piątek, 12 września, 2025
Kontakt: info@chf24.pl
CHF24.PL

Portal informacyjny dla Frankowiczów i kredytobiorców złotówkowych - Wiadomości dotyczące sporów sądowych z bankami.

  • Strona Główna
  • Wiadomości
    • Frankowicze
    • Kredyt w PLN
    • Sankcja kredytu darmowego
  • Wyroki
    • Wyroki TSUE
  • Poradnik Frankowicza
  • Felietony
  • Prawnicy
  • W Sądach
  • Forum
  • Ugody
  • Ranking Kancelarii
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
CHF24.PL
  • Strona Główna
  • Wiadomości
    • Frankowicze
    • Kredyt w PLN
    • Sankcja kredytu darmowego
  • Wyroki
    • Wyroki TSUE
  • Poradnik Frankowicza
  • Felietony
  • Prawnicy
  • W Sądach
  • Forum
  • Ugody
  • Ranking Kancelarii
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
CHF24.PL
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki

Bankowi prawnicy kontra rzeczywistość WIBOR-u – czary-mary w służbie sektora bankowego

Michał Augustynowicz Napisał Michał Augustynowicz
Data ostatniej modyfikacji: 16/08/2025 11:40
Czas czytania:17 minut
A A
0
Share on FacebookShare on Twitter

Czy WIBOR jest nieskazitelnie uczciwy, a kredytobiorcom tylko się zdaje, że coś jest nie tak? Słuchając ostatnio bankowych prawników w mediach, można odnieść takie wrażenie. W lekkim tonie – choć z nutą ironii – przyglądamy się, jak pełnomocnicy banków próbują naginać prawo i fakty na korzyść sektora bankowego. Robią to tak przekonująco, że postronny obserwator mógłby pomyśleć, iż czarne jest białe i że kwestionowanie WIBOR-u w kredytach to fanaberia pozbawiona podstaw. Spróbujmy odczarować tę narrację: wskazujemy najbardziej jaskrawe przykłady manipulacji językowych i argumentacyjnych oraz wyjaśniamy, czemu mają służyć i jaki mogą mieć wpływ na świadomość kredytobiorców.Bankowi prawnicy kontra rzeczywistość WIBOR-u – czary-mary w służbie sektora bankowego

Medialna ofensywa przed falą pozwów

W ostatnich miesiącach przedstawiciele sektora bankowego ruszyli z wyraźną ofensywą PR-ową. Na łamach gazet i portali finansowych pojawiły się wywiady z prawnikami reprezentującymi banki w sporach o WIBOR. Cel tej medialnej krucjaty jest czytelny: zanim lawina pozwów ruszy na dobre, banki chcą narzucić swoją interpretację prawa i „ustawić” opinię publiczną po swojej stronie. Przypomina to sytuację sprzed kilku lat z kredytami frankowymi – zanim jeszcze zapadł przełomowy wyrok TSUE w sprawie Dziubak, banki długo zapewniały, że ich umowy są w pełni zgodne z prawem, a frankowicze nie mają czego szukać w sądach. Teraz historia się powtarza, tym razem w kontekście kredytów złotowych opartych o zmienny WIBOR.

Konkretnym zapalnikiem stała się tu sprawa C-471/24 przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. Sędzia z Częstochowy zadał w niej pytania prejudycjalne dotyczące właśnie legalności klauzul WIBOR-owych – co wywołało niemałe poruszenie w sektorze bankowym. Banki zdają sobie sprawę, że stawka jest ogromna: wyrok TSUE może mieć konsekwencje finansowe liczone w miliardach złotych i dotknąć większości hipotecznych kredytów złotowych w Polsce. Nie może więc dziwić, że banki „zwierają szyki” – ściśle współpracują i angażują topowych prawników, by ci w mediach bronili WIBOR-u niczym niepodległości.

W efekcie obserwujemy wysyp wypowiedzi ekspertów związanych z bankami. Na portalu Rzeczpospolitej ukazał się półgodzinny wywiad z prof. Michałem Romanowskim i mec. Anną Cudną-Wagner, pełnomocnikami pozwanego banku w sprawie WIBOR przed TSUE. Z kolei Business Insider opublikował artykuł, w którym mec. Wojciech Wandzel (reprezentujący banki w sporach o WIBOR) surowo recenzuje działania kancelarii konsumenckich. Narracja płynąca z tych przekazów jest uderzająco spójna i – co tu dużo mówić – korzystna dla banków. Przyjrzyjmy się jej bliżej.

Sztuczki retoryczne bankowych prawników – przykłady manipulacji

Bankowi prawnicy to inteligentni i wyszkoleni retorycznie specjaliści. W mediach prezentują swoje tezy profesjonalnym tonem, wspierając się autorytetem prawa i pozornie logicznymi analogiami. Za tą fasadą kryje się jednak sprytna manipulacja. Oto najbardziej jaskrawe przykłady:

  • „WIBOR jest legalny i uczciwy – nie ma czego kwestionować” – Pełnomocnicy banku z dumą ogłosili, że po czerwcowej rozprawie przed TSUE „niesporne jest to, że umowy kredytu hipotecznego oparte na WIBOR-ze są legalne i sam wskaźnik jest wskaźnikiem uczciwym”. Twierdzą, że skoro nawet prawnik strony powodowej oświadczył, iż nie podważa samego wskaźnika WIBOR (a jedynie zarzuca brak rzetelnej informacji ze strony banku), to temat rzekomej nieuczciwości WIBOR-u jest zamknięty. To klasyczny zabieg: ogłasza się „zwycięstwo” zanim jeszcze zapadł wyrok. Prawnicy banków sugerują, że zasadnicza konstrukcja kredytu (marża + WIBOR) jest poza podejrzeniem, więc TSUE nie powinien mieć już nic do roboty. Ta narracja uspokaja rynek – „z pewną dozą optymizmu powiem, że rynek finansowy może spać spokojnie” – oznajmił prof. Romanowski. Problem w tym, że jest to życzeniowe myślenie i próba stworzenia wrażenia, że sprawa została przesądzona, podczas gdy TSUE dopiero się wypowie. Banki prezentują tu własną interpretację jako fakt dokonany, by zniechęcić kredytobiorców do dalszej walki.

  • „Klient nie musi wiedzieć, jak działa WIBOR” – Podczas wspomnianego wywiadu prawnicy banku uciekli się do obrazowych porównań. Według nich kredytobiorca nie musi znać szczegółów konstrukcji stawki WIBOR, tak jak klient restauracji nie musi wiedzieć, jak przyrządzono jego danie, a kupujący auto nie musi rozumieć zasad działania silnika. Przekaz? Wystarczy, że konsument wie, iż WIBOR wpływa na ratę – nie musi rozumieć całej „kuchni” jego wyliczania. Brzmi swojsko i rozsądnie? Tylko pozornie. To chwytliwa analogia, która jednak spłyca problem. W rzeczywistości kredyt hipoteczny to nie obiad ani nawet nie samochód – to produkt finansowy o ogromnej wartości i złożoności, z wieloletnimi konsekwencjami dla konsumenta. Porównywanie go do jogurtu czy auta jest demagogią. Jak celnie punktują komentatorzy, kredytobiorca zaciągając dług na 25+ lat nie przechodzi żadnego „egzaminu”, nikt nie sprawdza, czy rozumie umowę – a badania pokazują, że większość klientów treści umów kredytowych nie rozumie. Sprowadzanie obowiązku informacyjnego banku do sloganu „nie zanudzajmy szczegółami, bo klient się pogubi” to próba usprawiedliwienia zaniedbań informacyjnych. W jednej z spraw sąd nawet powtórzył tę narrację, stwierdzając, że nadmierna szczegółowość informacji o mechanizmie WIBOR „może powodować szum informacyjny”. Brzmi to jak gotowe alibi dla banku: po co tłumaczyć klientowi ryzyko zmiennej stopy, skoro to tylko „zaciemni obraz”? Takie odwracanie kota ogonem ma przekonać opinię publiczną, że brak przejrzystości to w gruncie rzeczy troska o klienta.

  • „Zarzuty to teorie spiskowe bez cienia dowodu” – Bankowi prawnicy chętnie delegitymizują argumenty kredytobiorców, sugerując, że ci ostatni żyją w świecie fantazji. W przestrzeni publicznej słyszymy więc, że cała sprawa WIBOR to „wyimaginowany, teoretyczno-hipotetyczny spisek banków w celu manipulacji WIBOR-em, bez jakichkolwiek śladów dowodu”. Brzmi ostro? Bo takie ma brzmieć – odbiorca ma odnieść wrażenie, że kwestionowanie WIBOR-u jest domeną oszołomów i fantastów. Mecenas Wandzel wprost szydzi z „bujnej wyobraźni” osób podważających wskaźnik. Podkreśla się, że WIBOR jest regulowany i monitorowany, więc manipulacja nim rzekomo „jest niemożliwa”. Ba, przywoływany jest nawet Komitet Stabilności Finansowej i KNF, które stwierdziły, że „brak jakichkolwiek podstaw do twierdzenia, aby wskaźnik ten był w jakikolwiek sposób manipulowany”. To kolejny zabieg: ustawić chochoła (zarzut o celową manipulację WIBOR-em) i łatwo go obalić, żeby całą resztę zarzutów też zdyskredytować. Rzecz w tym, że nie wszystkie argumenty kredytobiorców sprowadzają się do „spisku banków”. Chodzi głównie o brak przejrzystości i niedoinformowanie – a nie tezę, że bankowcy w ciemnej piwnicy codziennie kręcą przy WIBOR-ze. Mimo to narracja o „teorii spiskowej” robi swoje: ma wywołać u odbiorcy sceptycyzm wobec wszelkich roszczeń klientów. Skoro „walczący z WIBOR-em nie mają dowodów”, to po co ich słuchać?

  • „Kancelarie mamią klientów przełomowymi wyrokami” – W języku bankowych prawników prawnicy reprezentujący kredytobiorców to niemal hochsztaplerzy żerujący na naiwności klientów. Zarzuca się im agresywny marketing, „nierzetelne przedstawianie charakteru i szans powodzenia sprawy” oraz kreowanie fałszywego obrazu, że wyroki sądów są już dla konsumentów korzystne. Mec. Wandzel oburza się, że niektóre kancelarie chwalą się „przełomowymi” orzeczeniami, podczas gdy – jak twierdzi – nic takiego nie ma miejsca. Przytacza przykład kancelarii, która na stronie sugerowała, że „89,4% kredytów nadaje się, aby usunąć z nich WIBOR”, co zdaniem bankowego prawnika mogło wprowadzić klientów w błąd, sugerując jakoby prawie 90% spraw sądowych kończyło się sukcesem konsumentów. Innym „grzechem” kancelarii miało być chwalenie się pierwszym „wyrokiem” usuwającym WIBOR, podczas gdy w rzeczywistości był to wyrok zaoczny (bank nie został prawidłowo powiadomiony o sprawie) – czyli de facto żaden merytoryczny przełom. O takich kontekstach kancelarie miały już nie informować, podając jedynie wygodny dla siebie fragment prawdy. Trudno wykluczyć, że w pojedynczych przypadkach PR przesadził – rynek usług prawnych bywa brutalny, a walka o klienta ostra. Banki wykorzystują jednak te przykłady do maksimum, by zasiać wątpliwość w głowach kredytobiorców: „uważajcie, bo te kancelarie was naciągają, karmiąc bajkami o wygranych”. Zabieg jest zręczny podwójnie: odwraca uwagę od istoty problemu (czy umowy z WIBOR-em są uczciwe), kierując ją na wiarygodność prawników konsumentów. A przy okazji obsadza banki w roli troskliwych instytucji ostrzegających klientów przed rzekomymi naciągaczami.

  • „Jeśli pozwolicie na podważanie WIBOR-u, będzie kataklizm” – Ostatnim filarem retoryki prorbankowej jest straszenie skutkami gospodarczymi. Przedstawiciele banków przestrzegają, że podważenie WIBOR-u to „otwarcie puszki Pandory”. Według tej narracji masowe kwestionowanie umów grozi załamaniem stabilności finansowej. Banki ostrzegają, że skutkiem może być ograniczenie dostępu do finansowania, wzrost kosztów kredytów i spadek inwestycji. Innymi słowy: jak sądy zaczną wyrzucać WIBOR z umów, to kredyty przestaną być dostępne, gospodarka zwolni, a zwykły Kowalski ucierpi. Argument ten odwołuje się do emocji – nikt nie chce krachu finansowego – i wywiera presję na decydentów oraz opinię publiczną. Podobnie straszono przecież konsekwencjami uznania umów frankowych za nieważne: miały upadać banki, kredyt ma być tylko dla wybranych, itp. W praktyce polski sektor bankowy (poza incydentalnymi przypadkami) poradził sobie z tamtym kryzysem i nadal notuje zyski. Strachy na Lachy? Być może, ale PR-owo to działa. Ma przekonać społeczeństwo: „nie kibicujcie tym pozwom, bo sami sobie strzelicie w stopę”. Taki język ma też pośrednio wywrzeć wpływ na sędziów czy polityków – sugerując, że „stawka to stabilność całego systemu”, więc lepiej trzymać status quo.

Jak widać, arsenał perswazji bankowego lobby jest bogaty. Od pozornej oczywistości („WIBOR to legalny standard, kropka”), przez protekcjonalne analogie („klient i tak by nie zrozumiał, więc lepiej mu nie mówić”), dezawuowanie przeciwników (teorie spiskowe, brak dowodów), podważanie wiarygodności prawników konsumentów, aż po granie kartą interesu publicznego i strachu. Wszystkie te chwyty służą jednemu: zabezpieczeniu interesów banków.

Jaki jest cel tej narracji?

Cel banków jest dość przejrzysty. Mówiąc wprost, chodzi o to, by zamrozić sytuację – zniechęcić jak najwięcej kredytobiorców do pozywania banków i przeczekać niebezpieczeństwo. Im mniej pozwów trafi do sądów, tym mniejsze ryzyko, że pojawią się kolejne pytania do TSUE i że linia orzecznicza zacznie się kruszyć. Banki chcą zdusić problem w zarodku: przekonać klientów, że walka o od WIBOR-owanie kredytu nie ma sensu, bo „sądy i tak to odrzucają, prawo stoi po stronie banków”. Intencje bankowców i ich prawników są tu łatwe do odczytania – pełnomocnicy banków starają się „wygaszać oczekiwania społeczeństwa dotyczące unijnego wyroku”, aby do sądów wpływało jak najmniej nowych spraw WIBOR-owych. Krótko mówiąc: jeśli uda się ludzi przekonać, że z góry przegrają, to wielu nawet nie spróbuje dochodzić swoich racji.

Banki działają również z myślą o swoim wizerunku i wiarygodności. Przedstawiciele sektora zdają sobie sprawę, że po aferze frankowej ich wiarygodność mocno ucierpiała. Wielu Polaków pamięta, jak bankowcy przez lata mówili frankowiczom: „wasze umowy są okej, nie macie racji”, a potem okazało się, że jednak racja była po stronie klientów. Do tego dochodzi fakt, że banki wielokrotnie komunikacyjnie się potknęły, choćby wypaczając sens orzeczeń TSUE na swoją modłę. Wiedzą zatem, że ich zapewnienia mogą być dziś przyjmowane z rezerwą. Stąd pomysł, by zamiast prezesów banków czy ich rzeczników, do mediów wysunąć prawników z tytułami, którzy zachowują fachowy, chłodny ton i sprawiają wrażenie bezstronnych ekspertów. Taki ekspert powoła się na przepisy, rzuci paragrafem, zacytuje wyrok – i od razu brzmi to bardziej przekonująco niż PR-owe slogany prezesa banku. Banki wręcz przyznają, że to celowa strategia: „sektor bankowy robi to, co dla niego najlepsze: zasłania się ekspertami prawnymi, którzy dbają o utrwalenie określonego przekazu w debacie publicznej”. W ten sposób próbują odbudować narrację korzystną dla siebie i odzyskać inicjatywę, zanim temat WIBOR-u wymknie im się spod kontroli.

Taka koordynowana akcja PR nie jest niczym nowym – sektor finansowy na całym świecie broni swoich interesów także poprzez wpływ na opinię publiczną. W polskich realiach widać jednak wyraźnie, że banki wyciągnęły lekcję z konfliktu frankowego. Tam przez długi czas lekceważyły głos klientów, a w mediach dominowała opowieść o „nierozsądnych frankowiczach, którzy teraz chcą niesłusznie nie płacić”. Potem jednak TSUE zmienił reguły gry, co zaskoczyło banki. Dziś najwyraźniej postanowiono nie popełnić tego samego błędu. Skoro nie da się uciszyć problemu, to trzeba przynajmniej narzucić własny spin: przekonać społeczeństwo (a może i część sędziów), że roszczenia złotówkowiczów są oderwane od prawnej rzeczywistości.

Jeśli ta narracja się utrwali, efekt mrożący może być dla banków bezcenny. Wielu kredytobiorców, karmionych przekazem o „beznadziejnych pozwach”, po prostu machnie ręką i dalej będzie płacić zawyżone raty. A czas gra na korzyść banków – każdy miesiąc zwłoki to dla nich kolejne raty inkasowane według wysokiego WIBOR-u. Dlatego bankom bardzo zależy, by przeciętny kredytobiorca pomyślał sobie: „Po co iść do sądu? Bank mówi, że i tak przegram, prawo jest po ich stronie, szkoda zachodu”.

Rzeczywisty stan prawny – co może powiedzieć TSUE?

Manipulacje manipulacjami, ale spójrzmy na twardy grunt prawa. Jaki jest faktyczny stan prawny i czy rzeczywiście – jak twierdzą banki – „nie ma tematu” w kwestii WIBOR-u? Otóż temat jak najbardziej jest, skoro zajął się nim Trybunał Sprawiedliwości UE. Gdyby wszystko było tak oczywiste, jak utrzymuje sektor bankowy, polskie sądy nie miałyby powodu pytać Luksemburga o zdanie. Tymczasem pytają – i to już nie jeden, a kilka sądów. Po sędzim z Częstochowy (sprawa C-471/24) kolejne pytania prejudycjalne wysłał m.in. Sąd w Warszawie. To jasno pokazuje, że są wątpliwości co do uczciwości i transparentności konstrukcji opartych na WIBOR-ze.

Kluczowe kwestie prawne sprowadzają się do trzech zagadnień:

(1) Czy klauzula odsetkowa WIBOR+marża w ogóle podlega kontroli pod kątem nieuczciwości?


Banki uparcie twierdzą, że nie, bo – ich zdaniem – taka klauzula odzwierciedla przepis prawa (polska ustawa przewiduje stosowanie wskaźnika referencyjnego w kredytach o zmiennej stopie). W myśl dyrektywy 93/13 o klauzulach abuzywnych, jeśli jakiś zapis umowy wynika wprost z przepisu prawa, nie bada się go pod kątem nieuczciwośc. Innymi słowy: banki mówią, że WIBOR jest „z urzędu” wpisany w umowy, więc „nie podlega dyskusji”. Czy aby na pewno? To jest właśnie pierwsze pytanie zadane TSUE: czy fakt istnienia takiego wskaźnika w przepisach (rozporządzeniu BMR i ustawie) oznacza automatycznie, że nie można oceniać jego użycia w umowie konsumenckiej. Wbrew bankom nie jest to oczywiste. Unijny rzecznik finansowy (BEUC) i inne instytucje konsumenckie argumentują, że sam wskaźnik może i jest legalny, ale sposób wprowadzenia go do umowy i poinformowania o nim klienta – to już inna historia. Przykładem może być tu głośna kwestia hiszpańskiego indeksu IRPH. Był to oficjalny wskaźnik referencyjny stosowany w Hiszpanii, również usankcjonowany prawem krajowym, a jednak TSUE uznał, że takie klauzule można badać pod kątem abuzywności – zwłaszcza jeśli klient nie został jasno poinformowany o mechanizmie ich działania. W grudniu 2024 r. Trybunał w sprawie C-300/23 dopuścił możliwość kontroli klauzul zmiennego oprocentowania powiązanych z IRPH. Skoro więc oficjalny wskaźnik może być uznany za nieuczciwy w konkretnym kontrakcie (ze względu na brak transparentności), to czemu WIBOR miałby być świętą krową? To pytanie retoryczne, które zadają sobie niektórzy komentatorzy: „skoro WIBOR wynika z unijnego rozporządzenia i podlega kontroli, to skąd strach przed jego kwestionowaniem?”. No właśnie – gdyby naprawdę nie dało się go zakwestionować, banki nie musiałyby wszczynać takiej medialnej krucjaty.

(2) Czy bank dochował obowiązków informacyjnych względem klienta?


To zagadnienie jest sednem większości pozwów i – co warto podkreślić – nie przeczy temu, że WIBOR jako taki jest legalny. Innymi słowy, kredytobiorcy nie twierdzą, że WIBOR jest niezgodny z prawem jako wskaźnik (tego nikt serio nie dowodzi, WIBOR jest przecież zatwierdzony przez KNF). Zarzucają natomiast, że sposób oferowania kredytu ze zmiennym oprocentowaniem był nieuczciwy, bo klient nie został należycie poinformowany o ryzyku i o tym, jak WIBOR wpływa na wysokość rat Wielu klientów brało kredyt w okresie niskich stóp, nie mając świadomości, że rata może skoczyć o kilkadziesiąt procent – a banki często nie przedstawiały symulacji wzrostu oprocentowania ani nie tłumaczyły metodologii WIBOR. To rodzi pytanie, czy taka umowa spełnia wymóg „transparentności” z dyrektywy 93/13. TSUE będzie oceniał, jak szczegółowe informacje powinien był przekazać bank, oferując kredyt oparty na WIBOR-ze. Bankowcy twierdzą, że przecież wszystko było jasne, bo „każdy wiedział, co to WIBOR” – wskazują, że to wskaźnik publikowany i nadzorowany, a więc „powszechnie dostępne informacje”. Co więcej, czasem argumentują (jak cytowany wyżej wyrok Sądu Okręgowego), że nadmiar informacji mógłby tylko zmylić klienta. Kredytobiorcy ripostują: skoro tylu z nas nie rozumiało, z czego wynikają późniejsze drastyczne wzrosty rat, to znaczy, że jednak czegoś zabrakło w informacjach od banku. Warto przypomnieć, że w sprawach frankowych TSUE również kładł nacisk na transparentność: bank miał obowiązek klarownie wytłumaczyć klientowi mechanizm i konsekwencje ekonomiczne ryzyka kursowego. Analogicznie tutaj – być może uzna, że bank powinien był wytłumaczyć mechanizm zmiennej stopy, sposób liczenia WIBOR-u i realistyczne ryzyko jego zmiany. Jeśli tego nie zrobił, klauzula może zostać uznana za nieuczciwą (abuzywną) jako wprowadzająca konsumenta w błąd lub zachwiana w równowadze stron.

(3) Co, jeśli WIBOR w umowie zostanie uznany za nieuczciwy?


To pytanie o skutki – i ono również spędza sen z powiek bankowcom. Możliwe scenariusze są dwa: umowa trwa dalej bez WIBOR-u albo upada w całości. Gdyby sąd wyrzucił WIBOR z oprocentowania, kredyt stałby się de facto oprocentowany samą marżą. Przykładowo, jeśli ktoś miał marżę 2% i WIBOR 3M, to po usunięciu WIBOR-u płaciłby tylko 2% odsetek. W skrajnych przypadkach, gdy marża była bliska zeru, kredyt stałby się praktycznie darmowy (zero odsetek) – a to dla banku najgorsza wizja. Nic dziwnego, że prawnicy banków alarmują przed „darmowym kredytem” i próbują przekonywać, że taka opcja byłaby przeciwna zasadom prawa. W wywiadzie dla Rzepy mec. Cudna-Wagner sugerowała, że unieważnienie umowy czy „odwiborowanie” kredytu naruszałoby równowagę, bo „kredyt musi mieć cenę” – choć akurat tego fragmentu TSUE na rozprawie nawet nie chciał wysłuchiwać. Tutaj analogia do franków jest wyraźna: tam również banki grzmiały, że klienci chcą „mieszkania za darmo”. Tymczasem prawo konsumenckie stanowi jasno: jeśli to bank wpisał do umowy klauzule nieuczciwe, to konsekwencje ich usunięcia, choćby drastyczne, obciążają właśnie bank (a nie konsumenta). TSUE w wyrokach frankowych potwierdził, że nawet nieważność całej umowy może być dla konsumenta korzystniejsza niż trwanie w nieuczciwym kontrakcie – i trudno, bank musi wtedy przyjąć to na klatę. W sprawach WIBOR-owych zapewne będzie podobnie: jeśli Trybunał uzna, że klauzule są abuzywne, to polskie sądy będą musiały rozważyć ich wyeliminowanie. Czy to oznacza „darmowy kredyt”? Cóż, częściowo tak – ale tylko dlatego, że bank naruszył prawo konsumenckie, nie informując rzetelnie. Gdyby informował, nie miałby problemu. W ekonomii mówimy: moral hazard – jeśli pozwoli się bankom zarobić na nieuczciwych praktykach, bo „inaczej to dla nich bolesne”, to cóż to za przestroga na przyszłość? Z punktu widzenia prawa UE ważniejsze jest odstraszenie przedsiębiorcy od stosowania nieuczciwych warunków niż ochrona jego bilansu.

Realny stan prawny jest taki, że spór jest nierozstrzygnięty i dopiero wkracza w decydującą fazę. Opinia Rzecznika Generalnego TSUE pojawi się 11 września 2025 r., a wyroku Trybunału można się spodziewać kilka miesięcy później. Co istotne, opinie Rzecznika często pokrywają się z późniejszym orzeczeniem – tak było np. w niedawnym głośnym przypadku C-520/21 (o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału). Można więc założyć, że już jesienią br. dowiemy się, w którą stronę to zmierza. Patrząc na historię orzecznictwa TSUE prokonsumenckiego (franki, IRPH, opłaty za kapitał), banki mają powody do obaw. Ich optymizm, że TSUE w ogóle zakaże badania klauzul WIBOR, wydaje się mocno przesadzony. Bardziej prawdopodobne, że Trybunał dopuści kontrolę takich klauzul i podkreśli wagę obowiązków informacyjnych banku. A wtedy… cóż, narracja banków runie jak domek z kart.

Frankowicze: kiedyś przegrani, dziś wygrywają prawie wszystko

Na koniec warto przypomnieć nauczkę płynącą z historii frankowiczów. Bankowi prawnicy straszą dziś złotówkowiczów, że nie mają szans, że prawo stoi murem za bankami. Ale bardzo podobnie brzmiały argumenty przeciw frankowiczom kilka lat temu. Przez długi czas faktycznie frankowicze przegrywali w polskich sądach – wyroki z lat 2013–2016 w większości były dla banków korzystne. Dopiero kiedy do gry wkroczył unijny Trybunał, zaczęła się zmiana. Przełomowy wyrok TSUE z 3 października 2019 r. (sprawa Dziubak) jasno wskazał, że polskie sądy mogą unieważniać wadliwe umowy frankowe w całości, a niedozwolonych klauzul nie wolno zastępować kursami średnimi czy innymi „sztucznymi” mechanizmami. To moment, który odwrócił losy frankowiczów. Od tego czasu linia orzecznicza diametralnie się zmieniła – dziś klienci wygrywają z bankami niemal 98% spraw frankowych. Jeszcze raz: 98% na korzyść konsumentów! To nie cud, to rezultat konsekwentnego stosowania prawa konsumenckiego zgodnie z wykładnią TSUE. A przecież wcześniej bankowcy mówili dokładnie to samo, co teraz o WIBOR-ze: że umowy są legalne, że kursy walut to nie ich wina, że „widziały gały, co brały”, że uznawanie tych umów za nieważne to katastrofa dla systemu… Słyszeliśmy to wszystko.

Historia frankowa pokazuje dwie rzeczy. Po pierwsze, że upór konsumentów popłaca, bo prędzej czy później sprawiedliwość może zapukać do drzwi – nawet jeśli na początku przegrywali niemal wszystkie bitwy. Frankowicze przez lata mieli pod górkę, wielu zwątpiło, ale ci którzy wytrwali, doczekali się zmiany. Dziś banki muszą się z nimi liczyć. Po drugie, ta historia uczy, iż narracja banków potrafi zmienić się o 180 stopni, gdy tylko zmieni się otoczenie prawne. To, co wczoraj było niemożliwe (unieważnianie kredytów), dziś jest normą. Jeszcze niedawno słyszeliśmy, że frankowicze chcą „bezkosztowo spłacać kredyty”, a teraz banki same proponują im ugody – choć oczywiście na swoich warunkach.

Dlatego złotówkowi kredytobiorcy powinni patrzeć na te bankowe zapewnienia z przymrużeniem oka. Gdy słyszymy, że „WIBOR-u nie da się zakwestionować, to legalny, uczciwy wskaźnik”, warto pamiętać, że dokładnie tak samo mówiono o klauzulach walutowych we frankach. Rzeczywistość okazała się inna. Oczywiście, każdy przypadek ma swoją specyfikę i nie można z góry przesądzać wyniku spraw WIBOR-owych. Ale jedno jest pewne: o tym, kto ma rację, ostatecznie zdecyduje niezależny sąd – być może TSUE – a nie PR-owe oświadczenia bankowych prawników.

Banki walczą dziś o utrzymanie status quo, bo gra toczy się o ogromne pieniądze. Trudno im się dziwić, że mobilizują wszelkie siły (prawników, media, lobby polityczne). Jednak z punktu widzenia konsumenta warto zachować zdrowy sceptycyzm. Za gładkimi słowami o „uczciwym WIBOR-ze” kryje się prosta motywacja: ochrona własnych zysków. Gdy wysłuchamy tych wszystkich zapewnień i gróźb, odpowiedzmy sobie na pytanie: czyje interesy reprezentuje mówiący?. W przypadku prawników banków odpowiedź jest jasna – i nie są to nasze interesy.

Puenta? Prawnicy bankowi mogą zaklinać rzeczywistość i próbować zaczarować nas pięknymi formułkami, ale to nie oni będą pisać wyrok TSUE. A gdy ten zapadnie, może się okazać, że cała misterna narracja rozsypie się jak domek z kart. I wtedy usłyszymy zapewne nowe tłumaczenia – równie przekonujące jak te dzisiejsze. Frankowicze to już przerabiali. Złotówkowicze – być może właśnie zaczynają. Pozostaje życzyć nam wszystkim trzeźwości osądu i pamiętać, że w sporze konsument vs. bank to nie zawsze ten drugi ma rację, nawet jeśli bardzo głośno tak twierdzi. Bo prędzej czy później fakty i prawo upomną się o swoje – a propaganda, choćby najzręczniejsza, nie zmieni wyroku niezawisłego sądu.

Udostępnij53Tweet33
Michał Augustynowicz

Michał Augustynowicz

Ekspert finansowy, skupiający się od 5 lat na kredytach frankowych. Ma zdolność do analizy skomplikowanych zagadnień oraz pasje do dzielenia się wiedzą. Autor wielu publikacji stanowiących źródło informacji dla poszkodowanych klientów banków. e-mail: m.augustynowicz@chf24.pl

Rekomendowane dla Ciebie

Czy po opinii TSUE można usunąć WIBOR z umowy i obniżyć raty kredytu? Jak to zrobić?

Napisał Michał Augustynowicz
12 września 2025
Fala reklam „pozwów o WIBOR”. Czy to faktycznie dobry moment na sądową walkę z WIBOR-em?

Opinia rzecznika Trybunału Sprawiedliwości UE otworzyła nowy etap w sporach o kredyty złotowe o zmiennym oprocentowaniu opartym na WIBOR. We wrześniu 2025 r. rzeczniczka generalna TSUE Laila Medina...

Czytaj więcejDetails

Opinia Rzecznika TSUE pozwoli pozbyć się WIBOR-u z kredytu, choć banki nie chcą abyś to wiedział

Napisał Michał Augustynowicz
11 września 2025
Opinia Rzecznika TSUE pozwoli pozbyć się WIBOR-u z kredytu, choć banki nie chcą abyś to wiedział

Jest opinia Rzecznika Generalnego TSUE w sprawie C-471/24, która została zainicjowana ponad rok temu przez Sąd Okręgowy w Częstochowie. Sąd ten zadał TSUE cztery pytania prejudycjalne w ramach...

Czytaj więcejDetails

JEST Opinia Rzecznika TSUE w sprawie WIBOR! Kto zyska a kto straci i czy mamy frankowiczów 2.0? [PILNE]

Napisał Michał Augustynowicz
11 września 2025
JEST Opinia Rzecznika TSUE w sprawie WIBOR! Kto zyska a kto straci i czy mamy frankowiczów 2.0? [PILNE]

Unijny Trybunał w Luksemburgu przygląda się kredytom ze zmiennym oprocentowaniem opartym na WIBOR-ze.Rzeczniczka generalna TSUE Laila Medina w opinii z 11 września 2025 r. stwierdziła, że banki muszą...

Czytaj więcejDetails
Następny post
Ugoda z bankiem: Frankowicze narzekają na warunki, a banki chwalą się sukcesem. Kto ma rację?

Ugoda z bankiem: Frankowicze narzekają na warunki, a banki chwalą się sukcesem. Kto ma rację?

Spis treści:

  • Medialna ofensywa przed falą pozwów
  • Sztuczki retoryczne bankowych prawników – przykłady manipulacji
  • Jaki jest cel tej narracji?
  • Rzeczywisty stan prawny – co może powiedzieć TSUE?
    • (1) Czy klauzula odsetkowa WIBOR+marża w ogóle podlega kontroli pod kątem nieuczciwości?
    • (2) Czy bank dochował obowiązków informacyjnych względem klienta?
    • (3) Co, jeśli WIBOR w umowie zostanie uznany za nieuczciwy?
  • Frankowicze: kiedyś przegrani, dziś wygrywają prawie wszystko

Serwis informacyjny o kredytach i sporach z bankami. Wiadomości, analizy i komentarze dotyczące kredytów we frankach i złotówkach. Śledzimy wyroki, zmiany w prawie i oferty ugodowe, aby kredytobiorcy byli na bieżąco. Znajdziesz tu także praktyczne poradniki, relacje kredytobiorców i opinie ekspertów, które pomogą Ci zrozumieć aktualną sytuację i podjąć właściwe decyzje.

MENU

  • • Strona główna
  • • Wiadomości
  • • Wyroki
  • • Poradnik Frankowicza
  • • Felietony
  • • W Sądach
  • • Prawnicy
  • • Ranking kancelarii frankowych
  • • Ranking kancelarii SKD
  • • Kancelarie frankowe
  • • Forum frankowe
  • • Kredyty w złotówkach
  • • Baza wiedzy
  • • Kontakt

WYDAWCA

Michał Augustynowicz

Dolnośląskie Centrum Biznesu

ul. Stanisławowska 47

54-611, Wrocław

E-mail: info@chf24.pl

© 2025 CHF24.PL - Frankowicze, Kancelarie Frankowe, Wiadomości | Redakcja | Mapa portalu | Polityka prywatności | Regulamin strony | Kontakt

Projekt i wykonanie:
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
  • Strona Główna
  • Wiadomości
    • Frankowicze
    • Kredyt w PLN
    • Sankcja kredytu darmowego
  • Wyroki
    • Wyroki TSUE
  • Poradnik Frankowicza
  • Felietony
  • Prawnicy
  • W Sądach
  • Forum
  • Ugody
  • Ranking Kancelarii

© 2025 CHF24.PL - Frankowicze, Kancelarie Frankowe, Wiadomości | Redakcja | Mapa portalu | Polityka prywatności | Regulamin strony | Kontakt

Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
  • Strona Główna
  • Wiadomości
    • Frankowicze
    • Kredyt w PLN
    • Sankcja kredytu darmowego
  • Wyroki
    • Wyroki TSUE
  • Poradnik Frankowicza
  • Felietony
  • Prawnicy
  • W Sądach
  • Forum
  • Ugody
  • Ranking Kancelarii

© 2025 CHF24.PL - Frankowicze, Kancelarie Frankowe, Wiadomości | Redakcja | Mapa portalu | Polityka prywatności | Regulamin strony | Kontakt