Złotówkowicze, który liczą na to, że lada dzień sądy zaczną stwierdzać wadliwość stawki referencyjnej lub wręcz unieważniać ich umowy, muszą zrozumieć, że wiele czasu upłynie, nim taki scenariusz się zmaterializuje. Póki co sądy rozpatrujące sprawy o WIBOR mają tak samo konserwatywne podejście do roszczeń kredytobiorców, jak w przypadku spraw frankowych, nim TSUE jednoznacznie wypowiedział się o abuzywności klauzul waloryzacyjnych. Banki wykorzystują pierwsze korzystne dla nich wyroki do propagowania odpowiedniej narracji. Starają się, by złotówkowicze odpuścili i pokornie spłacali swoje raty kredytowe, niezależnie od aktualnej wysokości stawki referencyjnej. Prawnicy z kolei podchodzą do wydanych już pojedynczych orzeczeń z dużą rezerwą. I wskazują, że dzisiejsze szampańskie humory bankowców bardzo szybko mogą zostać popsute – wystarczy do tego tylko jeden unijny wyrok.
- Potrzeba co najmniej kilku lat, by w Polsce ukształtowała się jakakolwiek spójna linia orzecznicza w sprawach dotyczących stawki referencyjnej WIBOR
- Obecnie sądy nie znajdują powodów, by przychylać się do roszczeń kredytobiorców o wykreślenie stawki z umowy czy wręcz stwierdzenie nieważności kredytu
- Banki nagłaśniają swoje pojedyncze sukcesy w sprawach o stawkę referencyjną, dając kredytobiorcom do zrozumienia, że nie mają czego szukać w sądach
- Prawnicy reprezentujący złotówkowiczów w sądach mają w tej chwili jeden główny cel: jest nim skłonienie któregoś z krajowych orzeczników do wysłania pytań prejudycjalnych o WIBOR do TSUE.
Sądy nie chcą dać wiary w niemiarodajność stawki WIBOR. Powtarza się scenariusz z hipotek frankowych
Po tym, jak na przełomie 2021 i 2022 roku stopy procentowe zaczęły drastycznie rosnąć, kredytobiorcy złotowi wpadli w popłoch. Wielu z nich zaczęło zastanawiać się nad tym, czy radykalnie podnoszenie oprocentowania kredytów hipotecznych, prowadzące do wzrostu miesięcznej raty nawet o ponad 100 proc., jest aby na pewno legalne.
Prawnicy wyspecjalizowani w prawie bankowym szybko zaczęli wertować umowy kredytów złotowych. I analizować, na jakich zasadach ustalana jest stawka referencyjna WIBOR. Błyskawicznie dostrzegli poważne błędy w umowach banków z konsumentami, a także pewne nieścisłości w procedurze wyznaczania wskaźnika WIBOR – i poinformowali o tym największe media w kraju.
W ponad dwa lata od pierwszych pozwów o WIBOR sądy wciąż dają wiarę argumentacji banków
Od pierwszych wzmianek o możliwej niemiarodajności WIBORu minęły już ponad 2 lata. Do sądów trafiło kilkaset pozwów dotyczących tej stawki, jednak żadna z tego typu spraw nie zakończyła się jak dotąd z korzyścią dla kredytobiorców. Wprawdzie sądy wydały kilka zabezpieczeń roszczeń w tych postępowaniach, jednak nie przełożyło się to na prokonsumenckie orzeczenia.
Sędziowie przyjmują bardzo konserwatywne podejście, podobne do tego, które było typowe jeszcze 7-8 lat temu w sprawach frankowiczów. Nie dopatrują się w umowach złotowych klauzul niedozwolonych, uważają, że banki prawidłowo informowały kredytobiorców o możliwości wzrostu stawki referencyjnej i nie dają się przekonać, że przedstawiciele sektora mogą umawiać się na to, ile w danym okresie będzie wynosić stawka WIBOR. Żaden z tych wyroków nie jest jeszcze prawomocny.
Nie przeszkadza to jednak bankom w forsowaniu narracji, jakoby wynik sporu o ten wskaźnik był już przesądzony. Bankowcy nagłaśniają pojedyncze nieprawomocne wyroki, np. ten, który zapadł w Sądzie Okręgowym w Białymstoku dnia 10 stycznia 2024 roku (sygnatura I C 613/23). Liczą, że w ten sprytny sposób zniechęcą wahających się do formułowania kolejnych pozwów, które wypadałoby później ująć w sprawozdaniach okresowych.
Banki wykorzystują pojedyncze nieprawomocne wyroki do celów propagandowych
Kredytobiorcy, będący powodami w białostockiej sprawie, domagali się w roszczeniu głównym wykreślenia WIBORu ze swojej umowy, a następnie oprocentowania ich kredytu samą marżą banku. W roszczeniu ewentualnym wnosili o stwierdzenie nieważności całej umowy. Sąd oddalił ich powództwo w całości i obciążył kosztami procesu.
Takich wyroków zapadło w krajowych sądach co najmniej kilka. Banki rozdmuchują jednak te pojedyncze przypadki na taką skalę, że mniej uważny obserwator mógłby na tej podstawie uznać, iż zjawisko jest masowe. I o to bankowcom chodzi.
Eksperci od prawa bankowego wyjaśniają, czego potrzeba w sprawach o WIBOR
Prawnicy zajmujący się na co dzień sprawami przeciwko bankom nie są wcale zdziwieni tym, jak wyglądają nieliczne wydane wyroki w sprawach stawki referencyjnej. Rozumieją, że przetarcie szlaków w sporach dotyczących wskaźnika oprocentowania zajmie wiele czasu – tak samo było przecież w przypadku hipotek pseudowalutowych.
Dopiero wyrok TSUE w sprawie Raiffeisen vs. Dziubak, wydany 3 października 2019 roku, zaczął powoli kruszyć „beton” i uświadomił niedowiarkom, że kredyty frankowe są wadliwe. I nigdy nie powinny zostać udostępnione w tak szerokiej skali konsumentom. Dziś frankowicze przegrywają zaledwie 1 na 50 spraw. Jeszcze kilka lat temu ponosili porażkę w 3 postępowaniach na 4. Postęp jest więc ogromny – taki sam może w przyszłości dotyczyć spraw złotowych, pod warunkiem oczywiście, że i w tym obszarze Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w końcu zajmie swoje stanowisko.
Na koniec listopada ubiegłego roku w sądach było ok. 550 sporów dotyczących wskaźnika WIBOR. Na koniec sierpnia 2023 było ich 315. Rosnące zainteresowanie kredytobiorców pozwem, mimo braku korzystnej linii orzeczniczej, jest bardzo wymowne.
Cała nadzieja złotówkowiczów w unijnych sędziach. Ale kto skieruje pytania do TSUE?
Nic dziwnego, że prawnicy kredytobiorców dwoją się i troją, by zainteresować któregoś z sędziów zadaniem pytań prejudycjalnych do Trybunału, które dotyczyłyby stawki referencyjnej. Jak miałyby brzmieć te pytania? Prawnicy podają różne koncepcje, ale większość z nich sprowadza się do kwestii tego, czy bank, zawierając umowę kredytu hipotecznego z konsumentem, ma prawo odsyłać go do zewnętrznych regulaminów, tworzonych przez administratora wskaźnika referencyjnego.
Czy można uznać, że w takiej sytuacji bank w sposób przejrzysty i zrozumiały zaznajomił kredytobiorcę z ryzykiem produktu długoterminowego, jakim jest kredyt hipoteczny? TSUE powinien pochylić się również nad tym, czy stawka WIBOR i sposób jej wyznaczania są w ogóle zgodne z normami unijnymi dotyczącymi wskaźników oprocentowania.
Zmieniać czy unieważniać, czyli co, jeśli WIBOR naprawdę jest wadliwy?
Gdyby TSUE uznał, że banki popełniły błędy w umowach z konsumentami i/lub sam WIBOR jest niezgodny z ramami wyznaczonymi w UE, to zasadne byłoby pytanie, co zrobić z umowami, które są dotknięte takimi błędami. Czy należy je eliminować z rynku poprzez masowe unieważnianie, czy wystarczy po prostu wykreślić stawkę referencyjną z umów i oprocentować te kredyty wyłącznie stałą marżą banku?
Wiele czasu jeszcze minie, nim w Luksemburgu zapadnie pierwszy wyrok w sprawie WIBORu. Po pierwsze, brak na razie informacji o skierowaniu jakiegokolwiek pytania prejudycjalnego związanego z tą stawką. Po drugie, nawet gdy zostanie ono w końcu zadane, to Trybunał wcale nie musi spieszyć się z odpowiedzią. W przypadku pierwszej głośnej sprawy frankowej, w której bohaterami było wspomniane już wcześniej małżeństwo nazwiskiem Dziubak, wniosek o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym został złożony 16 kwietnia 2018 roku. Frankowicze czekali więc na wyrok w sprawie niemal 1,5 roku. Podobny scenariusz może zostać powielony w sporze o hipoteki złotowe. Kredytobiorcom pozostaje więc uzbroić się w cierpliwość.