Opinia rzecznika Trybunału Sprawiedliwości UE otworzyła nowy etap w sporach o kredyty złotowe o zmiennym oprocentowaniu opartym na WIBOR. We wrześniu 2025 r. rzeczniczka generalna TSUE Laila Medina uznała, że co prawda sąd nie może kwestionować samego wskaźnika WIBOR ani metod jego wyznaczania, ale może badać uczciwość klauzuli WIBOR-owej w umowie. Dla klientów banków oznacza to zielone światło, by podważać w sądzie umowy kredytów złotowych nie ze względu na legalność WIBOR, lecz przez pryzmat tego, jak bank wytłumaczył wpływ WIBOR-u na raty – np. czy jasno ostrzegł, jak wzrost wskaźnika podniesie wysokość raty. Innymi słowy, usunięcie WIBOR z umowy i uzyskanie niższej raty kredytu staje się możliwe, jeśli sąd stwierdzi, że bank nie zapewnił wymaganej przejrzystości informacji.
WIBOR legalny, problemem brak informacji dla klienta
Zarówno pełnomocnicy klientów, jak i prawnicy banków podkreślają, że nikt nie twierdzi, iż WIBOR sam w sobie jest nielegalny lub „fałszywy”. Istota sporu dotyczy tego, czy banki dopełniły obowiązku jasnego poinformowania konsumenta o działaniu wskaźnika i jego wpływie na kredyt. Wynikające z tego ryzyko zmiennej stopy procentowej musi być klientowi przedstawione w zrozumiały sposób – i właśnie tu pojawiają się rozbieżności w interpretacji.
Banki vs. klienci – czy informacje były rzetelne?
Stanowisko banków: Zdaniem sektora finansowego większość umów hipotecznych już zawiera podstawowe wyjaśnienia. Banki wskazują, że WIBOR jest oficjalnym, nadzorowanym wskaźnikiem referencyjnym, a w umowach zwykle znalazła się informacja, iż rata kredytu wzrośnie, gdy wzrośnie WIBOR. Przedstawiciele banków podkreślają też, że ich zdaniem spełnili obowiązki informacyjne – klientom przekazywano wymagane prawem minimum, np. ostrzeżenie o ryzyku zmian oprocentowania. Prezes Związku Banków Polskich Tadeusz Białek ocenił wręcz, że opinia TSUE potwierdziła zgodność WIBOR z prawem i brak obowiązku szczegółowego tłumaczenia metod ustalania tego wskaźnika w dokumentacji dla klienta. Skoro informacje o WIBOR (jego definicja czy sposób wyznaczania) są publicznie dostępne w regulacjach i na stronie administratora indeksu, to – zdaniem banków – nie muszą być one szczegółowo powielane w umowie.
Stanowisko kredytobiorców: Pełnomocnicy klientów uważają przeciwnie, że informacje przekazywane przez banki były pozorne – zbyt ogólnikowe, by konsument rzeczywiście rozumiał mechanizm WIBOR. Ich zdaniem bank powinien ujawnić w pełni metodę ustalania wskaźnika oraz główne czynniki wpływające na jego poziom (a nie tylko wybrane fragmenty). Przykładowo, ograniczenie się do stwierdzenia, że „WIBOR odzwierciedla oprocentowanie depozytów międzybankowych” jest mylące, bo pomija fakt, że stawkę kształtują też szacunki banków – takie jednostronne ujęcie zniekształca obraz indeksu. Prawnicy wskazują, że wiele umów zawierało jedynie nazwę wskaźnika i lakoniczną wzmiankę o ryzyku, co nie pozwalało klientowi świadomie ocenić, z czym wiąże się zmienne oprocentowanie.
Dlaczego argumenty konsumentów zyskały na sile? Opinia TSUE nadała większą wagę wymogowi przejrzystości. Rzeczniczka Laila Medina zaznaczyła, że banki muszą przekazywać informacje w sposób prosty, zrozumiały i niewprowadzający w błąd, tak aby klient mógł realnie ocenić konsekwencje podpisania umowy ze stawką WIBOR. Eksperci komentują, że to podejście wpisuje się w prokonsumencką linię orzeczniczą Trybunału znaną ze spraw frankowych. Innymi słowy – jeśli bank przekazał tylko minimum informacji, a klient nie miał szansy pojąć, jak WIBOR wpływa na wysokość raty, to teraz łatwiej będzie uznać, że doszło do naruszenia jego praw jako konsumenta. Potwierdza to adwokat Jędrzej Jachira: opinia TSUE daje kredytobiorcom korzystną prognozę i może ułatwić im uzyskanie pomyślnego wyroku w sporach o kredyty złotowe oparte na WIBOR.
Co powinna zawierać umowa według TSUE?
Z opinii rzecznika generalnego wynika jasno, jakich informacji powinna dostarczyć umowa lub załączniki, aby spełnić wymóg przejrzystości. W dokumentach kredytowych muszą znaleźć się konkretne dane o wskaźniku WIBOR– nie tylko sama nazwa i wysokość marży. Według wytycznych TSUE kredytodawca powinien przekazać klientowi co najmniej:
Nazwę wskaźnika referencyjnego i nazwę jego administratora (np. WIBOR 3M oraz GPW Benchmark – spółkę administrowącą tym indeksem).
Informacje o potencjalnych skutkach zastosowania wskaźnika dla konsumenta, aby kredytobiorca mógł oszacować, jak zmiany WIBOR wpłyną na łączny koszt kredytu (np. że wzrost WIBOR o określoną wartość zwiększy ratę o X zł).
Opis mechanizmu kształtowania się wskaźnika – przynajmniej w ogólnym ujęciu, obejmującym metodę ustalania stawki i główne czynniki powodujące jej wahania. Ważne, by informacje te nie zniekształcały charakteru wskaźnika, lecz odzwierciedlały go w obiektywny sposób.
Jeśli takich elementów brakuje, klauzula zmiennego oprocentowania może nie przejść testu transparentności. Co istotne, obecnie obowiązujące przepisy (rozporządzenie UE 2016/1011, tzw. BMR) wymuszają już podawanie części tych informacji – dla umów zawieranych od 2018 r. bank musi wprost wskazać nazwę wskaźnika, jego administratora oraz zaznaczyć konsekwencje dla klienta wynikające ze zmiennej stopy. Wcześniej jednak takich wymogów nie było, więc starsze umowy częściej cierpią na brak szczegółów.
Symulacja rat i oświadczenie – dlaczego to za mało?
Banki często argumentują, że przekazywały klientom różne dokumenty informacyjne o ryzyku stopy procentowej. Jednak czy były one wystarczające? Przykładowo, w jednej ze spraw bank przedstawił kredytobiorcy „Oświadczenie dotyczące ryzyka zmiennej stopy procentowej”, które zawierało symulację wzrostu raty przy hipotetycznym wzroście WIBOR 3M. Klient podpisem potwierdził zapoznanie się z ryzykiem.
Sąd uznał jednak, że taka symulacja nie spełnia wymogu rzetelnej informacji – klient nie dowiedział się bowiem, kiedy i od czego zależy zmiana WIBOR, kto administruje tym wskaźnikiem, ani gdzie może sprawdzić historyczne wartości indeksu. Innymi słowy, dokument wyglądał na informacyjny, ale nie tłumaczył mechanizmu działania WIBOR. Brakowało kluczowych danych, przez co obraz ryzyka był niepełny.
To pokazuje, że pozorne spełnienie obowiązku informacyjnego (np. poprzez ogólną symulację) może nie wystarczyć, jeśli nie towarzyszy mu pełniejsze wyjaśnienie zasad ustalania stawki referencyjnej. Sądy będą zatem szczegółowo przyglądać się, jakie konkretnie informacje otrzymał klient przed i przy podpisaniu umowy.
Każda umowa pod lupą sądu, ale TSUE dał jasne wytyczne
Opinia TSUE nie oznacza automatycznego anulowania WIBOR-u w każdym kredycie – każdą umowę sąd oceni indywidualnie. Teraz jednak sędziowie mają wyraźne kryteria, na co zwrócić uwagę. Jeśli w danym przypadku bank nie przekazał pełnych i rzetelnych informacji o sposobie kształtowania oprocentowania i ryzyku z tym związanym, klauzula zmiennej stopy może zostać uznana za abuzywną (nieuczciwą) i wyeliminowana z umowy.
W praktyce kluczowe będzie ustalenie, czy klient wyraził świadomą zgodę na ryzyko WIBOR – czyli czy rzeczywiście rozumiał, co podpisuje, mając do dyspozycji komplet informacji. Rzeczniczka TSUE podkreśliła, że oceniając tę kwestię, nie bada się samej metody ustalania wskaźnika ani tego, czy WIBOR jest „uczciwy” – liczy się tylko, czy konsument wiedział, na co się godzi. Ciężar dowodu spoczywa tu na kredytobiorcy: to on w procesie będzie musiał wykazać, że bank nie dopełnił obowiązków informacyjnych w jego konkretnej umowie. Dzięki wskazówkom TSUE zadanie to jest jednak łatwiejsze – wiadomo, jakich braków dowodzić (np. brak nazwy administratora indeksu, brak wyjaśnienia mechanizmu zmian stopy itp.).
Słowem, sądy nie będą podważać samego WIBOR-u, ale skrupulatnie prześwietlą dokumenty kredytowe. A jasno określony standard informacji działa na korzyść konsumentów.
Kto może skorzystać i co zrobić, żeby obniżyć raty?
Największe szanse na „odwiborowanie” kredytu mają osoby, które zawarły umowy w latach mniej więcej 2010–2017. W tym okresie banki często ograniczały się do minimalnych wymogów informacyjnych – w umowach bywała jedynie formułka o zmiennej stopie WIBOR + marża oraz ogólne oświadczenie klienta o ryzyku. Brakowało natomiast konkretnych szczegółów, o jakich mowa wyżej (metody kalkulacji indeksu, czynników wpływu, wskazania administratora). Od 2018 r. przepisy wymusiły większą transparentność – banki muszą wprost podawać w umowie nazwę wskaźnika, jego administratora oraz informować o skutkach wahań stopy procentowej. Dlatego nowsze kredyty (2018+)zazwyczaj spełniają te minimalne standardy, a starsze umowy częściej zawierają luki, które dziś mogą być zakwestionowane.
Jeśli masz kredyt złotowy oparty o WIBOR i zastanawiasz się, czy warto iść do sądu, by usunąć WIBOR z umowy i zyskać niższe raty, rozważ następujące kroki:
Przeanalizuj swoją umowę i załączniki. Sprawdź, jakie informacje o WIBOR przekazał Ci bank przy podpisaniu umowy. Czy dokumentacja podaje nazwę wskaźnika i jego administratora, czy wyjaśnia jak ustalany jest WIBOR i od czego zależą jego zmiany, czy zawiera symulacje pokazujące wpływ wzrostu stopy na ratę kredytu? Jeżeli Twoja umowa takich danych nie zawiera albo są one podane bardzo oględnie, może to świadczyć o niespełnieniu wymogu przejrzystości.
Skonsultuj się ze specjalistą. Zgłoś się do prawnika zajmującego się kredytami lub do miejskiego rzecznika konsumentów, aby ocenić Twoją sytuację. Ekspert sprawdzi, czy w Twoim przypadku bank potencjalnie naruszył obowiązki informacyjne. Pamiętaj, że to na Tobie jako kredytobiorcy spoczywa obowiązek udowodnienia przed sądem, iż nie zostałeś dostatecznie poinformowany o ryzyku i kosztach zmiennej stopy. Dobra analiza dokumentów to podstawa.
Rozważ pozew o „odwiborowanie”. Tak potocznie można nazwać powództwo o uznanie klauzuli WIBOR za nieuczciwą i usunięcie jej z umowy kredytu. W praktyce skutkiem byłoby oprocentowanie kredytu wyłącznie marżą banku (stałą), bez doliczania WIBOR. Taka zmiana oznacza znacznie niższą ratę kredytu – obecnie WIBOR 3M czy 6M to kilka punktów procentowych, więc jego eliminacja to realna ulga dla portfela. Alternatywnie, w skrajnych przypadkach sąd może nawet unieważnić całą umowę, skutkując kredytem bezodsetkowym (zwrotem odsetek). Trzeba jednak pamiętać, że pełne unieważnienie zdarza się rzadziej i oznacza rozliczenie się z bankiem z kapitału kredytu. Najczęściej celem konsumentów jest właśnie pozostawienie kredytu z samą marżą.
Śledź finalne rozstrzygnięcie TSUE. Opinia rzecznika generalnego to ważny sygnał, ale ostateczny wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE zapadnie dopiero na przełomie 2025 i 2026 roku (sprawa C-471/24). Warto poczekać na to rozstrzygnięcie – wyrok prawdopodobnie potwierdzi kierunek z opinii i dodatkowo umocni pozycję kredytobiorców w sporach z bankami. Już teraz jednak wiele kancelarii prawnych przygotowuje pozwy, by ruszyć z nimi tuż po ogłoszeniu wyroku. Jeżeli rozważasz dołączenie do takiego pozwu, upewnij się, że Twoja sprawa została solidnie przeanalizowana pod kątem braków informacyjnych.
Podsumowując:
Opinia TSUE nie unieważnia magicznie wszystkich kredytów WIBOR, ale wyraźnie wskazuje, co w tych kredytach może być nie tak. Jeżeli bank nie wyjaśnił Ci należycie, jak działa WIBOR i jak może wpłynąć na Twoją ratę kredytu, masz podstawy, by walczyć o swoje prawa.
Usunięcie WIBOR z umowy – a co za tym idzie, niższe raty kredytu złotowego – stało się realną perspektywą, zwłaszcza dla umów sprzed kilku lat. Teraz wszystko w rękach sądów krajowych i… Twoich, bo to kredytobiorcy muszą zrobić pierwszy krok. Skontroluj swoją umowę, zasięgnij porady i zdecyduj, czy warto iść do sądu po sprawiedliwie niższą ratę.