Polscy kredytobiorcy, którzy wciąż czekają na wyrok TSUE w sprawie wskaźnika WIBOR, mają nowy dylemat. Banki wysyłają im bowiem do podpisania aneksy do umowy. Wiąże się to z planowaną zmianą wskaźnika referencyjnego, która prawdopodobnie nastąpi w 2027 roku. Prawnicy kredytobiorców ostrzegają przed podpisywaniem aneksów, tłumacząc, że może to uniemożliwić lub przynajmniej utrudnić im kwestionowanie umowy w sądzie w przyszłości. Prawnicy bankowi są innego zdania, twierdząc, że nie ma się czego obawiać i ostrzegają kredytobiorców przed prawnikami, którzy do tego zniechęcają. Jak w takiej sytuacji ma zachować się kredytobiorca? Czy podpisanie aneksu jest konieczne, czy można się od tego uchylić? Czy złożenie takiego podpisu może okazać się niebezpieczne dla kredytobiorcy, który chciałby zakwestionować umowę kredytową w sądzie po ewentualnym korzystnym wyroku TSUE i czy jest szansa na taki wyrok? Postaramy się rozwiać te wątpliwości w dalszej części artykułu.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego banki wysyłają aneksy do umów kredytowych opartych na WIBOR.
- Czy podpisanie aneksu jest obowiązkowe i jakie mogą być tego konsekwencje.
- Co na ten temat mówią prawnicy kredytobiorców oraz bankowcy.
- Jak wyrok TSUE w sprawie hiszpańskiego wskaźnika IRPH może wpłynąć na sytuację kredytobiorców w Polsce.
- Dlaczego warto dokładnie analizować treść aneksów przed ich podpisaniem.
- Planowana zmiana wskaźnika referencyjnego WIBOR na inny skutkuje wysyłaniem do kredytobiorców aneksów do podpisania. Banki mają taki obowiązek, ale kredytobiorcy boją się, że za tym stoi coś więcej.
- Obawy kredytobiorców podsycają ich prawnicy, twierdząc, że podpisanie aneksu może zamknąć im drogę do dochodzenia roszczeń w sądzie. Czy słusznie? Doświadczenia pokazują, że obawy nie są nieuzasadnione.
- Czy podpisanie aneksu jest obowiązkowe? Co się stanie, jeśli kredytobiorca go nie podpisze? Takie pytanie zadają sobie dziś wszyscy, którzy czekają na wyrok TSUE w sprawie WIBOR i mają w planach ewentualne pozwanie banku.
- Nadziei w sprawach WIBOR dodaje orzeczenie TSUE w sprawie hiszpańskiej, w której analizie Trybunału poddany był hiszpański odpowiednik WIBORu wskaźnik IRPH, a wyrok z pewnością nie podoba się bankowcom. W kontekście tego orzeczenia i oczekiwania na wyrok w sprawie polskiej uzasadnione jest ostrożne podchodzenie do podpisywania jakichkolwiek dodatków do umowy.
Banki wysyłają aneksy do umów zawierających WIBOR, co budzi niepokój kredytobiorców
W ostatnim czasie nie tylko PKO BP, ale też mBank, czy Santander Consumer Bank rozsyłają swoim klientom mającym kredyty oparte o wskaźnik referencyjny WIBOR aneksy do podpisania. Robią to nie dlatego, że chcą, ale że taki mają obowiązek wynikający z planowanej reformy wskaźnika, a właściwie jego zamiany na inny.
Jak twierdzą bankowcy, powstała konieczność wprowadzenia do umowy planu awaryjnego, czyli postępowania w przypadku zaprzestania opracowywania i publikacji wskaźnika WIBOR, gdyż tego wymaga od nich unijne rozporządzenie BMR, a dodatkowo obliguje ich do takiego działania KNF oraz ESMA.
Bankowcy mają więc dobry powód, aby takie aneksy do swoich klientów wysyłać. Są one jednak często napisane trudnym do zrozumienia dla laika językiem i kredytobiorcy boją się je podpisywać, zastanawiając się, czy nie kryje się za tym jakiś haczyk, szczególnie że w ostatnim czasie sprawa wskaźnika WIBOR budzi wiele emocji po obu stronach sporu, a doświadczenia z aneksami dotyczącymi, chociażby umów frankowych pokazują, że bankowcom raczej nie powinno się ufać, gdyż mogą przemycić w treści takie postanowienia, które pozwolą zamknąć drogę go dochodzenia roszczeń w sądzie. Przed tym właśnie ostrzegają prawnicy.
Czy aneks do umowy to tylko efekt nadchodzącej reformy wskaźnika? Co mówią o nim sami bankowcy?
Bankowcy zapewniają, że proponowane do podpisu klientom aneksy do umowy określają wyłącznie to, co zrobi bank w sytuacji wycofania wskaźnika WIBOR lub jego zmiany na inny. Jak mówią, w dokumencie tym nie ma innych zmian dotyczących umowy. Celem aneksu jest więc wyłącznie uregulowanie tego, jak postępować na wypadek zmiany wskaźnika referencyjnego.
Jak podkreślają bankowcy, podpisanie takiego aneksu jest dobrowolne i nie podlega żadnym opłatom, a w przypadku, gdy kredytobiorca go nie podpisze, a w przyszłości zmiana wskaźnika nastąpi, z pewnością to przepisy prawa będą odpowiednio regulowały to, w jaki sposób zastosować nowy wskaźnik do starych umów. Prawnicy bankowi zachęcają jednak do podpisywania aneksów, zapewniając jednocześnie, że nie wiążą się z tym żadne negatywne konsekwencje.
Jednocześnie podkreślają, że do takich działań zobowiązuje ich rozporządzenie BMR. Jak mówią, nakazuje ono nie tylko posiadanie planów awaryjnych na skutek wprowadzania zmian wskaźnika lub zaprzestania jego opracowywania, ale też uwzględniania ich w umowach z klientami, aby zapewnić ciągłość umowy. Jak podkreśla biuro prasowe mBanku, każda modyfikacja umowy, wymaga bowiem zgodności obu stron, więc sam bank nic nie będzie mógł samodzielnie zmienić.
Prawnicy kredytobiorców ostrzegają przed podpisywaniem aneksów
Prawnicy kredytobiorców mają zupełnie inne spojrzenie na tę sprawę niż bankowcy i przytaczają ciekawe argumenty. Twierdzą oni, że przepisy prawa unijnego wynikającego z owego rozporządzenia stają się bezpośrednio częścią polskiego prawa i dlatego aneksowanie umów nie jest wymagane. Jako przykład podają wskaźnik LIBOR, który od 1 stycznia 2022 roku został zgodnie z rozporządzeniem BMR automatycznie zastąpiony przez stawkę SARON i nie było wtedy konieczne żadne aneksowanie umów.
Co więcej, prawnicy ostrzegają, ze niektóre zapisy aneksów mogą zdecydowanie utrudnić kredytobiorcom późniejsze dochodzenie w sądzie swoich roszczeń. Z tego względu zalecają oni, aby przed ewentualnym podpisaniem takiego dokumentu zasięgnąć porady prawnej i wspólnie z prawnikiem przeanalizować to, co bank podsuwa do podpisu.
Szczególną uwagę należy zwrócić na to, czy zaproponowane w aneksie zmiany zawierają akceptację wskaźnika WIBOR stosowanego w umowie lub też zrzeczenie się praw do jego ewentualnego kwestionowania. Gdyby kredytobiorca taki aneks podpisał, zamknąłby sobie drogę do wytoczenia sprawy przeciwko bankowi w przyszłości.
Kolejnym niebezpieczeństwem wynikającym z podpisania takiego aneksu jest to, że klient, godząc się na swobodę banku w wyborze nowego wskaźnika, którego jeszcze nie zna, nie będzie miał potem na nic wpływu. Z tego względu bank nie może wymuszać podpisania takiej zgody w ciemno.
Nie ma co więc spieszyć się z podpisywaniem aneksów do umowy nawet jeśli bank będzie bardzo nalegał. Jeśli klient nie podpisze aneksu, nie będzie się to wiązało dla niego z żadnymi konsekwencjami, a bank umowy nie wypowie.
Banki swoimi sposobami próbują zabezpieczyć się przed ewentualnymi skutkami zmiany linii orzeczniczej
Z informacji, jakie prawnicy otrzymują od klientów, wynika także to, że często łącznie z aneksem do podpisania banki wysyłają klientom informacje związane ze stosowaniem wskaźników referencyjnych i ryzyk z tym związanych. Tutaj właśnie może kryć się haczyk na konsumenta. Bank bowiem o takim ryzyku powinien poinformować klienta już w momencie zawierania umowy, a jeśli nie zrobił tego, jak należy, teraz może chcieć to nadrobić kosztem klienta. Wytrąci mu bowiem w taki sposób istotny argument, którym kredytobiorca mógłby posłużyć się w sądzie, kwestionując umowę i zarzucając bankowi, że nie został poinformowany dostatecznie na temat ryzyka, jakie się z tym wiąże.
I chociaż w obecnej chwili w sprawach o WIBOR to banki wygrywają w sądach, stawka jest tak wysoka, że ewentualna zmiana linii orzeczniczej mogłaby je zupełnie pogrążyć. W taki właśnie sposób więc banki próbują zabezpieczyć swoje interesy na wypadek zmian w linii orzeczniczej i uzupełnić braki, których nie dopełniły w umowach dawno temu. A taka zmiana w orzekaniu jest możliwa, chociaż w tej chwili nic jeszcze na to nie wskazuje, gdyż zarówno sami bankowcy, jak i wszystkie najważniejsze organy w kraju uważają, że WIBOR jest w porządku i nie można go podważać.
Sprawa jednak otarła się o TSUE i wszyscy czekają na to, jaki wyrok wyda Trybunał w Luksemburgu, a ten wcale nie jest już taki oczywisty, mimo że nasz rząd poproszony został przez TSUE o opinię w sprawie WIBORu i ta była dla kredytobiorców niekorzystna. Jak wpłynie to na wyrok, jeszcze nie wiadomo, ale pewną nadzieję może kredytobiorcom dawać inny wyrok TSUE w sprawie hiszpańskiej, który zapadł w grudniu ubiegłego roku.
Bankowcy z niepokojem a kredytobiorcy z nadzieją patrzą na wyrok TSUE w sprawie C-300/23
12 grudnia 2024 roku został wydany wyrok TSUE w sprawie hiszpańskiej, w której chodziło o kredyt oparty na tamtejszym odpowiedniku WIBORu wskaźniku IRPH. W wyroku tym, co ciekawe, Trybunał dopuścił badanie wskaźnika przez sąd pod kątem nieuczciwości. Stwierdził też, że fakt, że wskaźnik ten jest oficjalnie uznany, nie oznacza, że kredytodawca nie ponosi odpowiedzialności za uczciwość i przejrzystość umowy. Trybunał wskazał też, że bank powinien zapoznać kredytobiorcę z definicją wskaźnika oraz informacjami umożliwiającymi dokonanie przez kredytobiorcę oceny tego, jakie skutki może wywołać zawarcie takiej umowy.
Bankowcy patrzą na ten wyrok z niepokojem, gdyż już teraz eksperci, porównując oba wskaźniki, ten hiszpański i polski mówią, że WIBOR jest bardziej nieprzewidywalny niż IRPH, co nie wróży mu dobrze w kontekście przyszłego wyroku. Okazuje się bowiem, że wskaźnik hiszpański ustalany jest na podstawie realnych transakcji, a nie hipotetycznych jak w Polsce.
Jest więc nadzieja także dla polskich kredytobiorców, że TSUE w ten sam sposób i równie obiektywnie wypowie się na temat naszego wskaźnika WIBOR, co mogłoby wywołać prawdziwą rewolucję w orzekaniu przez sądy krajowe. Trzeba więc szczególnie uważać na różne zabiegi banków, które mogłyby w przyszłości uniemożliwić dochodzenie swoich praw w sądzie.
Podsumowanie
Banki pod pretekstem mających nastąpić zmian w stosowaniu wskaźnika referencyjnego WIBOR i planowanego zastąpienia go innym wskaźnikiem wysyłają do swoich klientów, którzy mają takie kredyty, aneksy do umowy i zachęcają do ich podpisania. Czasem przemycają z nimi do umowy treści, których brakowało w niej wcześniej i które mogłyby być dobrym argumentem, aby umowę podważyć.
Prawnicy przestrzegają przed podpisaniem aneksu bez przeanalizowania go z profesjonalistą. Niektóre zapisy bowiem mogą zamknąć kredytobiorcy drogę do dochodzenia swoich praw w sądzie. Bezpieczniej jest więc wstrzymać się z podpisywaniem czegokolwiek, szczególnie że za jakieś pół roku prawdopodobnie TSUE wypowie się na temat umów opartych o WIBOR. A wyrok Trybunału w sprawie hiszpańskiej dotyczący podobnego wskaźnika może napawać kredytobiorców optymizmem. Nie ma się więc co dziwić, że bankowcy w popłochu kombinują, jak zabezpieczyć się przed ewentualną zmianą linii orzeczniczej i stosują do tego różne metody, podkładając do podpisu coś, co może im pomóc później w potencjalnym sądowym starciu z kredytobiorcą.
Główne wnioski
- Banki rozsyłają aneksy do umów kredytowych opartych na WIBOR w związku z planowaną zmianą wskaźnika referencyjnego.
- Podpisanie aneksu nie jest obowiązkowe, a brak podpisu nie skutkuje negatywnymi konsekwencjami dla kredytobiorców.
- Prawnicy zalecają dokładne przeanalizowanie treści aneksów, aby uniknąć zapisów mogących utrudnić dochodzenie roszczeń w sądzie.
- Wyrok TSUE w sprawie hiszpańskiego wskaźnika IRPH może wpłynąć pozytywnie na sytuację polskich kredytobiorców czekających na decyzję w sprawie WIBOR.
- Ostrożność i konsultacja z prawnikiem są kluczowe przed podjęciem decyzji o podpisaniu aneksu.