Na początku września media obiegła informacja, że Komitet Sterujący Narodowej Grupy Roboczej wyłonił następcę wskaźnika WIBOR, którym od przyszłego roku oprocentowane będą kredyty złotowe. Nowa stawka, czyli WIRD, jest wyliczana na podstawie większej ilości danych, dzięki czemu będzie pozbawiona głównej wady obecnego indeksu. Czy WIRD okaże się ulgą dla kredytobiorców złotowych i sprawi, że część odsetkowa spłacanych rat wreszcie zmaleje? A może posiadacze zobowiązań hipotecznych w złotówce nie powinni nastawiać się na rewolucję w tym zakresie?
WIRD – nowa stawka oprocentowania kredytów złotowych
Stało się – Komitet Sterujący Narodowej Grupy Roboczej wreszcie podjął decyzję odnośnie wyboru nowego wskaźnika referencyjnego dla kredytów złotowych. Będzie nim WIRD, czyli indeks transakcyjny, którego wartość wyliczana jest na podstawie rzeczywistych transakcji depozytowych, jakie są zawierane przez podmioty przekazujące dane z instytucjami finansowymi, a także dużymi przedsiębiorstwami.
To ważna zmiana w stosunku do obowiązującej stawki WIBOR, na której wartość w pierwszej kolejności mają wpływ transakcje na rynku międzybankowym, do których od upadku Lehman Brothers dochodzi stosunkowo rzadko. Zdarzały się okresy, w których do wyliczenia WIBOR-u brana pod uwagę była zaledwie jedna transakcja.
Trudno w takiej sytuacji mówić o sprawiedliwym i miarodajnym wskaźniku oprocentowania. W przypadku WIRD dane, na podstawie których opracowywana będzie wartość stawki, będą dużo szersze i – co najważniejsze – uwzględnią nie tylko transakcje z rynku finansowego, ale również te zawierane przez duże przedsiębiorstwa.
Aktualną wysokość stawki WIRD można sprawdzić na stronie GPW Benchmark, administratora WIBOR-u. Wartość stawki WIRD na 12 września to 6,232 proc. Dla porównania WIBOR 3M to 7,15 proc. Różnica między stawkami jest więc zauważalna. Czy dzięki tej zamianie stawek kredytobiorcy będą płacić niższe raty? Okazuje się, że niekoniecznie.
Problem w tym, że zmiana indeksu wiąże się z potrzebą skorygowania spreadu – stawki bowiem mają być w momencie zamiany porównywalne. Podobny zabieg miał miejsce na początku roku, gdy stawka LIBOR, którą oprocentowane były kredyty frankowe, została podmieniona na SARON. Nastąpiła korekta spreadu, po której różnica pomiędzy wartością stawek została zniwelowana.
Eksperci wskazują, że podobnie będzie w przypadku zamiany WIBOR-u na WIRD. Oznaczałoby to, że osoby, które zaciągnęły kredyt przed zmianą stawki, nie odczują różnicy – spread będzie bowiem częścią składową nowego indeksu dla wszystkich dotychczasowych umów. Różnicę będą mogli zauważyć natomiast nowi kredytobiorcy, którzy podpiszą umowy w przyszłym roku.
Czy WIRD będzie sprawiedliwszą stawką dla kredytobiorców złotowych?
Z całą pewnością WIRD będzie oparty o szerszy katalog danych rynkowych niż indeks WIBOR. Nie oznacza to, że będzie zupełnie wolny od wad, które zarzuca się obecnej stawce. W dalszym ciągu oddziaływanie sektora bankowego na kształt indeksu będzie znaczne. To w końcu w oparciu o m.in. dane płynące z rynku finansowego będzie ustalana wartość stawki WIRD.
Eksperci wskazują na to, że banki doskonale zdają sobie sprawę, jaki wpływ na wysokość wskaźnika mają przekazywane przez nie dane, należy się więc spodziewać, że w ten czy inny sposób będą dążyć do maksymalizowania swoich zysków.
Historia wskaźnika WIRD sięga 2019 roku, aż do maja br. miał on charakter testowy. Na chwilę obecną WIRD jest stawką jednodniową, której wartość kształtuje się w oparciu o transakcje przeprowadzone w ciągu doby. Na potrzeby oprocentowania nią kredytów hipotecznych powstaną więc wskaźniki WIRD 1M, WIRD 3M i WIRD 6M, analogicznie do WIBOR-u.
Obserwując historyczne dane wskaźnika nietrudno zauważyć, że reaguje on na wzrosty odczytów inflacyjnych i – co za tym idzie – rosnące stopy procentowe. Jeśli więc inflacja w kraju nadal będzie rosła (a nic nie wskazuje, aby trend ten miał się zatrzymać), rósł będzie również WIRD, a za nim oprocentowanie kredytów hipotecznych.
Nie należy zatem oczekiwać, że kredytobiorcy, którzy podpisywali umowy w latach 2020-2021 przy rekordowo niskim oprocentowaniu, będą usatysfakcjonowali zmianą wskaźnika. Ich miesięczna rata kapitałowo-odsetkowa w dalszym ciągu dalece będzie odbiegać od oczekiwań. Problem wysokich rat chwilowo został odłożony w czasie dzięki ustawowym wakacjom kredytowym – mechanizm wszedł w życie pod koniec lipca i umożliwia odroczenie 4 wybranych rat w bieżącym roku i kolejnych 4 w przyszłym.
Problem tylko w tym, że już w tej chwili eksperci wskazują, że inflacja – i co za tym idzie wysokie stopy procentowe – zostaną z Polakami przez dłuższy czas. Aby inflacja mogła zacząć spadać, rząd musiałby bowiem rozpocząć ograniczanie wydatków socjalnych, zaś dla umocnienia się złotówki na rynku walutowym wskazana byłaby wypłata środków z KPO. Ani na jedno, ani na drugie póki co się nie zanosi.
Kolejne programy socjalne, które wdraża rząd, a które podyktowane są kryzysem na rynku energetycznym i – a jakże – rosnącą inflacją, paradoksalnie stymulują wzrost cen dóbr konsumpcyjnych i w dłuższej perspektywie zmuszą Radę Polityki Pieniężnej do kolejnych podwyżek stóp procentowych. Trudno, aby WIRD pozostał na to obojętny.
Nic nie wskazuje zatem, aby sytuacja kredytobiorców złotowych w najbliższym czasie miała ulec diametralnej poprawie. Może to skłonić wiele osób do rozważenia pozwu sądowego wobec kredytodawcy. Podstawą podważania legalności zawartych umów kredytu hipotecznego mogłoby być niedopełnienie obowiązku informacyjnego związanego z ryzykiem zmiennego oprocentowania.
Brzmi znajomo? I słusznie, ponieważ bardzo podobny argument wysuwają dziś w sądach frankowicze, którzy zarzucają bankom, że te nienależycie poinformowały ich o ryzyku walutowym kredytów waloryzowanych do CHF.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał w ostatnim czasie kilka wyroków, które były jednoznacznie korzystne dla kredytobiorców frankowych, a na postępowaniu banków nie pozostawiły suchej nitki. Czy TSUE weźmie na tapet również kwestię kredytów złotowych? Nie należy tego wykluczać – nim jednak linia orzecznicza w tego typu sprawach się ugruntuje, może minąć nawet kilka lat, dokładnie tak samo, jak miało to miejsce w przypadku franków.