Pod koniec września mBank ogłosił rozszerzenie swojego programu ugód kierowanych do frankowiczów. Instytucja przeliczyła, ile kosztują ją przegrane procesy frankowe i najwyraźniej doszła do wniosku, że rozsądnym krokiem będzie podjęcie próby dogadania się z kredytobiorcami. W III kwartale mBank rozszerza swoje rezerwy na ryzyko frankowe – tym razem o rekordową kwotę wynoszącą niemal 2,34 mld zł. Czy frankowicz spłacający kredyt w mBanku powinien rozważyć propozycję ugodową kredytodawcy? Na czym polegają ugody z mBankiem, jakie korzyści oferują i jak wypadają na tle sądowego unieważnienia umowy?
Ugody frankowe w mBanku dla wszystkich – czy to się opłaca?
mBank stosunkowo późno podszedł do opracowywania ugód frankowych. Przypomnijmy, że do polubownego rozwiązania konfliktów na tle frankowym wezwał banki przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego – było to w grudniu 2020 roku. Banki zwlekały z decyzją w tej sprawie – tylko jedna z instytucji finansowych dostrzegła w ugodach szansę na zredukowanie ryzykownego portfela frankowego bez nadmiernych strat.
Tą instytucją był PKO BP, który pierwsze ugody zaczął proponować klientom już na początku 2021 roku i systematycznie rozszerzał objętą pilotażem grupę. Dzięki temu do końca czerwca br. bank zawarł łącznie prawie 15,5 tys. ugód.
W przypadku mBanku ugody zaczęły być proponowane dużo później – decyzja ogłoszona została dopiero 6 grudnia 2021 roku, czyli w dwa miesiące po tym, jak Rada Polityki Pieniężnej zaczęła cykl podwyżek stóp procentowych. To bardzo istotne, ponieważ polityka monetarna Polski ma ogromny wpływ na opłacalność ugód proponowanych przez wszystkie krajowe banki mające problem frankowy.
Ugody są w istocie konwersją kredytu frankowego na złotowy, co wiąże się także ze zmianą stawki oprocentowania. Kredyt przestaje być oprocentowany według wskaźnika SARON (dawniej LIBOR), a zaczyna podlegać pod WIBOR, który zależny jest w dużej mierze od aktualnego kosztu pieniądza ustalonego przez RPP.
mBank rozszerza program ugód na wszystkie aktywne umowy frankowe
Pierwotnie akcja pilotażu ugód zainicjowana przez mBank była kierowana jedynie do 1,3 tys. „wybrańców”, czyli tych frankowiczów, których wytypował sam kredytodawca. Warunkiem skorzystania z programu było m.in. regularnie spłacanie rat kapitałowo-odsetkowych. Kredytobiorca ponadto powinien mieć do spłaty w mBanku wyłącznie jeden kredyt waloryzowany kursem franka.
Pogłębiona analiza bilansu wygranych i przegranych w sądach widocznie uzmysłowiła mBankowi, że program warto rozszerzyć – i to możliwie szybko. Od października ugody proponowane przez tego kredytodawcę są już dostępne dla wszystkich frankowiczów. Bank postanowił też dostosować propozycję do aktualnych warunków gospodarczo-ekonomicznych.
Co to oznacza? Że warunki ugody będzie można negocjować. Bank jednak w swoich komunikatach nie zagłębia się w szczegóły, licząc najwyraźniej, że klienci sami zaczną kontaktować się w sprawie ustalenia warunków ugody.
Aktualna propozycja mBanku skierowana jest do wszystkich kredytobiorców mających aktywne zobowiązanie hipoteczne indeksowane bądź denominowane kursem franka. Tak jak poprzednio ugoda wiąże się z zamianą kredytu z CHF na PLN, a także powtórnym przeliczeniem zobowiązania – tak jakby od początku zostało zaciągnięte w krajowej walucie.
Zastosowanie będzie tu miał historyczny kurs WIBOR 3M, który wraz z marżą banku składać się będzie na oprocentowanie kredytu. Bank porówna uzyskane po obliczeniach saldo z aktualnym zadłużeniem kredytobiorcy w CHF (przeliczonym na złote po średnim kursie NBP). Połowa uzyskanej w ten sposób różnicy pomniejszy saldo zadłużenia klienta. Bank nazywa to „spotkaniem się w połowie drogi”.
W praktyce kredytobiorca, który nie miał wpływu na kształt zaproponowanych mu przez bank warunków umownych, ma ponosić połowę kosztów związanych ze wzrostem kursu franka. Jest to więc propozycja mniej korzystna niż ta rekomendowana przez Komisję Nadzoru Finansowego, a wskutek ugody kredytobiorca może zyskać zaledwie 10 do 15 proc. korzyści, jakie czekają na niego po uznaniu przez sąd umowy za nieważną.
Co więcej, należy mieć na uwadze, że oprocentowanie kredytów złotowych może dalej rosnąć – RPP co prawda zrobiła sobie przerwę od podnoszenia stóp procentowych, ale postępująca inflacja pozwala przypuszczać, że cykl podwyżek wkrótce zostanie wznowiony.
Wówczas raty kapitałowo-odsetkowe znów zaczną wzrastać, a frankowicze, zamiast cieszyć się z wyeliminowania ze swojej umowy ryzyka walutowego, będą narażeni na konsekwencje zacieśniającej się polityki monetarnej w Polsce.
Bank wspaniałomyślnie wychodzi kredytobiorcom naprzeciw i proponuje stałe oprocentowanie kredytu na okres 5 lat. Problem tylko w tym, że już teraz oprocentowanie jest rekordowo wysokie i nawet gdy bank zdecyduje się zastosować stawkę nieco korzystniejszą od rynkowej, takie oprocentowanie nadal będzie dalece wyższe niż przy stawce SARON. Ugoda z mBankiem nie jest więc opłacalna. Nie, gdy kredytobiorca ma 98 proc. szans na pozbycie się toksycznego zobowiązania na drodze sądowej.
Linia orzecznicza polskich sądów jest przychylna konsumentom:
- w 92 proc. przypadków sądy decydują o nieważności kwestionowanych umów frankowych
- w ponad 4 proc. przypadków sądy odfrankowują umowę, co wiąże się z zamianą kredytu na złotowy i pozostawieniem korzystnej stawki oprocentowania SARON
- banki wygrywają w sądach I instancji tylko w nieco ponad 3 proc. przypadków. W II instancji odsetek ten wynosi już tylko 1,5 proc.
Sądy coraz sprawniej orzekają w postępowaniach inicjowanych przez frankowiczów. Przykład takiego wyroku prezentujemy poniżej.
Unieważnienie kredytu frankowego w mBanku – sprawa z Wrocławia
Dnia 22 lipca 2022 roku Sąd Apelacyjny we Wrocławiu oddalił apelację mBanku i podtrzymał wyrok Sądu Okręgowego w Świdnicy. Sygnatura akt sprawy w sądzie II instancji to I ACa 477/22. W Sądzie Okręgowym sprawa toczyła się pod sygnaturą I C 1962/20.
Świdnicki Sąd Okręgowy uznał zawartą pomiędzy stronami umowę kredytową za nieważną, obciążył też mBank kosztami postępowania. Spór sądowy trwał łącznie 19 miesięcy, w tym apelacja została rozpatrzona w zaledwie 5 miesięcy. Wyrok uznający umowę kredytową za nieważną jest już prawomocny.
Zobacz: Ugoda frankowa z mBank S.A. w 2023 roku – potencjalne zyski i pułapki dla Frankowiczów
Pełnomocnikiem kredytobiorców w tej sprawie był adw. Paweł Borowski.
Jak wyglądają korzyści z unieważnienia umowy frankowej zawartej w mBanku?
Kredytobiorca, który prawomocnie unieważni swoją umowę kredytu frankowego, może liczyć na następujące korzyści:
- odzyskanie od mBanku wszelkich pobranych w ramach umowy kwot pieniężnych, w tym rat kredytowych wraz z odsetkami, prowizji, opłat dodatkowych
- mBank musi oddać kredytobiorcy środki w tej samej walucie, w której je otrzymał. Jeżeli kredytobiorca spłacał kredyt bezpośrednio we frankach, z powrotem od mBanku również otrzyma franki. Kurs franka jest obecnie rekordowo wysoki, co stanowi dla kredytobiorcy dodatkowy profit
- możliwość ubiegania się o ustawowe odsetki za opóźnienie, które są zwykle liczone od momentu złożenia reklamacji w banku. Ustawowe odsetki za opóźnienie wyliczane są poprzez dodanie 5,5 proc. do aktualnej stopy referencyjnej NBP
- wykreślenie hipoteki z księgi wieczystej oraz odzyskanie pełnej zdolności kredytowej.
Już na etapie składania pozwu kredytobiorca może też wystąpić z wnioskiem o zabezpieczenie roszczeń poprzez wstrzymanie dalszej spłaty miesięcznych rat kredytowych na czas trwania sporu sądowego. Jeżeli sąd przychyli się do wniosku, kredytobiorca odczuje finansową ulgę na długo przed tym, jak w jego sprawie zapadnie prawomocny wyrok. Reasumując, kredytobiorca nie ma dziś powodów, by odwlekać pozwanie banku i rozważać ugodę, która oferuje ułamek korzyści możliwych do uzyskania na drodze sądowej.