Czy istnieje możliwość wycofania się z już podpisanej ugody z bankiem w sprawie kredytu frankowego? To pytanie zadaje sobie coraz większa grupa ex-frankowiczów, dziś „szczęśliwych” posiadaczy zobowiązania w krajowej walucie. Kredytobiorcy, którzy zdecydowali się na ugodę w początkowej fazie programu, mogą czuć się pokrzywdzeni: klienci, którzy podpisali porozumienie wiele miesięcy po nich, otrzymali od banków korzystniejsze warunki, a tym samym zyskali więcej na konwersji kredytu. Niektórzy frankowicze żałują, że zamiast pozwać bank, dali się skusić na „szybką i tanią” ugodę. Dziś szukają sposobu na jej podważenie. Czy są w ogóle szanse na prawne zakwestionowanie już podpisanej ugody, a następnie na pozwanie banku o stwierdzenie nieważności umowy?
- Z szacunków Związku Banków Polskich wynika, że frankowicze podpisali już ok. 70 tys. ugód, godząc się na konwersję kredytów z CHF na PLN
- Ugody frankowe cieszyły się największym wzięciem przy starcie programu, czyli pod koniec 2021 roku, gdy oprocentowanie kredytów w złotówce wciąż było niskie
- Frankowicze, którzy wzięli udział w pilotażu, skonwertowali swoje kredyty na złotówki i zamienili oprocentowanie stawką SARON na zmienny WIBOR. Dziś wielu z nich czuje, że była to zła decyzja
- Koszty odsetkowe kredytu złotowego są obecnie nieporównywalnie większe niż tego frankowego. Kredytobiorcy mają dość, część z nich pragnie podważyć legalność swojej ugody z bankiem. Czy to możliwe?
Ugoda z bankiem miała być ucieczką od ryzyka kursowego. Spowodowała nowe problemy
Frankowicze, którzy podpisali ugodę z bankiem na przełomie 2021 i 2022 roku, mają prawo czuć się przegrani: zdecydowali się na konwersję kredytu w momencie, gdy warunki proponowane przez banki były mało korzystne i zwykle niepodlegające negocjacjom. Kredytobiorcy, którzy wykazali się w relacji z bankiem daleko posuniętą ostrożnością i, mimo nacisków, odłożyli decyzję o ugodzie na później, mogą z kolei pogratulować sobie rozsądku – uniknęli najgorszego możliwego rozwiązania, czyli skonwertowania kredytu frankowego na niedogodnych dla siebie warunkach. Z danych udostępnionych mediom przez ZBP wynika, że sektor zawarł już ok. 70 tys. ugód z frankowiczami. Aktywnie pracuje nad tym, by właśnie tym sposobem sukcesywnie zmniejszać portfel wadliwych hipotek frankowych, minimalizując przy okazji ryzyko prawne z nimi związane.
Dziś kredytobiorca, który rozważa ugodę z bankiem, ma dużo lepszą pozycję negocjacyjną niż jeszcze na początku 2022 roku. Po pierwsze, wie już, że bank nie ma prawa do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, co hamowało wielu kredytobiorców przed złożeniem powództwa o stwierdzenie nieważności umowy. Po drugie, zna ryzyka zmiennej stopy procentowej, a więc wie, w co się pakuje, konwertując umowę na złotówki. Jest zatem w korzystniejszej sytuacji niż frankowicz, który podpisał ugodę pod koniec 2021 roku, nie znając tak naprawdę możliwych następstw finansowych tej decyzji.
A te okazały się katastrofalne: od października 2021 roku do września 2022 roku stopa referencyjna wzrosła z 0,1 proc. do 6,75 proc., czyli do poziomu najwyższego od 20 lat (dopiero w tym miesiącu RPP zdecydowała o obniżce stóp o 75 pb). Za nią, co oczywiste, powędrował WIBOR – wskaźnik, którym oprocentowane są kredyty złotowe. Konsekwencją jest wzrost raty kapitałowo-odsetkowej, który przy nowych kredytach wyniósł nawet 100 proc. Kredyty frankowe to oczywiście zobowiązania spłacane już od wielu lat, stąd skok kosztów odsetkowych w tym przypadku nie jest tak spektakularny, niemniej jednak trudno porównywać niestabilny, bardzo podatny na zmiany ekonomiczne WIBOR do przewidywalnej stawki SARON.
Dlaczego frankowicze chcą kwestionować zawarte ugody?
Ryzyka związane z WIBORem to tylko jeden z powodów, dla których frankowicze po ugodzie czują niedosyt. Nie podoba im się również to, że banki, zauważywszy brak entuzjazmu klientów co do ofert ugodowych, zaktualizowały założenia programu. Krótko mówiąc, uatrakcyjniły go. Obecnie kredytobiorca, który chce ugody, może liczyć na szereg udogodnień. Najpopularniejsze sposoby banków na kuszenie kredytobiorców ugodą to:
- proponowanie czasowo stałej stopy procentowej, niższej niż ta rynkowa
- większe umorzenie salda zadłużenia klienta po konwersji kredytu
- możliwość negocjowania kursu, po którym zostanie przewalutowany kredyt
- możliwość indywidualnych negocjacji warunków ugody.
Ex-frankowicze, obecnie złotówkowicze, są więc źli na swoich kredytodawców. Czują się oszukani i rozżaleni, a część z nich już myśli nad tym, jak podważyć swoją ugodę. Jednak czy to w ogóle możliwe? W końcu tym razem banki przyłożyły się do tego, by zabezpieczyć swoje interesy w relacji z konsumentem. Od początku media podawały, że ugoda będzie równoznaczna z rezygnacją z roszczeń sądowych, w tym tych dotyczących nieważności pierwotnej umowy. Co na to eksperci prawni?
Ci nie odpowiadają jednoznacznie na pytanie, czy ugodę frankową da się unieważnić. Wskazują, że to zależy od okoliczności, w których została podpisana. Największe szanse na podważenie ugody w sądzie będą mieć ci kredytobiorcy, którzy skonwertowali swoje kredyty na początku programu, i zrobili to bez wsparcia profesjonalnego pełnomocnika prawnego. Ta grupa może próbować dowieść, że nie została należycie poinformowana przez bank o skutkach skonwertowania kredytu. Czy skutecznie? To się okaże. Eksperci sugerują, że w początkowej fazie pilotażów ugodowych banki dość nonszalancko podchodziły tak do obowiązku informacyjnego, jak i do konstruowania wzorców ugodowych. Dobry, tj. doświadczony i wyspecjalizowany prawnik frankowy może znaleźć w „starej” ugodzie punkt zaczepienia, dający powód do zakwestionowania jej.
Inaczej sytuacja wygląda wtedy, gdy kredytobiorca zawarł ugodę przed mediatorem, a następnie została ona zatwierdzona przez sąd. Wówczas szanse na zakwestionowanie ugody są minimalne, a śmiałkowie, którzy zdecydują się na ten krok, muszą nastawić się na długi, skomplikowany i kosztowny proces, na końcu którego wcale nie musi czekać na nich sukces.
Kiedy Frankowicz ma szansę na podważenie ugody frankowej?
Droga do podważenia porozumienia frankowego wiedzie przez sąd – kredytobiorca będzie musiał pozwać bank o ustalenie nieważności ugody. Jeśli kredytobiorcy uda się dowieść swoich racji, wówczas będzie mógł pójść dalej i żądać stwierdzenia nieważności pierwotnej umowy. Kiedy rosną szanse frankowicza na pozytywny wynik takiego postępowania? Wówczas gdy:
- bank nie poinformował klienta o skutkach zawarcia ugody i uznania umowy za ważną
- bank nie zawiadomił klienta o możliwości złożenia pozwu oraz skutkach takiego kroku
- bank nie porównał ugody ze stwierdzeniem nieważności umowy, co pozwoliłoby podjąć kredytobiorcy decyzję w oparciu o obiektywne dane.
Tego rodzaju błędy banki zdecydowanie częściej popełniały w pierwszych stworzonych wzorcach ugodowych. Z czasem nabrały wprawy w ich tworzeniu i zaczęły podchodzić ze skrupulatnością do kwestii obowiązku informacyjnego. Kredytobiorca, który dziś rozważa podpisanie z bankiem ugody, powinien dwa razy się zastanowić nad tym krokiem, ponieważ decyzja, którą podejmie, będzie już najprawdopodobniej niemożliwa do odwrócenia.
Niewiele jest powodów, dla których kredytobiorcy frankowi mogliby chcieć ugody ze swoim bankiem. Kredytodawcy reklamują swoje ugody jako szybkie i tanie, ale prawda jest taka, że godząc się na ugodę, kredytobiorca akceptuje, że jego umowa jest ważna, a także rezygnuje z korzyści, które są do uzyskania na drodze sądowej. Sprawdźmy, co można ugrać, rezygnując z ugody i podważając legalność umowy w sądzie.
Prawomocne unieważnienie umowy kredytowej mBanku. Sąd we Wrocławiu wydaje wyrok w 40 miesięcy
Dnia 16 czerwca 2023 roku Sąd Apelacyjny we Wrocławiu wydał prawomocne już orzeczenie w sprawie o sygnaturze akt I ACa 1852/22. Sprawa dotyczyła umowy kredytu indeksowanego kursem CHF “mPlan”, zawartej w 2008 roku. Pozwanym w sprawie był mBank, zaś powodami – jego klienci. Sąd Apelacyjny w całości podzielił pogląd Sądu Okręgowego (wyrok z 12 maja 2022 roku), iż umowa zawarta między stronami jest nieważna. W związku z nieważnością umowy musi dojść do rozliczenia stron – w konsekwencji bank odda kredytobiorcom ponad 250 tys. zł. Całe postępowanie od początku do końca trwało 40 miesięcy, co jest dobrym wynikiem.
Sądy obu instancji zgodne były co do tego, że w umowie zawarto postanowienia o charakterze abuzywnym, dotyczące mechanizmu waloryzacji. Jak wiadomo, klauzule abuzywne nie wiążą konsumenta, a sąd nie może samodzielnie zastępować takich postanowień umownych innymi przepisami prawa krajowego, co prowadzi do konieczności eliminacji wadliwego kontraktu w całości z obrotu prawnego.
Pełnomocnikiem kredytobiorców w niniejszej sprawie był adwokat Paweł Borowski.
Santander Consumer Bank przegrywa w 2 lata w Siedlcach i nie składa apelacji
Do niecodziennej sytuacji doszło w Sądzie Okręgowym w Siedlcach. Santander Consumer Bank, który 27 marca 2023 roku dowiedział się, że kwestionowana przez jego klientów umowa kredytowa jest nieważna, po uzyskaniu pisemnego uzasadnienia do wyroku nie złożył od niego apelacji. Tym samym wyrok uprawomocnił się już w 2 lata od inicjacji postępowania.
Sprawa toczyła się w Sądzie Okręgowym w Siedlcach pod sygnaturą I C 1769/21. Dotyczyła kredytu w CHF zaciągniętego w Santanderze w 2006 roku. Samo postępowanie trwało rok i cztery miesiące, i zakończyło się po czwartej rozprawie. Decyzją sądu było unieważnienie umowy oraz zasądzenie od pozwanego na rzecz klientów kwoty 158.046,37 zł wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie oraz 6.417 zł tytułem kosztów sądowych.
W niniejszej sprawie dopuszczono dowód z przesłuchania powoda oraz nie przeprowadzono dowodu z opinii biegłego, co z pewnością przyśpieszyło wydanie orzeczenia. W opinii sądu w umowie zawartej pomiędzy stronami znajdują się klauzule abuzywne, które kształtują obowiązki i prawa konsumenta w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, a także naruszają w sposób rażący jego interesy. Jedno z postanowień obecne w umowie pozwalało bankowi na dowolne, arbitralne kształtowanie wysokości zobowiązania po stronie klienta. Nie doprecyzowano, w jaki sposób bank będzie ustalał kurs CHF, do której to waluty waloryzowany był kredyt. Dodatkowo bank nie poinformował kredytobiorcy w wystarczającym stopniu o ryzykach związanych z podpisywaną umową.
Konsekwencją unieważnienia umowy kredytowej jest to, że klienci banku nie muszą już regulować kolejnych rat kapitałowo-odsetkowych. Bank zdążył już wywiązać się z obowiązku nałożonego na niego przez sąd i rozliczył się z kredytobiorcami z zasądzonej kwoty.
Pełnomocnikami kredytobiorców w sprawie byli adw. Jacek Sosnowski i adw. Tomasz Pietrusiak.