zawrzeć bez dodatkowych płatności jeśli kredytobiorca dokonał spłat równych co najmniej 138% wartości kapitału.
Przypomnijmy, że w I etapie ugód uruchomionym w grudniu 2024 roku syndyk oferował ugody osobom, które spłaciły co najmniej 200% kapitału. Widać więc postęp, ale trzeba mieć świadomość, że aktualne warunki ugód oferowanych przez syndyka GNB dalece odbiegają od standardów orzeczniczych TSUE, SN oraz polskich sądów w zakresie skutków uznania umowy za nieważną. Jeżeli kredytobiorca wygra sprawę sądową i uzyska prawomocny wyrok ustalający nieważność umowy kredytowej, jest zobowiązany do zwrotu jedynie tego co pożyczył, czyli 100% kapitału. Decydując się na ugodę traci ogromne pieniądze, które mu się należą, bo umowy frankowe GNB zawierają abuzywne postanowienia skutkujące nieważnością tych umów. Zakładając przykładowo, że Frankowicz pożyczył przed laty w Getin Banku kwotę 300 tys. zł, to w razie decyzji o zawarciu ugody na warunkach syndyka będzie musiał oddać bankowi łącznie co najmniej 414 tys. zł. Strata w porównaniu do alternatywnej ścieżki sądowej wynosi w tym przypadku więc aż 114 tys. zł.
Każdy Frankowicz z GNB powinien jednak spokojnie rozważyć czy – biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności – woli procesować się z syndykiem w sądzie, czy iść na ugodę. W takiej sytuacji zalecamy konsultacje z prawnikiem z kancelarii frankowej, który wskaże plusy i minusy obu opcji a także pomoże podjąć właściwą decyzję.
Podsumowanie
Syndyk GNB dał się poznać Frankowiczom z nie najlepszej strony. Mimo deklaracji o woli polubownego dogadania się z tą grupą wierzycieli banku, wciąż eskalował spory. Jak sugerują niektóre kancelarie frankowe, robił to w swoim interesie, dając zarobek powiązanym kancelariom prawnym, które płaciły mu za zarządzanie podległą spółką.
Nieetyczne powiązania biznesowe syndyka GNB to nie jedyny zarzut pod jego adresem. W Polsce syndyk ma status funkcjonariusza publicznego (nie przedsiębiorcy), a więc powinien respektować prawomocne wyroki sądów. Tymczasem syndyk Kubiczek z premedytacją nie płaci kosztów procesu i KZP zasądzanych przez sądy na rzecz wygrywających z nim Frankowiczów. Wszystko to dzieje się przy akceptacji sędziego-komisarza, do którego wpływają regularnie skargi na działania syndyka. W tym roku takich skarg było już 27, ale żadna z nich nie została uwzględniona.
Pojawia się pytanie czy syndyk GNB stawia się ponad prawem? W takiej sytuacji nie powinien sprawować funkcji, do której uprawnienia uzyskał na podstawie licencji przyznawanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości.
