Kolejni Frankowicze z mBanku otrzymują oferty zawarcia ugody. Niejedna osoba po uzyskaniu konkretnej propozycji zastanawia się czy bank nie potrafi liczyć, czy kpi sobie z kredytobiorców. Wydawałoby się, że w sytuacji kiedy bank przegrywa w sądach około 99 proc. spraw, oferta ugodowa powinna być na tyle atrakcyjna, żeby kredytobiorca się na nią skusił. Tymczasem bank oferuje iluzoryczne korzyści w postaci częściowej obniżki salda zadłużenia klientom, którzy nadpłacili już kapitał kredytu. W razie unieważnienia przez sąd umowy to bank jest im winny różnicę plus ustawowe odsetki za zwłokę, a rata kredytu spada do 0. Według propozycji mBanku, rata kredytu po zawarciu ugody niejednokrotnie jest o kilkaset złotych wyższa niż płacona obecnie, a oprocentowanie wzrasta z około 1 proc. do 4,99 proc. w wariancie ze stałą przez 5 lat stopą lub 8,10 proc. w wariancie ze stopą zmienną. Na przykładzie analizy konkretnej propozycji pokażemy jak bardzo absurdalne ugody oferuje mBank.
- mBank zwodzi Frankowiczów ugodami, które są korzystne wyłącznie dla niego. Po otrzymaniu takiej propozycji warto dokładnie ją przeanalizować, a najlepiej skonsultować się z prawnikiem z wyspecjalizowanej w sprawach frankowych kancelarii.
- Z pozoru oferty ugodowe mogą wydawać się atrakcyjne, bo wiążą się z częściową redukcją salda zadłużenia. Jednak haczyk tkwi w tym, że obniżka jest naliczana od wykreowanego przez bank salda, co odbije on sobie w wysokich ratach kredytu po konwersji na złotówki.
- W niejednym przypadku raty kredytu przeliczonego na PLN są wyższe niż płacone na dotychczasowych zasadach, podobnie jak całkowity koszt kredytu.
- Ugoda jest szczególnie nieopłacalna w porównaniu do korzyści z unieważnienia umowy przez sąd. Poniżej analizujemy konkretną propozycję ugodową, gdzie różnica dla kredytobiorcy wynosi około 310 tys. zł!
mBank liczy na naiwność Frankowiczów i proponuje im kuriozalne ugody
Od listopada ubiegłego roku mBank próbuje ratować swoją trudną sytuację finansową propozycjami ugód skierowanymi do wszystkich kredytobiorców frankowych posiadających czynne kredyty. Wcześniej nie chciał słyszeć o jakiejkolwiek próbie polubownego załatwienia sporu z Frankowiczami. Czyżby bank zmienił swoje podejście do tematu? Niestety nie, dalej próbuje naciągać klientów na niekorzystny układ przedstawiając im wyjątkowo nieopłacalne propozycje i sugerując, że to dobra alternatywa dla drogi sądowej.
Nie każdy kredytobiorca jest biegły w sprawach finansowych, a niewątpliwie ocena oferty ugodowej mBanku wymaga umiejętności analitycznych i znajomości specyfiki kredytów waloryzowanych kursem obcej waluty. Zapewne z tego powodu mBank kieruje oferty ugodowe bezpośrednio do kredytobiorców, a nie do ich pełnomocników procesowych. Prawnik z dobrej kancelarii frankowej w mig dostrzeże gdzie tkwi haczyk w danej propozycji i przejrzy nieuczciwe zamiary banku.
Jednak nie każdy Frankowicz znajduje się pod opieką prawnika, bo większość posiadaczy kredytów w CHF nie podjęła jeszcze żadnych kroków w związku z wadliwą umową. To właśnie na tych kredytobiorców najbardziej „liczy” mBank, zakładając że część z nich obawia się konfrontacji w sądzie i ofertę przewalutowania kredytu przyjmie z przysłowiowym pocałowaniem ręki.
Wiele osób uwierzyło też w retorykę banków, które straszą kontrpozwami o tzw. wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału. Dla tej części kredytobiorców ugody mogą wydawać się wybawieniem z opresji. Jak bardzo mylne jest to wyobrażenie, pokażemy na przykładzie konkretnej oferty ugodowej.
Oferta ugody mBanku vs. droga sądowa – ile można stracić na ugodzie
Aby pokazać rozmiar strat, jakie można ponieść decydując się na ugodę mBanku, przeanalizujemy konkretną propozycję, która trafiła do jednego z kredytobiorców.
Frankowicz przed kilkunastoma laty zaciągnął kredyt indeksowany do CHF w mBanku na kwotę 350.000 zł. Do tej pory oddał bankowi w ratach więcej niż wynosił pożyczony kapitał, bo 407.000 zł. Pomimo to bank utrzymuje, że saldo zadłużenia wynosi jeszcze 377.197,36 zł.
W jaki sposób mBank wyliczył to saldo? Kwotę kapitału do spłaty we frankach wynoszącą 78.674,57 CHF pomnożył przez kurs CHF 4,7944 zł. Aktualne zmienne oprocentowanie kredytu na bazie wskaźnika SARON wynosi 1,06%, a wysokość raty kredytowej to 2.628,15 zł.
Gdyby kredytobiorca wygrał w sądzie sprawę o unieważnienie kredytu, to mBank musiałby mu zwrócić nadpłacony kapitał, tj. kwotę 57.000 zł plus odsetki ustawowe za zwłokę oraz koszty procesu.
Co w tej sytuacji proponuje mBank? Czy mając świadomość, że to on byłby dłużnikiem kredytobiorcy gdyby sąd unieważnił umowę, zaoferuje mu coś naprawdę atrakcyjnego?
Nic bardziej mylnego – mBank co prawda proponuje obniżenie zadłużenia o kwotę 123.141,83 zł ale trzeba pamiętać, że redukcja jest naliczana od wykreowanego przez bank salda i kredytobiorca nadal byłby dłużny bankowi 251.299,86 zł. Już na tym etapie widać różnicę pomiędzy ugodą a ścieżką sądową, która wynosi około 310.000 zł!
Niejeden z Was być może przypuszcza, że skoro bank żąda nadal takich pieniędzy, to obniży wysokość raty. Także tutaj mBank okazuje się niezawodny – kredytobiorca w wyniku ugody zapłaci ratę porównywalną do obecnej lub o kilkaset złotych wyższą.
Wszystko zależy od wyboru wariantu oferty ugodowej – z oprocentowaniem okresowo stałym przez 5 lat wynoszącym 4,99 proc., czy z oprocentowaniem zmiennym. W obu przypadkach RRSO jest znacznie wyższe i wynosi odpowiednio 6,52% i 8,8%.
Gdyby kredytobiorca przystał na ugodę według wariantu nr 1 (z okresowo stałą stopą procentową przez 5 lat), rata kredytu wyniosłaby 2.609,08 zł, czyli byłaby porównywalna do płaconej obecnie w ramach kredytu frankowego, a całkowity koszt kredytu wyniósłby 110.896,20 zł. Natomiast w wariancie nr 2 ze zmiennym oprocentowaniem miesięczna rata wzrosłaby do kwoty 3.256,29 zł, a więc o ponad 600 zł, a całkowity koszt kredytu wyniósłby już 142.759,59 zł.
Łatwo samemu policzyć, że ponad 600 zł miesięcznie pomnożone przez 12 miesięcy w roku i kilkanaście lat pozostałe do końca spłaty kredytu daje ponad 100 tys. zł zysku dla banku na samej różnicy w wysokości raty. Konwersja kredytu na złotówki według kryteriów proponowanych przez bank oznacza znacznie wyższe koszty niż gdyby kredyt był spłacany na dotychczasowych zasadach, nie mówiąc już o korzyściach z unieważnienia umowy przez sąd.
Przypomnijmy, że rata kredytu po unieważnieniu umowy przez sąd wynosi 0 zł. W opisanym przypadku to mBank musiałby oddać kredytobiorcy 57 tys. zł plus odsetki za zwłokę, zamiast żądać od niego jeszcze spłaty ponad 251 tys. zł!
Liczby mówią same za siebie jak dalece niekorzystne są oferty ugodowe mBanku. Trzeba przy tym mieć na uwadze, że zawarcie ugody oznacza zrzeczenie się prawa do dochodzenia roszczeń z tytułu wadliwej umowy frankowej. Z raz zawartej ugody nie będzie można się w przyszłości wycofać. Jest to więc bilet w jedną stronę i prowadzi do celu wytyczonego przez bank.
Na zawarciu ugody korzysta wyłącznie bank, gdyż zapewnia sobie dalszą spłatę kredytu przez kilkanaście lat i zarobek na wysokich odsetkach. Obiecywane „korzyści” z ugody są czysto iluzoryczne, bo stosunkowo niewielką redukcję salda zadłużenia bank odzyska w wysokich ratach.
Pokazana na konkretnym przykładzie strata Frankowicza w sytuacji gdyby zawarł ugodę, która w tym przypadku wynosi blisko 310 tys. zł, jest jednocześnie zyskiem banku. Czy nie warto bić się o takie pieniądze, tym bardziej że sądy na potęgę unieważniają umowy mBanku?