Unijny Trybunał w Luksemburgu przygląda się kredytom ze zmiennym oprocentowaniem opartym na WIBOR-ze.Rzeczniczka generalna TSUE Laila Medina w opinii z 11 września 2025 r. stwierdziła, że banki muszą rzetelnie informować klientów o ryzyku takiego kredytu – inaczej klauzula odsetkowa może zostać uznana za nieuczciwą. To sygnał potencjalnie korzystny dla kredytobiorców złotowych, którzy zaciągali zobowiązania bez pełnej wiedzy o mechanizmie WIBOR. Ostateczny wyrok zapadnie jednak dopiero w 2026 r., a już teraz pojawiają się pytania, czy czeka nas nowa fala pozwów i co ta sprawa oznacza dla stabilności banków.
Spór o kredyt z WIBOR-em – o co pyta polski sąd?
Sprawa C-471/24, którą zajął się Trybunał Sprawiedliwości UE, wynika z pozwu kredytobiorcy przeciw bankowi PKO BP. Klient zaciągnął w 2019 r. kredyt hipoteczny na ok. 400 tys. zł z oprocentowaniem opartym o wskaźnik WIBOR, ale twierdzi, że przed podpisaniem umowy bank nie wyjaśnił mu, w jaki sposób wyznaczany jest ten referencyjny indeks decydujący o wysokości rat. W pozwie żąda zwrotu ok. 10 tys. zł nadpłaconych odsetek, argumentując, że WIBOR został zastosowany w sposób abuzywny (nieuczciwy).
Sąd Okręgowy w Częstochowie nabrał wątpliwości i skierował do TSUE kilka pytań prejudycjalnych. Po pierwsze – czy unijna dyrektywa 93/13/EWG o ochronie konsumentów w ogóle pozwala badać postanowienia umów kredytowych ustanawiające zmienne oprocentowanie oparte na WIBOR? Bank wskazywał bowiem, że stosowanie modelu “WIBOR + marża” wynika z przepisów (m.in. unijnego rozporządzenia BMR regulującego wskaźniki referencyjne) i jako takie nie powinno podlegać ocenie pod kątem nieuczciwości.
Jeśli jednak TSUE uzna, że klauzule WIBOR-owe można kontrolować, pojawiają się kolejne pytania. Sąd krajowy zapytał, czy niepełne poinformowanie klienta o ryzyku zmiennej stopy procentowej oraz niewyjaśnienie mu sposobu ustalania wskaźnika można traktować jako działanie sprzeczne z dobrymi obyczajami, powodujące istotną nierównowagę na niekorzyść konsumenta. Mówiąc prościej – czy taka nieprzejrzysta klauzula odsetkowa może być nieuczciwa. Ponadto polski sąd chciał wiedzieć, co zrobić z umową, gdyby zapis o WIBOR-ze został uznany za abuzywny. Czy kredyt może nadal funkcjonować oparty tylko na marży banku (stałe oprocentowanie równające się samej marży), co byłoby korzystne dla klienta?.
Co stwierdziła rzeczniczka TSUE Medina?
Opinia wydana 11 września przez rzeczniczkę generalną Lailę Medinę stanowi wstępną odpowiedź na te pytania. Po pierwsze, Medina uznała, że dyrektywa 93/13/EWG ma zastosowanie do klauzul zmiennego oprocentowania opartych na wskaźniku WIBOR – a więc fakt, iż model WIBOR + marża wynika z przepisów prawa, nie wyklucza kontroli jego uczciwości. Innymi słowy, sąd konsumencki ma prawo badać taki warunek umowny pod kątem przejrzystości i równowagi stron. To ważne rozstrzygnięcie wstępne, otwierające drogę do oceny samej klauzuli.
Co równie istotne, rzeczniczka TSUE potwierdziła, że brak transparentności może czynić klauzulę nieuczciwą. Jeśli bank nie dopełnił obowiązku informacyjnego – nie wytłumaczył jasno, na jakie ryzyko naraża się klient – to zapis ustalający oprocentowanie na bazie WIBOR może zostać uznany za sprzeczny z dobrymi obyczajami i interesem konsumenta. W praktyce oznaczałoby to, że taki warunek nie wiąże klienta.
Opinia kładzie nacisk na obowiązki informacyjne banku. Zdaniem Laili Mediny instytucja finansowa musi przedstawić klientowi w sposób precyzyjny i zrozumiały wszystkie kluczowe informacje o indeksie referencyjnym. W szczególności konsument powinien poznać nazwę wskaźnika i dane jego administratora, mechanizm działania tego indeksu oraz konsekwencje finansowe zastosowania zmiennej stopy. Mówiąc prościej – klient powinien wiedzieć, że WIBOR to stopa procentowa ustalana codziennie na rynku międzybankowym przez uprawniony podmiot, zależna od sytuacji rynkowej, a wzrost wskaźnika automatycznie podniesie ratę kredytu. Tylko dysponując taką wiedzą, konsument może świadomie zgodzić się na ryzyko wahania oprocentowania.
Rzeczniczka podkreśliła przy tym, że spór nie dotyczy legalności samego WIBOR-u jako takiego. Wskaźnik ten jest oficjalnym, certyfikowanym przez nadzór finansowy benchmarkiem (na mocy unijnego rozporządzenia BMR) – jego „uczciwość” jako wskaźnika nie jest kwestionowana.
Istota problemu leży natomiast w tym, czy bank prawidłowo wywiązał się z obowiązku poinformowania klienta o działaniu wskaźnika i ryzyku z nim związanym. Jeśli tego nie zrobił, klauzula odsetkowa może zostać uznana za abuzywną – nie z powodu wadliwości WIBOR-u, lecz z powodu sposobu wdrożenia go do umowy. Innymi słowy, TSUE nie „obala” wskaźnika WIBOR, lecz wskazuje, że umowa musi go stosować w sposób transparentny wobec konsumenta.
Co to oznacza dla kredytobiorców? Czy możliwe unieważnienie WIBOR w umowach?
Opinia rzeczniczki generalnej jest sygnałem, że kredytobiorcy złotówkowi z umowami opartymi na WIBOR mogą zyskać nowy oręż w sporach z bankami. Jeśli Trybunał w przyszłym wyroku podzieli stanowisko Mediny, klienci będą mogli powoływać się na brak przejrzystości klauzul WIBOR-owych. Otwarłaby się wówczas droga do podważania takich zapisów i domagania się korekty rozliczeń kredytu. Już teraz prawnicy wskazują, że orzeczenie przychylne konsumentom może otworzyć „nowe wielkie pole” do pozwów kredytobiorców złotówkowych przeciw bankom – na wzór spraw frankowych, niektórzy posuwają się dalej i wprost wskazują, że mamy do czynienia z Frankowiczami 2.0.
Co konkretnie mogą zyskać pozywający? Gdyby sąd uznał zapis oprocentowania za nieuczciwy i usunął WIBOR z umowy, kredyt mógłby dalej obowiązywać oparty wyłącznie na stałej marży banku. To oznaczałoby drastyczne obniżenie oprocentowania (bo zamiast np. 8% rocznie według WIBOR + marża, kredyt oprocentowany byłby np. tylko 2% samą marżą).
W efekcie raty spadłyby o kilkadziesiąt procent, a nadpłacone odsetki mogłyby zostać konsumentowi zwrócone. Dla wielu rodzin borykających się dziś z wysokimi ratami byłaby to ogromna ulga. Już same oczekiwania na opinię TSUE rozbudziły nadzieje – pojawiają się reklamy kancelarii zachęcające do „usunięcia WIBOR z umowy i odzyskania pieniędzy”.
Trzeba jednak zaznaczyć, że nie każda umowa z WIBOR automatycznie będzie podlegać unieważnieniu czy zmianie. Kluczowe będą okoliczności zawarcia kontraktu. Sąd krajowy – zgodnie ze wskazówkami TSUE – będzie musiał sprawdzić, czy dany kredytobiorca faktycznie nie otrzymał pełnej informacji o ryzyku i mechanizmie WIBOR, a tym samym czy nie podjął decyzji nieświadomie. Jeżeli bank wykaże, że rzetelnie informował (np. przedstawiał symulacje wzrostu rat przy wzroście stopy procentowej, tłumaczył zasady ustalania wskaźnika), wówczas zapis umowny może zostać uznany za przejrzysty i nie będzie podstaw do uznania go za abuzywny. Każdy spór będzie rozpatrywany indywidualnie przez sąd – opinia TSUE wytycza kierunek, ale nie oznacza automatycznej wygranej każdego klienta.
Eksperci zwracają uwagę, że skala ewentualnych wygranych konsumentów może zależeć także od postawy polskich sądów. Dotychczas znakomita większość krajowych orzeczeń w tych sprawach była korzystna dla banków – do końca lipca 2025 r. zapadło już ponad 130 prawomocnych wyroków potwierdzających prawidłowość WIBOR-u w umowach i ani jeden prawomocny wyrok przeciwny. To pokazuje, że linia orzecznicza (przynajmniej do czasu stanowiska TSUE) sprzyjała raczej instytucjom finansowym.
Teraz jednak – jeśli unijny Trybunał wyrazi się jasno, że brak przejrzystości informacyjnej może być podstawą do uznania klauzuli za nieuczciwą – polskie sądy będą musiały uwzględnić tę wykładnię. Możliwe zatem, że część „WIBOR-owych” pozwów, dotąd oddalanych, zyska nowy wiatr w żagle dzięki autorytetowi TSUE – podobnie jak to było w przypadku frankowiczów i opinii Rzecznika Generalnego z 2019 r. w sprawie Dziubak po której frankowicze masowo zaczęli wygrywać z bankami. Przed tą opinią również ich pozwy były oddalane.
Czy bankom grozi nowa fala pozwów? Jak mogą zareagować?
Dla banków opinia rzeczniczki Mediny to sygnał alarmowy – może oznaczać początek kolejnej fali pozwów klientów, podobnej do tej, którą wywołały sprawy frankowe. Jeśli wielu kredytobiorców złapie wiatr w żagle i pójdzie do sądu, skala roszczeń może być ogromna. Mowa o dziesiątkach, a nawet setkach tysięcy umów hipotecznych złotowych zawartych w latach boomu (2018–2022) na zmiennej stopie. Stawką są setki miliardów złotych i stabilność banków – ostrzegają komentatorzy. Gdyby nagle większość tych kredytów miała zostać „odwiborowana” (pozbawiona odsetek opartych o wskaźnik), instytucje finansowe utraciłyby znaczną część spodziewanych przychodów odsetkowych, co uderzyłoby w ich wyniki. Konieczne byłyby zapewne dodatkowe rezerwy na ryzyko prawne, co obniżyłoby zyski sektora – analogicznie jak stało się to w przypadku banków zaangażowanych w spory frankowe.
Niektórzy prawnicy już teraz porównują atmosferę do czasów “frankogeddonu”. Zauważają, że kancelarie, które wyspecjalizowały się w pomocy frankowiczom, szukają nowej niszy – i widzą ją w sporach o WIBOR.
Banki starają się temu przeciwdziałać: w odróżnieniu od początkowego chaotycznego podejścia do pozwów frankowych, tym razem sektor bankowy przyjął skoordynowaną strategię informacyjną. Związek Banków Polskich i poszczególne instytucje w mediach zgodnym głosem przekonują, że polski rynek finansowy stoi na solidnych podstawach, a WIBOR jest rynkowym indeksem z nadzorem – nie ma więc podstaw do masowego unieważniania kredytów.
Przedstawiciele banków akcentują, że WIBOR jest ściśle regulowany i monitorowany. Od 2018 r. wskaźnik znajduje się pod nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego; jego administratorem jest spółka GPW Benchmark, a metodologia i poprawność WIBOR-u są cyklicznie kontrolowane przez KNF oraz europejski nadzór ESMAl. Jak obrazowo ujął to pełnomocnik banku na rozprawie, “rozporządzenie BMR to swoisty certyfikat uczciwości wskaźników referencyjnych”. Banki argumentują też, że model WIBOR+marża jest powszechny – stosowany praktycznie we wszystkich złotowych kredytach o zmiennym oprocentowaniu – a więc trudno uznać go za zaskakujący czy jednostronnie krzywdzący dla konsumenta. Te przekazy mają budować narrację, że WIBOR to uczciwy, rynkowy punkt odniesienia, a problem ewentualnie leży jedynie w niedomaganiach informacyjnych, które można naprawić.
Warto też zaznaczyć, że opinia rzecznika TSUE to jeszcze nie wyrok ale też uderza w inne postawy niż podnoszą banki. Nie kwestionuje ona legalności WIBOR jako takiego ale odnosi się do obowiązków informacyjnych wobec kredytobiorców.
Banki mogą więc powstrzymać się od gwałtownych ruchów do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia. Jeśli TSUE faktycznie orzeknie po myśli konsumentów, sektor bankowy stanie jednak przed poważnym wyzwaniem. Już teraz analitycy zastanawiają się, czy nie dojdzie do przyspieszenia prac nad reformą wskaźników referencyjnych – np. zastąpienia WIBOR-u innym, bardziej odpornym na spory parametrem – lub prób ugodowego załatwiania spraw z kredytobiorcami zanim koszty postępowań urosną. To jednak w dużej mierze spekulacje. Pewne jest, że kolejne miesiące upłyną bankom pod znakiem niepewności i śledzenia wyroku TSUE.
Wyrok w 2026 r. – TSUE zapewni przełom?
Opinia Laili Mediny nie jest wiążąca dla Trybunału, ale w praktyce często sygnalizuje kierunek, w jakim pójdzie ostateczne orzeczenie. Historia pokazuje, że TSUE w wielu sprawach konsumenckich podziela wnioski rzecznika generalnego – choć oczywiście nie jest to regułą.
Na werdykt w sprawie WIBOR trzeba będzie poczekać około kilku miesięcy. Wyrok TSUE spodziewany jest na początku 2026 r., prawdopodobnie w pierwszym kwartale przyszłego roku.
Jeśli finałowe rozstrzygnięcie będzie zgodne z obecną opinią, może nas czekać przełom na rynku kredytów złotowych. Masowe kwestionowanie umów z WIBOR-em staje się realnym scenariuszem, zwłaszcza w przypadku umów zawieranych w okresie rekordowo niskich stóp procentowych, gdy ryzyko wzrostu WIBOR-u nie było szeroko uświadamiane klientom.
Prawnicy wskazują, że TSUE od lat stoi na stanowisku, iż bank nie może wprowadzać konsumenta w błąd i musi dostarczyć mu wszelkie informacje potrzebne do pełnej świadomości konsekwencji zobowiązania. Opinia w sprawie WIBOR wpisuje się w tę filozofię – chroni „słabszą stronę” umowy, czyli klienta, który zaufał bankowi.
Można zatem powiedzieć, że TSUE wysyła sygnał ostrzegawczy dla banków, a zarazem daje nadzieję kredytobiorcom. Ci klienci, którzy podpisali umowy nie będąc rzetelnie poinformowanymi o ryzyku i mechanizmie WIBOR-u, dzięki opinii rzecznika generalnego zyskują argument, by domagać się sprawiedliwości. Mecenas Adrianna Twardygrosz, reprezentująca kredytobiorcę w spornej sprawie, podkreśla, że konsument zasługuje na pełną informację, aby móc świadomie zdecydować o zaciągnięciu kredytu – bank nie powinien być z tego zwolniony. Jeśli ostateczny wyrok TSUE potwierdzi stanowisko Mediny, rok 2026 może przynieść istotne zmiany w relacjach klientów z bankami i wpłynąć na sposób konstruowania umów kredytowych w Polsce. Na horyzoncie rysuje się potencjalnie kolejna batalia o uczciwość umów – tym razem na rodzimym podwórku złotowych kredytów hipotecznych.